Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Niestety byłam skazana na telekomunikację miejską. Jadąc w autobusie, ściśnieta między spoconymi ludźmi coś mi się przypomniało.

A kto ci powiedział, że mówiłem o tobie złe rzeczy, co?

Czy to oznaczało, że sam Sasuke Uchiha mi pochlebiał? Prawił komplementy? Jakoś nie mogłam w to uwierzyć. No bo po co miałby to robić? Przecież nie mieliśmy nigdy dobrych relacji. Sasuke był dla mnie jak kuzyn, którego nigdy nie chciałam mieć. Zawsze mógł kłamać w tej sprawie i powiedzieć mi to tylko po to, żeby wzbudzić w sobie sympatię. Co ja gadam, przecież to nie byłoby w jego stylu. Musiał mówić prawdę.

Wiem, że to co teraz zrobię, pokaże, jaką jestem desperatką, ale aktualnie mało mnie to obchodzi.

Sięgnęłam po telefon i napisałam do Sam.

Ty: Hej, wracając do poprzedniej rozmowy.. co mówił o mnie Blake?

Ta wiadomość jest tak żenująca, że zastanawiam się nad wysłaniem jej. W końcu klikam przycisk WYŚLIJ i czekam ma odpowiedź, która przychodzi po dwóch minutach.

Sam: Czyli ci nic nie powiedział?

Skoro się pytam to raczej nie. Boże, Sam.

Ty: Nie zostałam poinformowana.

Sam: Skoro tak, to ja ci tego nie powiem. Jego słowa naprawdę mnie zabolały, kiedy mnie do ciebie porównał.

Że co proszę? Porównał? Teraz to muszę to wiedzieć choćbym miała klęczeć.

Ty: Sam, naprawdę byłabym wdzięczna gdybyś mi jednak powiedziała. Wtedy z nim pogadam i może uda mi się go do ciebie przekonać.

Mam nadzieję, że to na nią zadziała. Nie chcę, żeby robiła to na siłę. Dalej mi na niej zależy, więc muszę być delikatna i pokazywać jej dobre strony mojego działania.

Sam: Cytuję "Jesteś jak zużyta gumka, niby możesz jej użyć, ale później żyjesz w strachu. A ___ jest właśnie taką nową, masz pewność, że nic się nie stanie, póki nie pęknie, oczywiście."

Patrzę na ekran i nie mogę uwierzyć. Wygaszam go i znowu włączam, upewniając się czy to na pewno jest prawda. Zaczynam się cicho śmiać, później patrzę na to z niedowierzaniem, a na końcu jestem zła.

Blake Jones porównał mnie do kondoma.

Proszę, dopomóż Bóg, bo zaraz wybuchnę. To było.. odrażające i nie chciałam tego wiedzieć. Żałuję, że to z niej wyciągnęłam. W sumie, to czemu Samanta obraziła się akurat na mnie? Przecież to nie moja wina. Ostatnio, coraz bardziej mnie irytuje. Po głębszym zastanowieniu nie wiem dokładnie, jaki przekaz miał mieć ten tekst, więc Sam go w ogóle nie rozumie. Nie uważam, że jest gorsza ode mnie, ale napewno mniej inteligenta. Więc skoro tego nie ogarnia to po co tak to przeżywa? To pewnie tylko jakiś głupi tekst, który wyrzucił sobie na wiatr.

Ale.

Dlaczego w ogóle Sasuke jej to powiedział? Musimy sobie przeprowadzić mały wywiad po moim obiedzie, który.. gdzie ja w ogóle jestem?! Wzdycham z ulgą, widząc, że nie ominęłam swojego przystanku. Totalnie się wyłączyłam. Piszę do przyjaciółki, że pogadamy o tym później i czekam, aż autobus się zatrzyma.

#

Weszłam do restauracji rozglądając się po wnętrzu. Od ostatniej wizyty z moimi dziadkami, nic się nie zmieniło. Ściany z starej, czerwonej cegły pokrywały gdzie nie gdzie stare fotografie tego lokalu. Po lewej od wejścia znajdował się mały barek, a za nim piec na pizzę. Naprzeciwko mnie są schody, które prowadzą na górne piętro, gdzie ma się widok na całą restaurację. Po wejściu można od razu poczuć zapach pieczonego ciasta i dobrego jedzenia.

Zauważyłam Drake'a, który siedzi i rozmawia przez telefon. Idąc w jego stronę słyszę, co mówi.

- Nie obchodzi mnie to, masz mi na jutro załatwić dwie pracownice inaczej pożegnasz się z tą posadą, jasne?

Kiedy usiadłam naprzeciwko, spojrzał na mnie zaskoczony i skończył rozmowę szybkim "zadzwonię później". Uśmiechnął się ciepło i podał mi kartę menu.

- Wszystko w porządku?

Spytałam trochę zmartwiona. Co, jak co, ale ta rozmowa chyba nie należała do przyjemnych.

- Tak jakby, potrzebujemy jak najszybciej dwóch barmanek w naszym klubie. Wcześniejsze z niewiadomego mi powodu, tak po prostu się zwolniły.

- Dziwne, może mogłabym ci jakoś pomóc?

- Może innym razem, jakoś nie widzę cię za moim barem.

Auć.

Drake w ogóle nie wzruszony swoją odpowiedzią, zawołał kelnerkę.

Co to miało znaczyć? Nie widzi mnie za swoim barem? To jego bar jest jakiś nadzwyczajny? Może i nie mam doświadczenia, ale mógłby mi odpowiedzieć nieco łagodniej.

- A dla pani?

Ah, kelnerka.

- Ja poproszę wodę.

Uśmiecham się do niej i z powrotem zaglądam w kartę. Kiedy kobieta odeszła, zrobiło się niezręcznie.

- Więc, co tam u ciebie?

Łapię z nim kontakt wzrokowy. Boże, ile bym dała za takie oczy w swoim domu.

- Emm.. jest okej. Choć mam problemy z pewnym chłopakiem.

Po chwili rumienię się, to nie miało tak zabrzmieć, cholera.

Drak'e podniósł jedną brew do góry.

- Masz chłopaka?

Tak, to pytanie było do przewidzenia.

- Znaczy.. To mój kuzyn. Wprowadził się do mnie ostatnio.

Zaśmiałam się nerwowo. Chryste, to zabrzmiało jak najgorsze kłamstwo na świecie. Chłopak, jakby wyczuwając moje zdenerwowanie powiedział:

- Spokojnie, wierzę ci. Choć na początku się wystraszyłem.

Zachichotał.

Słucham? To zabrzmiało.. wiadomo jak. Chciałam go o to spytać, ale oczywiście musiała przybiec kelnerka. Co ja miałam zamówić?

- Ja poproszę spaghetti.

Przeniosła wzrok na mnie.

- To samo.

#Sasuke

Siedzę tu od dobrej godziny i nic się nie dzieje. A może to i lepiej? Popijam sokiem i odblokowuję komórkę. Czas się trochę zabawić.

Ty: Hej ___, jak randka?

Kładę telefon na stole, kiedy podchodzi do mnie kelnerka.

- Mogę przyjąć zamówienie?

- Tak, poproszę okrągłe ciasto z serem i warzywami.

Szczerze, mówiąc, to nie wiem co to jest, ale zauważyłem to na karcie menu.

- Chodzi panu o pizzę?

- Chyba tak.

Widzę, że patrzy na mnie jak na idiotę, ale nie przejmuję się tym. Puszczam do niej oczko, a ona, jak zaczarowana od razu się uśmiecha. Jest moja. Później jakoś ją zbajeruję i powiem, żeby zaczęła podsłuchiwać tamtą parę. Naprawdę nie wiem, jak ja to zrobiłem, że mam tą samą kelnerkę, co moja kochana "kuzynka" i jej chłoptaś. Jak widać, mam farta.

Nie mogę zaprzeczyć, jestem genialny. Siedząc tutaj na górze, mam idealny widok na tą dwójkę. I nie ma szans, że mnie zauważą.

Przechylam się na krześle i krzyżuję ręce na klatce piersiowej. Ciekawe, kiedy ___ ma zamiar przeczytać mojego sms'a. I nie. Nie obchodzi mnie, że teraz rozmawia z panem Jestem Mega Przystojny. Paradoks, przecież to ja nim jestem. Po paru minutach obserwacji, ___ wstaje i odchodzi od stolika, podejrzewam, że do toalety. Przypudrować nosek, czy coś tam.

W tym czasie do ich stolika podchodzi kelnerka z jedzeniem. Szczerze mówiąc, to wyglada przepysznie. Robię się jeszcze bardziej głodny. Ile mam czekać?

Ekran telefonu się podświetla, więc od razu po niego sięgam.

Kuzyneczka: Nie zawracaj mi głowy, jestem zajęta.

Ty: Danie ci stygnie, wracaj szybko.

Jak tylko zobaczę jej minę, to się chyba posikam ze śmiechu. Biedna, nic nie podejrzewa.

Bardzo mi przykro, ale mam zamiar zniszczyć ten wieczór i tego faceta.

_________

Szczerze, to uważam ten rozdział jednym z najgorszych, ale ocenę zostawiam wam.

Poza tym to jak wrażenia? Spodziewaliście się, że Sasuke będzie was śledził? :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro