Rozdział 15
- Obejrzałam wszystkie wasze prace i jestem pod wrażeniem. Nie tylko byliście wspaniali, ale widać też, że mieliście sporo zabawy przy tworzeniu filmików. I o to właśnie chodzi - pochwaliła pani Lovato.
- W szkole nie chodzi tylko o wykształcenie i status społeczny, ale o naukę. A co szkodzi zabawie podczas nauki? Jeżeli nauka jest zabawna, każdy będzie chętnie przychodził na zajęcia i zwracał większą uwagę podczas lekcji.
- Kogo obchodzi, czy jesteś tu królową, awanturnicą czy spokojnym uczniem? Kogo to, do diabła, obchodzi? Ten projekt nie tylko połączył dwie osoby - nauczycielka spojrzała na Camilę, potem na Lauren, która przesiadła się dwa miejsca do przodu, by siedzieć obok brunetki. - Ale także otworzył umysł, bo możliwości było nieskończenie wiele.
- I to właśnie tak rozwijamy wyobraźnię - podsumowała. Camila zrozumiała, dlaczego pani Lovato kazała przygotować klasie projekt. Myślała, że pośrednio rozwinie ich sposób myślenia, uczyni bardziej otwartymi i pomoże podczas pisania esejów. Brunetka musiała przyznać, że nauczycielka była czymś w rodzaju geniusza.
***
Po lekcji, uczniowie szli jeden po drugim w stronę biurka, by zobaczyć, jaką dostali ocenę. Pani Lovato uśmiechnęła się do dwóch dziewczyn, wręczając im kartki. Lauren była zaskoczona, gdy zauważyła na niej szóstkę. Camila spojrzała na nią, po czym uśmiechnęła się dumnie do swojej dziewczyny. Podziękowały nauczycielce, po czym udały się na lunch.
***
- To moja pierwsza szóstka od dwóch lat - powiedziała Lauren. Camila złapała ją za kark i delikatnie pocałowała w policzek.
- Jestem z ciebie taka dumna, Lolo.
Zielonooka zarumieniła, gdy usłyszała nadane jej przezwisko.
- Dzięki, Cabello.
- Wiesz, naprawdę powinnaś przestać mówić do mnie po nazwisku - zauważyła Camila. Lauren uniosła brwi, gdy dziewczyna ciągnęła dalej: - Nie zrozum mnie źle, to jest seksowne i w ogóle, ale nie musisz zgrywać przede mną twardziela, kochanie.
- A jak podoba ci się Camz? Wszyscy mówią na ciebie Mila, a chcę być inna.
- Idealne - zgodziła się Camila, sięgając w dół i łapiąc rękę Lauren, a następnie łącząc ich palce. Zielonooka uśmiechnęła się, gdy zmierzały na lunch.
***
- Jesteście takie słodkie, że mogłabym zwymiotować - powiedziała Dinah, dosiadając się do nich.
- Tobie też cześć, Dinah - przywitała się Lauren.
- Więc co dalej z wami?
- Co masz na myśli?
- To, że co się teraz będzie działo? Wasz związek jest oficjalny czy będziecie utrzymywać to w tajemnicy?
- Cóż, ona jest moja i tylko moja, więc jak myślisz? - odparła Lauren sarkastycznie.
- Chodzi jej o to... Tak, to oficjalne - odpowiedziała Camila.
- TAK! Jako kapitan shipu Camren, chciałabym wam powiedzieć, że już wam powiedziałam - blondynka zwróciła się w stronę Mili. - Wiesz, odkąd ja, dobrze... powiedziałam - dodała.
Lauren i Camila wybuchnęły śmiechem.
- Co to Camren? - zapytała brunetka.
- Nazwa naszego shipu. CAM od Camili i REN od Lauren. Zatem Camren - odpowiedziała Lauren.
- L + C = Camren - dodała Dinah.
- Będziesz trzymać się z dala od kłopotów, Lauren? - spytała po chwili.
- Nic nie obiecuję - odpowiedziała jej dziewczyna. Camila lekko trąciła łokciem jej ramię.
- Ał, koleś - burknęła zielonooka, rozcierając rękę.
- Och, zamknij się! Nie uderzyłam cię przecież aż tak mocno!
- Teraz wiemy, kto tu jest agresywny - wypaliła Lauren, odwracając wzrok. Camili ze zdumienia opadła szczęka, po czym uderzyła dziewczynę ponownie.
- Ał! Hej! - zaśmiała się Lauren, po czym złapała Camilę za oba nadgarstki.
- Camz, kocham cię, ale musisz wreszcie przestać mnie bić - powiedziała, patrząc prosto w jej czekoladowe oczy.
- Dobra - młoda brunetka wydęła wargi.
Lauren uśmiechnęła się, po czym złączyła usta dziewczyny ze swoimi. Camila ujęła jej twarz w dłonie i oddała pocałunek.
- Och, ble! Hej, tu się je! - krzyknęła Dinah.
Zielonooka roześmiała się, odsuwając od Camili. Jej wargi znajdowały się tylko kilka centymetrów od ust brunetki. Camila musnęła je jeszcze, po czym wyprostowała się.
***
- Co robisz? - spytała Lauren, odrywając wzrok od podręcznika do historii. Zauważyła Camilę majstrującą przy kamerze, która po chwili skierowała ją na Lauren i zaczęła nagrywać. Znajdowały się w pokoju zielonookiej, bo postanowiła nadrobić zaległości w nauce, której akurat było naprawdę dużo, a Camila zgodziła się jej pomóc, jednak po pewnym czasie, brunetce się to znudziło.
- Tworzę film - wyjaśniła, wyostrzając twarz Lauren.
- Czemu? Przecież projekt już się skończył.
- To coś w rodzaju wirtualnego pamiętnika.
- Coś jak vlog?
- Tak - odpowiedziała. - Ale wyłącznie dla moich oczu. No chyba że zdecyduję się go pokazać moim przyszłym dzieciom.
Uśmiech pojawił się na twarzy Lauren.
- Chcesz mieć dzieci?
- Tak, przynajmniej dwoje. Troje to już maksimum. Czy to dziwne, że myślę o tym, mimo że dopiero zaczęłyśmy randkować? - zapytała.
- Nie, według mnie to urocze - odpowiedziała Lauren.
- Naprawdę?
- Tak, już widzę w tobie mamę - powiedziała. - Naprawdę dobrze idzie ci z Sofi. Będziesz niesamowitą mamą.
- Nie tak niesamowitą, jaką będziesz ty.
- Co masz na myśli?
- Jesteś tak dobra, jak ja z Sofi. Widziałam cię - odpowiedziała Camila, na co Lauren odwróciła wzrok, rumieniąc się.
- Aww, spójrz tylko jak się rumienisz - droczyła się brunetka, przez co zielonooka jeszcze bardziej się zaczerwieniła. Camila wyciągnęła dłoń, nagrywając, jak całuje dziewczynę w policzek.
- Ew - jęknęła Lauren, powracając wzrokiem do swojej książki.
Brunetka uśmiechnęła się.
- Zamknij się, kochasz to.
- Kocham ciebie - odparła Lauren, napotykając wzrok Camili, której twarz złagodniała.
- Też cię kocham - odpowiedziała, a jej uśmiech poszerzał się coraz bardziej. Obdarzyła dziewczynę skromnym pocałunkiem, po czym odsunęła się.
***
- Hej, Lauren?
- Tak, moja droga Camilo? - spytała Lauren, spoglądając na nią znad książki od matematyki.
- Kocham cię.
Twarz zielonookiej rozjaśniła się w uśmiechu.
- Ja ciebie też - odpowiedziała, po czym wróciła wzrokiem do książki.
- Hej, Lauren?
- Tak, Camila? - Lauren spojrzała na nią ponownie, a uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy.
- Czego chciałabyś najbardziej na świecie? Nigdy tak naprawdę mi nie powiedziałaś.
- Mam już wszystko, czego mogłabym kiedykolwiek chcieć - odpowiedziała, gdy Camila przeniosła ostrość na twarz ciemnowłosej.
- Co to jest?
- To ty, moja droga Camzi - odpowiedziała. Brunetka uśmiechnęła się, kończąc nagrywanie i opuszczając kamerę. Ruszyła w kierunku Lauren i wskoczyła na nią, oplótłszy ramiona wokół jej szyi i przyciągając ją do siebie w pełnym miłości pocałunku. Oderwały się od siebie, gdy usłyszały pukanie do drzwi. Lauren posłała Camili uśmiech, po czym wstała i je otworzyła.
***
- Och, hej, mamo.
- Co wy tutaj robicie? - spytała Clara Jauregui.
- Praca domowa.
- Odrabiacie lekcje? - zapytała, a jej twarz się rozpromieniła.
Lauren uśmiechnęła się, przewracając oczami.
- Tak, właśnie.
- Dlaczego? Co się zmieniło?
Zielonooka zerknęła na Camilę, która żartobliwie wystawiła jej język. Zachichotała, po czym wróciła wzrokiem do mamy.
- Wszystko - odpowiedziała, nie potrafiąc znaleźć lepszego określenia.
Clara uśmiechnęła się.
- Jestem z ciebie taka dumna, kotku.
- Dzięki, mamo.
- Obiad za dziesięć minut! Camilo, jesteś mile widziana - powiedziała jeszcze mama Lauren, po czym wyszła. Zielonooka zamknęła za nią drzwi, a następnie wróciła do swojej dziewczyny.
***
- Więc zaczekaj, twoja mama zgadza się, byśmy były sam na sam ze sobą? Z zamkniętymi drzwiami?
Lauren zmarszczyła brwi.
- A dlaczego miałaby nie?
- Nie wiem.. Może dlatego, że randkujemy czy coś.. Ja niczego nie sugeruję! Po prostu...
Zielonooka zachichotała.
- Głupio to zabrzmiało - mruknęła Camila, chowając twarz w dłoniach. Lauren odwróciła się, łapiąc ręce dziewczyny i odsuwając je od jej buzi, przechyliła podbródek.
- Nie sądzę, że w ogóle zabrzmiało to głupio. Jesteś urocza - odpowiedziała ciemnowłosa, całując nos Camili. Brunetka zmarszczyła nos, gdy Lauren się odsunęła.
- Nawet gdybym chciała, nigdy nie zrobiłabym czegoś, co sprawiło, że poczułabyś się niekomfortowo.
- Dlaczego jesteś taka idealna?
Starsza dziewczyna z chichotem wypuściła powietrze.
- Daleko mi do tego, Camz - uniosła ręce dziewczyny, całując jej kłykcie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro