Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Świetnie nam dziś poszło

Jasne światła, oświetlające scenę ze wszystkich stron były czymś, do czego już dawno przywykł w zupełności. Wypełniony milionami fanów stadion, czekających na każdą kolejną piosenkę.

Nazwa zespołu oraz pojedyncze imiona członków, krzyczane przez wszystkich zebranych. Mikrofon w dłoni i pot, spowodowany wysiłkiem na scenie. To wszystko stało się dla niego normą już ładnych parę lat temu.

Niestety była jedna rzecz, do której po prostu nie potrafił się przyzwyczaić.

Gdy zadowolone fanki oglądały ich zdjęcia, on miał ochotę rozszarpać maknae na strzępy, nawet nie podając powodu. To oczywiste, że sześć lat temu nie miał pojęcia o tym, jak bardzo znienawidzi pewną małą paragrafkę w kontrakcie dwóch wokalistów.

Jednak teraz, gdyby mógł cofnąć czas, zrobiłby to bez zastanowienia i powstrzymał ich oboje przed zgodą na coś takiego.

Widząc chwilę, w których Taehyung był tak blisko Jeona, miał ochotę wejść pomiędzy nich i tak po prostu rozdzielić. Jedynym, co go przed tym powstrzymywało, był fakt, że wtedy mógłby się pewnie pakować i wynosić z dormu.

Chociaż czasami zastanawiał się nad tym, czy nie pieprzyć tej całej sławy i kariery, zostawał jeszcze Taehyung. Nie mógł przecież myśleć jedynie o sobie, bo z pewnością konsekwencje nie tyczyłyby się tylko jego osoby.

Nie mógł jednak zaprzeczyć, że widok Kima przytulającego się z uśmiechem do maknae bolał go i to dosyć mocno. Wiedział bardzo dobrze, jakie są ich relacje poza sceną, ale to nie zmieniało faktu, że Min Yoongi był cholernie zazdrosny o swojego chłopaka.

Nawet, jeżeli Jeongguk miał przecież Jimina, który w dormie nie chce się od niego odczepić ani na krok, nie ufał do końca temu dzieciakowi. Fakt, Park często również stawał się zdecydowanie smutniejszy, kiedy nadchodziła interakcja wykreowanego shipu.

Oboje nienawidzili za to Big Hit, ale nie mogli nic poradzić. Przecież oni tutaj tylko występują, zarabiają na ich utrzymanie i sprawili, że wytwórnia jest znana. Ale nie, to przecież nic nie znaczy.

Gdyby te wszystkie fanki dowiedziały się, że ich ukochany taekook jest stworzony przez Big Hit od samego początku BTS, zapewne byłyby zawiedzione.

Ich ukochana para idoli, którą shipuje większość A.R.M.Y to jedynie fikcja. Chwyt marketingowy, mający na celu zwiększenie sprzedaży płyt i lepszą wydajność.

Nikt tak naprawdę nie wiedział, jaki dokładnie był cel wytwórni, ale to, że ludzie nazywali ten ship prawdziwym, doprowadzało rapera do białej gorączki.

Kiedy światła gasły, a kamery były wyłączone, Taehyung I Jeongguk zazwyczaj nie zamieniali ze sobą nawet jednego słowa, od razu wracając do odpowiednich osób.

Min musiał przyznać, że szefostwo stworzyło największą ściemę, jaką można wcisnąć fanom. Z kolei Kim i Jeon stali się najlepszymi aktorami, jakich widział świat.

Kiedy wreszcie piosenkarze odczepili się, raper odwrócił głowę w drugą stronę, ustawiając się na swoją pozycję. Obok niego stanął V, wyciągając niepewnie rękę w jego stronę.

Miał świadomość, że starszy nienawidzi tych momentów, w których on musi udawać, ale nie mógł z tym nic zrobić. Kontrakt wyraźnie mówił o powstaniu taekooka, a wszelkie przeciwności mówiły o jego zerwaniu.

Polubił takie życie i nie chciał się z nim szybko żegnać, chociaż gdyby ktoś kazał mu wybierać pomiędzy BTS i tym cholernym udawaniem, a życiem spokojnie u boku Yoongiego, zdecydowanie wybrałby to drugie.

Min mrugnął w jego stronę i chwycił dłoń młodszego, powodując u niego szeroki, kwadratowy uśmiech na twarzy. Cała siódemka ukłoniła się do każdej strony tłumu, po czym machając, zeszła ze sceny.

Niebieskowłosy natychmiast skoczył swojemu hyungowi na plecy, śmiejąc się cicho. Idol zachwiał się przez chwilę, ale wystarczyło parę kroków, aby mógł już normalnie iść.

Może i nie był tak słaby, na jakiego wyglądał, ale nie zmieniało to tego, że Kim był od niego wyższy i cięższy. Jednak dzielnie niósł swojego chłopaka przez cały korytarz, uśmiechając się delikatnie i posyłając Jeonowi wrogie spojrzenia.

Zrzucił z siebie młodszego dopiero wtedy, gdy znaleźli się już w garderobie. Taehyung wylądował na kanapie, a Yoongi usiadł obok niego, pozwalając niebueskowłosemu położyć głowę na swoim ramieniu.

Po krótkiej chwili w pomieszczeniu znalazła się również reszta zespołu. Chłopaki znaleźli swoje miejsca, dając nogom wreszcie odpocząć. Siódemka spoconych facetów, o których marzą miliony fanek.

Szkoda tylko, że czwórka z nich to geje, a do tego pary, znajdujące się w znacznej mniejszości. Bo kto by pomyślał, że taegi i jikook będą prawdziwe, zamiast wymyślonego taekooka?

— Świetnie nam dziś poszło — zaczął Namjoon. — Tylko, Suga, mógłbyś nie wywierać w Jungkooku ciągle wielkiej dziury.

— Mógłby w końcu zająć się swoim chłopakiem — prychnął, przewracając oczami.

Dodatkowo, aby zaznaczyć, który z obecnych należy do niego, zgrabnie splótł swoje palce z tymi Taehyunga, uśmiechając się delikatnie. Maknae pokręcił jedynie głową na jego zachowanie, unikając jednak wzrokiem Jimina.

— Mówi ci coś słowo "kontrakt"? — rzucił, lekceważącym tonem, przez co Min zacisnął mocniej szczękę. — Bardzo dobrze wiesz, co podpisał twój chłopak sześć lat temu.

— Nie zapominaj z kim rozmawiasz, gnojku — syknął.

Już zamierzał wstać z miejsca, aby pokazać najmłodszemu, gdzie jego miejsce, ale w ostatniej chwili poczuł ciepły oddech na swojej szyi, który momentalnie sprawił, że nie chciał się ruszyć nawet o centymetr. Uwielbiał, kiedy nos Tae delikatnie drażnił jego skórę i nigdy nie potrafił temu odmówić.

— Nie unoś się niepotrzebnie, Yooniś — mruknął, całując delikatnie jego wrażliwą skórę, od razu go uspokajając.

Bo to nie tak, że Yoongi nie ufał Kimowi. On po prostu nie był pewien, do czego mógłby się posunąć Jeongguk, aby było o nich głośno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro