Rozdział 11
- Okej, dlaczego teraz?
- Co masz na myśli? - zapytała Lauren. Dziewczyny szły w dół ulicy, ramię w ramię. Nie zmierzały w jakimś konkretnym kierunku, po prostu spacerowały.
- Chodzi mi o to, że mamy jeszcze cały tydzień, a ty akurat teraz chcesz wyjść?
- Chyba po prostu lubię spędzać z tobą czas - odpowiedziała dziewczyna, wzruszając ramionami. - Jeśli jeszcze nie zauważyłaś, nie mam wielu przyjaciół.
- A Austin?
- On nie jest moim przyjacielem - ucięła szybko.
- Więc dlaczego mu pomagasz? - zapytała Camila. Zielonooka tylko na nią spojrzała, niezdolna do powiedzenia czegokolwiek.
- Ja... - Lauren przerwała, bo jej telefon zaczął wibrować. Ukradkiem zerknęła na Camilę, po czym odebrała telefon.
- Halo?
- LAUREN!!
Zielonooka uśmiechnęła się.
- Cześć, Ally. Co tam?
- Jest impreza u Austina. Koniecznie musisz przyjść!
- No nie wiem, Ally. W tym momencie jestem trochę zajęta...
- Bez wymówek! Dziewczyno, ty jesteś zawsze zajęta, już od pierwszego dnia, gdy cię poznałam! Zabieraj tu swój tyłek, natychmiast!
- Zastanowię się nad tym - odpowiedziała Lauren, spoglądając na Camilę.
- Yay! Okej, pa! - po tych słowach rozłączyła się. Zielonooka podeszła do brunetki.
***
- Idź - odparła młodsza dziewczyna.
- Nie. Idziesz ze mną - odpowiedziała Lauren, szczerząc zęby w kierunku Camili.
Brunetka uśmiechnęła się.
- Co? Mówisz poważnie?
Lauren wzięła dłoń Camili w swoją i złączyła ich palce, po czym ruszyły do domu Austina Mahone'a. Zielonooka podeszła do drzwi. Z brunetką u boku, zadzwoniła. Gdy je otworzono, starała się zachować neutralny wyraz twarzy.
- Camila! I... Jauregui - zauważył Austin.
- Nie jestem tu dla ciebie, Mahone. Gdzie Ally? - zapytała Lauren.
- W salonie - odpowiedział chłopak, cofając się o krok, robiąc przejście dziewczynom. Najstarsza z nich weszła do środka i wciąż trzymając rękę Camili, skierowała się do salonu.
***
Camila siedziała na kanapie, podczas gdy Lauren rozmawiała ze swoją wieloletnią przyjaciółką, Ally Brooke Hernandez. Brunetka zaczynała czuć się wyobcowana. Kilka razy zobaczyła Austina, ale jedyne, co zrobił, to posłał uprzejmy uśmiech, po czym szedł do innego pokoju. Wszystkie mieszane sygnały, zarówno chłopaka, jak i Lauren, przyprawiały ją o ból głowy. Uniosła głowę i zobaczyła blondyna, siedzącego obok niej.
- Hej - powiedział.
- Hej.
- Jestem Drew.
- Camila - przedstawiła się brunetka.
- Więc, Camilo, czemu taka piękna dziewczyna jak ty, siedzi tu sama? - spytał Drew, dotykając kolana Camili.
Dziewczyna poczuła się niekomfortowo.
- Tak właściwie, to jestem z przyjaciółką...
- Ale twojej przyjaciółki tu nie ma - odparł, przenosząc dłoń na jej udo.
- P-proszę, z-zostaw mnie sa-mą - wyjąkała. Chłopak z zarozumiałym uśmiechem pochylił się, ale nie zdążył zrobić nic więcej, bo ktoś siłą oderwał go od ziemi. Camila spojrzała w górę swoimi szeroko otwartymi oczami i zdała sobie sprawę, że to była Lauren.
- Zabierz swoje brudne łapska od niej, świnio! - krzyknęła.
- Jauregui, nie chcę kłopotów - powiedział. - Jeśli to twoja dziewczyna, odejdę.
Lauren złapała go za kołnierzyk i pociągnęła do siebie tak, by spojrzeć mu prosto w oczy. W jednej sekundzie, krzywy uśmiech Drewa zastąpił strach.
- Jeżeli kiedykolwiek jeszcze raz się do niej zbliżysz, przysięgam na Boga, zabiję cię - zagroziła.
- Rozumiesz?
Drew skinął głową. Kiedy tylko wypuściła go z uścisku, wybiegł z domu. Lauren rozejrzała się po pokoju, zdając sobie sprawę, że wszystkie oczy wokoło skupione były na niej, a ludzie nagrywali całą sytuację. Podeszła do Camili, ignorując ciekawskie spojrzenia i uklękła przed nią.
- Wszystko w porządku? Czy on cię skrzywdził? - zapytała łagodnie.
- Chcę wrócić do domu - odpowiedziała brunetka. Lauren przytaknęła w geście zgody, pomagając wstać drżącej ze strachu dziewczynie i łapiąc jej dłoń. Skierowała się w stronę drzwi, a Camila za nią. Dziewczyny ruszyły w kierunku domu młodszej.
***
- Przepraszam, że dzisiejszy dzień tak się skończył - powiedziała Lauren, siadając na łóżku, obok Camili.
- Nie mogłaś wiedzieć. To nie twoja wina - brunetka pokręciła głową.
- Ale cię tam zaprowadziłam...
- To nie twoja wina, Lauren - Camila złapała dłoń dziewczyny.
Zielonooka spojrzała na ich złączone dłonie i uśmiechnęła się.
- Dziękuję, że mnie uratowałaś - dodała brunetka przyciszonym głosem.
- Dla ciebie zrobiłabym wszystko - wypaliła Lauren, szeptem.
- Wiem - odpowiedziała młodsza dziewczyna, a starsza uniosła głowę i spojrzała w jej czekoladowe tęczówki. Przełknęła ślinę, gdy zauważyła, że Camila zamknęła oczy i powoli się ku niej pochylała. Odwróciła wzrok.
- Powinnam już iść - oznajmiła.
Brunetka spojrzała na nią zdezorientowana.
- Um... Och.. Okej - odparła. Zielonooka dostrzegła cień rozczarowania w głosie Camili, ale uznała, że chyba tylko jej się tak wydawało.
Wstała i posłała jej nieśmiały uśmiech.
- Dobranoc, Camila.
- Dobranoc, Lauren - dziewczyna również się uśmiechnęła.
***
- Ally? Co ty tu robisz? - zapytała Lauren, otwierając drzwi frontowe.
- Zostawiłaś tam kamerę - wyjaśniła.
- Och, dzięki.
- Okazało się, że nagrywanie było włączone przez cały czas. Zawiera twoje małe "zajście" - Ally pokazała jej nagranie.
- Pozbądź się tego - ucięła szybko.
- Dlaczego? Wyszłaś na uroczą awanturnicę, chroniącą Camilę.
- W tym problem.
- Czekaj, dlaczego... - Ally zatrzymała się w pół zdania, gdy zrozumiała, o co chodzi. - Och, nie... Zakochałaś się w niej.
Lauren odwróciła głowę w przeciwną stronę.
- Ona nie wie, prawda?
- I nigdy się nie dowie - burknęła zielonooka.
- W porządku. Wrócę do domu i usunę nagranie. Jutro oddam ci resztę.
- Dzięki, Ally.
***
Camilę obudził hałas. Wstała z łóżka i zobaczyła Dinah i Ally wchodzące do jej pokoju.
- Co wy robicie? Jest piąta rano - ziewnęła.
- Okazało się, że kamera Lauren nagrała film z incydentu z zeszłej nocy. Zrobiłam kopię tego nagrania. Pomyślałam, że może je chcesz - powiedziała Ally, przekazując urządzenie do rąk młodej brunetki.
- Um, dzięki - odparła Camila.
- A dlaczego ty tu jesteś, Dinah?
- Przyszłam tu, aby uświadomić ci, co się dzieje pomiędzy tobą i Lauren.
- Nic się nie dzieje! Jesteśmy tylko przyjaciółkami.
- Nawet nie powiedziała mi, że lubi mnie w ten sposób - dodała po chwili.
- Kłamała - prychnęła Dinah.
- Dinah, próbujesz mnie przekonać, że Lauren coś do mnie czuje od pierwszego dnia w kozie. Zapytałam ją, odpowiedziała nie. Wczoraj wieczorem prawie ją pocałowałam, ale mnie odepchnęła...
- Czekaj, CO?! Prawie ją pocałowałaś? I nic mi nie powiedziałaś?! - wykrzyknęła wysoka Polinezyjka.
- Przepraszam?
- Camila, Lauren jest skomplikowaną osobą, ale uwierz mi, kiedy mówię ci, że troszczy się o ciebie bardziej niż myślisz. I już nie tylko w przyjacielskim sensie - włączyła się Ally.
- Straciła dużo ważnych dla niej ludzi. Jest po prostu przestraszona.
Brunetka spojrzała na nich, rozważając możliwość awanturnicy Lauren Jauregui, podobającej się jej, niezdarnej i nieśmiałej Camili Cabello.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro