Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kalambury

~*~

Kłamca ma zaletę – wyobraźnię.

~*~

Wróciłem do salonu i ciężko opadłem na kanapę obok Bartona. Westchnąłem cicho. To będzie długi okres próbny...

- Nie podoba ci się, co? - zapytał Clint.

- Ech, nie o to chodzi. Tylko... Ona jest głucha - ostatnie słowo wypowiedziałem jakby z obrzydzeniem. - Po co Fury daje nam kogoś takiego? Potrzebujemy dobrych żołnierzy, a nie głuchych dziewczynek.

- Skoro ją tu przydzielił to najwidoczniej ma jakiś powód - stwierdziła Nat - Poza tym, słyszałam już o wielu ludziach, którzy mieli uszkodzone zmysły, a naprawdę dobrze służyli.

- Tak ale... - nie wiedziałem jak to powiedzieć - Ona jest inna, dziwna... niepasująca...

- Ja mimo wszystko, spróbowałbym się z nią dogadać - Clint wzruszył ramionami. - Widzieliście jak powaliła Starka? Takiego reagowania nie uczy ani T.A.R.C.Z.A., ani Hydra. Jestem prawie pewien, że coś ukrywa! Albo ona, albo Nick!

- Clint, uspokój się - Wdowa przewróciła oczami. - Tak jak mówiłam, coś jest na rzeczy. Spróbujmy najpierw z nią... pogadać. - przy ostatnim wyrazie zrobiła cudzysłów.

- A gdzie Tony, tak swoją drogą? Poszedł płakać w kącie? - zapytałem z nutą kpiny w głosie.

- Nie, poszedł popracować nad czymś w laboratoriach. Chyba jest z Brucem - odpowiedział mi Sokół.

- Ty się tak za Tonym nie oglądaj, tylko spróbuj zapoznać się z naszą nową współlokatorką. - Nat wskazała głową w stronę pokoju Tessy.

- Muszę? - zapytałem niezadowolony.

Odpowiedziały mi potakiwania głów. Zwlokłem się więc z kanapy i poszedłem w stronę pokoju Nowej.

Wszedłem tam bez pukania z wiadomych powodów. Kobieta leżała na łóżku gapiąc się w sufit. Normalnie bym odkaszlnął żeby zwróciła na mnie uwagę, jednak tym razem pofatygowałem się aż do niej. Kiedy byłem w połowie drogi między drzwiami, a łóżkiem, kobieta odwróciła głowę w mogą stronę. Wyglądało to co najmniej przerażająco. Lekko się wzdrygnąłem i usiadłam na łóżku.

- Hej... - zacząłem.

Odpowiedziała mi dziwnym machaniem rąk. Używa migowego i czyta z ruchu warg, a to już połowa sukcesu.

- Nie mam pojęcia co do mnie mówisz - odpowiedziałem jej szczerze.

Tessa usiadła i wywróciła oczami. Wyglądała jakby znajomość migowego była obowiązkowa, a jego czytelność przejrzysta. Dotknęła mnie w klatkę piersiową.

- Ja - powiedziałem przyglądając się jej postawie. Dzięki niej dowiem się, czy dobrze odpowiedziałem.

Pokiwała głową. Teraz wystawiła przed siebie lewą dłoń i zacisnęła wszystkie palce zostawiając tylko serdeczny i wskazujący. Zaczęła nimi przebierać jakby naśladowała nogi i chodzenie.

- Szedłem? - zapytałem niepewny.

Kobieta patrząc się na mnie pokiwała głową i uśmiechnęła promiennie. Kucze! Ale ja jestem dobry w kalambury! Teraz położyła obie dłonie na kołdrze i zaczęła trząść łóżkiem. Spojrzałem się na nią dziwnie nic nie rozumiejąc. Po chwili jednak wskazała na podłogę.

- Ja szedłem... trzęsienie podłogi? - zmarszczyłem brwi.

Dziewczyna zrobiła ruch ręką mówiący "mniej-więcej".

Teraz wystawiła przed siebie dwie dłonie. Wciąż nic nie rozumiałem, co odczytała z mojej twarzy. Wstała więc i zaczęła skakać. Początkowo nie wiedziałem co robić. Opętana jakaś, czy co? Jednak potem...

- Wibracje! - krzyknąłem entuzjastycznie - Wyczułaś wibracje jak szedłem! Dlatego się odwróciłaś!

Tessa klasnęła parę razy w ręce z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Brawo ja!

Czyli jednak nie jest opętana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro