Dwadzieścia pięć
a/n; i guess wszyscy umrzemy w poniedziałek
ogólnie zabawa, bo obejrzę mv przed lekcjami i to chyba powinno się zaliczać do samobójstw
***
Przerwa wakacyjna dobiegła końca i trzeba było wrócić do szarej rzeczywistości... znaczy, do szkolnych ławek i prac domowych. To wszystko naprawdę nie podobało się Hanowi, ale co mógł poradzić? Mus, to mus; w końcu wszystko, co dobre, szybko się kończy.
Siedział na ławce przed szkołą i czekał, aż gdzieś w okolicy pojawią się jego szkolni koledzy. Westchnął, jeżdżąc butem po trawie. Długo ich nie było, więc pomyślał, że może ich nie zauważył. Nudziło mu się i najchętniej napisałby do swojego chłopaka, ale ten miał teraz zajęcia, więc nici z tego.
Nagle poczuł, że ktoś siada obok niego. Podniósł głowę i zobaczył swoich rówieśników.
— Cześć — przywitał się z szerokim uśmiechem, uważnie skanując ich twarze. — Jak minęły wam wakacje?
— Oh, jest dużo do opowiedzenia — zaczął Hyunjin dramatycznym głosem. — Nie jestem pewien, czy jesteś gotowy na taką ilość wspaniałych historii.
— Chyba niestworzonych — wtrącił Seungmin, przez co starszy prychnął. — Cześć, Jisung.
Wydawało mu się, że Kim chciał jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał mu słowotok przyjaciela. Hwang zaczął z ogromnym entuzjazmem opowiadać o tym, jak spędził przerwę letnią i wyglądało na to, że ktoś mógłby napisać o tym książkę.
Prawda była taka, że wakacje Hyunjina faktycznie były przepełnione wspaniałymi rzeczami. Na początku lipca poleciał do Los Angeles, gdzie spędził aż miesiąc, podczas którego przez większość czasu chodził wszędzie, gdzie tylko mógł. Mówił, że zwiedził chyba wszystkie plaże wzdłuż i wszerz. Chwalił się, że nauczył się surfować (na co Seungmin zapytał, ile razy wpadł do wody i czy za którymś razem się podtopił. Hwang w odpowiedzi rzucił mu przepełnione nienawiścią spojrzenie), a jego nauczyciele byli bardzo mili i nawet znali koreański, co bardzo go zdziwiło.
Nie mógł też pominąć opowieści o tym, jak w sierpniu pojechał do Busan, by spotkać się tam ze swoim internetowym przyjacielem. Chłopak był od nich rok młodszy i miał na imię Jeongin. Z opisów Hyunjina łatwo można było wywnioskować, że był bardzo sympatycznym i uroczym szesnastolatkiem. Pokazał im nawet ich wspólne zdjęcie, dzięki czemu Han mógł stwierdzić, że jego kolega się nie myli. Jisungowi wymsknęło się, że chciałby spotkać Yanga, a wtedy Hwang rzucił mu spojrzenie, które chyba określiłby jako zazdrosne.
Potem swoją opowieść zaczął Seungmin, który stwierdził szybko, że tak właściwie nie robił w Seulu nic więcej, niż chodzenie po ulicach i spotykanie się ze znajomymi. Dużo czasu spędzili w centrach handlowych, byli kilka razy w kinie i nad rzeką Han, ale było też coś, co niewątpliwie zasługiwało na zapamiętanie, a mianowicie — koncert Day6, ulubionego zespołu nastolatka. Był taki szczęśliwy, że jego towarzysze chyba nigdy nie widzieli, żeby uśmiechał się szerzej.
A Jisung słuchał tego wszystkiego z uśmiechem na twarzy, nie odzywając się ani słowem na temat Minho.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro