Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Znienawidzicie mnie po tym rozdziale XD

Kiedy Ann wróciła do domu po uzgodnieniu planu, zastała Pietra, siedzącego na kanapie z lekko wkurzonym wyrazem twarzy. Od razu było widać, że coś mu zaszło za skórę, a Gen wiedziała, że jak jest w tym stanie, to lepiej go zostawić samego. Ann ostrożnie podeszła do swojego męża, zostawiając torbę w przedpokoju.

- Kochanie? - spytała cicho, wiedząc jaki może być kiedy jest poddenerwowany i cichy.

- Myślałaś, że się nie dowiem? Jesteś tak samo naiwna, jak kiedyś Annabeth. - zaśmiał się, a Gen zaczęła się niepokoić, słysząc jakim tonem to powiedział. Czarnowłosa zaczęła się cofać.

- N-Nie wiem o co ci chodzi... - oznajmiła z lekkim strachem. Pietro wstał i zaśmiał się lekko.

- Ty rzeczywiście jesteś głupia. Mówię o Jamesie fajtłapo i o tym, jak płakałaś sobie w jego ramie. To, że spędzałaś sobie czas z nim na misjach mogłem jeszcze znieść, ponieważ nie trawiliście się... Ale to? On jest twoim mężem, czy ja? - spytał, podchodząc do niej powoli.

- T-Ty Pietro. Wiesz, że kocham tylko ciebie, Bucky to przeszłość. - próbowała go przekonać. Pietro tylko podszedł do niej i przycisnął ją do ściany. Ann wiedziała na co się zanosi i była przerażona, myślała, że Pietro się opamiętał po tym, jak wylądowała w szpitalu... Myliła się.

- Należysz do mnie. Jesteś tylko moja, zrozumiano? - spytał, jego oczy ciemne jak otchłań oceanu i wypełnione żądzą. Ann nie mogła mówić przez gulę powiększającą się w gardle, więc tylko kiwnęła głową ze łzami w oczach. - Słowami!! - krzyknął, waląc pięścią obok jej głowy, przez co Ann pisnęła cicho.

- T-Tak - powiedziała cicho, chcąc by to się skończyło. Nienawidziła kiedy był taki, bała się go wtedy. W tym stanie był w stanie zrobić wszystko, byleby tylko "udowodnić jej", że jest jego.

- Niby taka potężna, a płaczę jak tylko coś powiem. - zadrwił z niej. - Te twoje moce są tak samo bezużyteczne jak ty. - wyśmiał ją.

- Pietro... Przestań... Proszę. - poprosiła przez łzy. On tylko spojrzał się na nią z politowaniem i przycisnął ją biodrami do ściany, przybliżając usta do jej ucha.

-O co prosisz? O litość? - zaśmiał się lekko. - Nie bądź naiwna Myszko, jej akurat dzisiaj nie dostaniesz. - oznajmił i zaczął atakować jej szyję swoimi ustami, gryząc ją i ssąc w niektórych miejscach, pozostawiając malinki, których nie przykryłby żaden Make-up. Ann już nawet nie próbowała z nim walczyć, był silniejszy. Przekonała się o tym wiele razy, kiedy na początku chciała się bronić. Pietro przygwoździł ją całym swoim ciałem do ściany i zaczął natarczywie dotykać ją po miejscach intymnych, nie zwracając uwagi na cichy płacz Annabeth, która poddała się już dawno. Białowłosy owinął sobie jej nogi wokół swojego pasa i zaczął gwałtownie poruszać biodrami, ocierając się o nią. Pietro jęknął lekko, podczas gdy Ann czuła się bezwartościowa. W końcu przypomniała sobie o jedynym argumencie który na niego działał.

- M-Mam miesiączkę. - powiedziała cicho, chcąc skrócić swoje cierpienie. Pietro oderwał się od niej gwałtownie, przez co Ann spadła na podłogę. Chłopak zamachnął się nogą i kopnął ją w ramię.

- Suka. - warknął, po czym wyszedł z salonu, a chwilę potem było słychać trzaskanie drzwi. Gen wiedziała, że idzie pić i, że jak wróci to, albo pobije ją mocniej, albo zaśnie na klatce schodowej i będzie musiała go zbierać.

Po tym jak Pietro wyszedł, Annabeth nie trzymała więcej łez i rozpłakała się. Maximoff był taki słodki i miły kiedy się najpierw spotykali. Troszczył się o nią, był prawdziwym gentlemanem, ale po ożenieniu się... Stał się chorowicie zazdrosny. Nie pozwalał jej rozmawiać z jakimś facetem dłużej, niż pięć minut. Potem zaczęły się jego "ataki", w których nie hamował się przed niczym. Bił, gwałcił i wyzywał ją, po czym chodził pić, a na drugi dzień wracał i przepraszał, oraz obiecywał, że się poprawi, a ona głupia za każdym razem mu wierzyła... Któregoś dnia posunął się o krok za daleko i bił ją do nieprzytomności, po czym spanikował i zawiózł ją do szpitala. Tam nakłamał, że pobili ją w zaułku, gdzie potem ją znalazł. Tony, kiedy się dowiedział, chciał dać jej część swojej ochrony, jednak ona odmówiła, mówiąc, że Pietro się już tym zajął i ufa mu. Od tamtej pory, Ann bała się własnego męża. 

Czarnowłosa siedziała na podłodze, płacząc i zastanawiając się dlaczego to ją spotyka. Zastanawiała się również, gdzie jest jej córka, jednak przypominając sobie, że została z Wandą i Tonym w Bazie, odetchnęła z ulgą. Madzia była bezpieczna i tylko to się dla niej liczyło.


Tak z ciekawości spytam - Z jakiego województwa jesteście? Jeśli nie chcecie, nie musicie mówić, jeśli natomiast mieszkacie za granicą, też chętnie usłyszę, zwłaszcza, że sama mieszkam poza Polską :3

.... Wiem, że mnie nienawidzicie :3 No ale cóż.... Wszystko dla fabuły.... ehehehehhehehehehehehhehehehehehehehehehehehhehehehe

Let's Keep it Rolling!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro