Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

Chciał w jakiś sposób się zrekompensować i naprawić złe pierwsze wrażenie, jakie wywarł na Kihyunie, Changkyun-normalny chłopak, a nie Changkyun-zrzędliwy barista. Dostanie od kogoś drugiej szansy było naprawdę cennym podarunkiem, którego nie powinno się zmarnować.... Zwłaszcza jeżeli taki prezencik zrobiła ci osoba, która jest w gronie osób, którymi jesteś zainteresowany.

Bo nie zrozumcie Changkyuna źle. On nie był zakochany w tym chłopaku, nie czuł do niego nic poważniejszego niż pociąg seksualny. Nie znaczy to, że chciał go wykorzystać. Był po prostu zdania, że jeżeli pasują do siebie fizycznie to być może miłość pojawi się z czasem.

Dzisiejszego wieczoru zamknął nieco wcześniej niż powinien. Widok za wielgachnymi oknami został ukryty pod kawiarnianymi zasłonami, które przez większość swojego czasu spędzały spięte tasiemkami. Dzisiaj nieszczególnie chciał, by ktokolwiek zaglądał mu do środka. Również lampy oświetlające cały lokal, zostały przygaszone, by zanurzyć przestrzeń w przyjemnym półmroku. Ten zaś rozpraszał się na jednym ze stolików, na którym Changkyun chwilę wcześniej ustawił parę świeczek zapachowych, by nadać temu wieczorowi odpowiedniego nastroju.

Nawet nie chcecie wiedzieć, jak ciężko było mu dzisiaj ukryć przed swoją menadżerką wszystkie te graty, które przytargał tutaj ze sobą. Jakoś musiał przygotować to miejsce, skoro wpadł na genialny pomysł zorganizowania randki.

Kawiarnia wydawała się optymalnym miejscem. Nikt nie mógł tutaj wejść, zauważyć ich ani usłyszeć. To było bardzo ważne w celu ochronienia jak dotąd nienagannej reputacji Kihyuna. Oczywiście, że w poważaniu miał ten cały kpop, ale nikomu nie chciał niszczyć życia. Nawet gdyby z tym panem się pokłócił na amen. Nie pisnąłby nawet słówka o jego orientacji.

-Dzisiaj zaruchasz stary - mruknął sam do siebie ustawiając miski.

Kihyun miał zjawić się tutaj lada moment, a większość rzeczy została już oddelegowana na swoje miejsce. Czy dzisiejszego dnia mogło pójść coś nie tak? Zapewne. Ale Changkyun tym razem nie da przewrotnemu losowi, pokrzyżować sobie planów.

Jutro może dziać się co chce, a dzisiejszy wieczór miał być ich.

Warując na zapleczu, czekał na odpowiednią kombinacje uderzeń o metalową strukturę drzwi dla personelu. Kiedy owy sygnał wybrzmiał. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Przez chwilę obawiał się, że chłopakowi nie uda się wymknąć z dormu i pech ponownie okaże się silniejszy.

-Nie spóźniłem się, prawda? - Zapytał, zdejmując z twarzy maskę i kaptur z głowy.

-Moment - unieruchomił jego twarz w swoich dłoniach. - Farbnąłeś się? - Poprawił mu różową grzywkę, zasłaniającą całe czoło. Wyglądał całkiem uroczo.

-Zauważyłeś? - Zaśmiał się krótko. - Zbliża się mój debiut, więc zaczynają mnie przygotowywać, żebym jakoś wyglądał.

-A nie mówiłeś, że to dopiero za miesiąc?

-Zapamiętałeś - nawet nie starał się ukryć uśmiechu. – Prawda - przytaknął. - Ale co ja mogę zrobić? Pewnie chcieli zobaczyć jak będę wyglądał w tych kolorach - wzruszył ramionami, pozwalając, by Chang zabrał i odwiesił jego kurtkę.

-Chyba wolałem cię w blondzie - burknął. - Chociaż czekaj - polecił, podchodząc, by zmierzwić mu kilka razy jego grzywkę. - Dobra... Tak też wyglądasz uroczo - sprawnie splótł razem ich dłonie.

-Dziwnie się czuje, kiedy prawisz mi komplementy - zaśmiał się, dając się spokojnie prowadzić do nakrytego stolika.

-Powinieneś się przyzwyczaić - rzucił, odsuwając chłopakowi krzesło, na którym mógł usiąść. - Za miesiąc wszyscy będą cię komplementować - puścił mu oczko. - Coś czuje, że wtedy nie znajdziesz czasu, żeby zjeść ze mną kolacje.

-Myślę, że zawsze znajdę czas, żeby zjeść z tobą kolacje - zapewnił, z lekkim zachwytem obserwując to co zostało przygotowane specjalnie dla niego.

-Obiecujesz na mały paluszek? - Zapytał, wystawiając najmniejszy palec w dłoni w celu zawarcia obietnicy.

-Obiecuję - uśmiechnął się uroczo, dopełniając zawarcia przysięgi.

-Mam nadzieję, że masz ochotę na Kkori gomtang.

-Po wejściu z zimna, na pewno przyda mi się coś na rozgrzanie.

-Na rozgrzanie mam to - wskazał na miejsce, na którym stoi zawsze jako barista. Stały tam trzy butelki wina.

-Widzę, że naprawdę wszystko przygotowałeś.

-Lubię mieć wszystko pod kontrolą - zaśmiał się, nalewając swojemu towarzyszowi parującą zupę.

-Sam to ugotowałeś? - Zapytał zaciekawiony, zaciągając się zapachem, który żywo pobudzał jego ślinianki.

-Gdybyś miał siostrę i matkę pracoholiczkę, też szybko nauczyłbyś się gotować - rzucił, po chwili zajmując swoje miejsce. Otwieranie wina postanowił zostawić na nieco później.

-Chyba masz wprawę w organizowaniu romantycznych kolacji - rzucił po chwili ciszy, spędzonej na spokojnym zachwycaniu się smakiem  dzisiejszej kolacji.

-Właściwie... - Uśmiechnął się nieśmiało, co w przypadku Changkyuna było prawdziwą rzadkością. - Robię coś takiego drugi raz... Za pierwszym razem wyszła z tego prawdziwa tragedia, a potem... No sam wiesz... Nie musiałem tego robić - burknął.

-Wiem - uciął temat.

***

-Panie Kisikisi, wypił pan już drugą butelkę wina - starał się stłumić śmiech, a nie było to łatwe przez alkohol krążący i w jego żyłach.

-Razem! - Zareagował żwawo. - Rażem wypiliśmy druga bufelkę - sprostował, nadal leżąc głową na udach swojego ulubionego baristy

-Ty wyfiłeś więszej - sprzeciwił się.

Gdzieś w okolicach połowy drugiej butelki, przenieśli się na podłogę, by opierając się plecami o kontuar, rozmawiać na tematy naprawdę przyziemne. Może zabrzmi to głupio, ale w istocie mieli ze sobą kilka wspólnych rzeczy. Jedną z nich była wspólna wizja przyszłości. Nawet jeśli Kihyun chciał zostać gwiazdeczką, to marzyła mu się stateczność o twarzy ciepłego domu, w którym zawsze ktoś czekałby na niego z ciepłym posiłkiem i dobrym słowem. Ta wizja niezwykle podobała się Imowi.

W pewnym momencie Yoo nie wytrzymał i po prostu legł na kolana młodszego, twierdząc, że „z tej perspektywy widzi lepiej jego pijacką mordę" .

-Zresztą, ja nie jestem pijany - mówił powoli, starając się opanować głos. - Podpity... owszem! Ale nie pijany.

-Nie wiedziałem, że umówiłem się dzisiaj z pijakiem - Kihyun również wyjątkowo poprawnie wypowiedział swoją kwestię, by pokazać, że również potrafi.

Wplótł dłoń w jego różowe włosy, co chwilę zaciskając i rozluźniając na nich swoje palce, jakby chcąc sprawdzić czy za trzecim razem również będą tak rozkosznie miękkie. Stale utrzymywali ze sobą kontakt wzrokowy, który przełamywał kolejne bariery intymności.

Zagryzł lekko swoją wargę.

-Mam cię ochotę pocałować - szepnął.

Kihyun milczał przez chwilę, chociaż jego oddech widocznie przyśpieszył. Celowo lub nie, rozchylił nieco swoje wargi.

-To na co czekasz...? - Jego głos był praktycznie niesłyszalny.

Tamtego wieczoru... Nocy. Jeszcze nie raz wplatał dłoń w jego włosy, szeptał mu do ucha czułe słowa w przerwie między cichymi jękami. Kihyun kreślił na jego skórze mokre pocałunki, znaczył szyje licznymi malinkami w odpowiedzi na czerwone ślady paznokci, na swoich plecach.

Żaden z nich nie czuł się źle z kolejną godziną spędzoną w drżących ramionach.

~~~

*Zasłania oczy*

Witajcie

Ja nadal nie patrzę

Powiedzcie jak skończą

Chciałbym napisać coś w stylu

"To był najszybszy kiss w moich opowiadaniach"

Ale Ci starsi czytelnicy, zapewne pamiętają ST

W tym opowiadaniu jednak co innego przyszło jako pierwsze }:>

Zauważyliście pewną rzecz? Kihyun niby się opierał poprzednim razem, a jednak dał się skusić na chwilę uniesienia miłosnego

Co za los

Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro