Rozdział 6
Kiedy Annabeth, oraz Bucky weszli do sali, wszystkie oczy momentalnie skierowały się na nich. Ann miała czerwone oczy, a na czarnej koszulce Buckiego, było widać mokre ślady po jej łzach. Zdrowa ręka Zimowego okalała Ann w pasie dodając jej otuchy. W pomieszczeniu, oprócz Avengersów, znajdowali się również Bóg Piorunów, oraz Bóg Oszustw, którzy nie kryli zaskoczenia widząc swoją zaginioną siostrę. Annabeth była zdziwiona nowym wyglądem Thora. Krótkie włosy, opaska na oku, dla niej wyglądał niczym pirat. Loki stał wyprostowany, pewny siebie oraz tego, że góruje nad wszystkimi, jednak kiedy zobaczył swoją siostrę, stracił swoją postawę, a na twarzy pojawiło się zaskoczenie. Rodzeństwo patrzyło się na siebie przez kilka sekund, lecz później rzuciło się sobie w ramiona, przytulając się jakby nie było jutra.
- Wróciłaś. - załkał Thor. Wszyscy spojrzeli się zdziwieni, na zazwyczaj wesołego Asa, który teraz łkał, niczym dziecko na widok swojej siostry. W ciągu tych trzech lat stracił tak dużo, że odzyskanie swojej zaginionej rodziny, było miodem na jego obolałe serce. Strata Annabeth oddziałała na niego dwa razy gorzej, niż na któregokolwiek członka Avengers. Anna jest dla niego niczym córka, której nigdy nie miał. Przygarnął ją, kiedy nie miała nikogo i wychował najlepiej jak mógł, z pomocą matki, oraz Brata. Kochał ją całym swoim sercem, ale myślał, że ją stracił na zawsze. Opłakiwał jej zniknięcie całymi nocami, a w dzień ukrywał swój ból, by godnie rządzić Asgardem i móc rzucić się w wir pracy. Stał się bardziej lekkomyślny, niż był, przez co rzuciła go Jane. Dodatkowy ból sprawił, że zrezygnował z bycia królem, oddając tron z powrotem ich ojcu. O reszcie co się stało, nie chciał rozmawiać, sprawiało mu to ból psychiczny, którego nie mógł znieść.
Loki pozostawał cicho, przytulając się do swojej małej siostrzyczki. Jednak jego szczęście powoli zastępowała wściekłość głupotą i nierozwagą swojej podopiecznej. Nie mógł znieść myśli, że ona ze wszystkich ludzi, zostawiła go bez ostrzeżenia. Zostawiła go, sprawiając mu ból i smutek, którymi próbował zakleić dziurę w sercu. Jego wściekłość rosła w miarę tego, jak zdawał sobie sprawę z bólu, jaki mu zadała. Kiedy jego złość osiągnęła punkt, w którym nie mógł już jej utrzymać, odsunął się od swojego rodzeństwa i łapiąc się za górę nosa, zaczął nerwowo chodzić po sali.
- Jakim cudem wpadłaś na, aż tak głupi pomysł?! - w końcu wybuchł. Ann, oraz Thor spojrzeli się na niego zdziwieni, podczas gdy reszta grupy wymieniła porozumiewawcze spojrzenia i skierowała się do wyjścia, zabierając ze sobą Magdę, której Pietro wzywany na misję, nie zdążył zawieść do Pepper.
- Bracie... - zaczął Thor, jednak Loki nie zezwolił mu na zabranie głosu.
- Ty się zamknij. Bardzo dobrze wiesz, ile nocy przez nią zarwałeś, nie robiąc nic więcej poza płaczem. Nie próbuj jej obronić. - wskazał palcem na Thora, który zamilkł spuszczając głowę w dół, zdając sobie sprawę z racji, którą miał Psotnik. - Jak mogłaś, chodź przez chwilę, pomyśleć że to jest dobry pomysł?! Jak mogłaś nie omówić go z nikim, tylko uciec przed problemami na trzy lata! Tak z ciekawości spytam po co wróciłaś? - powiedział poddenerwowany, a kiedy Ann chciała odpowiedzieć, zignorował ją i znów zaczął mówić. - Wiesz co? Nawet się nie tłumacz. Podejrzewam, że do tego momentu, natłumaczyłaś się wszystkim ze swojej głupoty i to tłumaczenie zrobisz na odwal się, a tego nie chce słyszeć. W ogóle nie chce słyszeć twoich bezsensownych tłumaczeń, nawet nie ma po co. Tego co zrobiłaś nawet nie da się wytłumaczyć! Zrobiłaś to, bo co? Bo chciałaś nas chronić? Mądrego to czasem aż miło posłuchać! - zaśmiał się ironicznie. - Już nawet nie zaczynajmy tematu męża i dziecka. Dziecko rozumiem, każdemu się zdarza, ale małżeństwo po pół roku chodzenia? To już przesada! Poznałaś go dobrze? Ile łącznie się znacie? Trzy lata? Z czego pełne dwa jesteście małżeństwem. Brawo pomysłu Nova! No po prostu tylko gratulować inteligencji. - machnął rękoma.
-Bracie, daj może się jej wytłumaczyć? Może miała dobre zamiary? - poprosił Thor, trzymając swoją rękę na ramionach Annabeth.
-Tak sądzisz? Więc proszę Nova, tłumacz się. - machnął ręką w stronę Ann, która siedziała cicho, przyjmując każde słowo wypowiedziane przez jej brata. Zdawała sobie sprawę, że to wszystko było prawdą.
-Wtedy wydawało się to być jedynym rozwiązaniem. Teraz z perspektywy czasu, wydaje się to głupie i nie rozsądne. Masz rację bracie, popełniłam wielki błąd uciekając wtedy i sprawiając wam wszystkim przykrość... Co do mojego małżeństwa jednak nie masz nic do powiedzenia, gdyż sam miałeś kiedyś żonę i zostawiłeś ją, oraz swoje dzieci na rzecz posiadania władzy. - odpowiedziała po części przyznając mu racje. Jednak czuła, że jej ślub z Pietrem jest tym, do czego dążyła całe życie.
-Nova... Wiesz, że nie często zgadzam się z Lokim, jednak tym razem nasz brat ma racje. - oznajmił Thor, a Loki wyglądał na lekko zaskoczonego, jednak kiwnął głową w stronę brata, w podzięce za poparcie go. - Rok, to za mało by poznać wybranka naszego serca i nigdy nie możemy być pewni, czy to ten jedyny, dopóki nie poznamy go w najlepszych i najgorszych momentach. Nie, dopóki nie będziemy pewni, że to oni dodają nam skrzydeł. - powiedział spokojnie i podszedł do swojego brata. Ann wyglądała na zdradzoną, jednak nie dawała tego po sobie poznać najlepiej jak umiała.
-Znam Pietra i wiem, że to on jest tym jedynym. - starała się brzmieć pewnie, jednak zasiane ziarnko nie pewności dawało o sobie znać.
-Nie jesteś tego pewna, ktoś inny przychodzi ci na myśl, kiedy myślisz o miłości czyż nie?- spytał Loki.
-Nie ważne, możemy zostawić ten temat? Moje życie miłosne, nie jest teraz ważne. - mruknęła, nie chcąc się przyznać, że zamiast o Pietrze, myślała o kimś innym.
-Możemy. Ciesze się, że zrozumiałaś swój błąd siostro, jednak to nie zmienia konsekwencji twoich czynów. Sprawiłaś wiele bólu swojej jedynej rodzinie. - oznajmił już spokojniej Loki.
-Chciałam wrócić, na prawdę chciałam, jednak Pietro przekonał mnie, że to nie jest dobry pomysł. Po pozbyciu się Tego byłam w takim dołku, że jedyne co chciałam, to zakończyć codzienne zmaganie się z myślami i atakami paniki. Pietro mówił, że lepiej poczekać i żebym wróciła w pełni sił. - oznajmiła tłumacząc się. To co mówiła było prawdą, Maximoff cały czas powtarzał jej te rzeczy i namawiał, by została w cieniu, dopóki wszystko się nie ułoży.
-Oh... Czyli, że to wszystko jest sprawką strusia pędziwiatra? Zaczyna się robić ciekawie. - stwierdził Loki, pocierając palcami brodę. Bacznie przyglądał się siostrze, szukając chociażby małego dowodu na to, że kłamie, jednak nie znajdował żadnego.
- Nie nazywaj go tak. - pogroziła mu palcem. - Dopiero teraz widzę, że to było głupie, ale nie cofnę czasu. - wzruszyła lekko ramionami, wzdychając głęboko.
-Myślę, że skończyliśmy te rozmowę na teraz. Jednak wrócimy do niej. - ostrzegł Thor. - Teraz zawołaj swoją córkę. Chce poznać swoją siostrzenicę. - uśmiechnął się, a Ann odwzajemniła to, po czym spojrzała się na Lokiego, czekając na potwierdzenie, że on również chce poznać siostrzenice. Kiedy Loki lekko kiwnął głową na zgodę, uśmiech Ann poszerzył się dwa razy. Gen delikatnie otworzyła drzwi i wpuściła drużynę, odbierając od Buckiego Magdę.
Wiiiiitammmm moje kochaniątka!! Ann zdaje sobie powoli sprawę z tego, że zjebała i sporą częścią jej problemu był Pietro, który.... NIE! NIE MA SPOJLERÓW!! Na a!
Pod tym rozdziałem możecie zadawać pytania do postaci! Wszystkich które do tej pory pojawiły się w drugiej części! Wybór dowolny! Czas na pytania jest do czwartku popołudnia (ok. godziny 17) przed pytaniem standardowo proszę o znaczek [P] żeby łatwo było odróżnić, oraz proszę o pisanie postaci do której są pytania! <3
Let's get it Rolling!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro