Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

- Nie podoba mi się. To beznadziejny plan!

- Austin, proszę, jak długo byliśmy przyjaciółmi? - spytała Lauren.

- Całe gimnazjum - odpowiedział chłopak. - Ale potem odszedłem i nie rozmawialiśmy ze sobą od tamtego czasu - dodał.

- Wisi mi to, koleś. Możesz przestać być takim cieniasem?

- To naprawdę głupi pomysł, Laur! Włamanie i wtargnięcie jest nielegalne!

- Właściwie nie można tego nazwać włamaniem, jeśli ma się klucze - sprytnie zauważyła dziewczyna.

- Ale dlaczego do audytorium?

- Gdzie indziej mogłabym się włamać do najnudniejszego miejsca w tej szkole? - sprostowała.

Odblokowała drzwi za pomocą klucza, po czym razem z Austinem, skradając się, weszli do środka i zamknęli je za sobą. Lauren weszła na scenę i włączyła światła. Chłopak przymrużył oczy.

Niespodziewanie, zielonooka ruszyła w kierunku centrum pomieszczenia i wydarła się na całe gardło.

- Woo hoo! 

Dźwięk odbił się głuchym echem o ściany audytorium. Austin chwycił przyjaciółkę za łokieć i odciągnął od świateł.

- Jezus, Laur! - krzyknął szeptem. - Jesteś szalona? Chcesz żeby nas złapali? - zapytał.

Dziewczyna tylko się zaśmiała. Nagle, usłyszeli krzyk mężczyzny. Jednocześnie zdali sobie sprawę, że to strażnik.

- Cholera! - dziewczyna złapała Austina za kołnierzyk jego koszulki i przyciągnęła go do siebie, gdy biegli.

***

Kiedy udało im się wyjść z sali, pobiegli przez korytarz i przez przypadek wpadli na dwie dziewczyny.

- Camilla! - zdziwił się Austin. Lauren zmarszczyła brwi, po czym spojrzała na Camilę i jej przyjaciółkę. - Co tutaj robisz? - spytał.

- Mogłabym zadać ci to samo pytanie, Austin - odparła, składając ręce. Za chłopakiem dziewczyna ujrzała Lauren, wpatrującą się w nią.

- Lauren - powiedziała oschle.

- Cabello. Hansen - stwierdziła zielonooka. - Jak się poznaliście? - zapytała, zwracając się do Austina.

- Nie teraz, Jauregui! - uciął chłopak.

Czworo nastolatków usłyszało zbliżające się kroki.

- Powinniśmy wiać - zauważyła Camila. - Teraz - podkreśliła, złapała Lauren oraz Austina za ręce i pobiegła.

Brunetka poprowadziła ich do pokoju muzycznego, gdzie ukryli się za ścianą. Dziewczyna nadal trzymała dłoń Lauren. Rozglądała się w przód i w tył, widząc cień strażnika przez okno. Zielonooka uważnie obserwowała każdy jej ruch. Camila odwróciła się i zobaczyła ją, kolejny raz wpatrującą się w nią. Na moment zamknęły oczy. Trwały w tej pozycji, aż kroki i cień zniknęły.

- Um... Lepiej stąd chodźmy - szepnęła.

- Hmm - mruknęła Lauren, a jej wzrok zjechał z oczu na usta dziewczyny.

Camila unikała spojrzenia zielonookiej i puściła jej dłoń, gdy po cichu wychodzili ze szkoły tylnym wyjściem.

- Dzięki Bogu! - westchnął Austin.

- Co wy sobie myśleliście? Wasze krzyki można było usłyszeć z sali muzycznej! - wykrzyknęła brązowooka.

- To nie był mój pomysł! - odparł chłopak, w geście obrony unosząc ręce.

- Macie szczęście, że uratowałyśmy wam tyłki - prychnęła Dinah.

- A co z wami? Jak się tam znalazłyście?

- W przeciwieństwie do was, nie włamywałyśmy się. Miałyśmy pozwolenie, aby tam być - odpowiedziała brunetka rzeczowo.

Zaczęli się kłócić, podczas gdy Lauren milczała. Jej oczy zwrócone były ku jednej osobie - Camili.

- Dlaczego się nie odzywasz, Lauren? Myślałam, że będziesz zadowolona - powiedziała brązowooka.

Nadal milczała.

- Jesteś głucha? Hej, mówię do ciebie! Ja...

Przerwała. Dziewczyna podeszła prosto do niej i teraz znajdowała się jedynie kilka centymetrów od jej twarzy. Ponieważ była wyższa, spojrzała w dół, na spoglądającą na nią Camilę.

- Nie potrzebowałam twojej pomocy. Nie prosiłam o to - syknęła, a jej głos był szorstki, chrapliwy, a zielone oczy nawet na ułamek sekundy nie spuszczały wzroku z czekoladowych tęczówek Camili. - Nie znasz mnie - dodała gorzko. - I myślę, że powinnaś pilnować swoich własnych, cholernych interesów, dziewczyno.

- Lauren - zawołał dziewczynę Austin. - Powinniśmy iść.

- Mila, chodź - powiedziała Dinah.

Dinah i Austin odciągnęli swoich przyjaciół od siebie i udali się w dwie różne strony. Camila i jej przyjaciółka pobiegły w kierunku domu brunetki, a Lauren i Austin w stronę domu zielonookiej.

***

Wyczerpane dziewczyny weszły do środka. Camila zamknęła za nimi drzwi, a Dinah skierowała się do jej pokoju. Brunetka zajrzała do salonu, gdzie znalazła mamę, śpiącą na kanapie. Westchnęła, przykrywając ją kocem. Pochyliła się i pocałowała delikatnie jej czoło, po czym dołączyła do przyjaciółki.

- O mój Boże - powiedziała Dinah, siadając na łóżku.

- Nie mówmy o tym, dobrze?

- Ale Mila, co jeśli dowie się o tym pan Cowell? Wiesz... nasz dyrektor?

- Poradzimy sobie z tym, przecież nie zrobiłyśmy niczego złego.

- Ale Mila...

- Nie chcę o tym rozmawiać, okej?! - przerwała jej.

Dinah spuściła wzrok, milcząc. Twarz Camili złagodniała, gdy usiadła obok przyjaciółki i przytuliła ją.

- Przepraszam. Po prostu jestem zestresowana.

- W porządku...

***

W międzyczasie, Austin wygłaszał Lauren wykład o jej lekkomyślności. Dziewczyna tylko usiadła na łóżku i co jakiś czas przewracała oczami z irytacją. Nie słuchała tego, co mówił do niej chłopak. Spojrzała na niego niewzruszona.

- Skończyłeś? - przerwała wywód Austina.

Chłopak zacisnął zęby i spojrzał na nią.

- Lauren, znam cię od dawna. Lauren Jauregui, którą pamiętam, nie naraziłaby swojej przyszłości w ten sposób.

- Lauren, którą znałeś, już dawno nie ma. Nie żyje - odparła gorzko.

- Nie wierzę w to. Nadal tu jest. Gdzieś w tym czarnym sercu. Co się z tobą stało, Lauren? - zapytał.

- Nie jesteś... Ty... Skąd wiesz, kim jestem? - warknęła, wstając. - Nie znasz mnie! Zostawiłeś mnie na trzy lata i postanowiłeś ignorować przez kolejne trzy. Więc jeśli myślisz, że mnie znasz, to się, kurwa, mylisz. Gówno wiesz! NIE WIESZ O POŁOWIE GÓWNA, PRZEZ KTÓRE MUSIAŁAM PRZEJŚĆ! Więc mnie nie pouczaj - wykrzyczała.

Siostra Lauren, Taylor otworzyła drzwi i zajrzała do środka.

- Lauren, wszystko w porządku?

- Tak, Tay - odpowiedziała. Głos jej się załamał. - Wróć do łóżka.

- Okej - odparła młodsza dziewczyna, wychodząc z pokoju.

- Myślę, że powinieneś już iść.

Austin, nie odzywając się ani słowem, chwycił kurtkę i opuścił pokój. Lauren wzięła głęboki oddech, podeszła do okna i otworzyła je. Poczuła chłodny powiew wiatru na twarzy. Spojrzała w niebo i liczyła gwiazdy.

***

Camila spoglądała w niebo przez niewielkie okno. Nie mogła zasnąć. Dinah zachrapała głośno, na co dziewczyna zachichotała. Uśmiechnęła się blado do migotliwych gwiazd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro