Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Co cię ugryzło?

— Wyglądasz jakbyś nie spał jakieś trzy noce — zaśmiał się Jimin, kiedy niebieskowłosy tylko przekroczył próg kuchni.

Prawda była taka, że Taehyung naprawdę ostatnio strasznie mało spał, albo czasami nawet na chwilę nie mrużył oka. Nie chciał jednak mówić o tym nikomu, zostawiając tą wiadomość dla siebie.

— Po prostu gorzej się dziś czuję — powiedział, posyłając starszemu lekki uśmiech.

Przeczesał pojedynczo włosy ręką i usiadł przy stole na swoim miejscu. Dopiero wtedy rozejrzał się po kuchni i zdał sobie sprawę, że nie ma w niej nikogo, oprócz jego i Parka.

Najwidoczniej tego dnia była kolej różowowłosego na przygotowywanie śniadania, a on po prostu za wcześnie postanowił opuścić pokój. Przez chwilę chciał nawet wstać i poleżeć jeszcze parę minut, ale po krótkim zastanowieniu, po prostu położył głowę na stole, zamykając oczy.

— Tae, co robiłeś w nocy? — zapytał mężczyzna, odwracając się w stronę zmęczonego wokalisty.

— Nie mogłem zasnąć i tyle — odpowiedział, powstrzymując się przed głośnym ziewnięciem.

Z dnia na dzień jego głowę zaczynało zaprzątać coraz więcej myśli. Jedne dotyczyły nadchodzącej trasy koncertowej, a drugie tego, że zazdrość Yoongiego z dnia na dzień była coraz większa.

Z jednej strony starał się zrozumieć jego zachowanie, ale z drugiej miał przeczucie, że raper zaczyna przesadzać. W końcu Jeon również musiał udawać, a Jimin nie robił mu żadnych ataków zazdrości o ich relacje na scenie.

A może tak naprawdę je robił, tylko on nic o tym nie wiedział? Może po prostu Park nie afiszował się tak ze swoją zazdrością?

— Jiminie? — rzucił, ponosząc powoli głowę z blatu stołu.

— Czyżbyś jednak miał ochotę powiedzieć mi, dlaczego wyglądasz jakbyś zagrał cztery koncerty pod rząd? — zaśmiał się, zaczynając ustawiać talerze na miejsca, gdzie zaraz mieli usiąść chłopaki.

— Jesteś czasami zazdrosny o moją relację z Kookiem na scenie? — spytał, przez co różowowłosy natychmiast się zatrzymał.

Nie wiedział dlaczego to zwykłe pytanie wywołało u niego taką reakcję, ale bał się odpowiedzieć. Niby zazdrość nie była niczym nadzwyczajnym, ale nigdy nie chciał, żeby ktokolwiek z zespołu myślał, że Jimin naprawdę boi się stracić swojego chłopaka.

— A powinienem? — uśmiechnął się, starając udawać rozbawionego tym pytaniem.

— Nie wiem — szepnął.

Rozmowa pewnie trwałaby o wiele dłużej, gdyby nie Hoseok, który jako pierwszy oprócz nich pojawił się w pomieszczeniu. Między mężczyznami zapadła cisza, a przychodzenie do kuchni kolejnych członków wcale nie pomagało w rozmowie.

— Gdzie jest Yoongi? — zapytał Jeon, rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwania hyunga.

Niebieskowłosy przez chwilę zastanawiał się, czy powinien się odezwać do młodszego. Ostatecznie postanowił, że jego partnera przecież nie ma w pomieszczeniu, więc podniósł wzrok na maknae, otwierając usta.

— Śpi, chyba nie powinno cię to dziwić — odpowiedział, wzruszając ramionami.

Jeongguk nie zamierzał kontynuować już rozmowy, którą i tak pewnie Suga przerwałby krzykiem, zaraz po usłyszeniu ich głosów. Zamiast tego zajął swoje miejsce przy stole, obok Jimina, starając się patrzeć tylko w talerz.

Taehyung z kolei nie mógł patrzeć na jedzenie, uciekając wzrokiem na wszystkie strony. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy w zasięgu swojego wzroku zauważył zaspanego Mina, idącego w stronę kuchni.

Mężczyzna przywitał się z resztą chłopaków jednym słowem, po czym zajął miejsce obok młodszego, badając go wzrokiem. Uwadze rapera zdecydowanie nie uszedł jego wygląd oraz pełny talerz.

— Taeś, wszystko w porządku? — spytał przejętym głosem.

Jeon zmarszczył brwi, słysząc ton, jakim jego hyung odezwał się do niebieskowłosego. Naprawdę rzadko zdarzało się, aby Yoongi pokazywał swoją drugą stronę przy wszystkich członkach zespołu.

— Tak, po prostu nie czuję się najlepiej — odparł.

— Znowu nie spałeś? Mogłeś mnie obudzić, kochanie — powiedział, przez co Jeongguk tym razem nie wytrzymał i zaśmiał się. — A tobie co znowu nie pasuje?

— Po prostu zabawne jest w sumie to jak odzywasz się do mnie, a potem udajesz idealnego faceta — rzucił, patrząc starszemu prosto w oczy.

Tylko tym razem Yoongi naprawdę nie miał ochoty na kłótnię i postanowił zignorować to zdanie. Jednak Taehyung postanowił zrobić coś innego.

— Odczep się od niego, dobra? Może gdybyś się do mnie nie przystawiał na scenie, nie musiałbyś słuchać żadnych ataków zazdrości.

— To tylko kontrakt — mruknął pod nosem, uciekając wzrokiem do swojego talerza.

— Kontrakt, którego nie musisz traktować tak poważnie — rzucił, posyłając chłopakowi wrogie spojrzenie.

Napięcie w pomieszczeniu rosło, a tak naprawdę nikt nie miał pojęcia, co się stało Kimowi. Zazwyczaj chłopak siedział cicho, słuchając jedynie słów, wychodzących z ust Yoongiego. Dlaczego więc teraz było zupełnie inaczej?

— Co cię ugryzło? — wtrącił się Jimin, chcąc chociaż trochę uratować swojego chłopaka przed atakiem młodszego.

— Nic mnie nie ugryzło! Mam tego po prostu dość! — krzyknął, odchodząc gwałtownie od stołu.

Suga otworzył jedynie szeroko oczy, patrząc po kolei na wszystkich członków zespołu. Jego wzrok zatrzymał się na dłużej przy Jeonie, który ciągle wpatrywał się uparcie w swój talerz.

Tak naprawdę nie miał pojęcia, czy powinien teraz wszystkich przeprosić za zachowanie Taehyunga, czy po prostu za nim iść. Ostatecznie szepnął jednak ciche "przepraszam" i ruszył za swoim chłopakiem do ich pokoju, w którego stronę poszedł Kim.

Kiedy raper siedział w ciszy ze swoim partnerem, uspokajając go, Jeon zastanawiał się nad tym wszystkim. Naprawdę nie wiedział, dlaczego tak nagle wszystkim zaczął przeszkadzać ten głupi kontrakt.

Chciał to zrozumieć, ale po prostu nie potrafił tego zrobić.

***
Okey, ja wiem, że na razie te rozdziały są takie trochę nijakie.

Ja nie wiem, czy tylko w moich oczach są do dupy, ale jeżeli w Waszych też to przepraszam.

Kiedyś ta cała akcja na pewno się rozkręci i wtedy będzie znacznie lepiej.

Bo na razie moim zdaniem jest tak trochę (bardzo) chujowo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro