9.
To co zrobiła Mary nie było w porządku. Kobieta postanowiła współpracować z Brytyjskimi Ludźmi Pisma nawet nie wspominając nikomu o tym. Sam i Dean poczuli się zdradzeni przez własną matkę. Bell uraziło to że na początku Mary ukrywała ten fakt, a gdy wyszedł na jaw nie przeprosiła za swój wybór, wybrała ich zamiast swoje dzieci, to zabolało najbardziej. Bracia byli źli, wściekli, zwłaszcza Dean, przecież ci ludzie prawie ich zabili, jak mają komuś takiemu zaufać? A jednak Mary zdecydowała się z nimi pracować. Mimo to Bell w pewnym sensie zrozumiała wybór Mary, choć kobieta mogła to inaczej rozegrać powinna była z nimi o tym porozmawiać na spokojnie, a nie wszystko ukrywać. Chłopcy na pewno na początku wyrażali by swoje ogromne niezadowolenie, ale z czasem mogło im to przejść, Bell dobrze ich zna, wie jak do nich podejść by zmienili zdanie. A słowa Micka o świecie bez potworów, które zabijają niewinnych ludzi brzmi bardzo kusząco, a zwłaszcza to co ci brytyjczycy mają do zaoferowania, broń, pieniądze i wiele innych rzeczy, w zamian chcą tylko by wykonywać ich polecenia, by zabijać potwory dla nich, nadal mogą polować jak wcześniej ale tym razem z większą szansą na wygraną jeśli oczywiście dołączy się do nich.
Bell stukając paznokciami o blat podniosła wzrok na siedzących przy stole swoich braci, jak zwykle byli zajęci swoimi sprawami. A ona rozmyślała nad pewną sprawą.
-Będziesz się tak dalej patrzeć czy w końcu powiesz co ci chodzi po głowie?- spojrzał na nią Dean przerywając czytanie. Czuł że jego siostrę dręczy jakaś myśl, zawsze robi wtedy swoją minę filozofa jakby zastanawiała się nad sensem ludzkiej egzystencji.
-Ale obawiam się, że jeśli to powiem nie będziecie zadowoleni.
-Nie dowiemy się jeśli nic nam nie powiesz.- powiedział zachęcająco Sam odrywając swój wzrok od laptopa i przenosząc go na nią.
-Myślałam o przyłączeniu się do tych brytoli...- zaczęła dość niepewnie.
-Co? Odbiło ci!- żachnął się Dean przerywając jej gdy do jego uszu doszły słowa Bell.- Wystarczy że nasza mama nas zdradziła, to jeszcze ty chcesz to zrobić.?- zbulwersował się blondyn, a jeszcze chwile temu był taki spokojny.
-Chyba nie myślisz poważnie?- zapytał z niedowierzaniem Sam. Nie spodziewał się z jej strony takiego ciosu. Sama mówiła że im nie ufa, a teraz mówi że chce się do nich przyłączyć. To niedorzeczne.
-Dajcie mi dokończyć! Wszyscy znają powiedzenie, przyjaciół trzymaj blisko wrogów jeszcze bliżej. Pomyślałam, że mogę działać na dwóch frontach, będę wiedziała co oni kombinują, co dzieje się z Mary i jak coś będzie się działo powiem wam to. Będziemy mieli taktyczną przewagę nad nimi.
-Chcesz się bawić w szpiega?- Dean złagodniał i prychnął rozbawiony, tego na pewno się nie spodziewał.- Poważnie?
-Co cie w tym tak bawi, co?- brunetka zirytowała się, że nie wzięli tego na poważnie. Często traktują ją jak dziecko, którym ciągle trzeba się opiekować, ale ona jest już dorosła, sama potrafi podejmować decyzje i troszczyć się o siebie.- Przestań się chichrać! - warknęła wstając z miejsca i robiąc złowrogą minę. Ale to na nich nigdy nie działało tak jak powinno, wiedzą że nic im nie zrobi, a zachowuje się tak tylko po to by pokazać że traktuje to co mówi bardzo poważnie.
-Spokojnie. Nie sądzisz, że za dużo naoglądałaś się filmów kryminalnych?
Bell westchnęła i usiadła z powrotem na swoje miejsce posyłając najstarszemu bratu pobłażliwe spojrzenie.
-A ty nie sądzisz że za dużo naoglądałeś się tych swoich pornosów?- zapytała gniewnie, blondyn spojrzał na nią znacząco.
-Nie wplątujmy tego w tą sprawę.
-Czemu nie? W porównaniu do ciebie ja mogę wytrzymać bez oglądania kryminałów nawet miesiąc, ale ty nawet jednego dnia nie dał byś rady by nie zerknąć do tych swoich kolorowych pisemek dla "dorosłych chłopców" czy nie oglądać na laptopie Sam'a filmików gdy jest czymś zajęty.- uśmiechnęła się wrednie do blondyna.
-Koleś, serio?- Sam posłał bratu swoją typową bitchface na co blondyn wzruszył ramionami po czym spojrzał ponownie na siostrę, wydała jego tajemnice, choć i tak Sam już od dawna zaczął podejrzewać o to Dean'a, a Bell o tym wiedziała wiec wcale to taką tajemnicą nie było.
Bell i Dean zaczęli mierzyć się na spojrzenia. Ich bitwę przerwał krótki śmiech Sam'a, który czasami już z nimi nie wytrzymuje.
-Jesteście niemożliwi. Nie potrzebna jest nam telewizja bo tu mam już niezłe show z wami... Ale już przestańcie, dobrze? I wróćmy do brytyjczyków, to poważna sprawa Bell. Przemyślałaś to dokładnie?
-Tak i doszłam do wniosku że lepiej mieć na nich oko.
-Dobra mała, niech ci będzie. - poddał się Dean. Co jak co, ale ona z nich wszystkich jest najbardziej uparta wiec próbowanie wybicia jej tego z głowy jest bezsensowne. - Możesz pobawić się w szpiega, ale nie mieszaj się zbytnio w ich pokręcone ideologie. Bądź ostrożna, Mick wydaje się być w porządku, ale ten cały Ketch... rozumiesz o co mi chodzi.- Bell przytaknęła głową. Nie podoba mu się to że jego siostra pcha się w paszcze lwa, ale też zaskoczyła go pozytywnie bo ten pomysł jest całkiem dobry, ale nie przyzna jej tego bo miałaby się czym chełpić nad nim.
Bell długo myślała nad tym. Słowa Micka o świecie bez nadprzyrodzonych istot wydało jej się bardzo zachęcające by do nich dołączyć. Ale nie mogła przecież zadać ciosu braciom tak jak zrobiła to Mary, wiec musiała coś wymyślić. Chciała dołączyć, ale nie chciała tracić zaufania braci. A to całe szpiegowanie wydało jej się dobrym rozwiązaniem dylematu. Ale będzie ostrożna, nie pozwoli omamić się tym brytyjczykom. Jest pamiętliwą osobą, a to co zrobili jej braciom, nie zapomni tego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro