Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Szarowłosa kobieta weszła do pomieszczenia służącego dla niej jako biuro. Dokumenty i Foldery uginały się na szafkach a nowoczesny komputer zdobił biurko które stało pod jedną ze ścian. Wielkie okno w jednym z apartamentowców w pobliżu Głównej bazy Avengers pokazywało widok na Las otaczający małe miasteczko.

Kobieta usiadła przed komputerem i włączyła nagrywanie. Odchrząknęła by oczyścić swój głos i zaczęła mówić.

-Mam na imię Genevieve Hayley Maximoff lub jak większość mnie zna Agendka Sanders. Postanowiłam że streszczę wam ostatnie trzy lata mojego życia.- Gen uśmiechnęła się do kamery jednak on szybko zniknął z jej twarzy.- Kiedy wyszłam z Komory, dochodziłam do siebie przez miesiące, co noc koszmary, wczesne budzenie się, zapalanie światła i iście do małej kuchni w mieszkanku które Tony wynajął dla mnie i Pietro, parzenie mocnej kawy i siadanie na kanapie by oglądać dziwne seriale które leciały w nocy podczas gdy czekałam aż mój wtedy jeszcze współlokator wstanie.- z jej oczu zniknął blask który zazwyczaj w nich był a zastąpił go smutek- Pietro był w tamtym czasie wielkim oparciem dla mnie jednak jego każde inicjowanie czegoś więcej między nami kończyło się fiaskiem, nie byłam gotowa na związek, bałam się ich, a to wszystko co usłyszałam i zobaczyłam w czasie Komory tylko pogarszało tą całą sytuacje.- westchnęła i oparła się o oparcie krzesła usadawiając się wygodniej- Po dwóch długich miesiącach odzyskałam zdrowie psychiczne na tyle że wróciłam na służbę w TARCZY gdzie pod Nowym pseudonimem Shiva dostałam zadanie zabić wszystkich pozostałych agentów Hydry oraz zostałam sekretarką Nicka na pół etatu i kiedy nie zabijałam ludzi, siedziałam za biurkiem i pomagałam Furriemu z papierami.- zaśmiała się lekko-  Przyzwyczajenie się do mojego nowego imienia zabrało mi trochę i łapałam się na tym że reagowałam jak ktoś wołał "Beth" lub "Ann" jednak po jakimś czasie udało mi się "przestawić" i sama nazywałam siebie Genevieve. Tak się teraz przedstawiam- Przerwała na chwilę by sięgnąć po wodę która stała obok biurka. Biorąc ją w ręce automatycznie odkręciła nakrętkę i wzięła łyk by ulżyć swojemu gardłu.

-Kiedy po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do wszystkiego i moje koszmary uspokoiły się Pietro ponownie spróbował swoich sił, tym razem się zgodziłam, sądziłam że jestem gotowa na taki krok. Szczerze powiem że z perspektywy czasu to była najlepsza decyzja jaką podjęłam.- uśmiechnęła się widocznie szczęśliwa kiedy rękoma zaczęła bawić się butelką a nogi wylądowały na prawym nałokietniku- Maximoff okazał sie świetnym chłopakiem, nie inicjował żadnych seksualnych zdarzeń gdyż  widział że tego nie chce, był dla mnie przyjacielem ale i też osobą przy której czułam się kochana, bezpieczna a przede wszystkim szczęśliwa.- mina zakochanej nastolatki widniała na jej twarzy- Odwdzięczyłam się mu dając mu całe moje serce i siebie. Po pierwszym miesiącu zrozumiałam że na prawdę go kocham, nie umiałam tego wytłumaczyć ale  w pewnym momencie po prostu mnie to tak uderzyło i wiedziałam że Pietro na prawdę jest tym jedynym. Tej nocy wybiegłam ze swojego pokoju i wbiegłam do jego skacząc na niego i siadając na nim w rozkroku. Kiedy Pietro spojrzał się na mnie zdziwiony oraz widocznie zaspany pocałowałam go i pierwszy raz wypowiedziałam do niego te dwa słowa które on mówił mi cały czas jednak ja nie miałam w sobie tyle odwagi by odwzajemnić aż do teraz. Od tamtej nocy spaliśmy w jednym łóżku.- zaśmiała się na wspomnienie tej nocy, jest to jedne z jej najlepszych wspomnień związanych z białowłosym.

-Pól roku w nasz związek Pietro zabrał mnie do restauracji w której graliśmy w dziesięć pytań której finalnym pytaniem było "Czy wyjdziesz za mnie?" Byłam bardziej niż uradowana tym pytaniem i od razu się zgodziłam. Ten czas spędzony z nim tylko utwierdził mnie w moich uczuciach i z dumom poinformowałam wraz z białowłosym Tonego i Nicka, że zgodziłam się zostać przyszłą panią Maximoff.- jej oczy rozjaśniły się a na jej usta wpełzł uśmiech- Nie długo potem Pepper dowiedziała się o moim małym sekrecie i pomimo kazania które mi wyprawiła była szczęśliwa że chce sobie ułożyć życie z mężczyzną który wie że mnie nie zrani, potem oboje z Tonym krzyczeli coś o Annro i że ich ship będzie canonem. Nigdy nie pojmę  ich toku myślenia.- zaśmiała się żartobliwie wywracając oczami.

-Miesiąc później byłam oficjalnie Genevieve Hayley Maximoff. Małe wesele dla kilku osób. Postanowiłam z Nickiem zachować moje "stare nazwisko" by nie wzbudzić podejrzeń. Do tej pory pomimo kilku załamań spowodowanych stresem powróciłam do pełnego zdrowia psychicznego i zakończyłam swoją misje. Na jakiś czas stałam się pełno etatową sekretarką jednak potem Nick podjął ryzykowną decyzje dodania mnie do zespołu osób które pracowały na misjach z Avengers.- jej twarz powróciła do pogodnego nastroju a dłonie zaczęły bawić się jej długami, szarymi włosami.-Modliłam się w duchu by nikt mnie nie poznał i by tylko Pietro i Tony wiedzieli kim tak na prawdę jestem, moje prośby zostały chyba wysłuchane bo udało nam się podtrzymać tą maskaradę.- westchnęła ciężko spoglądając na kamerę.

-Moja pierwsza misja - podniosła dłoń z wyciągniętym jednym palcem- była tylko z Pietrem i Tonym bym mogła się przyzwyczaić do tego wszystkiego. Nie nastąpił długi czas kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży.- Kobieta uśmiechnęła się i spojrzała w dół- Kiedy Mężczyzna którego byłam dumna zwać moim mężem się dowiedział, skakał ze szczęścia a ja chichotałam lekko patrząc na jego podekscytowanie i szczęście. Obiecał sobie wtedy że będzie najlepszym ojcem jaki mógłby być.- spojrzała się rozmarzona w górę- Po tym jak reszta osób wtajemniczonych się dowiedziała wszyscy byli szczęśliwi a Furry postanowił ponownie posadzić mnie za biurkiem by nic nie stało się mi i dziecku. W ciągu dziewięciu miesięcy w miejscu mojego poprzedniego pokoju pojawił się pokój dla dziecka a my oboje przygotowywaliśmy się do roli rodziców. To było wyzwanie któremu musieliśmy stawić czoło oboje, mieliśmy wielki dylemat jak uda nam się pogodzić prace superherosów z opieką nad dzieckiem jednak Tony rozwiał nasze zwątpienia oświadczając że jakby coś to oni wraz z Pepper mogą zająć się , jak się potem okazało, dziewczynką. Kiedy przyszła pora na wybieranie chrzestnych oboje zgodziliśmy się co do tego że to Tony powinien być chrzestnym ponieważ sam na to nalegał i to bardzo uporczywie co czasem doprowadzało nas do śmiechu,- zachichotała- Pietro chciał by chrzestną naszej małej była Wanda jednak to znaczyło że trzeba było ją o wszystkim poinformować. Oboje doszliśmy do wniosku że to będzie rozsądna decyzja i białowłosy postanowił przyprowadzić do naszego mieszkania swoją siostrę i tu wszystko na spokojnie jej wyjaśnić. Kiedy przyszedł odpowiedni czas mój mąż przyprowadził swoją siostrę, na początku Wanda była zdezorientowana jednak chwile potem ściskała mnie uważając na brzuch i witała w rodzinie a swojego Brata skarciła za to że nie była na naszym ślubie.- pokręciła głową z lekkim uśmiechem na ustach

-Jak mała Magda Frigga Maxmoff się narodziła nie mogliśmy być bardziej szczęśliwi,- spojrzała się w stronę drzwi zza których słychać było śmiechy dwóch najważniejszych dla niej osób- Pietro do tej pory mówi że to był drugi najlepszy dzień w jego życiu i oba spędził ze mną. Rodzicielstwo było trudne na początku jednak po jakimś czasie przyzwyczailiśmy się do niego a pomoc ze strony Tonego i Wandy którzy często nas odwiedzali by zobaczyć chrześnicę odciążała nas w niektóre dni z obowiązków.- znów spojrzała na kamerę a potem zmieniła pozycje na siedzącą i potarła lekko swoje plecy- Magda szybko się uczyła co dostała w genach po mamie i miała taką samą charyzmę jak jej tatuś.- zaśmiała się- Na szczęście Mała nie odziedziczyła żadnych mocy co uszczęśliwiło nas albowiem nie musiała się martwić o to co inni będą o niej sądzić, wiem jak to było być wyrzutkiem tylko dlatego że było się innym.- spojrzała się w bok z lekko smutnym wyrazem twarzy

-Jak mała podrosła na tyle że jadła już z butelki powróciłam na stanowisko agentki i powracałam do formy z przed ciąży by po miesiącu znów zająć się pomaganiem Avengersom.- powiedziała pogodnie- Nick zgodził się zostawać z małą kiedy wszyscy byliśmy na misji a tak to kto był dostępny zajmował się małą. Magda dorastała w różnych środowiskach za co byłam wdzięczna. Często zostawałam z nią ja lub Pietro a mała uwielbiała nas oboje na tyle że nie marudziła kiedy przez kilka dni zajmowało się nią tylko jeden z rodziców. 

Niedawno Tony wpadł na szlak czegoś czego żadne z nas nie rozumiało.- przybrała zmartwiony wyraz twarzy- Była to wiadomość że ktoś zagraża Ziemi i że przyjdzie po mnie i po kamień.- spojrzała się w dół kładąc dłonie na biurku zarazem splatając je ze sobą- Wszyscy ustaliliśmy zgodnie że jeśli jestem w niebezpieczeństwie to powinniśmy skończyć tą maskaradę. Moje nazwisko oficjalnie zostało zmienione na Maximoff jednak zostałam przy swoim już nie tak nowym imieniu, przyzwyczaiłam sie do niego.- wzruszyła- ramionami Postanowiliśmy wraz z Pietrem ,że Magdę zostawimy u wujka Nicka którego uwielbiała i pójdziemy do nowego lokum Avengers wraz z Wandą i Tonym którzy będą nas wspierać jakby stało się coś złego... Umówiliśmy się na za godzinę że damy małą Nickowi i wraz z chrzestnymi Madzi udamy się do bazy.- przesunęła ręką po blacie strzepując z niego kilka paprochów- To w skrócie były moje ostatnie trzy lata. Mam nadzieje że do kogokolwiek znajdzie te nagranie przekaże je komuś z mojej rodziny. Dziękuję że to obejrzałeś. Do widzenia- Gen uśmiechnęła się lekko do kamery i wyłączyła nagrywanie, zapisując je w folderze z wideo podobnymi do tego. Genevieve wstała z krzesła i zabierając pustą butelkę wyszła z pokoju tylko by za drzwiami wziąć na ręce swoją córkę i przytulić swojego męża. 

PROLOOOOGGGGG!!!!! YAAASSSSSA!! napisałam go tydzień temu kiedy zaczęły mi się te dni więc mam nadzieje że nie zmieniałam podczas tygodnia zbyt dużo... Tak więc, Ann jest z Pietrem i mają małe wspaniałe dziecko zwane Magdą <3

Pierwszy raz pisałam z trzeciej osoby więc jest to eksperymentalne (cały czas się uczę i szlifuje swój styl pisania) napiszcie jak mi wyszło bo osobiście nie wiem. 

Let's get it rolling!!! 

Now if you excuse me i have to go destroy Jotunheim! b0i ! <3

P.S Postaram się dodawać rozdziały co tydzień w poniedziałek. Jeśli do godziny 18 nie będzie rozdziału to niech ktoś weźmie i mi zaspamuje w wiadomościach to się zbiorę i coś sklece XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro