Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć? Czemu zawsze ja muszę padać ofiarą? I jak można być tak okrutnym wobec drugiej osoby? Te wszystkie pytania zaprzątały mi głowę od kiedy znalazłam się w tym miejscu. Drake mnie zawiódł i ja zawiodłam siebie. Dlaczego mu zaufałam i dlaczego mogłam być tak lekkomyślna? Kolejne pytanie i kolejny brak odpowiedzi. A gdzie miało miejsce to całe rozmyślanie?

Jechałam właśnie w bagażniku przez dobrą godzinę. Pewnie jesteśmy już w innym stanie, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Liny na rękach tak mnie cisnęły, że zdarzyło mi się pomyśleć o amputacji, a naprawdę tego nie chciałam. Moje ciało odbijało się od ścian, przez co wszystkie kończyny były posiniaczone. Mimo to nie płakałam, choć byłam niekiedy bardzo blisko. Na przykład, kiedy spytałam go dlaczego tym razem on płacze. I powiem szczerze, że to był największy błąd tego wieczoru.

Silne uderzenie oderwało mnie od moich myśli. Drake wyłączył silnik co oznaczać mogło tylko jedno. Bagażnik się otworzył, a chłopak powiedział:

- Witaj w swoim nowym domu, mała.

Niestety nie wiedziałam gdzie jestem. Na moich oczach była zawiązana szmata, która zasłaniała mi całe pole widzenia. Poczułam jak jego ręce wkradają się pod moje nogi i plecy. Podniósł mnie i postawił szybko na ziemię. Usłyszałam dwa piknięcia samochodu i krzyk Drake'a.

- Phil, chodź ty tu! Nowy towar!

Przepraszam, co?! Widzę, że ładnie tutaj traktują ludzi. Towar, też mi coś.

- Oo niezła jest.

Poczułam uścisk na prawym pośladku. Instynktownie moja noga poszła w górę, a niejaki Phil dostał idealnie po jajach. Ja to mam jednak cela, nawet na ślepo. W tej sytuacji nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu.

Drake chyba też miał z tego niezłą frajdę. Zdjął mi z oczu opaskę, a ja zobaczyłam jego roześmianą twarz.

- Uważaj co robisz, bo pożałujesz.

- Ale się boję.

Szepnęłam przed ugryzieniem się w język. Później poczułam mocne uderzenie w twarz i narastający ból głowy.

#

Obudziłam się na miękkim łóżku. Powietrze było zaskakująco miłe dla nosa. Pogłaskałam ręką pościel na której leżałam. Powoli otworzyłam oczy. Głowa nadal mnie bolała. Nadal leżąc rozejrzałam się dookoła siebie. Znajdowałam się na wielkim łożu z czerwoną pościelą i chyba dwudziestoma poduszkami. Ściany sypialni również miały krwisty kolor. Naprzeciwko mnie była komoda z ciemnego drewna. Na niej stała całkiem ładna skrzyneczka z ozdobną rączką. Wstałam, czując pod nogami miękki dywan. Podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Co za niespodzianka, zamknięte! Odwróciłam się szukając okna, ale żadnego nie znalazłam. Piwnica? Podeszłam do wcześniej wspomnianej skrzynki i zajrzałam do środka. Ohyda! Gdzie ja jestem? Co to za pokój?

I dlaczego w tym pudełku jest pełno prezerwatyw?!

Coraz bardziej obawiałam się mojej przyszłości w tym miejscu. Wszystko wydawało mi się istną abstrakcją. Jakby sen, z którego za żadne skarby nie da się się obudzić.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić, zaczęłam przeglądać każdą szufladę. To był błąd. Otwierając szafę w rogu pokoju zobaczyłam najróżniejsze bicze, pasy i kajdanki. Z przerażeniem trzasnęłam drzwiami i oparłam się o ścianę. Spojrzałam naprzeciwko siebie co wywołało u mnie kolejny szok.

Znajdowało się tam lustro i moje odbicie. Dopiero wtedy zobaczyłam w co jestem ubrana. Czarna, prawie przezroczysta, krótka koszula nocna na ramiączkach. Było mi widać całe piersi. Na szczęście miałam na sobie majtki, tylko w tej skromniejszej wersji.. Wyglądałam jak typowa prostytutka. Wzięłam z łóżka śliską narzutę owijając ją sobie dookoła ciała.

Nagle coś zatrzeszczało, jakby megafon.

- Witaj ___! Widzę, że w końcu się w końcu obudziłaś. Jak miło.

To Drake. Mówił przez jakiś głośnik w suficie. Spojrzałam w górę. Rzeczywiście. W rogu pokoju koło drzwi od szafy widniał megafon, a zaraz koło niego kamera. Zaczęłam krzyczeć w przestrzeń.

- Wytłumacz mi to!

- Spokojnie. Wszystko w swoim czasie. Na dziś twoim zadaniem jest przejrzenie wszystkich szafek. Później twój Opiekun da ci plan dnia. Dobrze?

- Nic nie jest dobrze! Wypuść mnie stąd kryminalisto!

Usłyszałam piknięcie. Wyłączył mikrofon. Co teraz? Mam zajrzeć do reszty szafek w tym pokoju? Chyba go Bóg opuścił. Poza tym, Opiekun? Czuję się jak przedszkolak.

Niestety, ciekawość dała za wygraną. I chcąc czy nie chcąc musiałam pootwierać resztę szuflad. Niechętnie podeszłam do komody, która na sam widok mnie brzydziła. A może to przez tą skrzynkę? Powoli zaczęłam otwierać górną szufladę. Widząc pierwszy lepszy wibrator, zamarłam, szybko zamykając ją z powrotem. To jakiś obłęd! Przecież tam było ich z piętnaście!

Wszystko zaczęło mnie przerastać. Nie dałam dłużej rady udawać silną. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam szlochać za te wszystkie zmarnowane godziny.

#Sasuke

___ się nie odzywa? Nie ma jej w domu? Uciekła? Nie, to do niej nie pasuje, choć mogę się mylić. A co jak ktoś ją zabił? Boże, Sasuke ogarnij się.
Musisz ją znaleść i to szybko. Jej babcia nie może się o niczym dowiedzieć. Tak będzie najlepiej.

Ty: Jest u mnie, spokojnie. Pogodziliśmy się i chciała u mnie przenocować. Mam nadzieję, że to nie sprawi problemów (-:

Jeden problem z głowy. Teraz muszę ją odnaleźć. Zadzwoniłem do niej. Nie ma zasięgu. Od czego mam zacząć?!

Pomyślmy, gdzie mogła pójść? Nie mam pojęcia. Z kim mogła pójść? Też nie mam.. zaraz, jest jeszcze ten facet. Drake Frajerowski. Mógłby jej coś zrobić? Rzeczywiście, wyglądał podejrzanie, ale nie sądzę, żeby ją porwał. Z kim ona jeszcze rozmawia? W sumie to tylko z dziadkami. Z Sam jest pokłócona, a ze mną też ma na pieńku. Czyli zostaje tylko on. Ale.

Ale jak ja go odnajdę? Nie znam jego nazwiska, telefonu czy adresu. Na pewno jest bogaty, restauracja w której był z ___ nie należy do najtańszych. Więc skoro jest bogaty, mieszka na bogatej dzielnicy. Tylko, że ja nie znam tego miasta. Ale znam osobę, która na pewno je zna.

#

Stałem przed drzwiami mojej nadziei. Było grubo po 20:00. Otworzyła mi drzwi dziewczyna w szarych dresach, wielkiej bluzce i rozwalonym koku. Spojrzała na mnie zdziwiona.

- Blake? Co ty tutaj robisz?

- Potrzebuje twojej pomocy.

- Jakiej pomocy?

- ___ zniknęła.

- Jak to zniknęła?!

Ominąłem ją w drzwiach i wszedłem do środka. Zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Powiedziałem jej wszystko od początku.

- Zniknęła?

- No wiem, mogłem powiedzieć ci trochę wcześniej. Ale teraz nie mamy chwili do stracenia. Musisz wypisać mi wszystkie najbogatsze dzielnice w tym mieście.

- Skąd masz pewność, że Drake jest bogaty?

- Gdybyś nie była burżujką, kupiłabyś na randce spageti za dwieście dolarów?

- Kupił jej danie za dwieście dolarów?!

- Tak, ale nie rozczulajmy się na tym. Wypisz wszystkie posiadłości na tych bogatszych dzielnicach. Później odwiedzimy każdy dom.

Sam spojrzała na mnie rozbawiona.

- Chyba cię pogięło. Nie lepiej namierzyć jego telefon?

- To tak się da?

Łał, ta technologia coraz bardziej mnie zadziwia.

- Jasne, że się da matole. Pewnie ___ ma jego numer.

- To najpierw namierz ją, bo nie odbiera.

Dziewczyna podeszła do komputera i zaczęła lokalizować telefon mojej "kuzynki".

_________

Nareszcie udało mi się napisać ten rozdział! Ogólnie to by był szybciej, ale w tym tygodniu mam dwa testy, cztery kartkówki i próbne egzaminy gimnazjalne, które nam oceniają wagi 3. Więc kolorowo nie jest. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro