Rozdział 3
- Nie podoba mi się. To beznadziejny plan!
- Austin, proszę, jak długo byliśmy przyjaciółmi? - spytała Lauren.
- Całe gimnazjum - odpowiedział chłopak. - Ale potem odszedłem i nie rozmawialiśmy ze sobą od tamtego czasu - dodał.
- Wisi mi to, koleś. Możesz przestać być takim cieniasem?
- To naprawdę głupi pomysł, Laur! Włamanie i wtargnięcie jest nielegalne!
- Właściwie nie można tego nazwać włamaniem, jeśli ma się klucze - sprytnie zauważyła dziewczyna.
- Ale dlaczego do audytorium?
- Gdzie indziej mogłabym się włamać do najnudniejszego miejsca w tej szkole? - sprostowała.
Odblokowała drzwi za pomocą klucza, po czym razem z Austinem, skradając się, weszli do środka i zamknęli je za sobą. Lauren weszła na scenę i włączyła światła. Chłopak przymrużył oczy.
Niespodziewanie, zielonooka ruszyła w kierunku centrum pomieszczenia i wydarła się na całe gardło.
- Woo hoo!
Dźwięk odbił się głuchym echem o ściany audytorium. Austin chwycił przyjaciółkę za łokieć i odciągnął od świateł.
- Jezus, Laur! - krzyknął szeptem. - Jesteś szalona? Chcesz żeby nas złapali? - zapytał.
Dziewczyna tylko się zaśmiała. Nagle, usłyszeli krzyk mężczyzny. Jednocześnie zdali sobie sprawę, że to strażnik.
- Cholera! - dziewczyna złapała Austina za kołnierzyk jego koszulki i przyciągnęła go do siebie, gdy biegli.
***
Kiedy udało im się wyjść z sali, pobiegli przez korytarz i przez przypadek wpadli na dwie dziewczyny.
- Camilla! - zdziwił się Austin. Lauren zmarszczyła brwi, po czym spojrzała na Camilę i jej przyjaciółkę. - Co tutaj robisz? - spytał.
- Mogłabym zadać ci to samo pytanie, Austin - odparła, składając ręce. Za chłopakiem dziewczyna ujrzała Lauren, wpatrującą się w nią.
- Lauren - powiedziała oschle.
- Cabello. Hansen - stwierdziła zielonooka. - Jak się poznaliście? - zapytała, zwracając się do Austina.
- Nie teraz, Jauregui! - uciął chłopak.
Czworo nastolatków usłyszało zbliżające się kroki.
- Powinniśmy wiać - zauważyła Camila. - Teraz - podkreśliła, złapała Lauren oraz Austina za ręce i pobiegła.
Brunetka poprowadziła ich do pokoju muzycznego, gdzie ukryli się za ścianą. Dziewczyna nadal trzymała dłoń Lauren. Rozglądała się w przód i w tył, widząc cień strażnika przez okno. Zielonooka uważnie obserwowała każdy jej ruch. Camila odwróciła się i zobaczyła ją, kolejny raz wpatrującą się w nią. Na moment zamknęły oczy. Trwały w tej pozycji, aż kroki i cień zniknęły.
- Um... Lepiej stąd chodźmy - szepnęła.
- Hmm - mruknęła Lauren, a jej wzrok zjechał z oczu na usta dziewczyny.
Camila unikała spojrzenia zielonookiej i puściła jej dłoń, gdy po cichu wychodzili ze szkoły tylnym wyjściem.
- Dzięki Bogu! - westchnął Austin.
- Co wy sobie myśleliście? Wasze krzyki można było usłyszeć z sali muzycznej! - wykrzyknęła brązowooka.
- To nie był mój pomysł! - odparł chłopak, w geście obrony unosząc ręce.
- Macie szczęście, że uratowałyśmy wam tyłki - prychnęła Dinah.
- A co z wami? Jak się tam znalazłyście?
- W przeciwieństwie do was, nie włamywałyśmy się. Miałyśmy pozwolenie, aby tam być - odpowiedziała brunetka rzeczowo.
Zaczęli się kłócić, podczas gdy Lauren milczała. Jej oczy zwrócone były ku jednej osobie - Camili.
- Dlaczego się nie odzywasz, Lauren? Myślałam, że będziesz zadowolona - powiedziała brązowooka.
Nadal milczała.
- Jesteś głucha? Hej, mówię do ciebie! Ja...
Przerwała. Dziewczyna podeszła prosto do niej i teraz znajdowała się jedynie kilka centymetrów od jej twarzy. Ponieważ była wyższa, spojrzała w dół, na spoglądającą na nią Camilę.
- Nie potrzebowałam twojej pomocy. Nie prosiłam o to - syknęła, a jej głos był szorstki, chrapliwy, a zielone oczy nawet na ułamek sekundy nie spuszczały wzroku z czekoladowych tęczówek Camili. - Nie znasz mnie - dodała gorzko. - I myślę, że powinnaś pilnować swoich własnych, cholernych interesów, dziewczyno.
- Lauren - zawołał dziewczynę Austin. - Powinniśmy iść.
- Mila, chodź - powiedziała Dinah.
Dinah i Austin odciągnęli swoich przyjaciół od siebie i udali się w dwie różne strony. Camila i jej przyjaciółka pobiegły w kierunku domu brunetki, a Lauren i Austin w stronę domu zielonookiej.
***
Wyczerpane dziewczyny weszły do środka. Camila zamknęła za nimi drzwi, a Dinah skierowała się do jej pokoju. Brunetka zajrzała do salonu, gdzie znalazła mamę, śpiącą na kanapie. Westchnęła, przykrywając ją kocem. Pochyliła się i pocałowała delikatnie jej czoło, po czym dołączyła do przyjaciółki.
- O mój Boże - powiedziała Dinah, siadając na łóżku.
- Nie mówmy o tym, dobrze?
- Ale Mila, co jeśli dowie się o tym pan Cowell? Wiesz... nasz dyrektor?
- Poradzimy sobie z tym, przecież nie zrobiłyśmy niczego złego.
- Ale Mila...
- Nie chcę o tym rozmawiać, okej?! - przerwała jej.
Dinah spuściła wzrok, milcząc. Twarz Camili złagodniała, gdy usiadła obok przyjaciółki i przytuliła ją.
- Przepraszam. Po prostu jestem zestresowana.
- W porządku...
***
W międzyczasie, Austin wygłaszał Lauren wykład o jej lekkomyślności. Dziewczyna tylko usiadła na łóżku i co jakiś czas przewracała oczami z irytacją. Nie słuchała tego, co mówił do niej chłopak. Spojrzała na niego niewzruszona.
- Skończyłeś? - przerwała wywód Austina.
Chłopak zacisnął zęby i spojrzał na nią.
- Lauren, znam cię od dawna. Lauren Jauregui, którą pamiętam, nie naraziłaby swojej przyszłości w ten sposób.
- Lauren, którą znałeś, już dawno nie ma. Nie żyje - odparła gorzko.
- Nie wierzę w to. Nadal tu jest. Gdzieś w tym czarnym sercu. Co się z tobą stało, Lauren? - zapytał.
- Nie jesteś... Ty... Skąd wiesz, kim jestem? - warknęła, wstając. - Nie znasz mnie! Zostawiłeś mnie na trzy lata i postanowiłeś ignorować przez kolejne trzy. Więc jeśli myślisz, że mnie znasz, to się, kurwa, mylisz. Gówno wiesz! NIE WIESZ O POŁOWIE GÓWNA, PRZEZ KTÓRE MUSIAŁAM PRZEJŚĆ! Więc mnie nie pouczaj - wykrzyczała.
Siostra Lauren, Taylor otworzyła drzwi i zajrzała do środka.
- Lauren, wszystko w porządku?
- Tak, Tay - odpowiedziała. Głos jej się załamał. - Wróć do łóżka.
- Okej - odparła młodsza dziewczyna, wychodząc z pokoju.
- Myślę, że powinieneś już iść.
Austin, nie odzywając się ani słowem, chwycił kurtkę i opuścił pokój. Lauren wzięła głęboki oddech, podeszła do okna i otworzyła je. Poczuła chłodny powiew wiatru na twarzy. Spojrzała w niebo i liczyła gwiazdy.
***
Camila spoglądała w niebo przez niewielkie okno. Nie mogła zasnąć. Dinah zachrapała głośno, na co dziewczyna zachichotała. Uśmiechnęła się blado do migotliwych gwiazd.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro