Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*12*

...4 godz. przed odlotem...
Tae
###tel...
-Halo-powiedziałem z lekko zachrypałym głosam.
-Taehyung! Nie mów mi tylko, że zaspałeś?-odpowiedziała rozłoszczona.
-Chwila, wait, co, Jennie o co ci chodzi?
-Jak to o co mi chodzi? Czyżbyś zapomniał, że za 2 godz. musimy być na lotnisku?-jej złość w głosie przybiera coraz to groźniejszej barwy.
-Fuck. Za spałem. Dlaczego wcześniej do mnie nie zadzwoniłaś?-tym razem to ja zabrzmiałem groźnie.
-Dlaczego? Hmmm...pomyślmy, może dlatego, że mówiłeś wczoraj, że sam świetnie sobie dasz radę, i że nie muszę tobie pomagać.
-Dobra, sorry. Moja wina. Wyszukuję się i za półtorej godz. przyjadę po ciebie.
-Nie zawracaj sobie już mną głowy. Złapię taksówkę, a ty lepiej bierz się za pakowanie-porzegnała się, po czym się rozłączyła.

Po rozmowie z Jennie szybkim ruchem wstałem  z łóżka i wziąłem się za robotę.
Wywaliłem niechlujnie całą swoją garderobę do walizek, po czym poszedłem wziąść szybki prysznic. Spakowałem jeszcze kilka potrzebnych rzeczy i zjadłem dobre śniadanie. Spojrzałem na zegarek i zauważyłem, że mam jeszcze 20 min. Dlatego sprawnie wyszedłem z domu i pojechałem na lotnisko.

***
Będąc już na miejscu poszedłem do wejścia B, bo tam umówiłem się z Jennie. Rozglądałem się za nią wszędzie, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć

***
Jennie
Kurde... Tak nawrzeszczałam na Taehyunga, a wygląda na to, że sama się nie wyrobię.
###
-Halo.
-No Jennie gdzie ty jesteś? Szukam cię już od 15min.-zapytał zaniepokojony
-Posłuchaj. Bardzo Cię przepraszam, wypadło mi coś naprawdę ważnego. Za jakieś 20 min. powinnam tam być.
-Boże...dziewczyno, dobra czekam tutaj na ciebie, ale daje ci max. 15min. 
Za godzinę wylatuję i chcę się z tobą pożegnać, a mamy coraz mniej czasu-powiedział ze smutkiem w głosie.
-Biorę taksówkę i już jadę-nie czekając na jego odpowiedź wzięłam swoją torebkę i szybko wybiegłam z domu.

***
Widząc stojącego Tae przy wejściu, pobiegłam do niego (chyba pobiłam swój życiowy rekord na 100m), przytuliliłam go i nie mogąc się powstrzymać zaczęłam szlochać.
-Kochanie-usłyszałam jego ciepły oddech na swoim poluczku.
-Tak?-zapytałam tak cicho, że nie zdziwiło by mnie, gdyby tego nie usłyszał.
-Dlaczego płaczesz?
-No bo...
-Bo wylatuję i nie będziemy się widzieć przez trochę czasu? Puki co jestem tu i chcę spędzić jeszcze te chwile razem z tobą, ale z tobą śmiejącą się, a nie ponurą tak, jakby za chwilę miał by nastąpić koniec świata. OK?
-OK.-odpowiedziałam niepewnie.

Roawialiśmy ze sobą, jeszcze przez trochę czasu. Omówiliśmy dokładnie jak będziemy się ze sobą komunikować i kiedy dokładnie będę mogła przyjechać go zobaczyć.

-A zapomniałabym.
-Tak?
-Daj rękę.
-Hmm po co?-zapytał zdezorientowany.
-Poprostu daj. Raraz zobaczysz.
Wyjełam z kieszeni czarną branzoletkę z moim imieniem i zawiązałam ją mu na nadgarstku.
-Co to?
-Taki alumet na szczęście. Spójrz, na twojej jest moje imie, a na mojej twoje. Jeśli będziesz chciał myśleć o innej dziewczynie, to popatrz na tę branzoletkę i przypomnij sobie, że masz mnie-powiedziałma z lekka zaczerwieniona.
-No wiesz ty co! Kocham tylko Ciebie i to już od długiego czasu. Powinnaś wiedzieć, że interesujesz mnie tylko ty-odpowiedział trochę żartobliwym tonem.

^^UWAGA! PASAŻEROWIE LOTU NR. 48 PROSZENI SĄ NA ODPRAWĘ^^

Tae
-No to wygląda na to, że musimy się pożegnać.
-Cały czas nie mogę się z tym pogodzić-powiedziała cała roztrzęsiona.
-Wiem, ja też. Chyba nawet nie masz pojecia jakie to wszystko jest dla mnie trudnie
-Posluchaj dzwoń do mnie co godzinię, SMSy wysyłaj cały czas, dobrze się odżywiaj, bądź miły dla kolegów z sespołu, nie spóźniaj się na próby...-nie dlałem jej dokończyć, tylko namietnie pocałowałem ją w usta, tak aby na długo nie zapomnieć smaku jaj warg.
-Taeś..-tym razem zaczęła płakać najgłośniej jak tylko potrafi
-Skarbie wszystko będzie dobrze. Nie martw się mną. Pamiętaj, że musisz się zająć również własnymi problemami-Teraz i mnie poleciało kilka łez (a tak chciałem być twardy)
-OK. Uważaj na siebie-próbując otrzeć swoje spływające łzy, Uśmiechnęła się do mnie.
-No to pa. Muszę już iść. Jak będę w Seoulu to do ciebie zadzwonię.Kocham Cię!!!

Znikając za drzwiami budynku usłyszałem: Ja ciebie też.






Po długiej przerwie dodaję ten następny rozdział. Nie będę się tłumaczyła, powiem tyle będę coś pisała, kiedy przyjdzie mi na to ochota i wpadnę na w miarę dobry pomysł. Mam na dzieję, że rozdział wyszedł w miarę ok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro