VI. "Że nie poznam jej"
- Jason..
-Mała tu jesteś!!!- w tym samym momencie usłyszałam wołanie bardzo znanego mi głosu.
Odsuwam się od bruneta, obracam się i widzę biegnącego w moją stronę Willa. Podbiega do mnie, daje buziaka w policzek i zamyka w szczelnym uścisku. Odsuwa się ode mnie i tak jakby oddycha z ulgą.
-Boże, ale mnie przestraszyłaś. Nie znikaj mi tak nigdy więcej. Jasne?- mówi to i patrzy na mnie wyczekująco.
-Tak. Przepraszam- w tej chwili przypominam sobie o obecności osoby trzeciej- Coś mnie zatrzymało.- zerkam odruchowo w stronę stojącego obok Jasona.
Will zdaje się dopiero zauważył, że nie jesteśmy sami. Chwycił mnie za rękę i odciągną na bok.
-Musimy porozmawiać.- wyszeptał, a ja z małym oporem ruszyłam za nim. Na prawdę, nie chciałam zostawiać mojego nowo poznanego towarzysza. Zaintrygował mnie i byłam cieka co mi jeszcze powie.
-A musimy teraz?- kątem oka zauważyłam, że Jason nam się przygląda, a jego dłonie zaciśnięte są w pięści.
-Tak.-powiedział, a ja dopiero teraz zauważyłam, że jest cały spięty i zestresowany.- Smith tu jest- na dźwięk tego imienia zesztywniałam- Podobno ci tu widział z tym gościem.-wskazał na Jasona- A teraz szuka cię jak oszalały. Nie wiem o co chodzi, ale musiałem cię ostrzec. Nie wygląda to dobrze, wiesz jaki on jest.
Oj. Wiem. I to za dobrze. Nie zwracając już na nic uwagi ruszam wraz z Willem w stronę auta.
-Hej ..! Nie powiedziałaś mi jak masz na imię!!!- usłyszałam za sobą krzyk Jasona, ale nie mogłam się zatrzymać. Musze jak najszybciej wrócić do domu. Jestem przekonana, że Smith do mnie przyjdzie. A to nie skończy się dobrze.
Gdy docieramy do samochodu w środku czekan na nas już Derek. Wsiadamy i z piskiem opon opuszczamy to miejsce.
Wyjeżdżając zza rogu dostrzegam Jasona. Rozgląda się. Wręcz panicznie się rozgląda. Jakby czegoś szukał? Jakby szukał kogoś? W pewnym momencie nasze spojrzenia się krzyżują, a jego ramiona opuszczają się tak jakby zeszło z niego całe napięcie. Niestety szybko wracają na poprzednie miejsce. Gdy zobaczył, że odjeżdżam ruszył biegiem w moją stronę, ale było już za późno.
Czy to oznacza, że to właśnie mnie szukał? Mnie? Ale po co? Przez chwile chciałam poprosić Willa by się zatrzymał, ale zdałam sobie sprawę, że nie mogę. Po prostu nie mogę.
Coraz bardziej się oddalaliśmy, a czułam coś dziwnego. Taki dziwny uścisk w sercu. Co to?? Co się dzieje? Nie mogłam sobie pozwolić na żadne uczucia. Nie względem jego. Nie znam go do cholery!. Wiem moglibyśmy się poznawać. Bo przecież na tym polega związek. Na poznawaniu drugiej osoby. Ale ja po prostu nie mogę!! Nie chce nikogo mieszać w to bagno, którym jest moje życie. Nikogo, a zwłaszcza jego. Mimo wszystko wydawał się być super gościem. Nie mogę ingerować w jego życie. Zniszczyłabym go. A tego bym sobie nigdy nie wybaczyła.
<Jason>
Przyszedłem do tego klubu sam nie wiem po co. Mój kumpel Max zaproponował mi po prosty wyjascie na piwo. Szczerze nie miałem na to w ogóle ochoty, no ale czego nie robi sie dla kumpli.
Weszliśmy do środka i od razu ruszyliśmy w stronę baru. Zamówiliśmy sobie po piwie i siedzieliśmy tak gadajac.
W pewnym momencie dostrzegłem po drugiej stronie baru pewna blondynke. Była piękna. Te długie wlosy, szczupła figura. Sposób w jaki była ubrana. Jej stój nie odsłaniał może aż tak dużo jednak to dawało mojej wyobraźni duże pole do popisu. Nawet stąd widzę te śliczne niebieskie oczy. Piękne usta. Zgrabny nosek. Długie, chude nogi. Jędrne pośladki. O biuście już nie wspomnę.
Jeszcze nigdy w całym moim dwudziesto-piecio letnim życiu nie widziałem tak zjawiskowej kobiety. Musiałem ją poznać. Już chciałem sie podnieść i do niej podejść gdy ni stad ni zowąd pojawił sie jakiś facet. Zaczeli rozmawiać jakby sie już znali od dawna, a po chwil ruszyli na parkiet. Tańczyli bardzo blisko siebie nie przejmując sie niczym dokoła.
Kurwa. Kim jest ten facet? Jej chlopakiem? Po moim ciele rozeszło sie dziwne uczucie. Jakby... sam nie wiem.....zazdrość?? Nie to nie możliwe. Przecież nie znam tej laski! Owszed spodobała mi sie ale to nie zmienia faktu że jej nie znam! Co sie ze mna dzieję?!
Moje rozmyślania przerywa jakaś brunetka zajmujaca miejsce obok mnie przyczym otarla się o mnie swoim pokaźnym biustem. Spojrzałem na nią. Nie była taka zła. Daleko jej było do tajemniczej blondynki. No ale....
Dziewczyna chwycila mnie z reka i zaprowadziła na parkiet. Tańczyła przy mnie bardzo erotyczny taniec. O ile można nazwać to tańcem. W zasadzie po prostu się o mnie ocierała. Ale nie broniłem sie kiedy zaciagnela mnie do łazienki na szybki numerek.
Nie zamierzam zaprzeczać. Zdarzały mi sie takie sytuację. Ale nigdy żadnej niczego nie obiecałem ani do niczego nie zmuszałem. Chodziło tylko o seks. Może to głupio brzmi ale jestem tylko facetem. Czasem po prostu musze sobie ulżyć. A jak są chetne do pomocy to ja nie odmawiam.
Po wszystkim wróciłem do baru i znów dostrzegłem blondynke. Tym razem siedziała juz z innym facetem. Nie wyglądała na zadowolona ale to juz nie moj problem. Niech jej pomoże jej chłoptaś.
Zaczęłem rozgladac sie za Maxem ale nigdzie go nie mogłem znaleźć. Tak wiec postanowilem opuścić to miejsce i udać sie do domu. Miałem dość.
Gdy kierowalem sie już do wyjścia nagle ktoś sie na mnie rzucił. Była to ta dziewczyna. Nie mogłem uwierzyć, a zwłaszcza gdy usłyszałem co mówi. Sam sie nie odezwałem ani słowem. Stałem tam jedynie i wpatrywałem sie w jej przepiękne oczy które również patrzyły w moje.
Tkwimy tak dobre kilka minut aż przerwał na ten natrent siedzący obok. Gdy usłyszałem co mówi o dziewczynie nie wytrzymalem i z całej siły uderzyłem go. Nikomu nie pozwole nazywac jej dziwką. Owszem nie znam jej ale z daleko wygladala na porządną dziewczynę. Kolejny potok słów z gęby tego śmiecie powoduje że chce mu jeszcze raz przyłożyć. W ostatniej chwili niebieskooka mnie powstrzymuje. A dla mnie świat po raz drugi zatrzymuje się w miejscu. Znowu wpatrujemy się nawzajem w swoje oczy.
Naglę za nią dostrzegam Smitha, nowego szefa Dreftu, który nam się przygląda. . Co on tu robi? A co ważniejsze. Czy ta dziewczyna jest z nim jakoś powiązana. Wpadam w szał. Wygarnąłem jej i od razu tego pożałowałem. Przyznaje. Nie jestem osobą którą trudno wyprowadzić z równowagi. Ale opanowuje się wiedząc że dziewczyna się mnie boi. Jak mogłem do tego dopuścić? Dziewczyna która na prawdę mi się spodobała boi się mnie.
Postanawiam załagodzić sprawę i zabieram ją na spacer. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę że wciąż nie znam jej imienia. Nie chciałem nalegać no ale jednak. Musiałem się dowiedzieć. Nie mogła mi się wymknąć. Chce ją poznać i nie odpuszczę tak łatwo.
Gdy już mam poznać jej imię zjawia się on. Ten sam facet z którym tańczyła. Krew się we mnie gotuje jak widzę ich trzymających się za rękę. Jestem tak wkurzony że dopiero po chwili orientuję się, że odchodzą. Wołam za nią ale nie zwraca na mnie uwagi. Ruszam za nią biegiem w obawie że mi zniknie. Na moje nieszczęść tracę ją z oczu. Cały się spinam na myśl że już jej nie zobaczę. Że się więcej nie spotkamy. Że nie poznam jej imienia. Że nie poznam jej.
Nagle napotykam jej piękne oczy lecz jest za późno. Odjeżdża a ja nie mogę uwierzyć że mogę jej więcej nie zobaczyć. I wtedy wpadam na pewien pomysł. Wyjmuje telefon i dzwonie do Alexsa mojego zaufanego człowieka. Proszę go aby jak najszybciej namierzył samochód którym odjechała blondynka.
Teraz pozostaje mi już tylko czekać na cud i mieć nadzieje że spotkamy się ponownie.
***
Witam.
Jak wam się podoba narracja z puntu widzenia Jasona??? Wiem powtórzyłam tak jakby poprzedni rozdział no ale nie mogłam się powstrzymać. Chciałam żebyście spojrzeli na to wszystko z jego strony.
Dalej czekam na wasze komentarze. Proszę dajcie mi szanse. Ta historia dopiero się rozkręca :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro