Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

*UWAGA, ROZDZIAŁ ZAWIERA SPOJLERY DOTYCZĄCE THORA RAGNAROKA WIĘC JEŚLI JESZCZE GO NIE OGLĄDAŁAŚ/ŁEŚ TO NAJPIERW OBEJRZYJ (WYSZŁA WERSJA PUDEŁKOWA) POTEM KONTYNUUJ CZYTANIE KSIĄŻKI Dziękuję za uwagę i zapraszam na rozdział! <3* Moja wersja Infinity war różni się od filmowej i tej z trilerów albowiem nie chce specjalnie zmieniać planów co do książki. Jednak niektóre momenty pozostaną zachowane. Na razie spokojnie... mamy jeszcze chwilę do Thanosa 8)

Po tym jak Annabeth odebrała małą od Jamesa, Madzia wtuliła się w jej szyję.

- Co się stało skarbie?- spytała Gen, martwiąc się lekko zachowaniem swojej córki. Na resztę jej przyjaciół tak nie zareagowała.

- Kto to? - odpowiedziała, spoglądając na Thora i Lokiego.

- To są moi bracia, a twoi wujkowie. - oznajmiła Ann do swojej córki. Thor, widząc swoją szansę, podszedł powoli do jego siostrzenicy i z uśmiechem spojrzał się na nią.

- Hej. Jestem Thor. - powiedział pogodnie.

- Co to? - spytała, wskazując na klapkę na oku.

- No właśnie Thor, o co biega z wyglądem pirata? - dopytała się najmłodsza z rodzeństwa.

- Opowiem ci potem, na osobności. - odpowiedział, spoglądając się z lekkim smutkiem na swoją siostrę. - Wyglądam jak pirat. - powiedział do małej Magdy, która przypatrywała mu się z zaciekawieniem. - Ale bronie nasz świat przed takimi złymi ludźmi, tak jak twoi rodzice. - uśmiechnął się do niej, po czym wskazał na swojego brata i dopowiedział. - To jest Loki, mój i twojej mamy brat. Jest na swój sposób dobry. Nie zraź się jak będzie dla ciebie nie miły, tak naprawdę jest jak miś w serduszku. - powiedział, na co Loki wywrócił oczami, mrucząc pod nosem jaki to jego brat nie jest głupi. Ann tylko uśmiechnęła się. Wypowiedź Thora przypomniała jej pierwszy raz kiedy zawitała w Asgardzie jako bardzo mała dziewczynka. Pamiętała jak Thor i Frigga zareagowali na nią, tak samo ciepło jak teraz Bóg Piorunów zareagował na jego siostrzenice. Wiedziała, że starał się by mała go polubiła, w końcu jest jej wujkiem.

Thor natomiast, w momencie w którym zobaczył Magdę, obiecał sobie, że będzie najlepszym wujkiem jakim mógłby być oraz, że nie pozwoli by coś jej się stało, czy to przez jakiegoś śmiertelnika, czy przez większe zagrożenie. Nie pozwoli by kolejnemu członkowi jego rodziny coś się stało, lub co gorsza by kolejny członek jego rodziny zmarł...

Loki spojrzał się na Magdę z zaciekawieniem i fascynacją. Widział każdy aspekt, który mała odziedziczyła po matce. Był dość zdziwiony, kiedy głos małej rozbrzmiał po pokoju. Jej głos tak bardzo przypominał mu małą Ann. Psotnik widocznie złagodniał i spokojnie podszedł do małej, jednak dwie sylwetki zagrodziły mu drogę. Loki przeniósł wzrok z Magdy na dwóch super żołnierzy stojących przed nim. Wywrócił oczami widocznie podirytowany i po prostu teleportował się za nich. Steve i Bucky spojrzeli się zdezorientowani naokoło siebie, kiedy zobaczyli Lokiego spoglądającego na małą Magdę.

- Dlaczego odziedziczyła oczy po ojcu? Twoje pasowały by o wiele lepiej niż te. - powiedział, nie myśląc nad tym co mówi. Ann przywaliła mu ramię z pięści, a Thor trzepnął go lekko w głowę wywracając oczami.

- Myśl zanim coś powiesz bracie, bo następnym razem zamknę cię w innej rzeczywistości na tydzień. - zagroziła Ann, kiedy w tle było słychać tłumione śmiechy Avengersów.

- Ał? - powiedział obrażony, masując swoją bolącą głowę.

- Może to cię oduczy obrażania innych Loki. - skomentował jego brat.

- Warto byłoby słuchać się swojej siostry Jelonku, zwłaszcza, że teraz jest o wiele potężniejsza od ciebie i jest naszą największą nadzieją na to co nadejdzie. - oznajmił Tony. - A tak w ogóle, jaki był cel waszych odwiedzin? Nie powiadamiałem cię o powrocie Ann. - zadał pytanie, które zadawali sobie wszyscy w pokoju, oprócz Buckiego, który tą dwójkę znał tylko z opowiadań jego przyjaciół. 

-Coś nadchodzi... Coś co chce zniszczyć Ziemię i wszystkie światy. Nie wiemy co to jest. Zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. - oznajmił Thor, spoglądając się na swoich towarzyszy. Ann spojrzała się na Magdę, a potem na Tonego.

-Madzia, zostawię cię na chwilę u cioci Pepper. Co ty na to? Tata cię odbierze, jak wróci od wujka Nicka. - powiedziała do swojej córki, wiedząc, że zapowiadający się temat nie jest dla dzieci. Mała kiwnęła głową z uśmiechem, który Ann odwzajemniła, nie czując uważnego wzroku Jamesa, który przyglądał się jej i jej córce. 

Bucky nie mógł się powstrzymać uczucia zazdrości, które znowu nad nim zapanowało. Pietro zabrał mu jego Ann, zabrał mu coś co było dla niego najważniejsze.

- Pepper jest w swoim biurze. Opieka nad małą nie powinna sprawić jej problemów. Zadzwonię po nią. - oznajmił Tony, biorąc swój telefon i wychodząc za drzwi. 

Chwilę później Magda była wraz z Potts, a Avengersi i Loki siedzieli przy stole. Thor wprowadził ich wszystkich w fakty, które sam wie i zwrócił się do Ann.

- Nova... Ojciec on... On nie żyję... Dołączył do naszej matki w Vallhalli. - oznajmił cichym głosem, bojąc się reakcji siostry. Ann spuściła głowę w dół, próbując przyswoić informacje o tym, że kolejna osoba z jej rodziny umarła. Pomimo tego wszystkiego co Odyn jej zrobił, dalej był on jej ojcem i było jej smutno. Nie aż tak bardzo jak po stracie matki, jednak dalej traktowała go jak tatę. - Chciał byśmy ci przekazali, że przeprasza cię za wszystko. - dopowiedział po chwili, pozwalając jej przyswoić informacje o śmierci ojca. - Nie wiemy o co mu chodziło, ale powiedział, że to ważne. Kazał również przekazać ci ten list, ponieważ wiedział, że nie przyjdziesz wraz z nami. - powiedział jej blondyn, wyjmując z tylnej kieszeni spodni kopertę w nienaruszonym stanie i podał ją Gen, by mogła go w spokoju przeczytać po spotkaniu. 

- Dziękuję bracie. - uśmiechnęła się do niego, lekko chcąc poprawić sobie i rodzeństwu humor, co mizernie jej poszło. 

- Więc mówisz że Asgard jest zniszczony? Że doszczętnie? - dopytał ostrożnie Steve, wiedząc, że to delikatny temat dla rodzeństwa. 

- Doszczętnie... Surtur wyniszczył wszystko. - oznajmił Thor, spoglądając na swojego przyjaciela.

- Thor... Tak bardzo nam przykro... - zaczął Rogers, jednak Odinson wzniósł rękę uciszając Kapitana.

- Nie trzeba Steve... Co się stało się nie odstanie. - uśmiechnął się smutno. 

- Więc co teraz? Wiemy, że jest zagrożenie, jednak nie wiemy czego chce. - zaczął Clint. 

- To nie jest do końca prawdą... Wiemy, że chce kamieni nieskończoności. Jeden z nich, z tego co wiemy, ma Ann i jest to kamień rzeczywistości, o ile się nie mylę. - oznajmił Tony, a wszyscy spojrzeli się na Ann za zdziwieniem.

- Przecież ojciec wydobył z ciebie Aether. - powiedział Thor, nie mogąc zrozumieć.

- Nasz ojciec nie pozbył się całego kamienia, tylko kawałka, byście nie byli podejrzliwi. Kazał mi nic nie mówić i trenował mnie w jego używaniu. - wytłumaczyła Thorowi, Ann.

- Jak ojciec mógł to zrobić? - spytał sam siebie z niedowierzaniem.

- Thor, to już przeszłość, nie roztrząsajmy tego. - poprosiła Gen, nie chcąc przywoływać niemiłych wspomnień. 

- Gdzie jest reszta kamieni? - spytał Steve, widząc, że Ann chce pozostawić ten temat.

- Kamień umysłu jest u mnie. - odpowiedział Vision siedzący obok Wandy.

- To już są dwa na sześć, pozostają tylko cztery- podliczył Tony

-Zrób z tego trzy. Kamień przestrzeni mam ze sobą. - oznajmił Loki, a Thor patrzył się na niego z niedowierzaniem.

- Ty chyba straciłeś rozum. Dlaczego nie zostawiłeś go w Asgardzie?! - spytał podniesionym głosem Thor.

- Ten kamień posiada wielką moc. Nie można go tak po prostu zniszczyć. Potrzeba do tego wielkiej energii, której nie może wytworzyć prawie nikt. - odpowiedział spokojnie Psotnik.

- Okey, to nie jest pora na rodzinne sprzeczki. Dalej nie znamy miejsca posiadania kolejnej trójki. - uspokoił braci Steve.

- Dwójki Steve... Dwójki... - powiedziała cicho Annabeth. - Ojciec dał mi go, kiedy byłam ostatni raz w Asgardzie i kazał mi go chronić... Zakazał mi wam o nim mówić, jednak teraz, kiedy tak się sprawy toczą, mogę równie dobrze wam o nim powiedzieć. - oznajmiła, wyciągając spod koszulki naszyjnik w którym był kamień dusz, który ojciec podarował jej tak dawno temu. - Chciał go dać jednemu z was, jednak po tym jak sprawy się potoczyły, nie ufał wam do końca i postanowił, wraz z Matką, podarować go mnie pod ochronę. - dopowiedziała, kiedy zdjęła go i uniosła w powietrze. 

- Czyli mamy cztery kamienie nieskończoności w jednym pokoju? A to dopiero ciekawe. - oznajmił sarkastycznie Sam, zakładając ręce na klatce piersiowej i rozkładając się na fotelu.

- O tym pogadamy potem. - oznajmili bracia Ann w tym samym momencie.

- Więc co teraz robimy? - spytał się Steve, łącząc swoje ręce na stole, równocześnie pochylając się nad nim.

- Teraz... Szukamy pozostałych dwóch kamieni, a potem strzeżemy ich jak tylko możemy. - oznajmił Loki, wzdychając głęboko.


Udało mi się!! w końcu dokończyłam Rozdział!! Yaaassss!!!!!

Ktoś jeszcze jest roztrzęsiony po Infinity War? Czy to tylko ja płacze, jak tylko pomyśle o tym filmie? Jeśli chcecie się podzielić swoimi wrażeniami, możecie napisać do mnie w wiadomości prywatnej, by osoby, które nie oglądały jeszcze filmu, nie dowiedziały się choćby najmniejszej części fabuły filmu. Ja już oglądałam, więc chętnie podyskutuje z wami na temat filmu... Muszę się komuś wypłakać i potworzyć teorie, bo u mnie po niemiecku nie dam rady, za dużo myślenia nad słowami XD

Let's Keep it Rolling!!! <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro