Dwa
a/n; rozdziały we wtorki i soboty
okres ochronny już się skończył, a tak miło było przychodzić do szkoły... lecę ogarnąć do końca materiał o filozofii z ostatnich lekcji, a co u Was?
***
Przetarł oczy i leniwie przeciągnął się na łóżku. Było po dziesiątej, maraton horrorów skończył o drugiej nad ranem, nie chciał zbytnio zarywać nocki. Miał tonę prac domowych do odrobienia, wolał zrobić je wcześniej, by po południu móc przejść się po swojej dzielnicy.
Ze smutkiem przypomniał sobie, jak wiele osób poznanych w Internecie proponowało mu spotkanie, gdyby miały w przyszłości gdzieś polecieć, kiedy tylko mówił, że mieszka w Incheon. Problem pojawiał się, gdy wyjawiał, gdzie dokładnie, a mianowicie — w jednej z północnych dzielnic miasta, niedaleko granicy z Gimpo. Było to daleko od centrum Incheon, więc zapał każdego od razu znikał.
A Jisung po raz kolejny poczuł to dziwne ukłucie w sercu.
Nie miał sił, by pójść do kuchni i zrobić sobie śniadanie, więc po prostu zabrał się za robienie prac domowych. Trudno było mu się skupić, ale i tak próbował, jakby nie mógł zrobić sobie chwili przerwy.
Postanowił coś zjeść dopiero, kiedy jego brzuch zaczął głośno domagać się jedzenia. Niechętnie podniósł się i wyszedł z pokoju, by chwilę później zajrzeć do lodówki znajdującej się w pomieszczeniu będącym połączeniem salonu i kuchni.
Mieszkał w tym apartamencie całe życie. Pamiętał, jak kiedyś postanowili przemalować ściany w salonie i zamiast kremowej farby kupili brzoskwiniową. Mama nie chciała się zgodzić, żeby użyć tego koloru, więc dziewięcioletni Jisung musiał jechać z tatą po inną farbę. Chociaż wtedy niezbyt chciało mu się jeździć do sklepu, gdyż interesowało go tylko samo malowanie, teraz cieszył się, że spędził ten czas z ojcem.
Westchnął głośno, opierając się o blat szafki kuchennej. Nikt nie mógł go usłyszeć. Był sam. Jego matka była teraz w pracy, jak zwykle; nie miała dla niego dużo czasu. A pan Han? Pan Han... wyjechał. Dwa lata temu, do Malezji. Znalazł tam pracę i stwierdził, że dzięki temu będą mogli za jakiś czas się tam przeprowadzić albo zostać w Korei, może zmienić mieszkanie lub zamieszkać w Seulu.
Ale Jisung nie chciał żadnej z tych rzeczy. Wolał, żeby jego tata wrócił. Chciał mieć oboje rodziców przy sobie, tak bardzo za nim tęsknił. Praktycznie nie mieli ze sobą kontaktu, bo chłopak, mimo tęsknoty, nie chciał pisać czy dzwonić. Racja, to nie było zbyt dobre rozwiązanie — ale naprawdę bolało go to, że ojciec nie chciał wrócić.
Potrząsnął głową. Był teraz zajęty, miał lekcje do odrobienia. Nie powinien zaprzątać sobie już i tak zapełnionego umysłu czymś, czego tak czy siak nie zmieni.
***
Był już wieczór, gdy krzyknął w powietrze: „Nareszcie koniec!" i walnął głową w biurko. Nienawidził, kiedy tak długo schodziło mu się z lekcjami, a to był właśnie jeden z takich dni. Ale, na szczęście, już było po wszystkim i mógł spokojnie odetchnąć.
Z szerokim uśmiechem na twarzy ruszył do kuchni po jakieś przekąski, którymi mógłby się opychać podczas przeglądania swoich mediów społecznościowych. Czuł, że jest zbyt zmęczony, by coś oglądać, bo wtedy musiałby się skupić — a to była chyba ostatnia rzecz, którą chciał teraz robić.
Usiadł na kanapie w salonie i włączył internet w telefonie. Nie spodziewał się fali powiadomień i faktycznie, dostał ich tylko kilka, ale jedno z nich przyciągnęło jego uwagę:
Lee Know obserwuje Cię •「 5 minut temu 」
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro