Rozdział 22
- Lauren! Camila!
Dziewczyny odwróciły się i zobaczyły Austina biegnącego ku nim.
- Co się stało?
- Znam takiego gościa... Myślę, że będzie w stanie pomóc nam w znalezieniu tego, kto opublikował film i może nawet go usunie - oznajmił chłopak.
- Chcesz, żebym do niego zadzwonił?
Lauren potrząsnęła głową.
- Nie. W porządku.
- Jesteś pewna?
- Tak. Po prostu muszę sobie z tym poradzić - powiedziała, wzruszając ramionami. Camila uśmiechnęła się z dumą do swojej dziewczyny, wzięła ją za rękę i splotła ich palce.
- Och, no dobra. Jeśli zmienisz zdanie, wiesz gdzie mnie szukać - odparł Austin, po czym odszedł.
Camila pochyliła się i pocałowała zielonooką w policzek.
- Jestem z ciebie dumna, skarbie.
- Ja też - Lauren objęła dziewczynę ramieniem i pocałowała ją w skroń.
***
Lauren uniosła rękę Camili i pocałowała jej tył, po czym uśmiechnęła się do niej szeroko.
- Co?
- Nic. Po prostu sprawiasz, że jestem naprawdę szczęśliwa - odpowiedziała.
- Awww - mruknęła Camila, pochylając się. - Ty też sprawiasz, że jestem szczęśliwa - pocałowała dziewczynę w usta.
Lauren oddaliła się i uśmiechnęła. Dziewczyny usiadły pod drzewem na dziedzińcu szkolnym i zaczęły odrabiać swoje prace domowe.
- Hej, Lauren?
- Tak?
- Mogę spytać cię o coś osobistego?
- Pytaj śmiało - odparła zielonooka. - Nie mam przed tobą nic do ukrycia.
- Um... - Camila spojrzała na ich dłonie i zaczęła bawić się palcami zielonookiej.
- Czy ty kiedykolwiek... Um...
- Chyba wiem, o co chcesz się zapytać.
- Więc... Robiłaś to?
- Tak - odpowiedziała Lauren. - Byłam pijana i to po prostu się stało. Właściwie to płakałam, gdy się obudziłam - dodała, spuszczając wzrok na ich dłonie.
- To było... Okropne.
- Przykro mi.
Lauren spojrzała w górę i uśmiechnęła się do niej.
- W porządku.
- Panno Jauregui?
Lauren i Camila uniosły głowy i zobaczyły zbliżającą się do nich panią Lovato. Dziewczyny powitały nauczycielkę uśmiechem.
- Miałam nadzieję, że cię tu znajdę - oznajmiła pani Lovato.
- Co się stało? - spytała Lauren.
- Pan Cowell prosi cię do siebie. Powinnaś pójść i się z nim zobaczyć.
- Wszystko w porządku? - zapytała Camila z niepokojem.
Pani Lovato uśmiechnęła się.
- Tak, panno Cabello. To nic złego, przysięgam. Możesz pójść razem z nią, jeśli chcesz.
Lauren wymieniła się spojrzeniami z dziewczyną, po czym ponownie wróciła wzrokiem na nauczycielkę.
***
- Panno, Jauregui, jestem pewny, że zastanawiasz się, dlaczego cię tu wezwałem.
- Pani Lovato powiedziała, że to nic złego - odparła zdezorientowana Lauren.
- Wezwałem cię tutaj, ponieważ zauważyłem znakomitą poprawę twoich ocen. Skoczyłaś z jedynek i dwój na piątki w parę tygodni - oznajmił z dumą pan Cowell.
- Dziękuję, proszę pana. Ja, uch, znalazłam inspirację, która zmotywowała mnie od działania - powiedziała Lauren, uśmiechając się do Camili i sięgając po jej rękę.
Brunetka odpowiedziała uśmiechem.
- Twoje oceny są tak dobre, że przenosimy cię z powrotem do Carrollton.
- Chwila, co?
- Nie jest jeszcze za późno, by cię tam odesłać, a my zajmiemy się wszystkimi finansami - powiedział dyrektor.
Lauren spuściła wzrok, próbując przetworzyć informacje.
- Myślałem, że tego właśnie chciałaś.
- Proszę pana, z całym szacunkiem, ale to było dwa lata temu. Teraz jestem inną osobą i nie mogę tam wrócić - odpowiedziała, coraz mocniej ściskając rękę Camili.
- Nie mogę - spojrzała w dół, na ich splecione dłonie.
- Przepraszam, panno Jauregui, ale twoi rodzice zgodzili się, by...
- Moi rodzice nic nie wiedzą - przerwała mu.
- Ale nadal są twoimi rodzicami.
- Mam 18 lat. Niedługo 19. Nie mogę po prostu powiedzieć nie? - zapytała.
- Przynajmniej zastanów się nad tym - poprosił pan Cowell.
- Prędzej umrę, niż tam wrócę - powiedziała Lauren, wstała i wzięła plecak z podłogi, po czym wyszła z gabinetu, a Camila za nią.
***
- Lauren! Lauren, zwolnij! - wołała Camila, biegnąc w kierunku swojej dziewczyny.
- Nie wrócę tam.
- Ale wygląda to na naprawdę dobrą okazję - powiedziała brunetka.
- Po czyjej jesteś stronie, Camz? Nie mogę tam wrócić.
- Dlaczego nie?
- Camz... Nie mogę...
- Dlaczego?
Lauren westchnęła.
- Ponieważ powiedziałam tam wszystkim, że nigdy, nawet w ciągu milionów lat, nie będę z dziewczyną - odpowiedziała, spuszczając wzrok.
- Moi przyjaciele uważali, że coś jest ze mną nie tak, więc zapytali się, czy jestem lesbijką, a ja odpowiedziałam im to tak szybko, że są przekonani, że jestem normalna.
- Nie rozmawiałam z nimi, odkąd wyjechałam.
Camila podeszła do niej i wzięła jej dłoń w swoją.
- W takim razie nie są twoimi prawdziwymi przyjaciółmi - odparła Camila, puszczając rękę Lauren i biorąc jej twarz w swoje dłonie.
- Nie dbam o twoją przeszłość. Nie zmienia ona tego, jak ciebie postrzegam - dziewczyna patrzyła prosto w zielone tęczówki Lauren.
- Kocham cię, a ty kochasz mnie. To wszystko, co jest ważne - dodała, po czym złożyła słodki pocałunek na ustach Lauren. Zielonooka odsunęła się i mocno przytuliła swoją dziewczynę do siebie.
- Kocham cię. Tak bardzo - wyznała.
- Wiem, skarbie. Wiem - odpowiedziała Camila, tuląc ją mocniej.
***
Camila spacerowała między regałami w szkolnej bibliotece, szukała książki. Wyjęła jedną z półki i ujrzała Austina uśmiechającego się z drugiej strony. Przewróciła oczami i odłożyła książkę, po czym podeszła do następnej półki. W kącikach oczu dostrzegła Austina, który podszedł do niej, a później oparł się o regał.
- Szukasz czegoś, Cabello? - zapytał.
Camila uniosła brew.
- A na co to wygląda?
Chłopak podrapał się po głowie.
- Och... Racja.
- Co mogę dla ciebie zrobić, Austin?
- Ja, um... Zastanawiałem się...
- Austin, jestem z Lauren, pamiętasz?
- Co? Nie, Camila, nie chciałem się ciebie spytać, czy byś ze mną gdzieś wyszła.
- Och. Więc o co chciałeś się spytać?
- To naprawdę kłopotliwe - mruknął chłopak. - Zastanawiałem się, czy mogłabyś pomóc mi w matematyce.
- To o to ci chodzi?
- Tak?
- Okej. Kiedy?
- Dzisiaj? O piątej?
- W porządku - zgodziła się Camila, po czym odeszła.
***
Austin i Camila byli w pokoju chłopaka, a dziewczyna pomagała mu w nauce. Po godzinie postanowili zrobić sobie przerwę. Camila rozciągała się, gdy zauważyła, że ekran laptopa Austina się rozświetlił. Rozejrzała się, po czym wstała. Kiedy chłopak poszedł po coś do picia, Camila podeszła do urządzenia i dostrzegła skomplikowane oprogramowanie. Niedługo potem, Austin wrócił i zamarł, gdy zobaczył brunetkę przy laptopie.
- Austin, co to jest?
- To nic. Tylko wygaszacz ekranu - odpowiedział, podszedł do niej, odstawiając puszkę napoju na stolik i zamknął laptopa.
- To nie wyglądało jak nic. Co to tak naprawdę jest? I nie kłam - zażądała odpowiedzi Camila, składając ręce na piersi.
Chłopak westchnął i spuścił wzrok.
- To program hakerski.
- Po co ci pogram hakerski?
Austin milczał, trzymając głowę w dole.
- Odpowiedz mi, Mahone!
- Włamałem się do twojego komputera i zhakowałem nagranie o Lauren i opublikowałem je.
Camila wzięła głęboki wdech.
- Dlaczego?
Austin spojrzał na nią.
- A jak myślisz? Byłem zraniony i wiedziałem, że Lauren ceniła sobie swoją reputację, więc zniszczyłem ją, publikując wideo i czyniąc ją bezbronną.
- Jesteś niewiarygodny - mruknęła dziewczyna z niesmakiem.
- Wiem. Chciałem to usunąć, więc powiedziałem wam, że znam kogoś, kto mógłby to zrobić.
- Przepraszam, Camila.
- Nie jestem tą, którą powinieneś przepraszać - mruknęła Camila, biorąc swój plecak i wychodząc z pokoju.
***
Lauren z uśmiechem otworzyła drzwi i powitała swoją dziewczynę pocałunkiem w policzek. Weszły do jej pokoju i czekały na kolację.
- Więc gdzie poszłaś po szkole? Nie widziałam cię - spytała Lauren.
- Poszłam do Austina, bo chciał bym go uczyła matematyki.
Uśmiech dziewczyny zniknął, zamiast niego zmarszczyła brwi.
- A to zabawne. Austin nigdy nie potrzebował pomocy w matematyce. Jest przeciętnym piątkowym uczniem.
- Co zrobił?
- Cóż, uczyłam go. Kiedy zrobiliśmy sobie przerwę, znalazłam coś.
- Co?
- To on opublikował to nagranie, Lauren - odpowiedziała Camila.
- Tak myślałam.
- I nie przeszkadza ci to?
Lauren ujęła dłoń Camili w swoją.
- To, co zostało zrobione, jest zrobione. Nie da się już tego zmienić, ale - zielonooka uśmiechnęła się do swojej dziewczyny - Dziękuję, że mi powiedziałaś.
- A teraz, dlaczego Austin poprosił cię byś go poduczyła?
- Wydaje mi się, że... On po prostu zachowuje się jak głupek, bo chcę spędzać ze mną więcej czasu.
- Normalnie, nic mi nie będzie, ale on jest twoim byłym. Nie ufam mu - powiedziała Lauren, napotykając spojrzenie brązowookiej. - A ty jesteś moja.
Camila uśmiechnęła się.
- Twoja na zawsze - odparła, delikatnie całując usta Lauren.
Dziewczyna odsunęła się i spojrzała na ich dłonie.
- O czym myślisz? - zapytała Camila, opierając podbródek na ramieniu zielonookiej.
- Nie chcę odejść.
- Będzie dobrze - powiedziała brunetka, po czym pocałowała Lauren w policzek. - Obiecuję. Zrób to dla mnie.
- Dlaczego aż tak bardzo chcesz, żebym tam wróciła?
Brunetka nie odpowiedziała od razu, musiała pomyśleć nad odpowiedzią.
- Nie chcę, byś patrząc wstecz żałowała, że nie skorzystałaś z okazji.
- Życie jest krótkie, Lauren. Powinnaś wykorzystywać każdą okazję, jaka się tylko nadarzy - dodała.
- Chyba masz rację.
Camila lekko uścisnęła dłoń Lauren i uśmiechnęła się.
- Nadal będę z tobą. Zawsze - powiedziała.
- Okej... Przyjmę tę ofertę. Dla ciebie.
- Nie, Lolo. Zrób to dla siebie - odparła brunetka.
- Nigdy nie przyjmę takiej oferty dla siebie.
Lauren pochyliła się i dotknęła czołem czoło swojej dziewczyny.
- Gdyby to zależało ode mnie, nigdy nie opuściłabym twojego boku. Ale robię to tylko dlatego, bo mnie o to poprosiłaś.
- Czemu?
- Jak już mówiłam... Zrobię dla ciebie wszystko - powiedziała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro