Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Camila Cabello błądziła wśród pustych szkolnych korytarzy. Co prawda wiedziała, że nie powinna, ale coś ją do tego przyciągało. W oddali dostrzegła garstkę spacerujących uczniów. W szkole była wcześnie. Za wcześnie. Minęła klasę muzyczną, ale zaledwie parę kroków dalej zawróciła i przyjrzała się jej ponownie. Znaczną część pomieszczenia zajmował elegancki, czarny fortepian. Otworzyła drzwi i weszła do środka, a następnie przejechała palcami po instrumencie, aż dotarła do czarno-białych klawiszy. Gdy nacisnęła na jeden z nich, dźwięk C rozległ się echem po, poza nią samą, pozbawionej ludzi klasie. Usiadła na stołku, z nogą na jednym z pedałów, a w tym czasie jej dłonie uniosły się nad klawiszami w oczekiwaniu. Nacisnęła je jeszcze parę razy, nim zagrała kilka akordów. Odtworzyła melodię Say Something zespołu The Great Big World.

Uczucia płynące z muzyki pochłonęły ją już od momentu, w którym zaczęła. Czuła ich siłę, siłę nie do opanowania. Kontynuując wygrywanie melodii, oddała się im z taką pasją, że aż zamknęła oczy. Śpiewała całym sercem. Melodia zaczęła się powolnie, choć stopniowo przyspieszała. Gdy Camila dotarła do samego końca utworu, z ogromną intensywnością trzasnęła w klawisze, jednocześnie ostatnimi resztkami energii wylewając z siebie każdą pojedynczą emocję, jaką tylko skrywała w swoim drobnym ciele. Po zagraniu kilku ostatnich dźwięków, poczuła się rozbita, jakaś pusta. Piosenka wyczerpała ją zarówno fizycznie, jak i psychicznie, ale mimo to, Camila już dawno tak mocno nie odczuwała tego, że żyje.

W kącikach jej oczu pojawiła się niewyraźna sylwetka, przyczajona u progu drzwi, chociaż kiedy dziewczyna się odwróciła, nikogo w nich nie było. Uśmiechnęła się pod nosem, kręcąc głową. Wstała, podniosła plecak z podłogi i wyszła z klasy.

***

Szła akurat wzdłuż korytarza, gdy przed sobą zobaczyła dziewczynę, zmierzającą w kierunku przeciwnym, niż ona. Była może parę centymetrów wyższa, ubrana w czarną koszulkę ze zdjęciem jakiegoś zespołu, który Camila kojarzyła jedynie z nazwy, czarną, skórzaną kurtkę, czarne, obcisłe spodnie z dziurami i czarne trampki, konkretniej conversy. Odcień jej włosów w zasadzie nie różnił się wiele od koloru ubioru. Chociaż największą uwagę przyciągały przeszywająco zielone tęczówki, które skierowała bezpośrednio na nią w momencie, kiedy przechodziły obok siebie. Camila odwróciła wzrok i już lekko przyspieszonym krokiem kontynuowała wyprawę do drzwiczek swojej szkolnej szafki.

Nie należała do grona tych znanych, fajnych i lubianych, chyba nawet tam nie pasowała. Nic dziwnego, skoro nie odzywała się bez potrzeby, a kiedy już, też nie mówiła zbyt wiele. Dlatego więc sam fakt, że ktoś w taki sposób zwrócił na nią uwagę, wydał jej się co najmniej dziwny.

Otrząsnęła się ze swoich myśli wraz z dojściem do szafki. Wprowadziła kod, a po tym, jak ją otworzyła, wyjęła parę książek z plecaka i wrzuciła je do środka. Podręczniki zamieniła na kilka zeszytów razem z jakimiś tego typu papierami. Przyciskając do piersi wszystko to, co trzymała w dłoniach, zamknęła drzwiczki. Odwróciła się i prawie podskoczyła z zaskoczenia na widok swojej najlepszej przyjaciółki, Dinah Jane, która, w porównaniu do powszechnych norm, stała teraz zdecydowanie za blisko.

Camila cofnęła się o parę kroków i odetchnęła głęboko.

- Wystraszyłaś mnie.

- O to właśnie chodziło.

To nie tak, że Camila i Dinah zawsze były ze sobą blisko. Przez długi czas znały się głównie z widzenia, a nawet jeśli miały już jakiś kontakt, ograniczał się on wyłącznie do minimum. Dopiero w drugiej klasie liceum jeden z nauczycieli połączył je losowo w parze do pracy nad szkolnym projektem, co było doskonałą okazją do lepszego poznania się. Miały wiele wspólnego, mimo że, co prawda, tego, w czym się różniły, było równie dużo. Chociaż to chyba między innymi właśnie dzięki temu faktowi spędzały ze sobą czas tak dobrze. Od tamtego momentu już do końca szkoły średniej powszechnie uznawano je za najlepsze przyjaciółki.

Dinah była mniej więcej o głowę wyższa od Camili. Charakteryzowała się tym, że swoje pofarbowane na blond włosy zawsze miała ułożone, bo też zawsze musiały być idealne. U Camili z kolei dominował brąz. Długie, brązowe włosy i oczy w odcieniu czekolady.

Dziewczyny zaczęły zmierzać w kierunku klasy, jednocześnie dyskutując na jakiś temat. W przeciwieństwie do niej, Dinah była osobą towarzyską i bezpośrednią, a już na pewno nie nieśmiałą. Camila zawsze słuchała tego, co jej przyjaciółka miała do powiedzenia. Nie odzywając się ani słowem, jeśli nie było to konieczne.

Kiedy doszły do klasy, w której miała się rozpocząć godzina wychowawcza, Dinah weszła jako pierwsza, bo stała najbliżej drzwi. W tym samym czasie Camila dostrzegła, że dziewczyna o zielonych tęczówkach, ta sama dziewczyna o zielonych tęczówkach, przyglądała się jej, oparta plecami o szkolne szafki. Camila bez słowa wzruszyła ramionami, po czym weszła do środka.

- Hej. Wszystko w porządku?

- Tak - Camila odpowiedziała z cichą nadzieją, że to rzeczywiście prawda.

***

Dzień jakby się zamazał. Następną rzeczą, którą dziewczyna pamiętała, było to, że lekcje się skończyły. Camila i Dinah podeszły do swoich szafek, które znajdowały się obok siebie. Z dala, brązowooka zobaczyła znajomą dziewczynę, która znów się w nią wpatrywała.

- Okej. Co się dzieje pomiędzy tobą i Lauren? - zapytała Dinah.

- Kim? - spytała jej przyjaciółka, nie odpowiadając na poprzednie pytanie.

- Lauren Jauregui? Dziewczyna, która gapi się na ciebie?

- Kim jest Lauren Jauregui? - zapytała zdezorientowana Camila, trzymając książki w ręku.

Zirytowana Dinah uderzyła w ramię przyjaciółki wierzchem dłoni.

- Ała! - krzyknęła brązowooka, rozcierając bolące miejsce.

- Lauren Jauregui? - farbowana blondynka zniżyła głos. - Szkolna awanturnica? Rock-laska?

- Znam ją?

- Każdy ją zna! - parsknęła. - Jeśli na ciebie patrzy, to znaczy, że coś jest na rzeczy - dodała.

- Więc, powiesz mi w końcu? - spytała po chwili.

- Szczerze, nie mam pojęcia. Zaczęła się na mnie gapić. To było naprawdę dziwne - odpowiedziała brunetka, zamykając szafkę.

- Dziwne? Dziwne by było, gdyby cała szkoła gapiła się na ciebie. To? To nie jest dziwne - powiedziała. - Widziałam to. Dosłownie poczułam seksualne napięcie między wami dwojga.

- Jesteś nienormalna - zasugerowała Camila.

- A ty jesteś w błędzie - odparła Dinah.

- Powinnam wrócić do domu. Muszę zaopiekować się moją siostrą - powiedziała niższa.

- Fajnie - jej przyjaciółka jęknęła.

Kiedy wyszły ze szkoły, blondynka zaczepiła ramieniem przyjaciółkę.

- Więc co zrobisz z tą całą sytuacją z Lauren?

- Jaką sytuacją? Nic się nie dzieje.

- Wmawiaj to sobie.

- Okej, na razie, Dinah! - brązowooka delikatnie odepchnęła przyjaciółkę.

***

Camila wróciła do domu i właśnie, gdy miała wejść do środka, ujrzała znajomą, ciemnowłosą dziewczynę, parę domów dalej. Ich spojrzenia spotkały się, a brązowooka zobaczyła, jak szybko znika z jej pola widzenia. Potrząsnęła głową i zmarszczyła brwi. Przeszła przez drzwi, a jej sześcioletnia siostra, Sofia "Sofi" Cabello, przywitała się z nią, z podnieceniem tuląc do siebie nogi starszej.

- Kaki! - wykrzyknęła młodsza dziewczynka.

- Cześć, Sofi - odpowiedziała Camila, pochylając i próbując przytulić ją ponownie.

- Pobaw się ze mną, Kaki!

- Och, Sof, nie mogę - odparła. - Mam pracę domową.

- W porządku - mruknęła mała, spuszczając wzrok i oddalając się od siostry.

- Ale hej, możesz zostać w moim pokoju, dobrze? Kiedy skończę, mogę pobawić się z tobą - brunetka schyliła się na wysokość wzrostu Sofii. Twarz najmłodszej z rodziny Cabello błyskawicznie się rozjaśniła, po czym dziewczynka podskoczyła z podnieceniem.

- Okej! - zawołała, po czym pobiegła do pokoju siostry. Camila podążyła za młodszą dziewczyną i zamknęła drzwi pomieszczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro