𝟛 - 𝕞𝕪 𝕝𝕚𝕗𝕖 𝕗𝕖𝕝𝕥 𝕝𝕚𝕜𝕖 𝕤𝕨𝕚𝕞𝕞𝕚𝕟𝕘 𝕕𝕦𝕣𝕚𝕟𝕘 𝕒 𝕣𝕚𝕤𝕚𝕟𝕘 𝕥𝕚𝕕𝕖
↷아마 내가 널
몰랐던 것 같아
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
『instagram ✉︎ detailhun_x』
Dzisiaj mijał wyznaczony czas, gdy musiał zwrócić swojemu klientowi, panu Tuanowi całą sumę za rozprawę i koszty sądowe, których się przez niego nabawił.
kompletnie by o tym zapomniał, gdyby nie przypomnienie, które dostał na swój adres mailowy, półtorej godziny temu, akurat wtedy, gdy wracał z rozprawy w sądzie.
Na jego nieszczęście (bądź szczęście, zależy jak na to patrzeć), jego bank był dzisiaj nieczynny i nie miał jak wybrać danej kwoty.
Poza tym, i tak nie oddałby mu całej kwoty.
Wczoraj za mocno imprezował w jednym z klubów i przepuścił połowę swojej wypłaty na drinki dla pięknych, nowopoznanych kobiet.
No trudno, jakoś będzie musiał temu zaradzić i porozmawiać z panem Tuanem i spróbować pójść z nim na ugodę, co będzie dość ciężkie, patrząc na jego temperament.
Momentalnie sięgnął pamięcią do dnia, gdy ten wparował do jego mieszkania z dwójką małych dziewczynek pod ręką, krzycząc i domagając się pieniędzy.
Nie wyglądał na kogoś, kto mógłby być kilkukrotnym rozwodnikiem i samotnym ojcem dwóch dziewczynek - wyglądem przypominał mu co najwyżej dwudziestolatka, zaczynającego studia i chodzącego na imprezy.
— Ciekawe czy dziewczynki mnie jeszcze pamiętają — Mruknął do siebie, parkując samochód na jedynym wolnym miejscu parkingowym jakie udało mu się znaleźć, po czym zabierając swoją aktówkę i telefon, gasząc silnik i wychodząc z auta.
Polubił zwłaszcza najstarszą córkę jego klienta, która była miniaturową kopią swojego ojca, z dużą kokardą wpiętą we włosy, bystrymi brązowymi oczami i szczerością, która najbardziej udowadniała, że była jego córką.
Ta druga dziewczynka nie była za bardzo do niego podobna.
Miała dwa duże dołeczki, po jednym na policzek i wesołe oczy, które niczym bursztyn w pełnym słońcu błyszczały w kierunku każdego, kto w nie spojrzał.
Zapewne przypominała jego drugą małżonkę, której nigdy nie poznał - wszystkie pisma, mediacje i ugody uzgadniał z prawnikiem kobiety, mającym jej całe pełnomocnictwo.
Wszedł do klatki budynku w którym mieszkał pan Tuan i idąc po schodach zaczął kierować się na trzecie piętro, gdzie miał mieszkać.
Nie przeszedł nawet połowy drogi, gdy usłyszał głośne krzyki trójki osób, z których jeden, ten najgłośniejszy należał do jego klienta, Marka.
— DO RESZTY CIĘ POJEBAŁO? JAK MOGŁAŚ TO ZROBIĆ? I TO PRZY DZIECIACH? — Grzmiał wściekły mężczyzna, a jego głos odbijał się echem po całej klatce, niesiony białymi ceglanymi ścianami.
Przystanął w miejscu, nie chcąc teraz interweniować, nie wiedząc co działo się na górze i czy nie będzie tam tylko przeszkadzał.
Kłótnie między małżonkami nie leżały z zakresie jego adwokackich obowiązków, dlatego też najlepszym wyjściem w tej sprawie będzie przeczekanie tej kłótni i włączenie do niej w najodpowiedniejszym momencie.
— DZIEWCZYNKI NIC NAWET NIE ZAUWAŻYŁY, MYŚLISZ ŻE JESTEM AŻ TAK NIEODPOWIEDZIALNA? — Krzyknęła kobieta w odpowiedzi, a jej szlochający ton poniósł się dwie sekundy dalej po podstarzałych schodach.
— DOKŁADNIE TAK O TOBIE MYŚLĘ. NIE NADAJESZ SIĘ NA MATKĘ, JESTEŚ WSTRĘTNYM POTWOREM I ŻAŁUJE DNIA, W KTÓRYM SIĘ Z TOBĄ OŻENIŁEM. KAŻDEGO DNIA MODLĘ SIĘ, BYŚ ZNIKNĘŁA Z ŻYCIA MOICH CÓREK I WYJECHAŁA NA DRUGI KONIEC ŚWIATA
Jackson nie wiedział co powiedzieć, czując jak z każdą mijaną sekundą robi mu się głupio, słuchając tej kłótni.
Teraz zdawał sobie sprawę w jakiej sytuacji znajdował się Tuan, pragnąc szybkiego rozwodu i odcięcia się od małżonki.
I to przez niego teraz musi znosić ten koszmar, kłócąc się przy uszach i oczach każdego mieszkańca budynku.
— Przepraszam pana bardzo, a co pan tu robi? — Odwrócił się za siebie w stronę staruszki ubranej w kremowy dres, która przypatrywała mu się nieufnie.
— Ja? Chciałem wejść do domu, ale chyba na piętrze w którym mieszkam, jest awantura — Skłamał, uśmiechając się słabo.
— Ah tak — Staruszka pokiwała głową, unosząc głowę w górę, gdzie nadal rozbrzmiewała awantura. — Biedny Mark, znowu musi wykłócać się z tą czarownicą
— Czarownicą? Zna ich pani? — Nic złego nie stanie się, jak trochę podpyta o swojego klienta jego sąsiadkę, prawda?
Robi to by w pełni zrozumieć sytuacje w jakiej mężczyzna się znalazł i pomóc mu uzyskać satysfakcjonujący rozwód.
Inmego powodu nie ma.
— Tak, znam. Mieszkam piętro wyżej od niego i czasami zajmuje się jego córkami gdy musi zostać dłużej w pracy. Te dwie są tak dobrze wychowane i uczynne, że czuję wobec nich sympatię, jakby były moimi własnymi wnuczkami
— A co z jego żoną? Czemu się tak kłócą?
— Ten demon to same problemy — Mówiła kobieta zdenerwowanym tonem, machając małą pomarszczoną pięścią w powietrzu. — Odkąd się z nią ożenił wiecznie cierpi. Jeździ po imprezach, przyprowadza coraz to nowszych gachów, często znika na nieokreśloną ilość dni i jest najniższym sortem matki jaki widziałam, a żyje już ponad osiemdziesiąt lat na tej ziemi. Jeszcze pół roku temu jeździł za nią i ją szukał, błagając by wróciła do domu, do dziewczynek i się zmieniła. Potrafi czuwać wiele nocy z rzędu czy znowu nie ucieknie i nie zostawi dziewczynek samych w domu. Świętemu by przecież nerwy puściły do takiej baby, a on się dwoi i troi, by nikt nie śmiał się z jego córek, że są z niepełnej rodziny
— To dlaczego się nie rozwiedzie? Mógłby ją pozwać o alimenty na dzieci i odebrać jej prawa rodzicielskie. Jestem przekonany, że odzyskałby wtedy spokój
— Zrobił to ale konował który miał go reprezentować, wziął od niego pieniądze i nie pojawił się na rozprawie, przez co została przełożona o miesiąc. Wiem to, bo znalazłam go płaczącego pod drzwiami i o wszystkim mi opowiedział — Jacksonowi zrobiło się głupio, słysząc obelgi starszej pani wobec niego, która nawet nie wiedziała, że ten konował, jak go barwnie określiła, stoi przed nią i podaje się za lokatora, wyłudzając od niej informacje o swoim kliencie.
— To naprawdę przykre — Przytaknął, kładąc dłoń na ramieniu staruszki, poklepując ją dwukrotnie. — Nie wyobrażam sobie, jak on daje z tym wszystkim radę i nie panikuje
— Gdy masz dzieci, nie patrzysz na swoją wygodę i szczęście, tylko robisz wszystko, by to one miały jak najlepiej i żyły bez żadnych ograniczeń. Jest ojcem, a co za tym idzie, musi dwukrotnie bardziej się starać by zastąpić im również matkę i pilnować by rozwijały się prawidłowo. Nawet jakby chciał panikować, to nie może - jaki przykład da dziewczynkom, gdy zobaczą jak ich tata płacze i nie daje rady? Jest silny dla nich
Kobieta miała rację w zupełności i dopiero teraz to dotarło.
Był wstrętnym gnojem, który spieprzył swojemu klientowi życie i nie poczynił w tej sprawie żadnej refleksji.
Nie oddał mu pieniędzy i nawet dzisiaj chciał przełożyć termin ich zwrotu, durnie uśmiechając się, nie będąc świadomym tego, czym są konsekwencje jego zachowania.
Pożegnał się ze staruszką, życząc jej miłego dnia i udał się do swojego auta, gdzie będąc w środku, zadzwonił do swojego współpracownika prosząc go o pożyczenie mu pełnej kwoty i wpłacenie jej na konto Tuana, który podał mu kilka dni wcześniej.
Nie było to może zbyt wiele, ale chociaż tyle mógł zrobić, by pałace uczucie wstydu i zakłopotania przestało wypalać mu dziury w sercu i żołądku.
Kolejnym krokiem będzie wygrana sprawa rozwodowa, do której się przyłoży na tysiąc procent i da z siebie wszystko.
Miał tylko nadzieję, że jego klient to doceni i kiedyś w ramach podziękowania uśmiechnie się do niego w ten sam sposób, jak robiła to jego młodsza córka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro