Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXX

-Jaka jest szansa, że dzisiaj zgarniecie pierwsze miejsce? - Zapytał, zakładając na tyłek bokserki, które ktoś odrzucił na drugi koniec pokoju.

Kihyun na początku mruknął coś niezrozumiale, niezbyt chętny do jakiejkolwiek konwersacji. Dopiero Changkyun zdzierający z jego nagiego ciała pościel zmusił go do prowadzenia przynajmniej namiastki konwersacji.

-Nie wiem! - Warknął wściekły, zaatakowany nagłym chłodem. - Po takim poranku pewnie pójdzie mi nawet nieźle - podniósł się do siadu tylko po to, by przeczesać włosy, które nawet po takim zabiegu pozostawały w absolutnym nieładzie. Jego czujny wzrok obserwował każdy ruch ubierającego się powoli Changkyuna.

Doskonale czuł na sobie wzrok tego idioty, ale znajomość z nim przez ostatnie miesiące utwierdzała jedynie w przekonaniu, że jest nieszkodliwy. Zwłaszcza, gdy zapewni mu się podstawowe dobra.

Pełen wiary w inteligencje swojego chłopaka - Changkyun usiadł do niego tyłem, by dokończyć niezwykle złożony proces zakładania na siebie kolejnych części garderoby. Tym razem padło na spodnie, których poszukiwania bał się podjąć od momentu opuszczenia ciepłych ramion swojego chłopaka. Gdzieś wczoraj odznaczyły mu się one w pamięci, gdy znikały pod kanapą, która w rzeczywistości robiła za ich łóżko.

-Mam cię! - Zawołał Kihyun, rzucając się na swojego chłopaka od tyłu. Efekt zaskoczenia z łatwością pozwolił mu na zrealizowanie planu zamknięcia go w szczelnym uścisku.

-Kihyun, nie mam czasu na to - westchnął, starając się jakoś poluzować dłonie splecione na swoim brzuchu, a które stanowiły swego rodzaju kłódkę. - Muszę niedługo wychodzić.

-Ale ja nie chcę - burknął prawie niczym obrażone dziecko. - Obydwoje zostajemy dzisiaj tutaj - oparł policzek o jego plecy. Ufnie przymknął oczy, gotowy przerzucić Im'a z powrotem na poduszki.

-W dupie mam to, że nie chcesz! - Warknął. - Puszczaj mnie! - Szarpał się dalej. - Kihyun... - Zapłakał z bezsilności, kiedy kolejne próby nie przyniosły efektu.

Siłowanie się z nim zdecydowanie pochłonęła większość czasu, który Changkyun zamierzał spędzić na zjedzenie śniadania czy chociażby umycie zębów. Niestety zaborczość Kihyuna pozwoliła mu jedynie na to drugie.

-Zadowolony? - Burknął wściekły i głodny.

-Tak - zaśmiał się, stojąc już w pełni ubrany i zadowolony z siebie jak nigdy. - Każda minuta razem w łóżku jest cenniejsza od jakiejś marnej kanapki.

-Jeżeli ludzie będą się dzisiaj na mnie skarżyć, to wiedz, że będzie to twoja wina! - Pogroził mu palcem, nieumiejętnie zakładając buty. Zaledwie wczoraj śmiał się z braku równowagi u Kihyuna, a dzisiaj sam przekonywał się o swoich niedociągnięciach w tej kwestii. Stanie na jednej nodze, bez podparcia, przy próbie założenia obuwia łatwo mogło się skończyć tragedią.

-Jestem na to gotowy - Im miał wrażenie, że gdyby Kihyun tylko miał domontowany ogon, to w tym momencie machałby nim jak szalony.

-Nie mogę na ciebie patrzeć - westchnął, wypełniając śmiertelnie niebezpieczne zadanie. - Wychodzę i powodzenia w dzisiejszym programie muzycznym - na szybko ucałował go w usta, zaraz otwierając przed sobą drzwi do chłodnego korytarza.

-Dzięki - kiwnął w jego kierunku głową. - I tak będę do ciebie pisał w ciągu dnia, więc wszystko będziesz wiedział na bieżąco.

-Zadzwonisz przed wejściem na scenę? - Zapytał, będąc już jedną nogą poza mieszkaniem.

-Zawsze! - Zaśmiał się. - A teraz leć, bo się spóźnisz i dopiero będziesz na mnie zły.

-Buziaczki - zacmokał parę razy.

-Buziaczki - ułożył usta w dziubek.

***

-Wyglądasz jakbyś chciał kogoś zabić - skomentowała menadżerka w ciągu pierwszych pięciu minut po jego pojawieniu się w pracy. - Stało się coś?

-Tak - stwierdził krótko, wiążąc za plecami swój fartuch baristy. - Pies mnie przytrzymał w domu - dopowiedział po krótkiej chwili, nie bardzo zastanawiając się co tak właściwie mówi.

-Masz psa? - Zmarszczyła wymalowane brwi.

-A przypałętał się taki jeden i teraz muszę się z nim męczyć - westchnął.

-Słodko - skomentowała krótko. - Jakiś rasowy czy...

-Zwykły z niego kundel, nic specjalnego.

-Uważaj, bo kundelki najumiejętniej kradną serca - zaśmiał się. - Wracam do siebie, jakbyś czegoś potrzebował, to do mnie nie przychodź. Znowu mam masę papierkowej roboty do zrobienia. Niby malutka kawiarnia, a nawet sobie nie wyobrażasz ile trzeba ogarnąć.

-Chcesz się zamienić?

Kobieta omiotła go wzrokiem.

-Wiesz, lubię swoją wypłatę - zaśmiała się. - Miłej pracy - pomachała mu na pożegnanie.

-A żebyś siedziała nad tymi papierami do samego wieczora!

Ostatni raz przejrzał się w lustrze, poprawił tej jeden kosmyk, który zawsze pozostawał niesforny bez względu na rytuały, jakie się nad nim odprawiało. Ostatecznie uznał, że jest w pełni gotowy, by raz jeszcze skraść serca klientek i klientów, którzy zmierzali mu na spotkanie.

Wyjście na sale, pośpieszne sprawdzenie, czy wszystko jest na swoim miejscu, otworzenie lokalu i triumfalne stanięcie za kontuarem - te mało znaczące czynności sprawiały mu swoistą przyjemność podczas ich wykonywania. Niektórych schematyczność poszczególnych dni mogła odrzucać, ale Changkyun miał z goła odmienny punkt widzenia.

Ranki stały się o wiele przyjemniejsze, od kiedy budził się w objęciach Kihyuna. Nawet poranne zmiany przestały stanowić dla niego jakikolwiek problem.

-O! Jesteśmy pierwszymi klientkami? - Zaczęła dziewczyna, którą Im znał jedynie z widzenia. Często pojawiała się wcześnie rano i pędziła gdzieś na swoich wysokich szpilkach. Wraz ze swoją wierną przyjaciółką musiała pracować w jednej z pobliskich wytwórni. Tak przynajmniej można było wywnioskować ze strzępków ich rozmów.

-Zgadza się! - Powitał je z uśmiechem. - W ramach nagrody, dam Paniom darmowe ciastko. Tylko proszę nie mówić szefowej - przyłożył palec do ust, zalotnie puszczając oczko w ich stronę.

-Och, chłopcze - westchnęła, opierając się o blat. - Wiesz jak mnie kupić - zaśmiała się szczerze, sięgając po swój portfel ukryty gdzieś w czeluściach torebki. - Zrób nam dwie kawy - poleciła. - Niech będą najmocniejsze jakie tylko umiesz zrobić, dobrze? Ma mnie z butów wystrzelić aż do Europy po pierwszym łyku.

-Ciężki dzień się szykuje? - Zagadnął, zabierając się posłusznie do przygotowania zamówienia. Kątem oka widział jak kobiety zastanawiają się nad wyborem obiecanego ciacha.

-Ciężka noc, dzień, a potem znowu noc - westchnęła zrezygnowana. - Ciesz się póki jesteś młody, młody. Potem będzie tylko coraz więcej pracy i problemów.

-Dzięki temu mogę częściej Panie widywać - uśmiechnął się pod nosem, co wcale nie uszło uwadze dwójce jego klientek.

-Jesteś strasznie flirciarski dzisiaj - zauważyła, będąc wyraźnie zadowolona z jego wcześniejszych słów, choć wiedziała, że to są jedynie uprzejmości. Nie była tutaj pierwszy raz, by dać się złowić na urocze słówka. - Coś dobrego ci się przytrafiło? - Zaraz po zadaniu tego pytania, pagery obu Pań wydały z siebie te nieprzyjemne dla uszu sygnały.

-Oto kawy - postawił dwa kubeczki na drewnianej powierzchni. - Nie będę Pań już zatrzymywał, bo widzę, że się spieszycie.

-I tak pewnie wpadniemy po dolewkę - westchnęła na myśl o ciężkim dniu.

-W takim razie będę cierpliwie czekał! - Rzucił na pożegnanie.

Kihyun z pewnością strzeliłby go za flirtowanie z przypadkowymi ludźmi.

~~~

Witajcie

Uh, uh, uh

Mamy już XXX rozdział!

Ależ ten czas leci~

Sam nie jestem pewien jak długa będzie ta historia

Ponieważ w przeciwieństwie do poprzednich

Ta powstaje bardzo spontanicznie

Nie mam zaplanowanych dalszych wydarzeń

A zakończenie pewnie będzie zaskoczenie również dla mnie

Cóż

Z okazji tego, że mamy okrągłą dziesiątkę

Chciałbym zapytać się Was o zdanie

Co myślicie o tym opowiadaniu?

Starsi czytelnicy zapewne zdają sobie sprawę, że raz na jakiś czas zadaję takie pytania, by wiedzieć co Wam siedzi w głowach i jak powinienem kierować historią naszych jeleni

Oczywiście odpowiedź na to pytanie nie jest obowiązkowa

Możecie równie dobrze je zignorować

}:>

Po prostu mając możliwość kontaktu z moimi czytelnikami

Chce z tego korzystać!

Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro