Rozdział 23
Minął tydzień od czasu, gdy Lauren wyjechała do Carrollton i każdego dnia, Camila tęskniła za jej obecnością. Oczywiście, spędzały ze sobą czas po szkole, ale miały na to jedynie kilka godzin, a brunetka potrzebowała go zdecydowanie więcej.
Od kiedy Lauren wyjechała, Camila powróciła do bycia cichą osobą. Nie mówiła więcej, niż było to koniecznie i wróciła do oddawania emocji podczas gry na pianinie w sali muzycznej.
- Mila, to jest niezdrowe - odparła Dinah.
- Zabawne, to samo powiedziała Lauren - odpowiedziała Camila, podczas gdy wybierała jedzenie.
- Zachowujesz się tak, jakbyście zerwały - zauważyła blondynka.
- Tęsknię za nią.
- Wiem, ale ale działanie w ten sposób, kiedy jej nie ma, nie jest dobre. A poza tym, to czy nie ty w pierwszej kolejności zachęcałaś ją, by tam poszła?
- Nie przypominaj. Żałuję, że to powiedziałam - westchnęła Camila, chowając twarz w dłoniach. - Ja po prostu... Nie chcę jej od niczego odciągać. Więc pozwoliłam jej odejść.
- Jesteś idiotką.
- Tak słyszałam - odpowiedziała brunetka. Przeprosiła i wstała. Wyszła ze stołówki.
***
Dni, później tygodnie mijały, a Camila poczuła napięcie w ich związku. Lauren była zajęta szkołą, tak samo jej dziewczyna zajęta była pracami szkolnymi. Odkąd Lauren z powrotem dołączyła do drużyny softballowej*, prawie nie miały dla siebie czasu. Ich związek składał się jedynie z kilku wiadomości i rozmów co jakiś czas. Camila desperacko za nią tęskniła. Myśl o niej, odsuwającej się od tej zielonookiej ciemnowłosej dziewczyny, którą tak bardzo kochała, przerażała ją.
- Hej, piękna - odezwała się Lauren po drugiej stronie linii, gdy odebrała telefon.
- Cześć - odpowiedziała Camila, czując narastającą gulę w gardle, gdy jej głos się załamał.
- Camz, co ci jest?
- Nic...
- Nie musisz mnie okłamywać, Camz. Co ci jest?
- Tęsknię za tobą. Tęsknię za twoim głosem. Twoim dotykiem. Twoimi oczami. Tęsknię za tobą. I wiedząc to, że... To, że nie mogę cię zobaczyć, trochę boli.
- Też za tobą tęsknię, Camz. Tak bardzo.
- Ale?
- Ale to nie najlepszy moment.
- Więc kiedy jest, Lauren? Kiedy jest dobry moment dla ciebie?
- Posłuchaj, Camila...
- Nie, Lauren, ty posłuchaj - przerwała jej Camila. - Staram się. Bardzo się staram, ale nie mogę być jedyną osobą, która się stara. Ty musisz wyjść mi na spotkanie.
- Wiem - powiedziała Lauren, ale głos ją zdradził.
- Dlaczego więc się odsuwasz?
- Jest... Jest coś, czym muszę się zająć w pierwszej kolejności. Nic mi nie jest, ale muszę to zrobić sama. Przepraszam - odpowiedziała Lauren.
- Lauren...
- Kocham cię, Camz - powiedziała. - Tak bardzo.
- Też cię kocham, Lolo - po tych słowach łza skapnęła Camili z policzka. Potem na linii zapanowała cisza.
***
- Camila?
- Hm? - mruknęła dziewczyna, odwracając się od okna. Rozejrzała się dookoła i uświadomiła sobie, że wszyscy w klasie się na nią patrzą. Uniosła głowę i zobaczyła panią Lovato patrzącą jej w oczy.
- Możesz zostać chwilę po lekcji?
Camila kiwnęła głową.
Po zajęciach, brunetka wstała i poszła do biurka nauczycielki języka angielskiego.
- Chciała mnie pani zobaczyć?
- Tak. Zastanawiałam się, jak się czujesz.
- W porządku - odpowiedziała Camila, wzruszając ramionami i marszcząc brwi.
- Jesteś pewna?
- Tak?
- Usiądź, Camila - poprosiła pani Lovato. Brunetka zajęła miejsce naprzeciwko biurka, a nauczycielka wstała i oparła się o nie.
- Przejrzałam twoje oceny i wygląda na to, że nie. Byłaś piątkową uczennicą, a teraz dostajesz czwórki i trójki. Wszystko w porządku? - zapytała dziewczynę.
Camila odwróciła wzrok. Spuściła go na swoje palce i zaczęła się nimi nerwowo bawić.
- W porządku, Camilo. Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.
- Tęsknię za nią - szepnęła.
- Wiem. Ale Lauren, z tego co słyszałam, naprawdę dobrze radzi sobie w nowej szkole. A to wszystko dzięki tobie i dla ciebie.
- Nie chciałam, żeby tam poszła.
- Camila, wiem, że ją kochasz, ale rozczulanie się nad sobą w niczym nie pomaga. Nie słyszałaś może tej frazy... O nieobecnych myślimy życzliwiej?
- Możesz być daleko, ale nadal jesteś z nią.
- I nie możesz pozwolić, by to wpłynęło na twoją pracę. Rozumiesz?
Camila kiwnęła głową.
- Co powinnam zrobić?
- To zależy od ciebie, Camilo.
- Dziękuję.
Pani Lovato posłała jej niewielki uśmiech.
- W porządku, idź już coś zjeść.
Brunetka wstała i wyszła z klasy.
***
Telefon Camili zaczął wibrować.
- Halo? - powiedziała po odebraniu telefonu.
- Hej, piękna.
- Hej, ty.
- Um, gdzie jesteś? Tu jest tak głośno - odparła Lauren z drugiego końca linii.
- W stołówce. Jest lunch, na wypadek, gdybyś zapomniała.
- Jesteś sama?
- Nie. Jestem z Dinah, ale bierze teraz coś do zjedzenia. Zaraz wróci - odpowiedziała Camila. - Dlaczego teraz do mnie dzwonisz? Zazwyczaj czekasz, aż skończą się zajęcia.
- Nie będę mogła do ciebie dzwonić ani wysyłać wiadomości w ciągu najbliższych kilku dni.
- Dlaczego?
- Coś mi wyskoczyło.
- Lauren...
- Muszę iść. Kocham cię - powiedziała, po czym odłożyła słuchawkę. Camila odsunęła telefon od ucha, zdezorientowana.
- To była Lauren? - zapytała Dinah.
- Tak.
- Co się stało?
- Coś jest nie tak. Ona jest... Odległa. Tak jakbyśmy spotkały się pierwszy raz.
- Jestem pewna, że ma ku temu dobry powód.
- Ja też.
***
Minął prawie miesiąc, a Camila nie miała żadnych wieści od swojej dziewczyny. Nie była pewna, czy powinna ją jeszcze tak nazywać. Wzięła radę pani Lovato do serca i całą swoją energię poświęcała szkole i nauce. W krótkim czasie Camila podniosła stopnie i znów była najlepsza w klasie, mimo to czuła się samotna. Jej serce bolało ją przez swoją dziewczynę. Tęskniła za nią każdym włóknem w swoim ciele.
Zbliżała się studniówka. Tak jak zwykle, zostałaby w domu i zrobiłaby sobie maraton filmowy. Ale to był bal maturalny. Ostatni bal w jej szkole, a ona chciała tylko spędzić go z dziewczyną, którą kocha, ale nie mogła do niej dotrzeć.
Camila usiadła w stołówce sama, dziobiąc jedzenie, gdy jej telefon zadzwonił. Serce prawie wyskoczyło jej z piersi, gdy zobaczyła, że na ekranie rozświetla się imię Lauren.
- Lauren?!
- Cześć, Camz - odezwała się Lauren. Łzy napłynęły Camili do oczu, a uśmiech się poszerzył.
- Tęskniłam za twoim głosem - uśmiech brunetki zniknął, gdy zrozumiała, jak bardzo zmienił się głos zielonookiej.
- Lauren, czy wszystko jest w porządku?
- Gdzie jesteś? - dziewczyna zignorowała jej pytanie.
- W stołówce. Lauren, co się dzieje?
- Jesteś sama? Dinah jest z tobą?
- Tak, jestem sama. Lauren, przerażasz mnie - powiedziała Camila, a jej serce zaczęło szybciej bić.
- Jesteś taka piękna.
Camila zmarszczyła brwi.
- Co?
- Odwróć się - poprosiła Lauren. Camila spełniła prośbę, a telefon prawie co nie wypadł jej z ręki. Przy drzwiach stołówki stała dziewczyna brunetki, Lauren Jauregui. Miała na sobie czarny podkoszulek i granatowe, podarte, z wysoko podwiniętymi nogawkami obcisłe dżinsy oraz czarne, skórzane buty na obcasie i popisową, czarną, skórzaną kurtkę. Ich spojrzenia się spotkały, a łzy ponownie napłynęły Camili do oczu.
Podbiegła do swojej dziewczyny i przytuliła ją mocno. Jej ramiona oplotły się wokół szyi Lauren, a nogi wokół tali zielonookiej. Ciemnowłosa objęła Camilę i przytuliła ją równie mocno.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam - powiedziała brunetka.
- Ja też za tobą tęskniłam, Camz.
Camila zeskoczyła z niej i odsunęła się. Obserwowała, jak twarz Lauren łagodnieje. Zielonooka ujęła jej twarz w dłonie i kciukiem otarła łzy skapujące Camili z policzka.
- Dlaczego płaczesz? - zapytała.
- Bo jestem szczęśliwa.
Lauren uśmiechnęła się do niej z miłością, po czym przyciągnęła i pocałowała ją. Poczuła słony smak łez Camili, ale nie zwracała na to uwagi. Skupiona była tylko na dziewczynie, którą całowała.
***
- Więc gdzie byłaś? - spytała Camila, gdy szły krok w krok korytarzem szkolnym.
- Byłam w pobliżu.
- Tak się martwiłam...
- Wiem i przepraszam cię za to - powiedziała Lauren, gdy dotarły do swojego tradycyjnego miejsca pod drzewem na dziedzińcu.
- Myślałam, że nie chcesz mnie już widzieć. Myślałam, że już mnie nie kochasz.
Lauren spojrzała Camili w oczy.
- Camz... Kocham cię i zawsze będę. To się nigdy nie zmieni - odpowiedziała z powagą. - Przepraszam, że przeze mnie tak myślałaś. Chcę ciebie i tylko ciebie.
- Swoją drogą, dlaczego byłaś taka odległa?
Lauren wzięła głęboki wdech.
- Moja babcia zmarła. Od strony matki. To było dla mnie trochę bolesne, delikatnie mówiąc.
- Bardzo mi przykro. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, przez co musiałaś przejść.
- Jest w porządku, bo mam ciebie. Same myślenie o tobie... Pomogło mi.
- Dlaczego odeszłaś na tak długo? Mogłam być tam z tobą. Wiesz, że byłabym tam w mgnieniu oka.
- Wiem. I właśnie dlatego nic ci nie powiedziałam. Nie chciałam, byś rzuciła wszystko ze względu na mnie - powiedziała Lauren.
- Ale zrobiłabym to. I wiem, ze ty zrobiłabyś to samo - odpowiedziała Camila.
- Racja, ale ty, też zrobiłabyś to samo, co ja. Już to zrobiłaś. Kazałaś mi wrócić do Carrollton. I dzięki tobie skończyłam studia. I to szybciej. Wierzysz w to? - oznajmiła Lauren z ogromnym uśmiechem.
Camila objęła ramionami szyję dziewczyny i przytuliła ją.
- Jestem z ciebie taka dumna, Lolo.
Lauren odsunęła się od dziewczyny.
- Teraz, mam coś dla ciebie.
- Cokolwiek.
Zielonooka wyjęła jedną, czerwoną różę.
- Czy wyświadczysz mi zaszczyt pójścia ze mną w parze na bal maturalny?
Camila wzięła różę i jeszcze raz przytuliła dziewczynę.
- Kocham cię, Lolo.
Lauren przytuliła się do niej jeszcze mocniej.
- Też cię kocham, Camz - powiedziała.
/ softball - gra podobna do baseballu, ale rozgrywana na mniejszym boisku, większą piłką i grubszą pałką
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro