My Baby
Minuta, jedna sześćdziesiąta godziny, składająca się z sześćdziesięciu sekund. Minuta to tak nie wiele a jednak podczas tej minuty możemy przeżyć więcej niż w przeciągu całego roku. Minuta bez oddechu, bez jakiegokolwiek ruchu, nie wiem nawet czy mrugałam. Przynajmniej wydawało się to jedynie minutą, zagłuszone wszystkim co działo się dookoła.
Podjechał do linii startowej, zeszłam ściągając kask. Powiedział mi dokładnie co i jak mam robić więc bez zbędnych pytań czy oporów wykonałam każde polecenie najlepiej jak potrafiłam. Podniosłam ręce i opuściłam jednocześnie stojąc na środku toru aby oznajmić rozpoczęcie wyścigu. Ruszyli mijając mnie w zawrotnej prędkości z obu stron. Zeszłam na bok w przyśpieszonym tempie. Jedno okrążenie, drugie, trzecie, zauważyłam czarne plamki przed oczami, przestałam liczyć okrążenia, które roił. Moje ciśnienie podskoczyło a oddech stał się ciężki. Ktoś się wywrócił, pomagali mu wstać, widziałam ślady krwi i dziwnie wykrzywioną rękę, która najprawdopodobniej została złamana, chyba przestałam oddychać. Wiliam przekroczył metę jako pierwszy, moje płuca płonęły pragnąc cennego oddechu, zdumiało mnie to że wygrał jednak zgodnie z jego poleceniem podbiegłam aby mu pogratulować tak jakby to zrobiła prawdziwa dziewczyna. Ucieszyłam się bardziej z tego, że był cały i zdrowy niż z jego wygranej. Zdjął kask i objął mnie ręką w czasie gdy ja oplotłam swoje ręce wokół jego szyi.
- Cieszę się, że jesteś cały. - Mówiłam cicho tylko do niego, uśmiechnęłam się gdy chciałam zrobić krok do tyłu. To wtedy nie wiedziałam co zrobić gdy jego usta tak nagle zbliżyły się do moich, obróciłam głowę i poczułam buziaka na policzku wiedząc, ze nie tam miał on wylądować. Z sztucznym, szerokim uśmiechem usiadłam za nim zakładając kask i po szybkim odebraniu nagrody w postaci kilku banknotów ruszyliśmy jak się domyślałam do domu naszych przyjaciół. Jak, ze się myliłam widząc pusty parking i chłopaka opierającego się o latarnie na jego środku. Był niewiele starszy od nas, wysoki, szczupły i okryty kapturem bluzy spuszczał głowę. Gdy William zwolnił podjeżdżając do niego głowę miałam pełną myśli, kim on może być?
W chwili gdy całkiem się zatrzymaliśmy zdezorientowanie objęło całą moją osobę. Zgasił silnik a chłopak stojący tuż obok wyjął z kieszeni kluczyki, William wyprostował się co dało mi jasny sygnał abym zeszła, co uczyniłam z odrętwiałym ciałem. Obawiałam się o co w tym wszystkim chodzi. Kiedy zeszłam i oddałam swój kask William z chłopakiem którego nie znałam zbili piątkę i zamienili się kluczykami. Kiedy zostałam objęta ramieniem i odwrócona w zupełnie innym kierunku dostrzegłam czarny samochód. Audi i jeśli się nie mylę to model a6 jednak znawcą nie jestem co oznacza, że zwyczajnie na samochodach się nie znam. Wyjechaliśmy z parkingu i ruszyliśmy w miarę pustą drogą.
- Dlaczego zamieniłeś motor na samochód? - siedziałam prosto nawet na niego nie patrząc jednak ciekawość zjadała mnie od środka.
- Robi się późno co oznacza, ze robi się chłodno a to, że niebo robi się ciemne przez chmury prowadzi do tego, że prawdopodobnie niedługo będzie padać. Nie odwożę Cię chwilowo do twojego domu ani nie jedziemy do mnie więc nie będziesz miała ewentualnie ubrań na zmianę więc samochód jest lepszą opcją na ten wieczór. Poza tym nie jesteś zbyt ciepło ubrana i jazda o tej porze nie jest dobrym pomysłem bo możesz się przeziębić. - I przez chwilę ale tylko przez tą krótką chwile spojrzał mi w oczy z lekkim uśmiechem na ustach. Spowodowało to moje zmieszanie i zmarszczenie brwi no bo że co proszę?
- Dobrze, dziękuję. - Sama nie wiem jak zdołałam to z siebie wydusić ale jednak. Jechaliśmy kilka minut w ciszy przerywanej piosenkami z radia. Podczas "satisfaction" rolling stones'ów rozluźniłam się i zaczęłam podśpiewywać pod nosem co nie uszło uwadze chłopaka siedzącego tuż obok.
- Lubisz taką muzykę? - podniósł jedną brew spoglądając na mnie przelotnie. Pokiwałam lekko głową nie przestając podśpiewywać pod nosem. - ciekawe.
- Nie zauważyłam abyś podwoził jakąś dziewczynę do szkoły. - nagła zmiana tematu spowodowała u niego chwilowe zmarszczenie brwi.
- Bo nie wożę dziewczyn. Wpadam do nich, nie lubię kiedy ktoś obcy kręci mi się po mieszkaniu więc żadnej też nie zapraszam do siebie. Skutek jest taki, że ich nie wożę. - Lekkie kiwanie głową które wykonałam ponownie wywołało jego podniesienie brwi.
- Czyli aby każda uwierzyła w nasz "związek" - mówiąc to słowo zrobiłam w powietrzu palcami znak niczym uszy króliczka. - wystarczy abyś podwiózł mnie do szkoły. To banalnie proste.
- Czy ja wiem. - widziałam jego nie chęć do tego pomysłu ale nie chciałam być przez niego wciąż obejmowana, czułam się wtedy całkowicie obezwładniona.
Wieczór spędziliśmy niesamowicie miło, w mieszkaniu Zacka gdzie Adam zawzięcie rozmawiał o czymś z Alexem. Zack próbował przekonać do czegoś Williama, a ja siedziałam z Evą rozmawiając głównie o naszych towarzyszach. Spędziliśmy tak prawie godzinę aż ja poszłam do łazienki i kiedy z niej wracałam Eva usadziła wszystkich panów dookoła stołu na kanapie i fotelach stawiając na jego środku paluszki w szklance.
- Co się dzieje? - stanęłam w progu drzwi do pokoju i obserwowałam jak Eva siada pomiędzy bratem i Alexem.
- Zagramy w grę. Tylko, że zmieniłam trochę zasady. - pomachała na mnie ręką abym usiadła przy nich więc podeszłam dwa kroki szukając miejsca dla siebie. Nie było. Uśmiechnęłam się do Alexa który zrozumiał mój przekaz i oparł się wygodnie o oparcie kanapy robiąc mi miejsce na swoich kolanach na których usiadłam.
- Każdy po kolei mówi coś czego nie zrobił na przykład nigdy nie piłam alkoholu i Ci którzy pili jedzą paluszka a ten kto zje ostatniego przegrywa. - Eva uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Okej a jaka jest kara dla przegranego? - zmarszczyłam brwi czekając na odpowiedź.
- Coś się wymyśli. - machnęła ręką i usiadła wygodnie.
- To kto zaczyna? - spojrzałam kolejno na każdego w pokoju i może mi się zdawało ale gdy moje spojrzenie spotkało się z spojrzeniem Williama zauważyłam coś co nie było obojętnością a wręcz pewnego rodzaju intensywnością spojrzenia zwłaszcza kiedy Alex objął mnie w tali.
- Nigdy, przenigdy, nie byłem, zakochany. - William wypowiedział powoli i dosadnie każde słowo na co ponownie skrzyżowałam z nim spojrzenie. Po paluszka sięgnęła Eva, Alex i Zack. Adam się zawahał po czym również jednego zjadł.
- Nigdy, nie biegałem nago po ulicy. - Zack zaśmiał się i patrzył na swoich kolegów po jego lewej i prawej stronie. Adam i William zjedli po paluszku.
- Nigdy nie miałem dwóch dziewczyn w łóżku jednego dnia. - Zack przestał się śmiać i zjadł paluszka. William nie zjadł jednego już sięgał po następnego. Zabolało, tylko nie wiem czemu... wielkim zdumieniem było kiedy to Alex sięgał po paluszka. jednak ja wiedziałam o nim wszystko tak jak on o mnie i nie zaskoczył mnie tym.
- Nigdy nie miałam kaca. - Wszyscy z wyjątkiem Evy zjedliśmy paluszka.
- Nigdy nie miałam ochoty przelecieć swojego kolegi, przyjaciela lub jak to wolicie panowie koleżanki lub przyjaciółki. - uśmiechnęłam się czekając aż Eva z Alexem zjedzą po paluszku. Jednak zaskoczeniem był William sięgający do szklanki tak jak i Adam.
- Nigdy nie udawałem związku z kimś kogo ledwo znam. - kochany przyjaciel zawsze musi się odgryźć. Razem z Williamem zjedliśmy po paluszku. gra trwała jeszcze kilka pytań aż stanęło na kolejce Zacka i ostatnim paluszku.
- Czekaj! Zmieńmy zasadę, ostatni paluszek i masz wymyśleć coś co zrobił każdy wiesz jak piłem piwo. – Adam spojrzał prosto w oczy Zacka na co ten roześmiał się i wręcz natychmiast wiedział co powiedzieć.
- Więc moi drodzy, jestem pewny, że każdy z nas przynajmniej raz wstawił na swoje konto społecznościowe jakiegokolwiek zdjęcia z dziewczyną jakąkolwiek aby można było myśleć, ze jestem w związku nawet jeśli w nim nie był, oczywiście drogie panie u was możemy mówić o zdjęciu z chłopakiem. – kończąc swój wywód Zack patrzył ze zwycięskim uśmiechem na ustach prosto na Williama, jak zauważyłam Adam również na niego patrzył co utwierdziło moje przekonanie, że to był najzwyczajniej w świecie spisek uknuty przeciwko Williamowi, chwila zawahania i William zjadł ostatni paluszek. wszyscy zgodnie zaśmialiśmy się a Zack wstał z zajmowanego przez niego fotela i wyczyniał coś na wzór tańca zwycięscy. Myślę, że chciał się odegrać bo przez naszą czwórkę to Zack zjadł najwięcej paluszków. - A twoją karą chcę aby było to co powiedziałem abyś przegrał. Wstaw zdjęcie z dziewczyną aby każdy myślał, ze jesteś w związku! - Zack cieszył się z swojego pomysłu. Ja jednak wiedziałam, ze będę tą dziewczyną z jego zdjęcia, w końcu to ze mną udaje.
- Przecież i tak każdy myśli, że chodzę z Summer. - wzruszył ramionami i wyjął swój telefon podając go Zackowi. - Chodź. - wyciągnął rękę w moją stronę a ja wstając z dotychczas zajmowanych prze ze mnie kolan Alexa powędrowałam na kolana Williama. Przyznam, że siadałam najdelikatniej jak tylko potrafiłam, a nogi miałam jak z waty. Objął mnie delikatnie i schował głowę w zagłębienie mojej szyi. Jednak Zack mruknął coś pod nosem i stając tuż obok nas stwierdziła jasno
- Więcej namiętności jesteście nastolatkami, William postaraj się, chcę widzieć, że to twoja dziewczyna. - w taki oto sposób usiadłam na jego kolanach przodem do niego i ułożyłam swoje dłonie na jego karku w czasie kiedy on swoje ulokował na moich biodrach. - Idealnie! Buziak i będę szczęśliwy publikując to zdjęcie! - W taki oto sposób William złączył nasze usta w delikatnym i czułym pocałunku w którym się rozpływałam.
- Podpisze "My Baby" ok? A no i oznaczyłem Summer. - Na te słowa oderwaliśmy się od siebie a William pokiwał jedynie twierdząco głową na słowa Zacka. Nie dał mi zejść z swoich kolan, zdołałam jedynie zmienić delikatnie pozycję i tak zostaliśmy kolejne pół godziny. Rozmawialiśmy wszyscy razem, śmieliśmy się z komentarzy pod tym głupim zdjęciem które Zack wstawił na instagrama Williama. W pewnym momencie William wziął mój telefon i zaobserwował się na wszystkich profilach społecznościowych lub pododawał się do moich znajomych. - skoro już taka z was para to wstaw tez coś na jej profil.
- Nie będzie to wyglądało jakbyśmy się umówili, że tak zrobimy? - spojrzałam na Zacka i Williama jednak obaj wzruszyli jedynie ramionami. - No dobra. - Wróciłam do swojej pozycji lekko się prostując i naciągnęłam koszulkę chłopaka robiąc szybkie zdjęcie i siadając wygodnie.
- Jakiś podpis, czy nie muszę? - roześmiałam się i dodałam zdjęcie na swój profil z podpisem w opisie "My BABY" - Chyba nie muszę Cię oznaczać? – Na te słowa Zack wręcz zawołał, że muszę go oznaczyć tak jak i ja jestem oznaczona u niego. - Dobra dodane. - Nie minął kwadrans a Eva zaczęła ziewać co zwróciło naszą uwagę na godzinę która była już późna przez co postanowiliśmy zbierać się do domów.
- Macie jak się zabrać? - Adam stał w drzwiach a my odwróciliśmy się do niego.
- Ta na spokojnie. - Zack z Alexem pojechali motorami swobodnie do domów a ja pożegnałam się z Evą i wsiadłyśmy do samochodu Williama.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego gdy chciałam wysiąść z auta.
- Buziak na dobranoc? - zastygłam w miejscu bo chyba się przesłyszałam. Jednak patrząc na niego dostrzegłam zadziorny uśmieszek i wiedziałam, że usłyszałam dokładnie to co powiedział.
- Dostałeś już wcześniej. - uśmiechnęłam się i wysiadłam z auta idąc prosto do domu i kierując się do swojego pokoju aby zapaść w upragniony sen.
Poniedziałek, jeden z najbardziej znienawidzonych dni przez każdego ucznia. Miewam ostatnio problemy z snem więc podejrzewam, że po mniej więcej trzech może czterech godzinach snu nie będę dzisiaj trzeźwo myśleć. Po wyszykowaniu się i ciągłej rozmowie z Alexem i wysłuchiwaniu jak bardzo nie lubi być przeziębiony wyszłam do szkoły. Próbę edukacji porzuciłam na drugiej godzinie lekcyjnej którą była historia. Nawet matmę przeżyję ale historia to przedmiot który ni jak ze mną nie współgra zwłaszcza, że nauczycielka ewidentnie należy do typu człowieka "to moja praca nie muszę być miła". Dodatkowo rozmowa z Evą jest o wiele ciekawsza, no może z wyjątkiem tego, że ciągle myśli jak czuje się Alex.
- Eva, może pogadaj z nim? - spojrzałam na nią z lekkim uśmieszkiem aby zrozumiała, że nie chodzi mi tylko o jego stan zdrowia. Bo proszę oni oboje się sobie podobają, czują coś do siebie ale nic z tym nie robią!
- Nie no co ty? To tylko przeziębienie nie będę do niego wypisywać. - Odwróciła się i wbiła wzrok w tablicę udając zainteresowanie lekcją.
- Mhmm, to może pogadasz z nim o czymś jeszcze? - Nie dam za wygraną, pierwszy raz od dawna Alex ma szansę na normalną dziewczynę. Jego ostatnia miała tygodniowy staż i nie była prawdziwą dziewczyną a raczej jego nocną zabawą. Zresztą on dla niej tak samo.
- Nie mam o czym. - Nie zdejmowała spojrzenia z tablicy co zaczęło mnie drażnić bo przecież oni sami nigdy nie zbiorą się aby zrobić krok w swoją stronę.
- Eva, lubisz go. - W jednej sekundzie jej spojrzenie wypalało dziurę w mojej głowie. - Nawet więcej niż tylko lubisz, prawda? - Uśmiechnęłam się delikatnie bo jej reakcja zdradzała mi wszystko. - On też Cię lubi. Widać to.
- Daj spokój, widzisz te wszystkie dziewczyny, które się wokół nich kręcą, moja postawa wobec niego nie ma najmniejszego sensu lepiej aby zostało jak jest. - Próbowała się uśmiechnąć ale nie wyszło to szczerze. Przemilczałam to i zanotowałam do zeszytu to co było napisane na tablicy.
Zaczęłam nową szkołę, nowe przyjaźnie. Moim jedynym przyjacielem do tej pory był Alex. Nigdy nie byłam popularna co przekładało się, na małą ilość znajomych. Wolałam siedzieć obok, niezależnie czy było to w szkole albo na wyścigach na które Alex czasami mnie zabierał. Nie byłam tak zwaną "grzeczną dziewczynką" jednak starałam się stać po tej dobrej stronie. Wraz z nową szkołą nie miałam w planie stawać się popularna lub szczególnie lubiana przez większe grono osób. Chciałam znaleźć kogoś miłego w swojej klasie bo niestety zdawałam sobie sprawę, że Alex jest dwa lata starszy i nie będzie wspierał mnie cały czas. Poznawszy Eve byłam bardzo szczęśliwa bo ona jest... jest wspaniała, miła, inteligenta, pogodna, czasami wredna i pewna siebie nie ważne w jakiej sytuacji się znajduje. Wraz z nią i Alexem przybył Adam, Zack i William. I dopiero wtedy zobaczyła jak przyjemnie jest mieć więcej znajomych z którymi można zwyczajnie wyjść, spędzić czas i świetnie się bawić. Liceum to dosłownie nowa przygoda która mnie spotkała. Nie tylko poznałam co to przyjaźń i rozpoznawanie na korytarzu szkolnym. Poznałam dokładnie czym jest zauroczenie, czym jest zabawa, i czym jest nie tylko zazdrość ale zawiść. Nienawidzę tych wytapetowanych babsztyli które cały czas kręcą się wokół Alexa, Adama, Zacka i Williama. Może Zack i Adam nie oddziałują w moim polu zazdrości ale Alex jest moim przyjacielem i nie lubię kiedy bawi się dziewczynami jak też kiedy to one bawią się nim, a William cóż po prostu nie lubię, kiedy przebywa w ich towarzystwie...
Wtorek, jest zdecydowanie lepszy od poniedziałku. Jestem w stanie przyswajać informacje a dodatkową zaletą jest to, że zaczynam lekcje dopiero od trzeciej godziny.
- Czemu jesteście tak uparci? - Zmarszczyłam brwi co było jedynie dowodem mojej potyczki umysłowej bo co jak co ale w głowie miałam wojnę myśli i pomysłów.
- Może ja zacznę wypytywać jak tam u Ciebie i Willa? Jak tam wasze nocne przejażdżki? Jak wasz udawany związek? - Eva stanęła przodem do mnie na szkolnym korytarzu i zaczęła wymieniać na palcach.
- Bardzo dobrze. - Uciekłam od niej wzrokiem bo te szafki są tak bardzo ciekawe... - Nie byłam z nim na żadnej przejażdżce od prawie dwóch tygodni. - Była to prawda bo tyle minęło od jego ostatniego wyścigu. Zabrał mnie tam po szkole, wystartowałam ich a później przewiózł mnie tak jak zwykle wzdłuż morza i odwiózł do domu. Możliwe, że przez te nasze przejażdżki polubiłam wyścigi mimo, że są tak niebezpieczne. - Nasz udawany związek rozpadł się cztery dni temu podczas jego obmacywania laski z drugiej klasy. - Niestety, widziałam ich i mimo, że wiedziałam jak powinnam się zachować to znaczy krzyknąć, że to koniec i takie tam ja zwyczajnie nie potrafiłam. Nie wiem czemu ale mimo braku głębszej relacji i jedynie udawania jego dziewczyny to zabolał mnie widok jego i dziewczyny w jego objęciach. Zdobyłam się wtedy jedynie na podniesienie ręki i wystawienie w jego kierunku środkowego palca co było niemym zerwaniem z mojej strony i tak oto dosłownie zerwałam bo od tych dwóch tygodni nie zamieniłam z nim ani jednego słowa. Czasami znajdowaliśmy się spojrzeniem na szkolnym korytarzu jednak szybko to spotkanie kończyłam odwracaniem wzroku. Nie powiem, że to coś wielkiego bo nigdy nic wielkiego między nami nie było ale to nie zmienia faktu, że było mi przykro.
- Co?! Jak to możliwe, że ja nic nie wiem?! - Eva zmarszczyła brwi przez co wyglądała niemal groźnie.
- W piątek po twojej ukochanej lekcji wychowania fizycznego z której się zerwałaś widziałam Williama całującego się z jakąś laską a, że było to na szkolnym parkingu przy światkach to nasz "związek" się rozpadł. - Opuściłam ręce, którymi robiłam króliczka w powietrzu i skrzyżowałam je pod piersiami.
- Szkoda, myślałam, że mogę liczyć na coś więcej z waszej strony. Myślałam, że będzie tak kolorowo. - Eva odpłynęła do swoich fantazji co zauważyłam po jej wyjątkowo szerokim uśmiechu. Coś więcej, cóż sama nie liczyłam na nic więcej. Lubiłam kiedy zabierał mnie na przejażdżkę, zatrzymywał się na parkingu z którego oglądaliśmy może w czasie kiedy on wypalał papierosa, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym a na koniec wracałam do domu. Pewnego razu zaczął mnie obejmować a ja z każdym kolejnym razem czułam się coraz swobodniej w jego ramionach. Zaczęłam się do niego przytulać i tak spędzaliśmy miłe chwile. Przez ostatnie dni, kiedy zatrzymywaliśmy się na tamtym parkingu nie tylko mnie przytulał ale również całował i przysięgam, że nie ma sobie równych. Nikomu o tym nie mówiłam, to znaczy Alex nie jest osobą z którą plotkowałabym o chłopakach a Evie nie powiem, nie chcę, wolę zdusić to w sobie i nie dopuścić żadnej myśli, że to było coś wyjątkowego bo nie było.
- Ja myślę tak o Tobie i Alexie. - Uśmiechnęłam się zadziornie co tylko spotęgowało zmieszanie dziewczyny. - Czekam tylko na wasz wielki romans.
- Którego nigdy nie będzie? - Spojrzała na sufit oddychając głęboko. - Nie chcę o tym gadać.
Środa, jak to było... byle do środy a dalej to już z górki? No nie do końca. Sprawdzian z matmy, kartkówka z biologii i odpytywanie ustne z angielskiego. Nie wiem co takiego strasznego zrobiliśmy dzisiaj jako uczniowie ale czuje jakby nauczyciele wyżywali się na nas. Eva nie przyszła dzisiaj do szkoły, Alex opuszcza cały tydzień przez chorobę. Adama nie widziałam, chwilę rozmawiałam z Zackiem co było pocieszające bo ten chłopak jest wiecznie szczęśliwy i nie mam pojęcia czemu. Z czego on się tak cieszy? William patrzył na mnie chwile gdy usiadłam na schodach aby w spokoju móc pisać sms z Alexem. Nie trwało to jednak długo bo ta blond wywłoka była chyba ciekawsza niż ja.
Czwartek, jest tak niewyobrażalnie nudno. Notowałam w zeszycie wszystko co dyktował nauczyciel jednak z skupienia wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Pierwsze nuty piosenki "Afraid" zespołu The Neighbourhood. Ta piosenka to... ustawiłam ją tylko jednej osobie. Wyjęłam telefon uciszając go i spojrzałam na wyświetlacz na którym widniał napis: Dylan. Wpatrywałam się chwilę w jego imię i nie wiedziałam czy przypadkiem mi się to nie wydaje, wtedy jego imię zamieniło się w komunikat o nieodebranym połączeniu. Przyszedł sms a ja prawie podskoczyłam na krześle
~ O której kończysz? ~
~ czekam przed szkołą ~
~ Niespodzianka, zapomniałem napisać ~
Nie zwracałam na nic uwagi poza tymi trzema słowami, czekam przed szkołą, Dylan czeka na mnie. Jak zbawienie zabrzmiał dzwonek na przerwę. Poderwałam się gwałtownie pakując w pośpiechu swoje rzeczy do torby i wręcz wybiegłam z klasy kierując się przed szkołę, nie obchodziło mnie, ze mam jeszcze trzy lekcje bo szłam do niego. Stanęłam na schodach rozglądając się po parkingu i był. Siedział w samochodzie tak jak napisał czekał na mnie. Pierwszy raz po mimo, że czułam na sobie spojrzenie pewnych ciemnych oczu nie zwracałam na nie uwagi. Prawie biegłam przemierzając te kilka metrów aby jak najszybciej znaleźć się przy nim...
Nie zmienił się ani trochę, co może i byłoby dziwne po nie całych trzech miesiącach ale jednak. Lekko zadarty nos, szeroki uśmiech i wesołe oczy. Wysiadł z auta i zrobił dwa kroki w moją stronę a ja już znalazłam się przy nim mocno się do niego przytulając. Ten sam zapach, i tak samo roztrzepane włosy. Ten sam Dylan. Objął mnie przez co oplotłam nogi wokół jego bioder a on jakbym nic nie ważyła obrócił się wokół własnej osi. Odstawił mnie na ziemię i uśmiechną radośnie, nie musiał nic mówić wystarczyło, że był. Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy po pizze a następnie do mnie gdzie rozwaliliśmy się na łóżku i gadaliśmy do nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro