Rozdział 20
- Lauren?
- Tak? - odpowiedziała dziewczyna, patrząc znad książki na swoją siostrę, stojącą w progu drzwi.
- Ktoś do ciebie czeka przed drzwiami - oznajmiła Taylor.
- Ktoś, kogo znam?
- Cóż, on na pewno cię zna.
Lauren wyjęła słuchawki z uszu i odłożyła je obok książki, po czym zeszła na dół. Zamarła, gdy zobaczyła, kto stał przy wejściu.
- Co tu robisz, Keaton? - zapytała.
Keaton Stromberg wzruszył ramionami.
- Byłem w okolicy, więc pomyślałem, że może wpadnę i się przywitam. Cześć - powiedział, gdy napotkał jej spojrzenie.
- Nie możesz tu być - odparła Lauren, zbiegając po schodach i próbując odepchnąć go w stronę wyjścia.
- Tęskniłem za tobą, Laur.
- Mówię poważnie! Powinieneś iść.
- Dlaczego nie oddzwaniasz?
- Keaton, proszę, wyjdź - prosiła Lauren, popychając go.
Mężczyzna złapał jej twarz w dłonie i zmusił do pocałunku. Lauren gwałtownie go odepchnęła i uderzyła w policzek.
- Co jest, do cholery, Keaton?! Co jest z tobą, kurwa, nie tak? - wrzasnęła.
- Zerwanie z tobą było największym błędem mojego życia. Proszę...
- Mam dziewczynę, Keaton - syknęła zielonooka.
Keaton zamrugał dwukrotnie, po czym spojrzał na nią.
- Więc teraz jesteś lesbą?
Lauren spojrzała na niego oczami pełnymi łez. Krew się w niej gotowała. Była wkurzona.
- Wynoś się - warknęła.
- Lauren, jesteś po prostu zdenerwowana, bo wielu facetów złamało ci serce. Obiecuję ci, że ja nie złamię ci twojego serca jeszcze raz.
Dziewczyna zacisnęła zęby i spiorunowała go wzrokiem.
- WYPIERDALAJ Z MOJEGO DOMU!!
Keaton podszedł do niej i chwycił ją za nadgarstek.
- Słyszałem, co zrobiłaś Drewowi. Teraz nie jesteś już taka twarda, huh, Jauregui? - powiedział niskim głosem.
Lauren zobaczyła, że się uśmiecha. Mężczyzna pochylił się, ale dziewczyna kopnęła go w jajka. Keaton ugiął się wpół, jęcząc z bólu. Zielonooka złapała go za kołnierzyk jego koszuli i spojrzała mu w oczy.
- Nie jestem tą samą, słabą Lauren, którą poznałeś dwa lata temu - powiedziała, zanim puściła go i wykopała z domu. Keaton upadł na twarz, po czym wstał i uciekł. Niedługo później, dziewczyna zobaczyła Camilę, zmierzającą w jej kierunku.
- Kto to był?
Lauren spojrzała na nią, nic nie mówiąc.
- Kolejny były?
Zielonooka tylko wzruszyła ramionami.
- Okej, dlaczego wszyscy twoi byli wracają, błagając o wybaczenie? - spytała Camila.
Dziewczyna ponownie wzruszyła ramionami.
- Też chciałabym wiedzieć.
- Hej, Lauren?
Lauren odwróciła się i zobaczyła swoje rodzeństwo, Taylor i Chrisa, na schodach.
- Tak?
- Musisz to zobaczyć - powiedział Chris.
***
Dziewczyny poszły za Chrisem i Taylor do jej pokoju. Taylor obróciła laptopa do nich i odtworzyła nagranie.
- Nagrałam to na projekt, który kazała nam zrobić pani Lovato - zauważyła Camila.
- Dlaczego to jest na YouTube? Nie publikowałam tego - zastanawiała się.
- Cóż, czytałem parę komentarzy i oni cię rozpoznają, Lauren - powiedział Chris.
- Przejrzałem twoje konto na Twitterze i jest an nim masa wzmianek o tobie - dodał.
- Nie używałam Twittera od wieków - odparła Lauren.
- Ponieważ dwóch facetów, z którymi się umawiałaś, byli trochę sławni, pewnie dlatego wrócili - wyjaśniła Taylor.
- Umawiałaś się ze sławnymi ludźmi? - spytała Camila.
- Nie byli jeszcze sławni, gdy z nimi chodziłam - odpowiedziała Lauren w obronie.
- Okazuje się, że ludzie naprawdę lubią Lauren - powiedział Chris. - Mówią, że ci wszyscy ludzie, którzy złamali ci serce, powinni tego żałować, bo pozwolili ci odejść - zacytował jeden z Tweetów.
- Ale ludzie mnie nienawidzą - odparła zielonooka zmieszana.
- Nie nie nawidzą cię, Lauren - wtrąciła się Camila. Ciemnowłosa spojrzała na swoją dziewczynę, gdy ta kontynuowała. - Po prostu są zastraszani przez ciebie. Co jest zrozumiałe, bo obdarzasz każdego śmiertelnymi spojrzeniami. Straszysz ich, by myśleć, że ludzie cię nienawidzą.
- Ty się mnie nie bałaś.
- Ponieważ nie myślałam, że jesteś zła. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam kim jesteś.
- Ouch. Zraniłaś mnie - powiedziała Lauren, z udawanym bólem w głosie.
Brunetka uśmiechnęła się i pocałowała jej szyję.
- Kocham cię - powiedziała.
- Ew - mruknęła Lauren, po czym zaśmiała się. Pocałowała Camilę w skroń.
- Więc czy są jeszcze jacyś sławni byli, o których powinnam wiedzieć?
- Nie - odpowiedziała dziewczyna.
- To dobrze, ponieważ jesteś moja.
Lauren zachichotała.
- Będziemy w moim pokoju - powiedziała do rodzeństwa, po czym wzięła Camilę za rękę i skierowała się do swojego pokoju.
***
- Jak myślisz, kto opublikował to nagranie? - zapytała Camila. Dziewczyny leżały na łóżku Lauren i wpatrywały się w sufit.
- Nie wiem, ale szczerze, nie obchodzi mnie to.
- Obchodzi. Powiedziałaś, że nie, a jest wręcz przeciwnie - powiedziała Camila, patrząc na nią.
- Jak to się stało, że znasz mnie lepiej niż ja? - spytała Lauren, bawiąc się palcami swojej dziewczyny.
- Ponieważ cię kocham.
Lauren pocałowała ją w kostki jej palców.
- Też cię kocham.
- Więc - zielonooka przerwała, nerwowo spoglądając na sufit. - Co teraz?
Camila uśmiechnęła się i przewróciła tak, że usiadła okrakiem na swojej dziewczynie. Jej kolana znajdowały się po obu stronach bioder Lauren. Zielonooka uniosła dłoń i biegła nią w górę i w dół uda Camili aż do momentu, gdy usiadła i złączyła ich usta w delikatnym pocałunku. Brunetka objęła ramionami szyję Lauren i pogłębiła pocałunek. Ciemnowłosa odsunęła się i spojrzała prosto w te brązowo-czekoladowe tęczówki, które tak bardzo uwielbiała. Camila uśmiechnęła się ponownie, a zielonooka poczuła, że jej serce trzepocze. Pochyliła się i pocałowała szczękę brunetki, po czym zniżyła się z pocałunkami na szyję. Camila zamknęła oczy, pochyliła głowę do tyłu i wydała z siebie cichy jęk, gdy Lauren doszła do jej słabego punktu. Pocałowała jej obojczyk, a potem ramię.
Przerwało im pukanie do drzwi. Lauren oderwała się od niej i zachichotała lekko, chowając głowę w ramionach Camili.
- Cholera - przeklęła brunetka.
Zielonooka odsunęła się i spojrzała na nią.
- Jesteś taka seksowna - powiedziała.
Pukanie zaczęło robić się denerwujące. Lauren wstała i otworzyła drzwi.
***
- Cześć, mamo - powitała ją zielonooka.
- Co wasza dwójka tu robi? - zapytała Clara.
- Tylko rozmawiałyśmy.
- O czym?
- O wszechświecie.
- W porządku. Twój ojciec i ja wychodzimy. Chris i Taylor są w domu jego kolegi. Nie będzie ci przeszkadzało, że będziesz sama?
- Mamo, nie jestem sama.
- Będziesz się grzecznie zachowywać?
- Mamo!
Clara spojrzała na córkę.
- Posłuchaj, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, miałam zamiar zabrać Camilę na film - oznajmiła Lauren.
- Och, okej. Uważaj na siebie, skarbie. Kocham cię.
- Ja też cię kocham, mamo - odpowiedziała Lauren, po czym patrzyła, jak jej rodzicielka odchodzi.
***
Lauren, zgodnie z obietnicą, wyszła razem ze swoją dziewczyną na zewnątrz, po czym udały się do centrum handlowego, by zrobić zakupy. Camila poczuła, że jej telefon zawibrował. Wyjęła go z kieszeni i odczytała wiadomość.
- Co to?
- Moja mama chce, bym wróciła do domu - odpowiedziała brunetka.
- Och, okej, nie ma problemu.
- Chce, żebyś przyszła na kolację - dodała Camila.
- Naprawdę?
- Tak.
- Okej - Lauren wzruszyła ramionami.
***
Gdy tylko Camila przeszła przez drzwi frontowe, od razu powitała ją siostra.
- Kaki! - krzyknęła Sofi, tuląc się do nóg Camili.
- Cześć, królowo motylów - powiedziała brunetka, schylając się, by móc ją przytulić.
Sofi oddaliła się i spojrzała na Lauren.
- Lolo! - krzyknęła i również ją przytuliła.
- Hej, księżniczko - przywitała się zielonooka, tuląc ją o siebie.
Gdy Sofi odsunęła się, spytała:
- Zostaniesz na kolację?
- Oczywiście - odpowiedziała jej Lauren.
- Yay! - krzyknęła podekscytowana najmłodsza z rodziny Cabello. Wzięła dłoń dziewczyny i zaprowadziła ją do salonu.
***
- Och, cześć, panu i pani Cabello - powiedziała grzecznie Lauren.
- Hej, Lauren - odpowiedziała Sinu. - Cieszę się, że mogłaś tu przyjść - oznajmiła.
- Cóż, dziękuję za zaproszenie - podziękowała zielonooka, zajmując miejsce obok Camili.
Kolacja nie była aż tak niezręczna, jak spodziewała się tego Camila. Dziewczyna była zaskoczona tym, jak swobodnie Lauren czuła się rozmawiając z jej rodziną. Nawet żartowała, na co reszta wybuchała śmiechem.
***
- Dziękuję za kolację. Było cudownie - powiedziała Lauren.
- Muszę przyznać, Lauren, trochę się martwiłam, że moja córka umawia się z dziewczyną - odparła Sinu. - Ale wydajesz się być wspaniała i wygląda na to, że sprawiasz, że moja córka jest naprawdę szczęśliwa.
- Akceptuję to.
Lauren uśmiechnęła się.
- Dziękuję, pani Cabello. To dużo dla nas znaczy.
- Dobranoc - dodała, a następnie Camila odprowadziła ją do drzwi.
- Twoi rodzice wydają się mili.
- Tak. Wydaje mi się, że cię polubili.
- A kto by mnie nie lubił? - zażartowała Lauren.
Camila zachichotała, potrząsając głową.
- Dziękuję za dziś - powiedziała zielonooka.
- Dziękuję ci - odparła brunetka.
- Za co?
- Za bycie sobą - odpowiedziała Camila.
Lauren pochyliła się i pocałowała ją.
- Dobranoc - mruknęła.
- Dobranoc - odpowiedziała brunetka, przygryzając dolną wargę.
Zielonooka posłała jej uśmiech, po czym ruszyła w kierunku swojego motoru.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro