Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kolejna...

~*~

Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość. 

~*~

Wróciłem do Avengers Tower zdenerwowany. Crossbones i jego oddział znowu spartaczyli robotę. Z kim ja pracuję?!

- Steve? Wszystko gra? - zapytała łagodnie Natasza, gdy tylko przekroczyłem próg salonu.

- Zostaw go. Pewnie ma miesiączkę - powiedział jak zwykle pomocny Tony.

- Nie dziś Stark. Nie jestem w nastroju.

- Więc spacer się nie udał? - zapytał Clint.

Nie miałem ochoty odpowiadać, więc nalałem sobie wody i pomaszerowałem do siebie. Siedziałem tam tak długo, aż poczułem wibracje. Dzwonił Fury. Podobno ma kogoś na zbyciu.

Pewnie kolejna dziewczynka z S.H.I.E.L.D. chcąca wstąpić do Avengers. Ewentualnie nasza hejterka, która po paru dniach zakocha się we mnie lub w Starku i się zmieni. Ja już takie znam. Jednak najbardziej denerwujące są te od Lokiego. Co one w nim widzą? Jest bad boyem, czy jak tam to się nazywa... No i co z tego? Ja też jestem. Lepiej żeby nie zawracał mi niepotrzebnie dupy. Chyba że to kolejna z jego kuzynek... Oby nie...

Doszedłem tam pogrążony w moich przemyśleniach. Zapewne powitałby mnie Coulson ale on przecież nie żyje...

- Kapitanie, pragnę ci przedstawić... - zaczął Nick bez owijania w bawełnę.

Hope? Dafne? Riki? Nie! Czekaj, czekaj... Kortni! Fionę?

- ...Tessę.

Co?! Tego jeszcze nie było...

Zza ściany wyszła nie dziewczyna, lecz kobieta. Miała czarne włosy za ramiona, małe usta, była wysoka i szczupła. No cóż... Spodziewałem się kogoś bardziej idealnego...

- Cześć jestem Steve - podałem jej rękę ze sztucznym uśmiechem na twarzy - Zgłosiłaś się do programu czy cię znaleźli?

- Emm... Rogers? Ona nie słyszy...

Okay... Zamurowało mnie. Tego się nie spodziewałem.

- Och... Ale ma aparat słuchowy, albo coś w tym stylu?

- Tak, tak. Oczywiście.

- Zapewne mam ją wziąć do wieży.

- Inaczej bym cię tu nie wzywał. Wszystko co musisz o niej wiedzieć ma ze sobą.

Westchnąłem i skinąłem w stronę wyjścia. Dziewczyna zrozumiała, poprawiła torbę i ruszyła za mną.

Czemu ona? Jest tyle ładnych, a przede wszystkim zdrowych osób. Chociaż może to i lepiej: przynajmniej nie będzie podsłuchiwać...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro