Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dług Wdzięczności

!Ważna notatka pod rozdziałem!

-Przyjechaliśmy!- krzyczę i rzucam trampki w kąt pomieszczenia.

Wchodzę w głąb apartamentu i czekam na odpowiedź chłopaków.

-Musimy iść na walki- odpowiadają i pojawiają się obok mnie.

-Idźcie za mnie i sprawdźcie czy nie odpieprzają tam żadnej maniany.

-Ale musisz iść ty- upierają się przy swoim.

-Zbliża mi się okres- mówię szczerze- Boli mnie brzuch i nie mam siły.

-No dobra to odpocznij- odpowiadają pospiesznie i wręcz wybiegają z mieszkania.

Moi przyjaciele starają się mnie unikać, gdy mam miesiączkę.

Może to dlatego, że w tym czasie nie jestem sobą?

Odkąd zaczęłam normalnie jeść znów mam okres i nie jest on taki jak wcześniej. Brzuch boli mnie tak, że całe dnie leżę w łóżku skulona z termoforem na brzuchu. Humor mam zjebany i nie potrafię odpowiadać sarkastycznie, a na wszystkie zaczepki reaguje płaczem.

Jednym słowem tragedia.

Na szczęście moje męczarnie nie trwają długo, bo zazwyczaj trzy dni. W porównaniu do moich koleżanek z liceum to aż o połowę krócej.

Jebana szczęściara ze mnie.

-Nie wiem jak ty Nickolson, ale ja idę się myć i spadam spać - oznajmiam.

-Idź pierwsza- odpowiada.

-Nicolas mam do ciebie prośbę- zaczynam niepewnie.

Mam ochotę napluć sobie w twarz za moją bezmyślność.

Już w New Yorku wiedziałam, że zbliża mi się okres, ale zamiast pójść do sklepu wolałam nie przyjmować tego faktu do świadomości.

-Tak Holls?

-Pójdziesz do sklepu i kupisz mi podpaski albo tampony proszę?- wyrzucam szybko i spuszczam wzrok- Wiem, że to pewnie wstyd dla faceta kupować takie rzeczy, ale naprawdę nie mam siły tam iść.

-Oczywiście, że pójdę- mówi i podchodzi do mnie.

-Poczekaj dam ci pieniądze- oznajmiam i próbuję podejść do swojej torebki po portfel.

-Wpadła mi kasa na konto za robotę u ojca w firmie- zaczyna- Zapłacę za te podpaski.

-Bez przesady- kręcę głową- Już i tak mam u ciebie dług wdzięczności za to, że zgodziłeś się tam pójść. Jestem pewna, że Matt, Jacob i Scott wymigaliby się od pójścia do tego sklepu. Jedynie mogłabym liczyć na Lucasa albo Louisa.

-Zawsze możesz liczyć też na mnie- mówi jak gdyby nigdy nic, a moje serce na moment się zatrzymuje- Nie wstydzę się pójść do sklepu po podpaski czy tampony, bo to normalna rzecz jaką kobiety potrzebują- zamyśla się na chwilę- A ten dług wdzięczności to na czy polega?

Parskam śmiechem i patrzę w oczy Nicolasa.

-Możesz sobie wybrać jedno życzenie, które spełnię.

Niesłyszalnie dodaje przyzwoite życzenie. Chłopak zdaje się wyczuwać aluzję, bo uśmiecha się rozbawiony.

-A do kiedy mam czas?- dopytuje widocznie ciekawy.

Aż się kurwa boję co wymyślił.

-Do kiedy chcesz- odpowiadam bez przemyślenia sensu wypowiedzianych przeze mnie słów.

-No to jeszcze poczekam.

-A zdradzisz mi co wymyśliłeś?

-Nie.

-Ej no- marudzę.

-Zdradzę ci tylko tyle, że kiedyś mi się to przyda-  odpowiada tajemniczo.

Pierdolony Nicolas Wilson doskonale zdaje sobie sprawę, że jestem ciekawska.

-Pierdol się- syczę wściekła i mam zamiar odejść, ale powstrzymuje mnie czyjaś ręka.

Mając na myśli czyjaś chodzi mi o Wilsona.

-Nie obrażasz się prawda?- mówi i przyciąga mnie do siebie.

Obejmuje mnie ramionami i gładzi moje plecy. Czuję się spokojnie w jego ramionach, ale wiem, że muszę mieć głowę na karku, dlatego po krótkiej chwili wydostaje się z jego objęć.

-Nie- odpowiadam już dużo spokojniej- Musimy pogadać Nick.

Przypomniałam sobie właśnie o nauce chłopaka.

-O czym?- pyta niepewnie, a w jego głosie wyczuwam nutę niepokoju.

-Siadaj, bo to chwilę potrwa- nie odpowiadam mu i siadam na krześle.

Opieram się łokciami o stół i pocieram zmęczone oczy. Nie mam na nic siły, ale nie mogę dłużej odwlekać tej rozmowy.

-To o czym chciałaś rozmawiać?

-O tobie- oznajmiam i wzdycham.

-O mnie?

-Tak o tobie Wilson- zaczynam- Nie wiem tak naprawdę od czego zacząć, ale może najlepiej od tego, że za jakiś czas będziesz mógł wrócić do domu.

-Naprawdę?- pyta zszokowany.

Nie tylko ty jesteś w szoku kolego.

Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale postanowiłam, że odjedzie niedługo po karnawale. Rok w tym świecie za bardzo go zniszczy, a Nicolas jest wyjątkowy.

Potrafi żartować z każdej sytuacji, ale potrafi też być poważny. Uwielbia wolność, a zarazem ceni sobie rodzinę. Ma plany na życie i marzenia związane z pracą.

Nicolas Wilson jest za dobry dla mafii.

My jesteśmy nieobliczalni i niebezpieczni. Chodzimy z bronią i zabijamy ludzi. Niszczymy życia dłużników, a sami nie ponosimy za to żadnych, choćby najmniejszych, konsekwencji. Jesteśmy gotowi rzucić wszystko i w środku nocy wyjechać na inny kontynent.

Takie jest nasze życie. W tym moje.

Nie mam marzeń dotyczących pracy, albo rodziny. Chcę tylko podróżować i dalej jeździć. Jesteśmy swoimi przeciwieństwami i prędzej czy później zrobiłoby się między nami nieprzyjemnie.

Nie chcę żeby Nicolas zapamiętał mnie jako rozpieszczoną sukę, dlatego staram się robić wszystko, żeby wyjazd z nami był dla niego wakacjami. Zabieram go w ciekawe miejsca, imprezujemy razem i dużo się śmiejemy.

-Ten świat nie jest dla ciebie, więc tak Nick wrócisz do siebie za kilka miesięcy- odpowiadam- Powinieneś być ze mną co najmniej rok jako moja prawa ręka, ale to życie cię zniszczy. Nie będziesz już tym samym Nicolasem za pół roku, a co dopiero za rok.

Chłopak uśmiecha się, ale wychodzi z tego grymas. Nie wiem dlaczego, ale nie zwracam na niego uwagi i kontynuuję.

-Masz plany i marzenia, a ja nie zamierzam ci ich niszczyć. Chcesz być fotografem, więc nim będziesz. Pomogę ci w tym.

-Dziękuję- chrypi.

-Nie masz za co- wzdycham i uśmiecham się ponuro- Niestety nie możemy obejść wszystkich procedur i musisz nauczyć się jakiegoś języka. Najłatwiej się uczy włoskiego i to właśnie jego bym ci proponowała

-No dobra- odpowiada i marszczy czoło co oznacza, że nad czymś intensywnie myśli- A jak ja mam się uczyć tego włoskiego?

-Normalnie miałbyś jakiegoś korepetytora, ale będziesz z nami krótko, więc to nie ma sensu- tłumaczę- Skoro musisz ogarnąć tylko podstawy, to na twoim miejscu uczyłabym się na aplikacji w telefonie.

-Myślisz, że się tak nauczę?

-No ja się tak uczyłam podstaw włoskiego i portugalskiego, a teraz uczę hiszpańskiego.

-I tak nauczyłaś się biegle mówić?- pyta ewidentnie zdziwiony.

-Byłam w tych krajach kilka miesięcy, a dodatkowo przed wyjazdem tam miałam kilka korepetycji- odpowiadam- Ale w ogólnym rozrachunku to umiałam podstawę przez naukę właśnie w taki sposób.

-No to ja też będę się uczył- oznajmia z uśmiechem.

Wygląda słodko, gdy się uśmiecha.

-Bystrzak z ciebie to szybko załapiesz- odwzajemniam uśmiech- Jak coś to tu są cztery łazienki, więc możesz skorzystać z którejś jak ja będę w tej naszej.

-Dzięki.

Uśmiecha się tak szeroko, że prawie nierealnie, a ja w tym momencie uświadamiam sobie jedno.

Nieważne jak bardzo będę się opierać i tak przepadnę dla Nicolasa Wilsona.

I nasze drugie pożegnanie będzie będzie boleć tak samo jak pierwsze.

Szybkie pytanka do was:

Chcecie kontynuację tej książki?

Podobają wam się rozdziały?









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro