Prolog
Szarowłosa kobieta weszła do pomieszczenia służącego dla niej jako biuro. Dokumenty i Foldery uginały się na szafkach a nowoczesny komputer zdobił biurko które stało pod jedną ze ścian. Wielkie okno w jednym z apartamentowców w pobliżu Głównej bazy Avengers pokazywało widok na Las otaczający małe miasteczko.
Kobieta usiadła przed komputerem i włączyła nagrywanie. Odchrząknęła by oczyścić swój głos i zaczęła mówić.
-Mam na imię Genevieve Hayley Maximoff lub jak większość mnie zna Agendka Sanders. Postanowiłam że streszczę wam ostatnie trzy lata mojego życia.- Gen uśmiechnęła się do kamery jednak on szybko zniknął z jej twarzy.- Kiedy wyszłam z Komory, dochodziłam do siebie przez miesiące, co noc koszmary, wczesne budzenie się, zapalanie światła i iście do małej kuchni w mieszkanku które Tony wynajął dla mnie i Pietro, parzenie mocnej kawy i siadanie na kanapie by oglądać dziwne seriale które leciały w nocy podczas gdy czekałam aż mój wtedy jeszcze współlokator wstanie.- z jej oczu zniknął blask który zazwyczaj w nich był a zastąpił go smutek- Pietro był w tamtym czasie wielkim oparciem dla mnie jednak jego każde inicjowanie czegoś więcej między nami kończyło się fiaskiem, nie byłam gotowa na związek, bałam się ich, a to wszystko co usłyszałam i zobaczyłam w czasie Komory tylko pogarszało tą całą sytuacje.- westchnęła i oparła się o oparcie krzesła usadawiając się wygodniej- Po dwóch długich miesiącach odzyskałam zdrowie psychiczne na tyle że wróciłam na służbę w TARCZY gdzie pod Nowym pseudonimem Shiva dostałam zadanie zabić wszystkich pozostałych agentów Hydry oraz zostałam sekretarką Nicka na pół etatu i kiedy nie zabijałam ludzi, siedziałam za biurkiem i pomagałam Furriemu z papierami.- zaśmiała się lekko- Przyzwyczajenie się do mojego nowego imienia zabrało mi trochę i łapałam się na tym że reagowałam jak ktoś wołał "Beth" lub "Ann" jednak po jakimś czasie udało mi się "przestawić" i sama nazywałam siebie Genevieve. Tak się teraz przedstawiam- Przerwała na chwilę by sięgnąć po wodę która stała obok biurka. Biorąc ją w ręce automatycznie odkręciła nakrętkę i wzięła łyk by ulżyć swojemu gardłu.
-Kiedy po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do wszystkiego i moje koszmary uspokoiły się Pietro ponownie spróbował swoich sił, tym razem się zgodziłam, sądziłam że jestem gotowa na taki krok. Szczerze powiem że z perspektywy czasu to była najlepsza decyzja jaką podjęłam.- uśmiechnęła się widocznie szczęśliwa kiedy rękoma zaczęła bawić się butelką a nogi wylądowały na prawym nałokietniku- Maximoff okazał sie świetnym chłopakiem, nie inicjował żadnych seksualnych zdarzeń gdyż widział że tego nie chce, był dla mnie przyjacielem ale i też osobą przy której czułam się kochana, bezpieczna a przede wszystkim szczęśliwa.- mina zakochanej nastolatki widniała na jej twarzy- Odwdzięczyłam się mu dając mu całe moje serce i siebie. Po pierwszym miesiącu zrozumiałam że na prawdę go kocham, nie umiałam tego wytłumaczyć ale w pewnym momencie po prostu mnie to tak uderzyło i wiedziałam że Pietro na prawdę jest tym jedynym. Tej nocy wybiegłam ze swojego pokoju i wbiegłam do jego skacząc na niego i siadając na nim w rozkroku. Kiedy Pietro spojrzał się na mnie zdziwiony oraz widocznie zaspany pocałowałam go i pierwszy raz wypowiedziałam do niego te dwa słowa które on mówił mi cały czas jednak ja nie miałam w sobie tyle odwagi by odwzajemnić aż do teraz. Od tamtej nocy spaliśmy w jednym łóżku.- zaśmiała się na wspomnienie tej nocy, jest to jedne z jej najlepszych wspomnień związanych z białowłosym.
-Pól roku w nasz związek Pietro zabrał mnie do restauracji w której graliśmy w dziesięć pytań której finalnym pytaniem było "Czy wyjdziesz za mnie?" Byłam bardziej niż uradowana tym pytaniem i od razu się zgodziłam. Ten czas spędzony z nim tylko utwierdził mnie w moich uczuciach i z dumom poinformowałam wraz z białowłosym Tonego i Nicka, że zgodziłam się zostać przyszłą panią Maximoff.- jej oczy rozjaśniły się a na jej usta wpełzł uśmiech- Nie długo potem Pepper dowiedziała się o moim małym sekrecie i pomimo kazania które mi wyprawiła była szczęśliwa że chce sobie ułożyć życie z mężczyzną który wie że mnie nie zrani, potem oboje z Tonym krzyczeli coś o Annro i że ich ship będzie canonem. Nigdy nie pojmę ich toku myślenia.- zaśmiała się żartobliwie wywracając oczami.
-Miesiąc później byłam oficjalnie Genevieve Hayley Maximoff. Małe wesele dla kilku osób. Postanowiłam z Nickiem zachować moje "stare nazwisko" by nie wzbudzić podejrzeń. Do tej pory pomimo kilku załamań spowodowanych stresem powróciłam do pełnego zdrowia psychicznego i zakończyłam swoją misje. Na jakiś czas stałam się pełno etatową sekretarką jednak potem Nick podjął ryzykowną decyzje dodania mnie do zespołu osób które pracowały na misjach z Avengers.- jej twarz powróciła do pogodnego nastroju a dłonie zaczęły bawić się jej długami, szarymi włosami.-Modliłam się w duchu by nikt mnie nie poznał i by tylko Pietro i Tony wiedzieli kim tak na prawdę jestem, moje prośby zostały chyba wysłuchane bo udało nam się podtrzymać tą maskaradę.- westchnęła ciężko spoglądając na kamerę.
-Moja pierwsza misja - podniosła dłoń z wyciągniętym jednym palcem- była tylko z Pietrem i Tonym bym mogła się przyzwyczaić do tego wszystkiego. Nie nastąpił długi czas kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży.- Kobieta uśmiechnęła się i spojrzała w dół- Kiedy Mężczyzna którego byłam dumna zwać moim mężem się dowiedział, skakał ze szczęścia a ja chichotałam lekko patrząc na jego podekscytowanie i szczęście. Obiecał sobie wtedy że będzie najlepszym ojcem jaki mógłby być.- spojrzała się rozmarzona w górę- Po tym jak reszta osób wtajemniczonych się dowiedziała wszyscy byli szczęśliwi a Furry postanowił ponownie posadzić mnie za biurkiem by nic nie stało się mi i dziecku. W ciągu dziewięciu miesięcy w miejscu mojego poprzedniego pokoju pojawił się pokój dla dziecka a my oboje przygotowywaliśmy się do roli rodziców. To było wyzwanie któremu musieliśmy stawić czoło oboje, mieliśmy wielki dylemat jak uda nam się pogodzić prace superherosów z opieką nad dzieckiem jednak Tony rozwiał nasze zwątpienia oświadczając że jakby coś to oni wraz z Pepper mogą zająć się , jak się potem okazało, dziewczynką. Kiedy przyszła pora na wybieranie chrzestnych oboje zgodziliśmy się co do tego że to Tony powinien być chrzestnym ponieważ sam na to nalegał i to bardzo uporczywie co czasem doprowadzało nas do śmiechu,- zachichotała- Pietro chciał by chrzestną naszej małej była Wanda jednak to znaczyło że trzeba było ją o wszystkim poinformować. Oboje doszliśmy do wniosku że to będzie rozsądna decyzja i białowłosy postanowił przyprowadzić do naszego mieszkania swoją siostrę i tu wszystko na spokojnie jej wyjaśnić. Kiedy przyszedł odpowiedni czas mój mąż przyprowadził swoją siostrę, na początku Wanda była zdezorientowana jednak chwile potem ściskała mnie uważając na brzuch i witała w rodzinie a swojego Brata skarciła za to że nie była na naszym ślubie.- pokręciła głową z lekkim uśmiechem na ustach
-Jak mała Magda Frigga Maxmoff się narodziła nie mogliśmy być bardziej szczęśliwi,- spojrzała się w stronę drzwi zza których słychać było śmiechy dwóch najważniejszych dla niej osób- Pietro do tej pory mówi że to był drugi najlepszy dzień w jego życiu i oba spędził ze mną. Rodzicielstwo było trudne na początku jednak po jakimś czasie przyzwyczailiśmy się do niego a pomoc ze strony Tonego i Wandy którzy często nas odwiedzali by zobaczyć chrześnicę odciążała nas w niektóre dni z obowiązków.- znów spojrzała na kamerę a potem zmieniła pozycje na siedzącą i potarła lekko swoje plecy- Magda szybko się uczyła co dostała w genach po mamie i miała taką samą charyzmę jak jej tatuś.- zaśmiała się- Na szczęście Mała nie odziedziczyła żadnych mocy co uszczęśliwiło nas albowiem nie musiała się martwić o to co inni będą o niej sądzić, wiem jak to było być wyrzutkiem tylko dlatego że było się innym.- spojrzała się w bok z lekko smutnym wyrazem twarzy
-Jak mała podrosła na tyle że jadła już z butelki powróciłam na stanowisko agentki i powracałam do formy z przed ciąży by po miesiącu znów zająć się pomaganiem Avengersom.- powiedziała pogodnie- Nick zgodził się zostawać z małą kiedy wszyscy byliśmy na misji a tak to kto był dostępny zajmował się małą. Magda dorastała w różnych środowiskach za co byłam wdzięczna. Często zostawałam z nią ja lub Pietro a mała uwielbiała nas oboje na tyle że nie marudziła kiedy przez kilka dni zajmowało się nią tylko jeden z rodziców.
Niedawno Tony wpadł na szlak czegoś czego żadne z nas nie rozumiało.- przybrała zmartwiony wyraz twarzy- Była to wiadomość że ktoś zagraża Ziemi i że przyjdzie po mnie i po kamień.- spojrzała się w dół kładąc dłonie na biurku zarazem splatając je ze sobą- Wszyscy ustaliliśmy zgodnie że jeśli jestem w niebezpieczeństwie to powinniśmy skończyć tą maskaradę. Moje nazwisko oficjalnie zostało zmienione na Maximoff jednak zostałam przy swoim już nie tak nowym imieniu, przyzwyczaiłam sie do niego.- wzruszyła- ramionami Postanowiliśmy wraz z Pietrem ,że Magdę zostawimy u wujka Nicka którego uwielbiała i pójdziemy do nowego lokum Avengers wraz z Wandą i Tonym którzy będą nas wspierać jakby stało się coś złego... Umówiliśmy się na za godzinę że damy małą Nickowi i wraz z chrzestnymi Madzi udamy się do bazy.- przesunęła ręką po blacie strzepując z niego kilka paprochów- To w skrócie były moje ostatnie trzy lata. Mam nadzieje że do kogokolwiek znajdzie te nagranie przekaże je komuś z mojej rodziny. Dziękuję że to obejrzałeś. Do widzenia- Gen uśmiechnęła się lekko do kamery i wyłączyła nagrywanie, zapisując je w folderze z wideo podobnymi do tego. Genevieve wstała z krzesła i zabierając pustą butelkę wyszła z pokoju tylko by za drzwiami wziąć na ręce swoją córkę i przytulić swojego męża.
PROLOOOOGGGGG!!!!! YAAASSSSSA!! napisałam go tydzień temu kiedy zaczęły mi się te dni więc mam nadzieje że nie zmieniałam podczas tygodnia zbyt dużo... Tak więc, Ann jest z Pietrem i mają małe wspaniałe dziecko zwane Magdą <3
Pierwszy raz pisałam z trzeciej osoby więc jest to eksperymentalne (cały czas się uczę i szlifuje swój styl pisania) napiszcie jak mi wyszło bo osobiście nie wiem.
Let's get it rolling!!!
Now if you excuse me i have to go destroy Jotunheim! b0i ! <3
P.S Postaram się dodawać rozdziały co tydzień w poniedziałek. Jeśli do godziny 18 nie będzie rozdziału to niech ktoś weźmie i mi zaspamuje w wiadomościach to się zbiorę i coś sklece XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro