Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

#Sasuke

Pół godziny wcześniej.

- W skali od zera, do dziesięciu na ile oceniasz moje ciało? - spytała Sam, a ja zmierzyłem ją od góry do dołu, zatrzymując wzrok na odpowiednich miejscach.

- Trudno mi to określić, kiedy jesteś ubrana - odparłem, a dziewczyna zachichotała.

- Mogę się rozebrać jeśli tylko chcesz - powiedziała seksownym głosem - Ale nie licz na więcej, moja matka jest na dole.

- Dla twojego dobra radziłbym zostać w ubraniach. Nie wiem czy dałbym radę tylko na ciebie patrzeć.

- Czy to stwierdzenie oznacza wysoką punktację? - powiedziała krzyżując nogi. Siedziała na kanapie naprzeciwko mnie.

- Siedem na dziesięć, bo nad tyłkiem mogłabyś trochę popracować. - powiedziałem siadając na fotelu, który stał zaraz przy oknie. - Za to cycki pierwsza klasa - dodałem zakładając ręce za głowę.

- Mogłeś być trochę milszy.

- Chciałaś oceny to ją dostałaś. Miałem kłamać?

- Nie, ale mogłeś powiedzieć to w bardziej łagodny sposób.

- Dobra, tyłek to tyłek, na chuj drążyć temat? - powiedziałem na co dziewczyna przewróciła oczami. Naprawdę, w takich sytuacjach była wkurwiająca.

Po chwili podeszła do mnie i położyła ręce na kolanach, przez co miałem idealny widok na wcześniej wspomniane piersi.

- Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma - wyrecytowała siadając mi na kolanach.

- Z tym akurat mogę się zgodzić - powiedziałem łapiąc stanik Sam i odpinając go szybko. Złapałem ją za plecy i obróciłem tak, że teraz ona była pode mną. Oplotła mi nogi wokół bioder. Zacząłem masować jej piersi przez materiał czekając, aż całkowicie mi się odda.

Nagle po twarzy zaczął mi świecić mocny promień światła. Próbowałem to ignorować, ale to naprawdę irytowało.

- Rzesz kurwa! - krzyknąłem wyglądając przez okno. W krzakach można było zauważyć kogoś z laserem. Kiedy zorientował się, że na niego patrzę, uciekł.

- Co jest Sasuke? - zapomniałem o Sam, która czekała na mnie napalona po brzegi. Chciałbym ją zerżnąć na tym fotelu, tu i teraz, i gdybyśmy dzisiaj tego nie robili, to już byłbym nagi, ale sprawa była dość dziwna i nie mogłem tego tak zostawić.

- Zejdź na chwilę - powiedziałem i kiedy to zrobiła odsunąłem fotel aby otworzyć okno. Rozejrzałem się po okolicy, ale nic nie wskazywało na to, że jest źle. Do czasu, kiedy mój telefon zawibrował, a ja przeczytałem wiadomość.

Nieznany: Wróciłem! Jak życie? Mam nadzieję, że ktoś ci je spierdolił. Nie? Spokojnie, ja to zrobię z przyjemnością.
Całuski, Rudy.

#

Chodziłem po pokoju w kółko. Cała sytuacja była jednym wielkim absurdem. Mózg mi się powoli przegrzewał, a dłonie trzęsły się nienaturalnie.

Bałem się.

O to, że tem skurwiel zrobi coś Sam, a co gorsza ___. Jest nieobliczalny, nie wiadomo co tym razem chodzi mu po głowie.

- Kto to jest ten cały Pain? - powiedziała ___, a ja się zawahałem nad powiedzeniem prawdy. Czy była na to gotowa? Nigdy nie wspominałem jej o swojej przeszłości, ale kiedy ona wróciła, chyba najwyższy czas coś z tym zrobić.

- Okej, powiem wam - powiedziałem po chwili patrząc na dziewczynę która dopiero co pojawiła się w naszym życiu, zgaduję, że na dłużej - Hannah, jeśli chcesz, możesz wyjść i nie mieć z tym nic wspólnego. Jeśli to się zacznie, nie będziesz miała jak uciec. Zdajesz sobie z tego sprawę?

Blondynka chwilę milczała. Obawiała się tego co zaraz powiem, ale co sie dziwić, happy story, to to nie jest.

- Nie zostawię was. - zaczęła. - I tak już siedzę w tym bagnie, wiem dużo, można by było powiedzieć, że za dużo. Chcę wam pomóc, a jeśli to coś poważnego, to chyba mi nie odmówicie, co?

- Masz rację, co dwie głowy to nie jedna - odparła moja "kuzynka" - Powiedz nam chociaż w skrócie, kim jest ten człowiek.

Spojrzałem na nią i wypuściłem głośno powietrze. To nie był łatwy temat. Chyba nikt nie lubi rozszarpywać starych ran, zwłaszcza, kiedy są tak brutalne.

- Pewnie obydwie orientujecie się, co to jest Konoha, prawda? - obie kiwnęły głowami na co się ucieszyłem, parę minut z głowy. - Pain zaatakował właśnie ją, niszcząc wszystkie budynki i zabytki jakie się w niej znajdowały. Tym przyjściem rozpętał wojnę. Kraj ognia zaczął walczyć z nim, co wcale nie było dla nas dobrym rozwiązaniem. Nie oszukujmy się, nasi shinobi nie byli idealnymi ninjami. Oczywiście, znaleźli się tacy, którzy byli naprawdę silni. Do takich osób zaliczałem się między innymi ja, Naruto, Sakura i Hokage ze swoimi uczniami. Lecz wystarczyła chwila nieuwagi, aby wróg.. - przerwałem czując, jak kłuje mnie w sercu. Byłem bliski załamania się, więc ominąłem ten temat - W każdym bądź razie, Pain ma niewyobrażalną moc. Mógłby zniszczyć to miasto jednym pstryknięciem palca. Na szczęście, jak każdy z nas posiada pewną słabość. Chodzi mi tutaj o słuch. Jest z nim coraz gorzej, więc możemy to wykorzystać na naszą korzyść.

- Najlepszym sposobem będzie zajście go od tyłu. - powiedziała Hannah, a ja jej przytaknąłem - Będziemy musieli go obserwować, patrzeć jakie robi ruchy, każdy szczegół poniesie nas do zwycięstwa.

- Zgadzam się z tobą, ale i tak trzeba was nauczyć samoobrony i takich tam rzeczy. Jeszcze nie mówiłem nic Sam, ale u niej sztuki walki też będą niezbędne. Wszystkiego was nauczę, więc nie macie się czego obawiać. Jedyne czego się boję to jego nieprzewidywalności. Jest zdolny do wszystkiego, choć działa zupełnie sam. Nie sądzę żeby ktoś przyszedł z nim z Konohy.. - zamyśliłem się na chwilę wpadając na genialny pomysł - ___.

- Co?

- Czy babcia Chiyo może nam pomóc?

- Nie ma mowy! - odparła niemal od razu - Sasuke czy ty myślisz? Ona jest pięć razy starsza od nas i nie mam zamiaru narażać ją na niebezpieczeństwo! Nie poradzi sobie.

- Ale bez niej..

- Nie! - krzyknęła przerywając mi - Za żadne skarby nie pozwolę.. - zakryłem jej usta żeby ją uciszyć.

- Milcz kobieto. - powiedziałem spokojnie ciągle trzymając rękę na jej twarzy. - Milcz i mnie wysłuchaj. - zabrałem rękę, a ta od razu uderzyła mnie w ramię.

- Nigdy nie widziałaś swojej babci w akcji, a uwierz, jest genialna. Nie jeden wróg padał przy niej trupem. Jeśli nam pomoże, nie tyle co nasza wygrana wzrośnie, a sama Emily poczuje się bezpieczniej. Nie uważasz? Ona kocha walczyć i sądzę, że jeśli poprosimy ją o pomoc na pewno się zgodzi.

- To nie jest głupie - wsparła mnie blondynka siedząca koło ___. - Sama przed chwilą mówiłaś, co dwie głowy to nie ja, czyż nie?

Dziewczyna zamyśliła się na dłuższą chwilę. Spojrzała na mnie i na Han, po czym odparła:

- Zgoda.

#Reader

Była godzina 24:34. Leżałam na swoim łożku razem z Sasuke. Oboje patrzyliśmy w sufit myśląc o całej sytuacji, która miała miejsce parę godzin wcześniej.

- Śpisz? - w powietrzu zawisło pytanie chłopaka. Dobrze widział, że nie, więc zignorowałam to pytanie i zaczęłam mówić co myślę.

- Sasuke jedna rzecz nie może dać mi spokoju - powiedziałam wprost.

- To znaczy?

Obróciłam się w jego stronę podpierając głowę na ręce. Uchiha obrócił oczy w moim kierunku.

- Wspomniałeś wcześniej, że Pain wysłał ci sms'a, tak? - kiedy chłopak kiwnął głową kontynuowałam. - Przecież w waszym świecie nie istniały takie urządzenia jak komórka, więc skąd umiał się nią obsługiwać? Jak nauczył się wysyłać wiadomości?

Brunet otworzył szeroko oczy, chyba zapomniał o tym ważnym fakcie.

- Nie pomyślałem o tym. - powiedział nie ukrywając zdziwienia. Usiadł po turecku i patrzył na mnie zdziwiony. - Ale skoro umie używać telefony, ktoś go tego nauczył albo..

- Albo jest tutaj dłużej, niż przypuszczamy - dokończyłam za niego - Co jeśli pojawił się w naszym świecie w tym samym momencie co ty? Nie chcę cię niepokoić, ale jest to dość możliwe.

- Kurwa.

- No właśnie. - opadałam zmęczona na łóżko - kurwa..

- Więc co robimy z tym fantem? - spytał po chwili. Czułam jak z powrotem kładzie się na łóżko.

- Jeśli to prawda, musimy być jeszcze bardziej ostrożniejsi. Myślę, że Pain poznał już większość rzeczy, jakie może obrócić przeciwko nam.

#

Był już ranek. Słońce wpadało przez okno, więc w pokoju było dość duszno. Czułam jak coś ciepłego smyra mnie po twarzy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Sasuke, który siedząc koło mnie gładził moje włosy. Spojrzał na mnie spokojnym wzorkiem, lecz kiedy zauważył, że nie śpię wydarł się jak oparzony spadając z łóżka. Zaczęłam się śmiać z zaistniałej sytuacji.

- Nie rób tego nigdy więcej. - powiedział wstając i otrzepując się z kurzu.

- Masz na myśli otwieranie oczu? - powiedziałam ironicznie.

- Tak? A jeśli masz taki zamiar to rób to głośniej, żebym zauważył, że nie śpisz.

- Okej, następnym razem będę tak trzepotać rzęsami, żebyś usłyszał ich szelest - odpowiedziałam sarkastycznie.

- Nie taki głupi pomysł - powiedział całkiem poważnie.

- Jaki ty jesteś niedorozwinięty.. Przecież to niemożliwe idioto.

Czasami nie mogę uwierzyć w jego głupotę. Raz jest naprawdę bystrym chłopakiem z ciekawymi pomysłami, a za drugim razem.. Gdyby zamienić go miejscem z psem, nie znalazłbyś różnicy. Z szacunkiem do wszystkich psiaków.

- Wiesz co chcesz dzisiaj robić? - spytał Sasuke zupełnie zmieniając temat.

- Właściwie to tak. - podeszłam do szafy wyciągając z niej katanę. - Naucz mnie tym walczyć. - uniosłam broń na wysokość jego klatki piersiowej.

- O nie, nie paniusiu - podszedł do mnie wyciągając broń z ręki i głaskając po głowie, dodał - to jest tylko i wyłącznie moja zabawka i nie masz prawa jej nawet dotykać.

Nie mam prawa? Dobre żarty. Gdyby tylko dowiedział się co robiłam z tą kataną pod jego nieobecność. Artykuł w internecie zmusił mnie do odzyskania tego cuda. Jeśli oczywiście to prawda, ale póki się nie dowiem, nie spocznę na swoim. Po prostu muszę ją mieć.

Po chwili wpadłam na genialny pomysł. Wiedziałam, że Sasuke będzie w niebo wzięty, bo:
a) wchodzi to w jego zainteresowania
b) uwielbia wszystko, co związane jest z śmiercią
c) rzecz o której myślę jest dziesięć razy fajniejsza niż jakaś tam Kusanagi

- A co jakbym znalazła coś bardziej niebezpiecznego, niż twoja katana? - zaczęłam dość zachęcająco, bo Sasuke obrócił się szybko w moją stronę - Coś co sprawi, że będziesz nie do pokonania przeciwko Pain'owi?

- Mów co to takiego! - zaczął krzyczeć jak dziecko przez co się zaśmiałam.

- Sekundkę, najpierw potrzebujemy do tego mojego dziadka, więc od razu przyszykuj się do rozmowy z nim, jak i babcią. Trzeba w końcu jej powiedzieć o naszym planie.

#

Przed zapukaniem do pokoju staruszków, przygotowaliśmy odpowiedź na każde pytanie jakie mogą nam zadać. Obmyśliłam z Uchihą przemówienie w taki sposób, aby cała sytuacja nie wyglądała na śmiertelnie poważną. A, nie oszukujmy się, właśnie ową jest.

Wymieniłam się spojrzeniem z brunetem po czym zapukałam w drzwi.

- Proszę! - usłyszeliśmy zaspany głos babci, więc weszliśmy do środka.

Stanęliśmy naprzeciwko ich łóżka. Trochę się denerwowałam, ale kiedy patrzy na ciebie dwójka ludzi z podejrzliwymi minami nie ma co się dziwić.

- Zaczniecie gadać czy mam dzwonić na policję? - odezwał się dziadek.

Szturchnęłam Sasuke w bok, dając sygnał aby zaczął mówić.

Nagle wybuchł niepohamowanym potokiem słów. Zdania wylatywały z niego jak z dzidy i zanim zdążyłam policzyć do dwudziestu było już po wszystkim. Szczypnęłam się w udo sprawdzając czy śnie. Ale to była rzeczywistość. I mina babci, jak i dziadka również była rzeczywistością. Steve chciał coś powiedzieć, ale Sasuke znów zaczął nadawać.

- Okej, więc skoro jedna sprawa jest już załatwiona możemy przejść do konkretu, a mam tu na myśli twój pomysł, moja droga kuzynko. ___ powiedziała, że do jego zrealizowania potrzebny jesteś ty, Steve, więc wyskakuj z papućków i mów mi o co jej chodzi, bo zaraz tutaj wybuchnę - powiedział na jednym tchu i kiedy skończył swój monolog odetchnął.

A więc tutaj leży drugie dno. Jak widać temu egoiście zależy tylko na własnych interesach.

- Ale, czekaj, czekaj - zaczęła babcia lekko podenerwowana - Zostawmy tą sprawę na później. Nie spytałeś mnie nawet o zdanie, więc teraz..

- Nosz ja pierdolę! - krzyknął Uchiha łapiąc się za głowę i robiąc przy tym dramatyczną minę, która była naprawdę śmieszna - Tym zajmiemy się później, a teraz powiedzcie mi o co chodzi tej lasce - wskazał na mnie - Bo zaczęła mnie nakręcać mówiąc o czymś lepszym od mojej katany, a jak Boga kocham nigdy nie spotkałem czegoś równie wspaniałego i jeśli ona nie kłamała, to chcę się o tym dowiedzieć w tym momencie!

Dziadek spojrzał na mnie tym wzorkiem mówiącym "o co ci chodzi", lecz później dostał jakiegoś olśnienia i powiedział.

- Skarbie, czy chodziło ci o pistolet? - spytał, a ja się uśmiechnęłam.

Brunet spojrzał na mnie, później na dziadka i z powrotem na mnie.

- Gdzie znajdziemy ten pistooo.. to coś?

- No wiesz myślę, że w strzelnicy, która jest niedaleko i w której dziadek ma niezłe znajomości - spojrzałam na niego ruszając zabawnie brwiami.

- Strzelnica? Nie mam pojęcia o czym wy mówicie, ale muszę to zobaczyć - zaczął iść w stronę drzwi.

- A wiesz gdzie ona się znajduje? - odparłam, a chłopak stanął w miejscu chwilę się nie ruszając.

Obrócił się na pięcie i spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.

- Nie, ale ty wiesz..

- Sasuke, jeśli masz jakiś głupi pomysł to uprzedzam cię.. - nie było dane mi dokończyć, bo chłopak przerzucił mnie przez ramię, trzymając mocno, abym nie spadła - Sasuke puszczaj mnie! - zaczęłam bić go pięściami po plecach i kopać nogami na wszystkie strony.

- Milczeć tam! - powiedział schodząc po schodach.

Jedyne co wtedy zostało mi w pamięci to roześmiane twarze Emily i Steve'a.

________

Ja nie wiem co się ze mną dzieję, ale ostatnimi czasy mam tyle weny, że piszę bez przerwy. W sumie to dobrze, co? :D

Czytając wasze komentarze zauważyłam, że dużo osób totalnie nie ogarnia zachowania Sasuke. Spokojnie! Wszystko będzie powoli się wyjaśniać w kolejnych rozdziałach. Dowiemy się w końcu co siedzi temu bydlakowi w głowie ;)

Co do Sam, dlaczego nikt jej nie lubi? Ona ma tylko bzika na punkcie Uchihy i chce z nim spędzić resztę swojego życia aż po grób, czyż to nie piękne? :')

I jeszcze jedna sprawa,
tak,
chcę wam wszystko wyjaśnić. Możliwe, że część z was oczekiwała w tym opowiadaniu miłości pomiędzy głównymi bohaterami, wspólnych randek, romantycznych scenek i słodkich słówek. To nie u mnie! Znaczy się, oczywiście pojawią się owe sytuację tylko nie tak szybko. Osobiście uważam, że taka miłość przez całą historię byłaby mdła, dlatego to wszystko jest takie pogmatwane. Będzie miłość, będą romantyczne scenki, tylko trochę.. później. Nie sądzicie, że jak czeka się na coś bardzo długo, to w momencie konfrontacji jest to bardziej ekscytujące? Bo ja tak i tego się trzymam. Jeśli jednak czekałeś na typowe romansidło to nie tutaj. Tutaj wszystko kwitnie powoli ;)

Łuhuu, się rozpisałam, ktoś to przeczytał? :v

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro