
CIII
Około dziewiętnastej koreańskie media społecznościowe zatrzęsły się w posadach, gdy zdjęcia i filmiki rozpowszechniane na kolejnych nieustannie zdobywały nienależną i popularność. Wkrótce niewiele osób mówiło już o samym liście pożegnalnym od Moona, a właśnie o nich. Mijały minuty, a o tym paskudztwie mówiło coraz więcej osób. Nawet osoby, które nigdy w życiu nie zamierzały sprawdzać tej rewelacji, mimowolnie o niej mówiły, co jedynie jeszcze bardziej nakręcało tą machinę.
Sytuacja wyglądała podobnie w pewnym apartamencie znajdującym się w jednym z pięknie oszklonych wieżowców koreańskiej stolicy. Cała trójka tam zebrana widziała te zdjęcia, wsłuchiwała się w filmik. Cała trójka tego żałowała i choć ze wszystkich sił chcieli o tym zapomnieć, to na żaden znany sobie sposób nie mogli tego zrobić.
Hyejin już dawno sięgnęła do barku po butelkę wina, która zamierzała wypić całkowicie sama... A przynajmniej do momentu, w którym Changkyun nie wytrzymał i nie przyłączył się do niej, również zauważając w alkoholu pewną możliwość ucieczki. Kihyun natomiast przez ten cały czas wyglądał przez jedno z okiem, obserwując panoramę miasta. I myślał... Cicho myślał.
Dzisiaj, nie tak jak przed kilkoma dniami, nie było z nimi Moona. Zapewne z różnych powodów. Jeszcze przed godziną z pewnością byłaby to chęć odpoczynku i przygotowania dobrych wymówek... A teraz? Dlaczego wyłączył telefon i nie zjawił się w tym miejscu. Przecież doskonale znał drogę.
Z drugiej strony... Nikt nie dziwił mu się, że dzisiaj wolał zostać sam. Sam, chociaż z pewnością potrzebował dzisiaj wsparcia bardziej, niż kiedykolwiek.
Przy końcu tej myśli, do ich uszu dotarło uporczywe dzwonienie i walenie do drzwi. Ktoś wkładał w to całą swoją zaciekłość, zupełnie jakby od tego mogło zależeć całe jego życie. Changkyun odstawiając kieliszek na podłodze obok Hyejin, powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi wejściowych.
-Jest u was Joonho? - Yunseok bez pytania wpadł do środka.
Wyglądał... Wyglądał naprawdę źle. Zjawił się u nich cały przepocony, blady na twarzy, a jego oczy nie mogły zawiesić się na jednym punkcie. On sam zresztą cały czas przechodził z miejsca na miejsce noszony wielkimi emocjami. Jeżeli przyjechał tutaj na swoim motocyklu, to był prawdziwy cud, że dotarł tutaj w jednym kawałku.
-Niestety - westchnął Changkyun, zamykając drzwi. - Ma wyłączony telefon, więc nie mogliśmy się z nim w żaden sposób skontaktować...
-I? - Dopytał.
-I? - Zmarszczył brwi. - Nie rozumiem.
-I co jeszcze zrobiliście poza dzwonieniem?
-No nic. Co mieliśmy więcej zrobić?
Yunseok zacisnął mocniej zęby, niechcący uwydatniając tym swoją szczękę. Changkyun momentalnie poczuł, że udzielił zdecydowanie złej odpowiedzi.
-To wasz przyjaciel - powiedział oskarżycielsko. - Ja nawet nie chciałem go znać, a zjeździłem prawie cały Seul na poszukiwaniu go. Byłem we wszystkich miejscach, w których mogłem go spotkać. Wliczając w to kluby i jego pieprzony apartament. A wy po prostu sobie dzwoniliście?- Prychnął. - Widziałeś te zdjęcia? - Warknął. - Widziałeś, co ci dranie mu zrobili?
-Joonho sobie poradzi - powiedział zbliżający się Kihyun. - Znam to i...
-Nie znasz go - zacisnął dłonie. - Wszystkim się wydaje, że go znają, ale prawda jest zupełnie inna. Wy po prostu daliście się rozegrać jak dzieci i uwierzyliście w te jego bajeczki. Żadne z was po prostu tego nie zauważyło. Znam go najkrócej z was wszystkich i... Szkoda mi na was słów. Jeżeli nie chcecie mi pomóc, to sam go znajdę...
***
W jednej chwili coś pękło i nie liczył się dla niego upływający czas. W drżących dłoniach trzymał telefon, na którym raz za razem odtwarzał ten sam filmik. Filmik, którego sam był głównym bohaterem. Fabuła w nim była prosta: główny bohater zakochuje się pierwszy raz, w przewodniczącym swojej klasy, ten robi sobie z niego żarty, a potem zwabia go w pułapkę, żeby razem z kumpami zedrzeć z niego ubrania i upokorzyć go na szereg różnych sposobów. Biedny chłopak jest więc kopany, opluwany, bity paskiem od spodni, którym potem dostanie za szyję przywiązany do kaloryfera. Jego twarz przyciskana jest do krocza jednego z tych chłopaków, imitując wiadomą czynność seksualną. I te drwiny... „Dlaczego płaczesz? Jesteś pedałem, powinno Ci się podobać!", „On płacze ze szczęścia! Powinieneś robić to mocniej! Daj mi to, pokażę ci"
Choć od tamtych wydarzeń minęły już całe lata. Nagle poczuł ból. Zupełnie tak jakby to właśnie jego, w tej chwili ktoś ponownie szarpał za włosy, odrywając od jednego chłopaka, by przycisnąć usta i nos do krocza kolejnego... Choć minęły już lata, nadal w nozdrzach czuł zapach ich podniecenia, czuł twardość w ich spodniach.
Ale przecież nie byli pedałami, jak on, prawda? Nie było możliwości, żeby ich to jarało.
Oglądanie tego wszystkiego na ekranie telefonu... Nie było AŻ takie straszne. Zdecydowanie gorsze były komentarze ludzi, którzy choć nie wiedzieli o tej sytuacji wszystkiego, postanowili się wypowiadać. Rzeka komentarzy, pewnie było w niej wiele słów wsparcia, ale Moon potrafił widzieć tylko te krytykujące go i potępiające.
„Co to za facet, który nie potrafi się sam obronić?"
„Kwiczy jak świnia kkkkk"
„Teraz już wiemy, że wtedy też był żałosny"
„TERAZ JUŻ WIEM, DLACZEGO JEST ZJEBANY XDDDD"
„Wcale nie wygląda jakby mu się nie podobało"
„Dlaczego się nie zabił po tym? Lol"
Cisnął telefonem o ścianę wydając z siebie przeraźliwy ryk. Ogarnięty furią i własną bezsilnością kopał w nią, okładał pięściami dopóki z jego knykci nie zaczęła sączyć się krew. Dopiero potem, dalej zanosząc się płaczem, oparł czoło o jej zimną powierzchnię.
Teraz wszyscy wiedzieli. Wszyscy widzieli co stało się w przeszłości i nawet teraz nie potrafili znaleźć w sobie grama litości. TO PRZECIEŻ NIE BYŁA JEGO CHOLERNA WINA, ŻE ZOSTAŁ WYKORZYSTANY! To nie była jego wina...
Przymknął oczy, z trudem łapiąc oddech. Jego szloch roznosił się echem po pustym korytarzu, ale wcale nie przejmował się tym, że ktoś mógłby go usłyszeć. To nie miało najmniejszego znaczenia.
Nie zgadzał się... Nie zgadzał się, by ktoś z jego tragedii zrobił broń.
Nie zgadzał się, by szczelnie zamknięte drzwi zostały rozsadzone, a tajemnica za nimi skryta, wyciągnięta i rozpowszechniona na taką skalę.
Nie zgadzał się żyć takim życiem!
Co powie na to Przewrotny Los, jeżeli w tym momencie postanowi ze sobą skończyć? Jeżeli powiesi gdzieś, skoczy z mostu lub celowo da się potrącić? Kim wtedy będzie on manipulował i się bawił? Powinien dać mu taką nauczkę... Powinien to zrobić, skoro z tego życia ponownie został tylko popiół.
***
-Yoonji, chyba wiem, kto opublikował zdjęcia twojego syna - odezwał się znajomy głos w słuchawce.
-Spóźniłeś się - prychnęła, odpalając kolejnego papierosa. - Ja też wiem - z ukosa spojrzała na siedzącego przy stole w jej domu, Pana Honga. Ten ze spuszczoną głową, skubał skórki przy paznokciach i co chwila marszczył brwi. - Omówimy potem, co dalej - westchnęła. - Oddzwonię - rzuciła słuchawką.
-Pani Im... - Odezwał się przez zaciśnięte gardło.
„Pan Hong wie wszystko." - Właśnie to usłyszała, gdy zaczynała pracę w wytwórni przed laty. Te słowa jasno wskazywały na to, że mężczyzna znał również przeszłość Moona, o którego dzisiaj toczyła się największa gra. Prawdopodobnie był tym człowiekiem, który wytropił sprawców i zdobył te filmiki... Nic nie powinno go usprawiedliwiać...
-Uda się pani uratować te dzieciaki? - Spojrzał na nią wilgotnymi oczami. Tymi samymi, które codziennie patrzyły na każdego z taką obojętnością. Żałował... Cholernie żałował wszystkiego co zrobił.
Choć nie zasłużył na przebaczenie. Był tym, który przemógł się i zjawił się przed jej drzwiami, padając na kolana prosząc o pomoc. Być może nieco za późno, ale widząc jak użyta została zgromadzona przez niego wiedza, przeraził się. I wyznał jej wszystko... Wszystko co wiedział... A Pan Hong wie wszystko.
~~~
Witajcie
Uuuu
Zły i niedobry
ałtor
publikuje rozdział trzy godziny po czasie
Nie bijcie mnie
'-'
Dobrze!
Dzisiejszy rozdział
Jest ciężki, prawda?
Nawet bardzo bym powiedział
Ale lubię go
Na swój sposób go lubię
I hej!
Widzicie jak Yunseok się przejął Joonho? :D
Jak uważacie? Nawet jeśli znamy kogoś przez lata, możemy być pewni, że znamy jego prawdziwe ja? I czy możliwym jest, że osoba nowo poznana je szybciej niż my?
Ciekawe
Dobrze!
Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!
Do napisania!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro