X
Teraźniejszość
Uchylił lekko powieki, by pierwszym widokiem dzisiejszego dnia stało się puste miejsce w łóżku. To samo miejsce, w którym powinien znajdować się Kihyun, a który widocznie znowu znalazł sobie coś bardziej ambitnego do zrobienia niż sen we wspólnym łóżku.
Było to trochę głupie i dziecinne, ale naprawdę brakowało mu poranków w jego ramionach. Na litość, nawet nie pamiętał, kiedy ostatnim razem się kochali. Yoo zawsze miał coś lepszego do roboty, albo nie mógł mieć na sobie śladów jakiegokolwiek bliższego zbliżenia.
Zdecydowanie nienawidził poranków w tym pustym mieszkaniu, które ostatecznie i tak nie było jego.
Leniwie sięgnął po telefon leżący na szafce nocnej, za chwilę wystukując odpowiednie słowa na ekranie.
Im:
Gdzie jesteś?
Mieliśmy zjeść śniadanie
Nie spodziewał się zbyt szybkiej odpowiedzi, więc z zajął się pościeleniem łóżka, poranną toaletą, wybraniem sobie ubrań, a nawet zdążył skoczyć na szybko po mleko do miejscowego sklepiku, w którym pracował taki przemiły ahjussi, który w przeciwieństwie do swojej małżonki, nie wtrącał nosa w nieswoje sprawy.
Odpowiedzi jednak nie było nawet po godzinie spędzonej na zwykłym wylegiwaniu się na kanapie i rozmyślaniu nad kreatywnym spędzeniem tego dnia.
Dzisiaj miał niezwykle podły humor. Sny opowiadające o przeszłości były jego ulubionymi, mógłby śnić po miliony razy te same chwile, w których on i Kihyun cieszyli się swoją rozkwitającą miłością. Problem polegał na tym, że zawsze przychodził czas na zimny kubeł wody w postaci szarej rzeczywistości. Rzeczywistości, w której jego chłopak więcej czasu spędzał ze znienawidzonymi fanami i staffem, niż w domu.
Im:
Tak trudno odpisać na durną wiadomość?
Yoo:
Jestem zajęty.
-Przez całą noc był zajęty...? - Burknął, mając ochotę rzucić telefonem w telewizor.
Im:
To napisz mi przynajmniej czy będziesz na obiedzie
Yoo:
Zjem po drodze na nagrywki.
Im:
A kolację? Zjesz ze mną kolację....?
Yoo:
Nie wiem, o której wrócę.
Najwyżej sobie odgrzeję.
Uwielbiam Cię <333333
Sry
To miało pójść do Hyejin.
Napiszę do ciebie później, ok?
Nie mam czasu gadać.
Znakomita większość osobników płci żeńskiej jak i męskiej, zapewne teraz wybuchłaby szczerą furią, oburzeniem i wylała z siebie cały ten żal nagromadzony przez te wszystkie dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata.
I co? Co by to zmieniło? Kihyun podkuliłby nagle ogon i zmienił całe swoje zachowanie, jakim popisał się przez ostatnie lata? Tak! Chang denerwował się i krzyczał wiele razy w przeszłości, ale to zawsze kończyło się jego wyjściem z mieszkania, do którego nie miał najmniejszych praw. Z podkulonym ogonem wracał do matki witającej go tym samym zrezygnowanym spojrzeniem.
„Gdzie ja popełniłam błąd?"- Pytała.
Sam się zastanawiał.
Spojrzał na srebrną obrączkę, która każdego dnia zdejmował przed snem i zakładał zaraz po przebudzeniu.
-Dobra, Panie Mister-Depresja, pora wstawać - rzucił sam do siebie. - Ale najpierw...
Im:
Możesz napisać do Kihyuna, że jest skończonym kretynem?
Hyejin:
A mogę dodać coś od siebie?
Dziewczyna odpisała niemalże natychmiastowo, co wywołało na twarzy Ima lekki uśmiech.
Hyejin:
Na przykład to, że jest łysą małpą bez przyszłości?
Im:
Jesteś najlepsza w ciśnięciu mojego faceta
Liczę na twoją kreatywność
Btw.
Mocno się wczoraj schlał?
Hyejin:
Chcesz prawdę czy półprawdę?
Im:
Hyejin...
Hyejin:
Jeżeli powiem, że obrzygał spodnie jednemu z tancerzy, to będzie to wystarczająco?
Im:
Tak...
Miłego dnia
Hyejin:
Dzięki
Tobie też
Kocie
***
Idol Caffe.
Doskonale pamiętał, kiedy rok temu był tutaj po raz ostatni. Złożył wtedy rezygnacje z pracy na biurko swojej ulubionej menadżerki, która w tamtej chwili nie potrafiła ukryć łez. On zresztą też nie. Dzisiaj wrócił do tego miejsca, a ono wcale nie wyglądało inaczej.
-Mogę coś panu podać? - Zapytał barista, do którego podszedł, gdy tylko pośpiesznie wzrokiem omiótł znajome ściany.
Nie znał tego chłopaka. Musieli go tutaj zatrudnić, kiedy odszedł ze swojego stanowiska. Zastanawiał się czy długo zajęło im szukanie zastępstwa. Z lekkim ukłuciem w sercu przyjął fakt bycia zastąpionym. A przecież nie powinien czuć się z tym źle, prawda? Sam zrezygnował
-Mogę pomówić z menadżerką? - Uśmiechnął się lekko, chowając rękawiczki, do kieszeni płaszcza.
-A w jakiej sprawie? - Zapytał czujnie.
-Czy mogę pomówić z menadżerką? - Powtórzył pytanie, już nieco mniej przyjaźnie.
Nowy chłopak odchrząknął, zdając sobie sprawę ze swojego błędu.
-Zaraz pójdę po Panią Jeon.
W międzyczasie zdążył odwiesić płaszcz na pobliskim wieszaku i zająć miejsce przy jednym z tych gigantycznych okien, które niegdyś musiał pucować. Zwłaszcza wtedy, gdy jakieś dzieciaki dla zabawy rzucały w nie śniegiem.
Nienawidził tych małych... Ale teraz lekko uśmiechał się na to wspomnienie.
-Mógłbyś nie straszyć mi baristów? - Usłyszał znajomy głos, który aż kipiał ze szczęścia.
-Gdyby nie zachowywał się jak kretyn, to nie musiałbym go straszyć - burknął, wstając do swojej byłej szefowej.
-Co cię tu sprowadza? - Zapytała, lekko go przytulając na powitanie.
Za jej plecami dostrzegł lekko zmieszany wzrok chłopaka-baristy, który gdy tylko zorientował się, że został dostrzeżony, wrócił do polerowania szklanek.
-Cholernie nudziło mi się w domu, więc pomyślałem sobie, że zajrzę na stare śmieci, zobaczę jak sobie radzicie bez najlepszego baristy w mieście.
Eunhye zaśmiała się szczerze, razem siadając przy stoliku.
-Wiele się nie zmieniło od twojego odejścia - westchnęła. - Może pojawia się trochę mniej negatywnych opinii, a tak to... No sam wiesz jak wyglądała tutaj praca.
Uśmiechnął się pod nosem, ale zaraz szybko spoważniał.
-Seohong nadal jest na mnie wściekła...?
-Pewnie byłaby mniej, gdybyś powiedział jej wcześniej, że jej oppa pija u nas kawę - zaśmiała się. - Ale wydaje mi się, że już jej przeszło - uśmiechnęła się lekko.
-A gdzie ona tak właściwie jest?
-A no tak, ty nic nie wiesz... - Rzuciła tajemniczo. - Niedługo ma termin, więc już koczuje w szpitalu. Bardzo boi się porodu - przeczesała włosy dłonią. - Dobrze ją rozumiem, swojego pierwszego też się bałam.
-Seohong jest w ciąży? - Zapytał zdziwiony. - A-ale z kim?
-Nie znasz tego chłopaka - machnęła lekceważąco ręką. - Przychodził tutaj co jakiś czas i podrywał naszą tygrysicę. Nigdy nie widziałam jej tak zaangażowanej w pracę, a było mi to niezwykle potrzebne po twoim odejściu...
-A ten chłopak... Co z nim?
-Jeżeli martwisz się czy ją zostawił... - Urwała, chcąc zbudować napięcie. - To dostałam już zaproszenie na ich ślub, więc chłopak okazał się niezwykle dojrzały.
-Ulżyło mi... Serio - odetchnął.
-Czasami przychodzi tutaj po kawę, więc...
-W zasadzie to przyszedłem tutaj w jednej sprawie, a ciąża Seohong to w sumie ułatwia...
-Hm?
-Mógłbym przez pewien czas pracować tutaj w jej zastępstwie? Siedzenie w domu mnie powoli zabija od środka i muszę zająć czymś głowę...
-Pamiętasz co ci powiedziałam, kiedy odchodziłeś?
-Żebym nie wymiotował w taksówce?
-Przed imprezą pożegnalną - zaśmiała się. - Że drzwi tej kawiarni są dla ciebie tak długo otwarte, jak ja długo jestem menadżerką - puściła mu oczko.
~~~
*Wchodzi z butami w życie chłopaków*
Teraźniejszość!
*Zaciąga się*
Czujecie tą zgniliznę i rozpacz?
Bo ja tak
C:
Taka ciekawostka:
Te dialogi sms'owe
Zajęły mi
159 słów
Nie wiem po co Wam ta informacja
Ale może kogoś to zaciekawi
Ach!
I pozwólcie mi się uspokoić
Na pewno do przeszłości jeszcze sobie skoczymy
Nie bójcie żabki :3
Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!
Do napisania!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro