Rozdział 1 "Czemu nie?"
Siedziałam na ławce tuż, pod dużym derbowym drzewem, którego cień dawał mi wielką ulgę w ten, upalny piątkowy wieczór. Rozglądałam się szukajac inspiracji, żeby następnie móc przenieść mój pogląd na świat, w prost do mojego rysownika, jednak nic. Pustka wkradla się do mojej głowy, więc uznałam że dobrym rozwiązaniem będzie, jak zamknę gruby zeszyt i odpocznę trochę w cieniu.
Tą piękną chwilę relaksu, przerwał mi dochodzący z niedaleka okrzyk:
- Kati!! Kaaati!!!- od razu otworzyłam oczy i zaczęłam się rozglądać. Kiedy zobaczyłam te kruczoczarne kręcone włosy, byłam pewna że to Susanne, nigdy nie widziałem jej w tak radosnym stanie. Podbiegła do mnie, usiadła na ławce i zaczęła mówić:
- Kati, słuchaj nie wiesz co się stało! Na całe wakacje wylatuje do Autsralii do Sydney!- starając się ukryć kipiącą we mnie zazdrość, zaczęłam się uśmiechać, a, ponieważ to moja przyjaciółka nie chciałam jej jakoś przydołować, chociaż jedyną osobą smutną byłam tu ja, to i tak nie dałam po sobie tego poznać. Z tego powodu, że moja mama pracuje za granicą, razem z tatą zawsze odwiedzamy ją w wakacje, Sus na wakacje jedzie, bo jej tata wyjeżdża do pracy, ale zawsze udaje że jedzie całą rodziną i znajomymi rodziców. Kiedy skończyła opowiadać, o tym co tam będzie robić I na jakie wielkie zakupy musi się wybrać, wstała i pobiegłam na autobus ( bo nie mieszka w naszym miasteczku) żegnając mnie głośnym i długim "pa".
~《♤》~
W domu, kiedy już ułożyłam się w moim ciepłym łóżeczku usłyszałam dźwięk mojego znaku SMS co spowodowało że z wielką niechęcią sięgnęłam po telefon.
Od: Agelika
Siemka! Jutro wieczorem w okolicach dwudziestej robię grilla. Będzie cała nasza klasa, myślę że fajnie będzie się spotkać tak przed wakacjami :D
Do: Angelika
Oki
Byłam strasznie zdziwiona że Angelika do mnie piszę, ale poniekąd miała rację, fajnie się spotkać tym bardziej że już w piątek jest koniec roku. " pewnie i tak wszyscy wyjeżdżają na kolonie i obozy, a w 3 liceum nie będzie tak łatwo... będę się musiała uczyć bez przerwy. Chyba pójdę do tej lizuski" - pomyślałam zamykając już powieki
Kolejnego dnia postanowiłam nie ruszać się z pokoju, więc chwycilam telefon i zaczęła przeglądać moje wszystkie portale społecznościowe.
Pochłonięta światem Internetu, nie zauważyłam, że zbliża się dziewiętnasta trzydzieści, jednak tuż po zerknięciu na zegarek, ocknelam się i ruszyłam do szafy wybrać coś na grilla. Zależało mi na czymś lekkim, a zarazem dość kobiecym, dlatego zdecydowałam się na krótkie dzinsowe szorty z dziurami i wysokim stanem oraz wypuściłam do nich białą bluzkę. Całość przykryłam długim szarym swetrem. Nie czekając zbyt długo, po zrobieniu delikatnego makijażu, zeszłam na dół.
- Idę do koleżanki na domówke, więc wrócę późno- powiedział dość lekcewazacym tonem do taty, co często mi się zdarzało i trzasnęłam drzwiami. Kiedy już przekroczyła granice mojego osiedla, czekał mnie pieciominutowy spacer. Następnie zeszłam z chodnika i weszłam na piaszczystą drozkę otoczona z prawej i lewej lasem. Przeszłam się jeszcze kawałek, aż usłyszałam głośne darcie się chłopaków, co oznaczało że nie mogłam trafić lepiej
- Siema Katrine!- powitała mnie Angelika, gdy weszłam na podwórko. Najbardziej zaskakującym mnie elementem był rząd dziewcząt na chustawce gospodyni. Na samym środku siedziała Sus, która pokazywała zdjęcia.
- O, a tam pójdę, o, o, zobaczcie, a to mój pokój! Tata mi taki załatwił, a co najważniejsze to to, że jest na drugim końcu holetu i rodzice w ogóle nie ma do mnie dostępu - mówiła moja przyjaciółka, a grono dziewczyn które ją otaczało, odpowiadało okrzykami "Łaał","Ty to masz fajnie" albo "Zaardro" przywialam się z nimi i od razu zobaczyłam Krisa, z którym także się przywitałam, a on jak na typowego podrywacza przystało, przywitał mnie słowami:
- Po co tak uporczywie zakładasz te soczewki? Przecież nasz takie piękne błękitne oczy?
- Błękit nie pasuje do koloru moich włosów - westchnęłm
- Ależ skąd! Brąz i błękit to najbardziej ładne połączenie świata - Nie chcąc już dłużej kontynuować rozmowy o moim wyglądzie szybko zmieniłam temat.
- A gdzie jedziesz na wakacje?- ten wątek przyszedł mi najszybciej, bo czułam, że potrzebuje jakiegoś pocieszenia, po tym jak dowiedziałam się, gdzie Sus jedzie na wakacje. Na to, on odwrócił się do reszty znajomych i powiedział:
- Ej ludzie! Słuchajcie, miałem wam powiedzieć w szkole, ale powiem teraz. Jedziemy całą ekipą, nad jezioro Beerdis! Mój brat nas zawiezie, ale...- zwolnił trochę i zbliżył się do grona dziewczyn na huśtawce - dziewczyny, jedziecie z nami? I ty Kartine? I tak jedziemy na dwa auta bo Geoge, I Oliver nie mają z kim pojechać, a busy, którymi jedziemy są osmioosobowe, więc zostaje pięć miejsc. - nagle coś we mnie tknelo jakby takie małe poczucie cze ktoś o mnie nie zapomniał i całą napalona ta decyzją zapytałam:
- A na ile to dni? Tydzień? Dwa?
- Całe wakacje. No weźcie dziewczyny, nawet Angelika jedzie, zgódźcie, się będziemy rozpalać ogniska, kąpać się nad jeziorem, opalać się i to na stówe będą niezapomniane wakacje!- Kris był najwyraźniej podekscytowany. Jako pierwsza zabrała głos Boonie:
- To, ja jadę, a co! Rozerwę się trochę!- dziewczyna o ciemnej karnacji wstała i przebiegła do chłopaków, którzy stali obok stolika z alkoholem, kołysząc przy tym swoimi brązowymi, krótkimi włosami. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to jest gra "pierwszy lepszy" i jak nie powiem że chce jechać, to zostanę na marne, a na fejsie, będzie mnóstwo ich zdjęć z nad tego jeziora...
- Dobra ja też jadę!- zawołała Joan - " Dobra teraz ty, jedziesz jedziesz!" Pomyślałam będąc coraz bardziej zdezorientowana, nie chciałam się zgadzać bez wiedzy taty...
- A mogła bym też ja? - zapytała rudowłosa Rose i także poszła w stronę chłopaków.
- Dobra to szalone ale jadę, czemu nie?- wreszcie przemówiłam nie wiązać że sądziłam się na tak szalony pomysł. Ostatnia podeszła Ashley. Kiedy mieliśmy już pełen skład, Kris wyjaśnił ile trzeba zapłacić, gdzie będziemy mieszkać i takie tam. Sam wieczór świetnie się udał. Śmialiśmy się taczylismy, piliśmy i na serio świetnie się bawiliśmy. Wróciłam gdzieś tak o pierwszej, a moje zmęczone nogi obrazu polierowaly się w stronę łóżka. " Teraz to wszystko trzeba powiedzieć tacie..." zamyslilam się.
Gdy wstałam rano od razu zeszłam na śniadanie, tam zostałam tate przegladajacego Internet. Usiadłam obok niego na szarej sofie i zaczęłam mówić
- Jadę na wakacje z przyjaciółmi- te słowa naprawdę wiele mnie kosztowały.
- Dobrze a na ile?
- Dwa miesiące. Jadę i koniec sama zapłacę, a teraz muszę iść pa! - i jak zwykle trzasnęłam drzwiami. Nie mam dobrych kontaktów z tatą, bo to przez niego wyjechała mama...
Szłam w stronę miasta, aż zobaczyłam spięte w kucyka włosy koloru ciemny blond. Od razu wiedziałam że to Joan, ponieważ tylko ona praktycznie z całej szkoły ma włosy takiego koloru. Dziewczyna opierała się o drzewo jedną ręką, a w drugiej zaś trzymała telefon. Podbiegłam do niej co spowodowało uśmiech na jej ustach.
- Co ty tu robisz przecież nie ma dziewiątej?- zapytałam
- Równie dobrze mogłabym ci zadać to samo pytanie - uśmiechnęła się Joan
- Ja, pokłóciłam się z tatą- o ile można było to nazwać kłótnią - i właśnie idę do miasta coś zjeść
- Wiesz, wszystkie kawiarnie otwierają się o ósmej, ale jest jedna, - spojrzała na zegarek - powinna być już otwarta, idziemy?
- Czemu nie?- odparłam i ruszyłyśmy do miasta. Na miejscu tak jak i po drodze, dużo gadałyśmy, aż w końcu na naszej rozmowy wkradł się temat wyjazdu.
- Jezu, jak ja się nie mogę doczekać! - powiedziała Joan zamykając oczy. - Szkoda tylko że Sus nie jedzie co?
- Nie wiem. Dla mnie to i nawet dobrze- mruknęłam. Joan zrobiła wielkie oczy, najwyraźniej była zdziwiona. Gdy usiadłyśmy przy stoliku z kubkami gorącej czekolady, starałam się jej wyjaśnić, że nie znioslabym tego, jak cały czas gada co ona poświęciła żeby wyjechać nad jezioro.
- Proszę tylko jej nie mów, lubię ją, ale czasami są takie momenty, że najchętniej bym ja udusiła - powiedziałam na sam koniec, patrząc się na Joan blagalnym wzrokiem. Dziewczyna kiwnęła głową i uśmiechnęła się.
Nie chciałam wracać do domu, jednak po chwili namysłu postanowiłam przynajmniej wrócić na osiedle. Myślami starałam się odbiegać od, tematu rozmowy rozmowy z tatą, ale gdzieś z tylu głowy te przekonanie nie dawało mi normalnie funkcjonować. Biłam się z tą wizją przez krótką chwilę, aż zorientowałam się że stoję tuż przed drzwiami. Zapukalam i weszłam do środka.
- Opoweisz mi wszystko o tych wakacjach - powiedział mój tata nie odkrywając wzroku z komputera. Przeszłam przez korytarz w głowie mając tylko jedną myśl: "miejmy to już za sobą"
Porozmawiałam z ojcem, licząc, że jego odpowiedź dorówna poprzedniej. Zamknął komputer I skierował wzrok na mnie.
- No, dobrze, a, więc nad jakie jezioro to się wybiera moje córcia?- zapytał wygodnie opierając się o zagłówek.
- Jedziemy z prawie całą klasą, nad jezioro Beerdis i...
- Czekaj, nad jakie jezioro?- uśmiech szybko uciekł z twarzy rodzica.
- Nad Beedris jedziemy...- powtorzylam, jednak tata szybko mi przerwał
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro