Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Ja też, skarbie

Zazdrość była uczuciem, które towarzyszyło Yoongiemu na każdym kroku. Na scenie nasilała się jednak do tego stopnia, że czasami ledwo wytrzymywał.

Miał świadomość, że w dormie może bez problemu nakrzyczeć na Jeona, a nawet się z nim nieszkodliwe pobić, ale na scenie nie mógł się nawet zbliżyć. Podczas koncertów wręcz palił się z zazdrości i jednocześnie swojej bezczynności.

Niemożność zarwagowania na jakikolwiek ruch ze strony Jeongguka była dla niego największą karą. Maknae mógł przytulać jego chłopaka do woli, podczas gdy on musiał trzymać się na dystans.

Nie wiedział jednak, że Taehyunga również zaczyna to wszystko denerwować. O tym wiedział tylko on sam. Niebieskowłosy postanowił zachować te informacje dla siebie i powiedzieć o tym wtedy, gdy będzie wkurzony.

Miał dość tych wszystkich sztucznych uścisków młodszego na scenie i udawania szczęśliwego. O wiele bardziej chciałby, żeby to raper podszedł do niego i objął od tyłu, uśmiechając się szeroko.

Dlatego kiedy tylko drzwi limuzyny się zamykały, on zawsze kładł głowę na ramieniu swojego hyunga. Z kolei gdy wchodzili do dormu, kleił się do Mina przez cały czas. Jeona natomiast unikał jak ognia.

Fanki zawiodłyby się, wiedząc jak wygląda relacja ich ukochanego shipu. Oboje nie odzywają się do siebie praktycznie ani jednym słowem, jakby bojąc się, że powiedzą coś nie tak.

Nie siadają obok siebie, nie chcąc zainicjować żadnego niepotrzebnego ruchu. Kiedy podpisali umowę, oboje obiecali sobie, że nigdy nie połączy ich żadne uczucie.

Wtedy oczywiście nie wykluczali przyjaźni. Kiedyś zdecydowanie byli bliżej siebie i spędzali razem więcej czasu. Pierwszy rok bez problemu można było nazwać ich najlepszym. Potem coś się zmieniło.

Taehyung zaczął zwracać uwagę na słodkiego rapera, zawsze siedzącego w kącie i piszącego kolejne teksty. Gdy na scenie widział jego uśmiech, miał ochotę patrzeć na niego już zawsze.

Pewnego dnia zamiast grać z Jeonem po prostu postanowił zapukać do drzwi Yoongiego. Raper, mimo iż był zdziwiony, otworzył mu z delikatnym uśmiechem na twarzy.

Wystarczyła dosłownie chwila, żeby otworzył się przed Kimem, pokazując mu stronę, której do dziś nie zna nikt inny. Taehyung dał mu wszystko, czego pragnął, a nie było to dużo. Wystarczyło go wysłuchać, przytulić i otrzeć jego łzy.

Od tamtej chwili taekook oddalił się od siebie, powoli rozkopując między sobą wielką przepaść. Przepaść, która zamieniła się w czarną dziurę dokładnie trzy lata temu.

Wystarczył jeden, krótki pocałunek ze strony Yoongiego, aby zabrać idola całkowicie w swoje ramiona. Od tamtej pory jedyny uścisk, jaki mogli sobie dać miał miejsce na scenie.

Wbrew pozorom to nie było tak, że Min zabronił swojemu partnerowi zbliżać się do Gguka. To Taehyung postanowił ograniczyć ich kontakt do minimum, chcąc spędzać najwięcej czasu ze swoją miłością.

Po miesiącu nie zamieniali ze sobą już nawet jednego słowa. Wręcz postanowili zapomnieć o swoim istnieniu. Kim wiedział, że maknae czuł się zraniony przez to jak go potraktował i nagłe odtrącił.

Dlatego poprosił raz Jimina, żeby spędził chociaż raz z Jeonem więcej czasu. Nawet nie zauważył, kiedy w zespole stworzyła się kolejna para, której on dał początek.

Kiedy wchodzili na scenę, stawali się nagle najlepszymi przyjaciółmi, podczas gdy poza nią praktycznie dla siebie nie istnieli.

— Taehyungie, dlaczego nie śpisz? — cichy szept wdarł się do uszu niebieskowłosego, przez co ten od razu odwrócił głowę w stronę rapera.

Mężczyzna mrugnął kilkakrotnie oczami i przesunął się leniwie, siadając obok młodszego. Rozłożył ręce, dzięki czemu Kim już po chwili tonął w jego ramionach, rozkoszując się bliskością Mina.

— Po prostu nie mogłem zasnąć — mruknął, wbijając policzek w klatkę piersiową starszego.

Uwielbiał słuchać jego bicia serca i gdyby tylko ktoś mu pozwolił, nagrałby je i słuchał w każdej wolnej chwili. Chociaż nawet nie mając tego na jakiejś płycie, robił to praktycznie cały czas.

Uśmiechnął się, gdy ciepłe wargi Yoongiego złożyły leniwy pocałunek na czubku jego głowy. Dłonie muzyka z kolei delikatnie gładziły jego plecy, powodując u niego ciche pomruki zadowolenia.

— A jeżeli mocno cię przytulę to spróbujesz zasnąć? — szepnął, całując nieznacznie ucho wokalisty.

— Ale tak mocno, mocno — szepnął, powodując u drugiego mężczyzny cichy śmiech.

— Zgoda. Chodź tu, mały — zaśmiał się, powoli osuwając do pozycji leżącej.

Już po krótkiej chwili Taehyung leżał, wtulając się w klatkę piersiową Yoongiego, który z kolei mocno obejmował go ramionami. Zdecydowanie wolał tą chwilę, od tych wszystkich uścisków Jeongguka na scenie.

— Hyungie — przeciągnął ostatnią sylabę, podnosząc delikatnie główkę, aby spojrzeć chociaż kątem oka na skrytą w ciemnościach twarz Yoongiego.

— Tak, TaeTae?

— Kocham cię, Yooniś — szepnął, czując jak rumieniec wpływa na jego policzki.

Nie ważne, ile razy dziennie potrafił to mówić swojemu hyungowi, za każdym razem jego skóra przybierała odcień dorodnego pomidora. Jednak wiedział o tym, że jego chłopak uwielbia te kolorki na jego twarzy.

— Też cię kocham, skarbie — odpowiedział, składając delikatny pocałunek na jego czole. — Ale postaraj się zamknąć swoje piękne oczka i zasnąć. Jest już późno, a jutro nie mamy wolnego dnia, więc nie będziemy mogli leżeć tutaj do południa.

— Szkoda, lubię się do ciebie przytulać w łóżku przez pół dnia — uśmiechnął się, znowu przyciskając jeden polik do piersi mężczyzny.

— Ja też, skarbie. Ja też — powiedział, po czym oboje równocześnie zamknęli swoje powieki, gotowi, aby zasnąć w swoich ramionach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro