Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III. "Obyś miał rację?"

-Ratunku!-zaczęłam wołać- Pomo...-przerwała mi jego ręka zaciśnięta na moich ustach.

Jego oczy pociemniały, a drugą rękę włożył pod moją bluzkę. Wzdrygnęłam się czując na sobie, jego obleśne łapy. Gdy, ja się cały czas szarpałam, jego dłoń wędrowała ku górze. Ponownie chciał krzyknąć, ale z moich ust, wydobył się jedynie zdławiony szloch. Dopiero teraz, zdałam sobie sprawę, że płacze.

Nagle ktoś zapukał do drzwi i od razu chwycił za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zza drugiej strony drewnianej powłoki, dobiegł mnie głos Dereka. Gdy rozpoznałam jego głos, krzyknęłam przez dłoń Smith-a. Miałam nadzieje, że może jednak mnie usłyszał.

-Niki? To ty?-ponownie wydałam z siebie dźwięk.-Niki?! Co się dzieje? - Derek zaczął coraz bardziej napierać na drzwi.- Nikki! Odpowiedz!!

Ugryzłam Smitha w rękę i wykrzyknęłam imię chłopaka stojącego za drzwiami.

Nie musiałam długo czekać. Drzwi się otworzyły, a do środka wparował Derek wraz z Will-em. Odciągnęli ode mnie Smitha, a Will po raz kolejny tego dnia, zamknął mnie w szczelnym uścisku.

-Malutka, nic ci nie jest?- spytał ze strachem w głosie- Hej, jestem tu. Spójrz na mnie.- wrącz mnie błagał.- Błagam cię, odezwij się.- jego głos drżał. W końcu podniosłam głowę, a moje oczy natrafiłam na jego brązowe tęczówki.

Will jest wysokim i dobrze zbudowanym facetem. Jego włosy mają brązowy kolor, tak samo jak oczy. Ciało pokryte ma niezliczoną ilością tatuaży. Gdyby ktoś na niego spojrzał, mógłby pomyśleć, że to kolejny przykład bad boy, ale nawet nie macie pojęcia, jak dalekie jest od niego to stwierdzenie. Will w rzeczywistości  jest miłym i porządnym gościem. Zawsze mnie wysłucha i doradzi. Nigdy, ale to nigdy nie zostawi mnie w potrzebie. Zawsze mogę do niego przyjść, nie zważając, która jest godziny, czy jak absurdalny i głupi jest tego powód.

-Nikki?- zapytał po raz kolejny, a w jego głosie wyczułam niemal desperacje.

-Już dobrze- odpowiedziałam na co odetchnął z ulgą- Sorki, trochę mnie zamroczyło.- próbowałam się zaśmiać albo chociaż uśmiechnąć, ale chyba mi się nie udało - Dziękuje.- wtuliłam się w niego, a on głaskał w opiekuńczym geście moje włosy.

-Wystraszyłaś mnie. Nawet nie wiesz jak bardzo.- powiedział szeptem.- Na pewno nic ci nie jest? Nic ci nie zrobił?

-Nie, nic mi nie jest. Jeszcze raz dziękuje- wspięłam się na palcie i dałam mu całusa w policzek.

-O co tak właściwie chodziło? Co się stało?- spytał po dłuższej chwili milczenia.

-O tą akcje- odsunęłam się od niego- Chodź opowiem ci wszystko.- wyciągnęłam do niego rękę, a on ją chwycił pewnie i ruszyliśmy w stronę mojego pokoju.

Pomieszczenie nie jest za duże, ale w sam raz dla mnie. Na ścianie przeciw ległej do drzwi stoi łóżko, a obok niego szafka nocna. Po lewej stronię,  znajduje się okno, w rogu szafa, a na ostatniej ścianie regał z książkami oraz biurko.

 Gdy weszliśmy do środka, opowiedziałam mu wszystko. Will, jak zawsze wytrwale wysłuchał mnie do końca, nie przerywając mi ani razu. I za to go uwielbiałam .

-A wiec co o tym wszystkim sądzisz?- spytałam na koniec.

-Musze przyznać, że mnie tym zaskoczyłaś.- przerwał na chwile i pokręcił głową.- Sądzę, że to bardzo ryzykowne i nie za bardzo mi się podoba to, że miałabyś się narażać na niebezpieczeństwo.- zawiesił na chwile głos.-Ale powinnaś to zrobić.-wypalił, a ja spojrzałam na niego w pełnym szoku- Uważam, że powinnaś zaryzykować i to zrobić. Inaczej nigdy nie uwolnisz się od Smitha. - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.

- Ty mówisz poważnie? Słuchałeś mnie w ogóle? Wisz co może się stać? Przecież wiesz jaki jest Smith, On będzie chciał za wszelką cenę mi utrudnić to zadanie. Zrobi wszystko, by mnie pogrążyć.-mówiłam tak szybko, że zabrakło mi tchu.- Myślałam, że mnie lubisz?- próbowałam zażartować.

-Oczywiście, że cie lubię. Wręcz kocham. Ale posłuchaj- przerwał na chwile, a ja skinęłam by mówił dalej- Jeśli tego nie zrobisz, nic się nie zmieni, a tak masz szanse uwolnić się od Smitha raz na zawsze. Jesteś silna i jestem pewien, że sobie poradzisz. Ale gdyby coś jednak poszło nie tak- wstrząsnął głową, jaby chciał wyprzeć się tej myśli- Dobrze wiesz, że nie pozwolę cie skrzywdzić. Nie ważne co powie Smith. Przyjdę po ciebie! I nie pozwo by ktokolwiek cię zranił!! Rozumiesz?

Odpowiedziłąm jedynie skinieniem. Widziałam, że Will poniekąd ma racje. Że może mi się udać. MOŻE. Ale jeśli nie zrobie nic utkne w miejscu, czego nie chce. Musiałam chociaż spróbować. Boje się, ale jednocześnie wierze w jego słowa. Nigdy mnie nie zostawił i dbał o mnie. Mialam niemal 100% pewność, że nie pozwoli mnie skrzywdzić. Czemu NIEMAL? Obawiam się, że może jednak nie zdążcyć na czas. A to by go zniszczyło. Już nie bałam się tyle co o siebie, co o niego. Zdawałam sobie sprawę, że Will jest w stanie zrobić cos głupiego by nic mi się nie stało.

Byłam tak pogrążona w swoich myślach, że nie zauważyłam kiedy Will znów trzymał mnie w ramionach.

-Dasz rade. Słyszysz?- podniósł mój podbródek tak, że musiałam spojrzeć mu w oczy- Jesteś najsilniejszą kobietą jaka znam. Wirze, że dasz sobie radę. I zobaczysz, za jakiś czas będziemy wspominać jaka byłaś głupia, chcąc zrezygnować z twojej najlepiej wykonanej akcji.

-Obyś miał rację.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.- Ja po prostu sie boje, że nie dam sobie rady, że nie uda mi sie go w sobie rozkochać, że mu sie nie spodobam.

-No teraz to sobie chyba żartujesz?- zaśmiał sie - Jesteś piękną, inteligentną i seksowną dziewczyną. Jason...? Tak ma na imie szef The Krigs, tak? - pokiwałam znowu twierdząc o głową- Tak wiec Jason musiałby być idiotą albo ślepcem żebyś nie wpadla mu w oko. Gdyby nie to, że cie kocham jak siostre to sam bym cie przeleciał.

Na te słowa oboje wybuchlismy śmiechem

- No skoro tak to ujmujesz.... Dobrze zrobie to.

-I...?- dopytywał chłopak.

-I dziekuje.?- powiedziałam zgadujac.

-I...?- dopytywal dalej z szerokim uśmiechem

-I jesteś cudowny?- nie miałam pojecia o co mu w tej chwil może chodzić.

Will ponownie wybuchł śmiechem.

- To też. Ale chodziło mi o to żebyś powiedziała, że dasz rade.- nagle spoważniał- I że przyjdzisz do mnie gdybo cokolwiek sie działo. Dobrze?

-Tak- odpowiedzialam z lekkim uśmiechem.- Dziękuję. Ty zawsze wiesz co powiedzieć.- ponownie wytulilam sie w jego ramiona.

-Wystko sie ułoży zobaczysz.-wyszeptal w moje włosy.

Śiedzielismu tak jeszcze dobre pół godziny wciąż  rozmawiając tylko, że już na lżejsze tematy. Potem Will wyszedł, a ja zostałam sama. Postanowiłam, że wezmę prysznic i juz sie położyć, choć była jeszcze  wczesna godzina. Nie chciało mi sie spać wic stwierdziłam że może coś poczytam.

Pod przysnicem doszlam do wniosku, że jutro zacznę swoja misje "Rozkochać Jasona Heel-a".  Postanowiła, że musze wykorzystać odtaynie godziny wolności, że tak powiem i pójdę sie rozerwać. Wyjęłam wiec telefon i zadzwonilam do Derek. Jeżeli chodzi o imprezy to najlepszym towarzyszem był wlasnie on. Odebrał juz po drugim sygnale.

- Halo?

- Czesc tu Niki.

-Niki! Słuchaj chciałem cie przeprosic. - powiedział ze skruchą.

- Za co?- nie wiedziałam o co może mu chodzić.

-Za tą cała sprawe ze Smithem. Na prawde nie miałem pojecia po co chce sie z toba spotkać. Tak właściwie to dalej nie wiem. Prosze cie wybacz mi. Gdybym wiedział jak to sie skończy w życiu bym cie nie ściągnął  na ten plac. Uwierz....

-Stop!- przerwalam mu bo gadał jak nakręcony.- Nic sie nie stało. Wierze ci.

-Naprawdę?- spytał z nadzieją,

- No w sumie mam pewne wątpliwości- postanowiłam trochę się z nim podroczyć.

-Zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła

-Wszystko?

-Tak, oczywiści.

-W takim razie....-udałam że się zastanawiam- zbierz  chłopaków

-Co? Ale po co?- spytał zdziwiony

- No jak to po co? Idziemy na imprezę.- gdy wypowiedziałam ostanie słowo pod drugiej stronie wybuchł gardłowy śmiech  

***

Hej, przepraszam że tak długo musieliście czekać. Po pierwsze, ostatnie niezbyt miałam czas i wenę. Po drugie kiedy już napisałam praktycznie cały trzeci rozdział okazało się że nie miałam internetu przez co połowa napisanego tekstu przepadła. Ale jest. W końcu jest trzeci. xDD

Aha i oczywiście przepraszam za błędy. :P

Na koniec chciałabym podziękować kryptoruda i kariolinie123414  za oddanie głosu i komentarz. To dużo dla mnie znaczy. Dziękuje :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro