Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XL

-Yunseok? - Jego widok o tej porze mógł zastanawiać. Zwłaszcza, że poranna zmiana niezaszczytnie spadła na barki Im'a. - Co ty tutaj robisz? - Zapytał podchodząc do niego.

-Nic mi nie mów - mruknął sennie. - Miałem nadzieję się wyspać, ale menadżerka miała inne plany.

-Wezwała cię tutaj? Ale po co? - Ruszył z chłopakiem w kierunku pracowniczego wejścia. - Mówiła ci coś?

-Podobno potrzebuje nas dzisiaj obydwóch - ziewnął. - Nie mam pojęcia po co, wolałem się nie dopytywać i denerwować jej z samego rana. Zwłaszcza, że nie brzmiała na specjalnie zadowoloną.

-Zaczynam się bać - westchnął biorąc w dłonie kask, który dotąd trzymał Yunseok i obracając go kilka razy w dłoniach.

Naprawdę nie przeszkadzała mu wspólna zmiana z Yunseokiem. Przynajmniej miał się do kogo odezwać z samego rana, a także poranne, niezbyt przyjemne obowiązki, poszył jakoś szybciej, gdy wykonywało je się we dwóch.

Eunhye zjawiła się praktycznie na sam koniec przygotowywania sali na przywitanie pierwszych gości. Changkyun wówczas spokojnie stał za kontuarem, leniwie obserwując jak Yun dobrowolnie poprawia ostatnie stoliki, upewniając się czy na pewno nie ma na nich drobinek kurzu.

-Musimy zrobić małe przemeblowanie - odstawiła wielkie pudło na ziemie i kilka ruloników czegoś co wyglądało jak zwinięty papier. Prostując się, w końcu mogła wziąć pełniejszy oddech.

-Słucham? - Pierwszy odezwał się Yunseok, który z niedowierzaniem patrzył właśnie na ostatni stolik, który mu pozostał. - Co znaczy przemeblowanie.

-Dzisiaj będzie się dużo działo u nas - klasnęła w dłonie po czym wskazała swoim pazurem na zapieczętowany karton. - Więc bierzemy się szybko do roboty, bo nie wystarczy nam czasu - wyglądała na podekscytowaną.

-To... - Zaczął niemrawo Changkyun, którego głowa nadal ćmiła po zeszło nocnej imprezie. - Co będzie się działo?

-Fan meeting i dużo, dużo kasy za użyczenie lokalu - jej oczy niespokojnie błysły.

Chłopacy spojrzeli się po sobie szczerze zaskoczeni.

***

Zrozumiał w jak wielkim bagnie się znalazł dopiero, gdy ruszyli oparte o kontuar ruloniki, które Changkyun dostrzegł wcześniej. Pozostawione tam wyglądały całkiem nieszkodliwie, praktycznie nikomu nie zawadzając. Dopiero, gdy zainteresował się nimi Yunseok, który skończył na dany moment zlecone mu zadania. Potrzebował zaledwie chwili, by wstrząsnąć światem coraz bardziej zszokowana Im'a

-Och... - Wyrwało się Yunseokowi, który jak zauroczony wpatrywał się w twarz Kihyuna wydrukowaną na jednym z plakatów. - Czy to nie jest ten idolek? - Zmarszczył brwi. - Jak on miał? - Zastanowił się.

-Muszę iść za zaplecze, niedobrze mi - wypalił, szybko uciekając z głównej sali.

Nie chciał, by ktokolwiek wyczytał z jego twarzy ten wachlarz przeróżnych emocji, które zawitały na niej w momencie, kiedy ujrzał tak znajomą twarz. Doskonale zdawał sobie sprawę z nadchodzących problemów. Z całych sił starał się nie myśleć o swoim byłym... A co on robi? Z premedytacją organizuje spotkanie z fanami w ty miejscu. Nie chciał wierzyć w przypadkowość tego zdarzenia. To było zbyt nieprawdopodobne.

-Wszystko dobrze? - Na zapleczu pojawił się zmartwiony Yun.

Znalazł Changkyuna siedzącego pod jedną z pracowniczych szafek. Ukrywając twarz w dłoniach zdecydowanie nie prezentował się najlepiej. Chłopak niewiele myśląc znalazł się przy swoim przyjacielu, by użyczyć mu silnego ramienia, które w jakiś sposób miało zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa.

-Coś się stało? - Kontynuował. - Źle się czujesz po wczorajszym? Może powinieneś iść do...

Dokładnie w tamtym momencie drzwi od zaplecza się otworzyły, a w przejściu stanął nie kto inny jak Eunhye. Z początku szukała ich wzrokiem, a kiedy wreszcie ich odnalazła - na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

-Już są - zakomunikowała. - Przestańcie się miziać i bierzcie się do pracy.

-Może powinieneś iść do domu? - Zwrócił się do Changykuna. - Nie będzie z ciebie pożytku, jeżeli będziesz się źle czuł.

-Dam radę - zapewnił, przełykając własny strach przed spotkaniem z Kihyunem.

Wziął ostatni większy oddech i trzymając się rękawa koszuli Yunseoka, ruszył z nim na sale. Nagle wszystko wyglądało jak cztery lata temu, kiedy niedługo debiutujący Kihyun zjawił się w ich kawiarni, by nagrać jeden z wielu promocyjnych materiałów. Wtedy również byli pokłóceni. Pamiętał dokładnie każdą z tamtych chwil.

-O! - Zawołał Kihyun, wskazując na osłupiałego Im'a. - Czy to nie jest ten sam barista, z którym nagrywałem przed moim debiutem? Niesamowite - zakrył dłonią usta, by zaakcentować swoje niedowierzanie.

-Pamiętasz go? - Zdziwiła się menadżerka. - Musisz mieć naprawdę dobrą pamięć! - Zachichotała. - Niedawno wrócił do naszej kawiarni, więc to naprawdę wspaniałe zrządzenie losu.

W żołądku Changkyna coś niebezpiecznie zabulgotało na sam widok swojej szefowej podlizującej się śmieciowi, jakim był Kihyun.

-Witaj - odsunął się nieco od Yuna, by ukłonić się w geście nieszczerego szacunku. - Dziękuję, że postanowiliście wybrać naszą kawiarnię na zorganizowanie spotkania. To dla nas prawdziwy zaszczyt.

-Ah... - Yoo wyglądał początkowo na naprawdę zdezorientowanego. - Nie ma sprawy - oddał ukłon- Po prostu przypomniałem sobie o tej kawiarni. Zapamiętałem to miejsce, jako naprawdę przytulne, z genialną obsługą.

Za plecami niczego nieświadomego Kihyuna zmaterializowała się postać, której Changkyun naprawdę nie potrafił zaakceptować. Coff uznał za genialny pomysł wskoczenie na plecy swojego kolaboracyjnego partnera. Tylko kilka ostatnio zrzuconych kilogramów uchroniło Kihyuna przed poważną kontuzją kręgosłupa.

-Coffik, złaź ze mnie - jęknął, starając się pozbyć dodatkowego bagażu.

-Coffik? - Warknął przez zaciśnięte zęby.

Wszystkie spojrzenia powędrowały w stronę Changkyuna. Nikt nie spodziewał się z jego strony takiego wybuchu agresji spowodowanego zwykłym przezwiskiem. Chłopak orientując się co na dobrą sprawę się stało, spuścił głowę, mrucząc coś cicho o zapleczu.

-Czy tylko ja wyczuwam tutaj jakieś napięcie? - Zapytał Moon, stając już o własnych nogach.

-Nazywam się Lee Yunseok - przedstawił się drugi kelner, chcąc w ten sposób rozładować napiętą atmosferę.

-Taa... - Kihyun obrzucił go jedynie przeszywającym spojrzeniem, a potem nieśpiesznie odszedł w kierunku ludzi ze swojej wytwórni.

-Moon Joonho - przedstawił się drugi idol. - Ale możesz mówić na mnie „Coff" - Uśmiechnął się zawadiacko.

Yunseok na początku zaskoczony niespodziewaną wrogością ze strony Yoo, a następnie prezentacją Coff'iego, czuł się naprawdę zdezorientowany. Uśmiechnął się do niego ze względu na grzeczność, po czym bez słowa uciekając na zaplecze, które jeszcze pozostawało wolne od dziwnych ludzi.

-Polubił mnie - stwierdził optymistycznie Coff. - Kihyun! - Zawołał za chłopakiem. - Pamiętasz co mi obiecałeś?!- Wyszczerzył się w chytrym uśmiechu.

Najkreatywniejsi ludzie nie potrafiliby odnaleźć słów mogących opisać sprzeciw Joonho do zorganizowania jakiegoś durnego spotkania z fanami, które rzekomo miało rozpoczynać promocje ich wspólnego albumu. Droga kilku większych i mniejszych szantaży, udało się wreszcie go przekonać do ruszenia tyłka.

-Dam ci wszystko czego chcesz - warknął. - Teraz poprostu siedź na krześle i udawaj szczęśliwego - rozejrzał się kontrolnie. -Ludzie i tak będą podstawieni, więc odegrasz cyrk i będzie po sprawie.

~~~

Witajcie

W sumie pomysł ze zorganizowaniem fm w kawiarni nie jest mój

Podrzuciła mi go dobra przyjaciółka

Która kilka dni temu przyjechała do Łodzi zatruwać mi życie

Ogólnie

Zamierzał na dniach napisać już epilog do tego opowiadania

Ale czy to będzie oznaczało jego koniec?

Cóż

Wiele kart jest jeszcze na stole, prawda?

Moje opowiadania charakteryzują się ślimaczym tempem akcji

Niektórych może to denerwować

Ale takie już moje pisarstwo

:P

W sumie jestem ciekaw jakie jest Wasze podejście do opowiadań, które mają 100+ rozdziałów

Bo wszystko wygląda na to, że BY właśnie taki czeka los

Dzisiaj mamy 40 rozdział

A zabawa trwa nadal

(Dużo niepotrzebnych słów pada)

(Słowotok mode on)

(Po co?)

(Dlaczego?)

(W jakim celu?)

Dobrze!

Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro