*12*
...4 godz. przed odlotem...
Tae
###tel...
-Halo-powiedziałem z lekko zachrypałym głosam.
-Taehyung! Nie mów mi tylko, że zaspałeś?-odpowiedziała rozłoszczona.
-Chwila, wait, co, Jennie o co ci chodzi?
-Jak to o co mi chodzi? Czyżbyś zapomniał, że za 2 godz. musimy być na lotnisku?-jej złość w głosie przybiera coraz to groźniejszej barwy.
-Fuck. Za spałem. Dlaczego wcześniej do mnie nie zadzwoniłaś?-tym razem to ja zabrzmiałem groźnie.
-Dlaczego? Hmmm...pomyślmy, może dlatego, że mówiłeś wczoraj, że sam świetnie sobie dasz radę, i że nie muszę tobie pomagać.
-Dobra, sorry. Moja wina. Wyszukuję się i za półtorej godz. przyjadę po ciebie.
-Nie zawracaj sobie już mną głowy. Złapię taksówkę, a ty lepiej bierz się za pakowanie-porzegnała się, po czym się rozłączyła.
Po rozmowie z Jennie szybkim ruchem wstałem z łóżka i wziąłem się za robotę.
Wywaliłem niechlujnie całą swoją garderobę do walizek, po czym poszedłem wziąść szybki prysznic. Spakowałem jeszcze kilka potrzebnych rzeczy i zjadłem dobre śniadanie. Spojrzałem na zegarek i zauważyłem, że mam jeszcze 20 min. Dlatego sprawnie wyszedłem z domu i pojechałem na lotnisko.
***
Będąc już na miejscu poszedłem do wejścia B, bo tam umówiłem się z Jennie. Rozglądałem się za nią wszędzie, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć
***
Jennie
Kurde... Tak nawrzeszczałam na Taehyunga, a wygląda na to, że sama się nie wyrobię.
###
-Halo.
-No Jennie gdzie ty jesteś? Szukam cię już od 15min.-zapytał zaniepokojony
-Posłuchaj. Bardzo Cię przepraszam, wypadło mi coś naprawdę ważnego. Za jakieś 20 min. powinnam tam być.
-Boże...dziewczyno, dobra czekam tutaj na ciebie, ale daje ci max. 15min.
Za godzinę wylatuję i chcę się z tobą pożegnać, a mamy coraz mniej czasu-powiedział ze smutkiem w głosie.
-Biorę taksówkę i już jadę-nie czekając na jego odpowiedź wzięłam swoją torebkę i szybko wybiegłam z domu.
***
Widząc stojącego Tae przy wejściu, pobiegłam do niego (chyba pobiłam swój życiowy rekord na 100m), przytuliliłam go i nie mogąc się powstrzymać zaczęłam szlochać.
-Kochanie-usłyszałam jego ciepły oddech na swoim poluczku.
-Tak?-zapytałam tak cicho, że nie zdziwiło by mnie, gdyby tego nie usłyszał.
-Dlaczego płaczesz?
-No bo...
-Bo wylatuję i nie będziemy się widzieć przez trochę czasu? Puki co jestem tu i chcę spędzić jeszcze te chwile razem z tobą, ale z tobą śmiejącą się, a nie ponurą tak, jakby za chwilę miał by nastąpić koniec świata. OK?
-OK.-odpowiedziałam niepewnie.
Roawialiśmy ze sobą, jeszcze przez trochę czasu. Omówiliśmy dokładnie jak będziemy się ze sobą komunikować i kiedy dokładnie będę mogła przyjechać go zobaczyć.
-A zapomniałabym.
-Tak?
-Daj rękę.
-Hmm po co?-zapytał zdezorientowany.
-Poprostu daj. Raraz zobaczysz.
Wyjełam z kieszeni czarną branzoletkę z moim imieniem i zawiązałam ją mu na nadgarstku.
-Co to?
-Taki alumet na szczęście. Spójrz, na twojej jest moje imie, a na mojej twoje. Jeśli będziesz chciał myśleć o innej dziewczynie, to popatrz na tę branzoletkę i przypomnij sobie, że masz mnie-powiedziałma z lekka zaczerwieniona.
-No wiesz ty co! Kocham tylko Ciebie i to już od długiego czasu. Powinnaś wiedzieć, że interesujesz mnie tylko ty-odpowiedział trochę żartobliwym tonem.
^^UWAGA! PASAŻEROWIE LOTU NR. 48 PROSZENI SĄ NA ODPRAWĘ^^
Tae
-No to wygląda na to, że musimy się pożegnać.
-Cały czas nie mogę się z tym pogodzić-powiedziała cała roztrzęsiona.
-Wiem, ja też. Chyba nawet nie masz pojecia jakie to wszystko jest dla mnie trudnie
-Posluchaj dzwoń do mnie co godzinię, SMSy wysyłaj cały czas, dobrze się odżywiaj, bądź miły dla kolegów z sespołu, nie spóźniaj się na próby...-nie dlałem jej dokończyć, tylko namietnie pocałowałem ją w usta, tak aby na długo nie zapomnieć smaku jaj warg.
-Taeś..-tym razem zaczęła płakać najgłośniej jak tylko potrafi
-Skarbie wszystko będzie dobrze. Nie martw się mną. Pamiętaj, że musisz się zająć również własnymi problemami-Teraz i mnie poleciało kilka łez (a tak chciałem być twardy)
-OK. Uważaj na siebie-próbując otrzeć swoje spływające łzy, Uśmiechnęła się do mnie.
-No to pa. Muszę już iść. Jak będę w Seoulu to do ciebie zadzwonię.Kocham Cię!!!
Znikając za drzwiami budynku usłyszałem: Ja ciebie też.
Po długiej przerwie dodaję ten następny rozdział. Nie będę się tłumaczyła, powiem tyle będę coś pisała, kiedy przyjdzie mi na to ochota i wpadnę na w miarę dobry pomysł. Mam na dzieję, że rozdział wyszedł w miarę ok.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro