Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Lauren siedziała ze swoimi przyjaciółkami, Ally i Normani, w taniej restauracji, gdzie jadły kolację. Dziewczyna dzieliła rozmowę między dwie starsze dziewczyny. Jej umysł ciągle wędrował do brązowookiej brunetki, która w ciągu sekundy zdołała zburzyć mur, mimo że budowała go wokół siebie przez dobre dwa lata.

- Lauren!

- Co? - warknęła.

- Co u Camili?

- Nie chcę o niej rozmawiać - Lauren odwróciła wzrok.

- Co się stało? - spytała Ally.

- Może ty mi powiedz, Ally - powiedziała cierpko.

- Och, Lauren, wyluzuj. Ona po prostu się martwi. My obie - Normani włączyła się do rozmowy.

- Ally, czy dałaś Camili ten materiał?

Dziewczyna spuściła wzrok, zamilkła.

- Tak myślałam.

- Ile czasu ze sobą nie rozmawiałyście?

- Dwa tygodnie - odpowiedziała zielonooka.

- Lauren, nie mogłaś znieść dnia bez rozmowy z Camilą, gdy się poznałyście. Co się zmieniło? - dopytywała Normani.

- Ma chłopaka - mruknęła.

- Austina?

Skinęła głową.

- Przykro mi, boo - westchnęła Normani i przytuliła ją.

- To moja wina, odepchnęłam ją, gdy mnie pocałowała. Prawdopodobnie myśli, że jej nienawidzę.

- A jest tak?

Pokręciła głową.

- Nie mogę jej nienawidzić... Kocham ją - odpowiedziała, a głos jej się załamał. Ally przybliżyła się do nich i dołączyła do grupowego uścisku.

- Powinnaś z nią porozmawiać - poradziła, gdy tylko się od siebie oderwały.

- I co mam jej powiedzieć?

- Powiedz co czujesz - odparła czarnoskóra.

- Nie ma znaczenia, co czuję. Nie kochałaby mnie tak, jak bym tego chciała. Nie potrafiłaby - powiedziała Lauren, patrząc w dół, na swoje czarne conversy.

- Nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz.

- Ma chłopaka.

- Więc? Ty i ja dobrze wiemy, że Austin nigdy nie brał na poważnie związków - powiedziała Ally.

- Idź do niej, Lo - zachęcała Normani.

***

Lauren zapukała do drzwi domu państwa Cabello, czekając aż ktoś je otworzy. Dziewczyna nie zdziwiła się, gdy w progu ujrzała Dinah.

- Lauren - zauważyła wysoka Polinezyjka.

- Hej, Dinah. Camila jest w domu?

- Teraz właściwie nie jest dobra pora.

- Rozumiem - powiedziała zielonooka, spuszczając wzrok z rozczarowaniem.

- To nie przez ciebie, Lauren - dodała Dinah. - Camila zerwała z Austinem.

- Co się stało?

- Nie słyszałaś? Oszukiwał ją - odparła. - Lauren, nie - Dinah powiedziała to, gdy zobaczyła wściekłość w zielonych tęczówkach dziewczyny. Zielonooka odwróciła się i skierowała do domu Austina.

- Pieprz się, Jauregui.

***

Lauren przeszła przez drzwi pokoju Austina i złapała chłopaka za kołnierzyk jego koszuli.

- Lauren, co do diabła?!

- Mówiłam ci, że przyjdę po ciebie, jeśli ją zranisz - przypomniała.

- To nie moja wina!

- Jak to, kurwa, nie twoja wina?! - wrzasnęła.

- Zakochała się w kimś innym.

- Co? - spytała, wypuszczając go ze swojego uścisku i cofając się o krok.

- Nigdy nie byliśmy w związku. Próbowałem dosłownie wszystkiego, ale nic nie zadziałało. Zapytałem ją, odpowiedziała, że to nic. Oczywiście kłamała, więc pomyślałem, żeby jakoś się jej odpłacić.

- Więc co? Przespałeś się z inną dziewczyną, by się zemścić? Wiadomość z ostatniej chwili, Mahone, Camila może i zakochała się w kimś innym, ale nigdy nie oszukiwałaby cię.

- Wiem. Od razu tego pożałowałem.

- Ale, Lauren, przed naszym zerwaniem, powiedziała mi coś.

- Co?

- Że zakochała się w tobie.

- Co? - szepnęła zielonooka.

- I że nienawidzi się za to, że cię zraniła - dodał.

Dziewczyna wybiegła z mieszkania Austina i ruszyła w kierunku domu Camili.

***

Zapukała do drzwi i niecierpliwie czekała na ich otworzenie. I tym razem była to Dinah.

- Zabiłaś go?

- Nie. Gdzie ona jest?

- W swoim pokoju - odpowiedziała blondynka, a Lauren bez chwili zastanowienia wparowała do pomieszczenia.

***

- To twój zwyczaj? Wpadanie do pokojów? - zapytała Camila.

Serce Lauren pękło, gdy ją zobaczyła. Dziewczyna siedziała na podłodze, z kolanami przy klatce piersiowej. Jej oczy były przekrwione i opuchnięte, a pod nimi dostrzegła ciemne kręgi.

- Lauren, wreszcie się nienawidzę. I nie patrz na mnie. Jestem okropna - powiedziała brunetka, gdy zielonooka upadła przed nią na kolana i złapała jej twarz w dłonie.

- Nie, Camila, nie mów tak. Jesteś piękna.

- I proszę, nie nienawidź się. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła - dodała.

Camila spojrzała w górę i napotkała wzrok dziewczyny.

- Co ty tutaj robisz, Lauren? - spytała, łapiąc jej ręce i odrywając od swojej twarzy.

- Dinah powiedziała mi, co się stało.

- Miałam go pobić, ale wtedy powiedział mi...

Camila odwróciła wzrok.

- Dlaczego nic nie powiedziałaś?

- Cóż, nie wiem - odpowiedziała sarkastycznie, wzruszając ramionami. - Może dlatego, że ignorowałaś mnie przez dwa tygodnie?

- To były najcięższe dwa tygodnie w moim życiu - odprła Lauren, łapiąc dłoń brunetki.

- Dlaczego?

- Byłaś z Austinem. Myślałam, że jest ci lepiej beze mnie. Byłam... Załamana.

- Zmusiłaś mnie do myślenia, że mnie nienawidzisz - powiedziała Camila.

Lauren potrząsnęła głową.

- Nigdy... nie mogłam cię nienawidzić, Camila - ich spojrzenia się spotkały. - Tak bardzo cię kocham.

- Też cię kocham, idiotko - odpowiedziała brunetka. Łzy popłynęły po policzku Lauren, gdy się uśmiechnęła. Ujęła twarz Camili w dłonie i przelotnie pocałowała jej wargi. Dziewczyna złapała nadgarstek zielonookiej, ponawiając pocałunek. Lauren zasmakowała słonego smaku łez, ale nie obchodziło jej to. Obchodziła ją jedynie dziewczyna przed nią. Odsunęła się i przywołała uśmiech na twarz. Camila również się uśmiechnęła, pochylając i łącząc ich wargi ponownie, po czym oderwała się od niej.

- Camilo, czy będziesz moja?

- Jeszcze musisz pytać? - odpowiedziała na pytanie pytaniem, uśmiechając się. Lauren przyciągnęła ją i kolejny raz pocałowała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro