Rozdział 8
- LAUREN?!
Dziewczyna zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Po chwili otworzyła je i posłała Austinowi zirytowane spojrzenie.
- Co?
- Potrzebuję twojej pomocy.
- Nie - Lauren zamknęła drzwi szafki i zaczęła odchodzić.
Chłopak szedł za nią.
- Ale nawet nie wiesz, o co chcę cię poprosić.
- Chcesz, żebym pomogła ci z twoją randką z Camilą w piątek - warknęła. - Moja odpowiedź brzmi: nie.
- Dlaczego? Obiecałaś, że mi pomożesz!
Lauren zatrzymała się i odwróciła do niego.
- Zrozum, Mahone. Nic nie obiecywałam, słyszysz mnie? Tylko się zgodziłam. I tylko do pewnego stopnia. To nie ja idę z nią na randkę - powiedziała chłodno.
- Ale jeśli byś szła, to co byś zrobiła?
- Kurwa, mówisz poważnie?
- Lauren, błagam cię. Ta randka musi pójść gładko.
- W porządku. Jesteś mi winien dużo czasu.
- Świetnie! Porozmawiamy podczas lunchu - Austin po tych słowach uciekł z pola widzenia. Dziewczyna przewróciła oczami w geście frustracji i ruszyła do wyjścia ze szkoły.
***
Z kieszeni swoich czarnych spodni wyjęła paczkę papierosów, wyciągnęła jednego i zapaliła, po czym włożyła go sobie do buzi. Zaciągnęła się, a z jej ust wyleciała chmara dymu. Lauren podskoczyła, gdy zobaczyła, że drzwi się otwierają.
- Lauren?
- Camila?
- Nadal palisz?
- Próbowałam przestać, ale nie mogę się do tego zmusić - przyznała szczerze.
Brunetka śmiało podeszła do niej, wyjęła papierosa z jej ust i rzuciła go na ziemię.
- Krok pierwszy załatwiony - oznajmiła.
Zielonooka, uśmiechając się, nadepnęła końcem swojego buta na niedopałek i zgasiła ogień. Spojrzenia dziewczyn zrównały się ze sobą.
- A tak w ogóle, to co tutaj robisz, Camila?
- Potrzebowałam trochę świeżego powietrza.
- Kłamczucha - Lauren posłała jej złośliwy uśmieszek.
- To było aż tak oczywiste?
Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
- Szukałam cię.
- Czemu?
- Nie było cię w klasie.
Zielonooka spojrzała na jej twarz, którą rozjaśniał delikatny uśmiech. Gdy Camila zamrugała, Lauren poczuła, że jej serce zaczęło bić szybciej. Była zaskoczona. Zaskoczona, że dziewczyna, którą znała ledwie tydzień, interesowała się nią bardziej, niż ludzie, którzy znali ją od lat. Na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
Camila wyciągnęła rękę w jej kierunku. Lauren zastanawiała się przez chwilę, ale tak czy inaczej złapała ją. Czuła, jak brązowooka łączy ich palce, zobaczyła, jak wolną ręką otworzyła drzwi, prowadząc starszą dziewczynę do klasy.
***
Podczas lunchu, jak zwykle, Lauren usiadła się sama. Czytała książkę, jednocześnie słuchając muzyki przez słuchawki, znajdujące się na jej uszach. Nikt nie ośmielił się do niej podejść, ponieważ dziewczyna, każdemu, kto to zrobił, posłałaby śmiertelne spojrzenie, na co ludzie uciekliby od niej przestraszeni. Zielonooka nie lubiła samotności, ale zdążyła do tego przywyknąć. Utkwiła wzrok w stół, który zaczął się trząść, a czyjeś ręce oparły się na nim. Lauren, po spojrzeniu ku górze, ujrzała Austina, który dołączył się do niej.
- Hej.
Dziewczyna zignorowała go, pogłaśniając muzykę w słuchawkach i wracając do czytania. Chłopak zmarszczył brwi. Wyrwał z trzymanego w ręku notatnika kartkę papieru, pogniótł ją, po czym rzucił w stronę Lauren. Papierowa kulka trafiła w jej książkę. Zielonooka posłała mu zirytowane spojrzenie, wracając do lektury, tym samym jeszcze raz go ignorując.
Austin zdenerwował się, wyciągnął rękę i wyjął z jej ucha słuchawkę. Dziewczyna wstała, odłożyła książkę, złapała chłopaka za kołnierzyk idealnie wyprasowanej koszuli i przyciągnęła go do siebie.
- Co jest, kurwa, Mahone?!
- Ignorujesz mnie. Jak inaczej miałem zwrócić twoją uwagę?
Dziewczyna zacisnęła zęby i puściła go niechętnie. Usiadła z powrotem i spojrzała na niego.
- Czego chcesz?
- Czy mogłabyś iść za nami podczas randki? Jak... cień?
- Kurwa, nie.
- Dlaczego?
- Ty się w ogóle słyszysz? Wiesz, jak to cholernie głupio brzmi? - zapytała. - Jeśli martwisz się o randkę, dlaczego z nią nie porozmawiasz?
- Nie mogę.
- Więc chcesz ją ignorować? A potem co? Przyjdzie piątek, będziesz dżentelmenem, miło spędzicie ze sobą czas. A potem co? Za parę kolejnych randek rzucisz ją i wyruszysz na polowanie kolejnej dziewczyny.
- Nie jestem już tą samą osobą, Lauren. Naprawdę lubię Camilę.
- Więc to udowodnij - powiedziała, po czym odeszła, zabierając ze sobą książkę i plecak.
***
- Hej, Lauren?
Lauren, rozdrażniona, podniosła wzrok, ale jej nastrój natychmiast się zmienił, gdy zobaczyła, że to Camila. Zielonooka przywitała się, na co brunetka usiadła koło niej. Siedziały na dziedzińcu, pod drzewem. Szatynka odłożyła czytaną książkę na ziemię, objęła ramionami kolana i zwróciła twarz w kierunku dziewczyny.
- Co tam?
- Austin jest tak jakby... twoim przyjacielem, tak?
- Nie nazwałabym go przyjacielem - zadrwiła. - Jest wrzodem na tyłku. Co z nim?
- Um... Zastanawiałam się, czy może wiesz, dlaczego mnie ignoruje.
- To palant, oto dlaczego. Nie ma jaj - wyjaśniła Lauren, opuszczając nogi, a zaraz potem je krzyżując.
Brunetka zachichotała.
- Poważnie, Camila, to nie twoja wina. On jest... Jest po prostu głupi, że nie zwraca na ciebie uwagi.
- Gdybym była nim, nigdy bym tak nie zrobiła - dodała po chwili.
- A co byś zrobiła?
- Moja uwaga skupiona byłaby tylko na tobie, a ignorowałaby wszystkich innych.
- Naprawdę?
- Robię to właśnie teraz, więc dlaczego nie? - odparła z uśmiechem.
Camila odwróciła wzrok, robiąc się czerwona jak burak.
- Co jeszcze byś robiła?
- Prawdopodobnie bym cię denerwowała - na te słowa brunetka zaśmiała się. - Dawałabym ci kwiaty, dobrze bym cię traktowała, nazywałabym cię piękną...
- Sądzisz, że jestem piękna?
- A kto nie? - Lauren zamrugała.
Dziewczyna wyciągnęła rękę i odgarnęła włosy z twarzy Camili, wsuwając jeden kosmyk za jej ucho.
- Tylko obłąkany powiedziałby, że nie jesteś. Mówiłabym ci to codziennie. Mówiłabym każdemu, że jesteś moja. Prawdopodobnie zrobiłabym wszystko dla ciebie.
- Ale, um, to jest to, co bym zrobiła - dodała szybko.
- Robisz to każdej dziewczynie, z którą chodzisz?
- Cóż, nigdy tak naprawdę nie miałam dziewczyny, dla której mogłabym robić te wszystkie rzeczy, więc nie - uśmiechnęła się.
- Nigdy nie miałaś dziewczyny? - Camila uniosła brwi.
- Nie - Lauren potrząsnęła głową. - To wszystko?
- Niezupełnie - dziewczyna wyciągnęła kamerę. - Czy mogłabyś powtórzyć to, co powiedziałaś do kamery?
Zielonooka zachichotała, kręcąc głową.
- Jesteś głupia - powiedziała Lauren, po czym wyrwała ustrojstwo z rąk dziewczyny i wyłączyła je.
- Hej! - krzyknęła brunetka, wydymając wargi.
- To nie zadziała - oddała kamerę dziewczynie.
- Warto spróbować - wzruszyła ramionami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro