Rozdział 4
- To było 40 lat temu. Znalazłam się na tym świecie zupełnie przypadkiem i nie byłam niczego świadoma. Błąkałam się po lesie jak duch szukając pożywienia. Wtedy poznałam Steve. Zaopiekował się mną i załatwił dach nad głową. Zakochałam się w nim i postanowiłam już nie wracać do Konohy.
- Wszyscy mówili o twoim zniknięciu przez wiele lat. W końcu Wioska Piasku stwierdziła, że umarłaś na ostatniej misji i sprawa ucichła.
- Może i tak jest lepiej.
Spojrzałam na moją babcię. Nie mogła kłamać, to było zbyt poważne. Jednak dalej nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam.
Po chwili przyszło mi dość nie typowe pytanie.
- Babciu, czy ty też masz jakieś super moce?
Ona tylko spojrzała na Sasuke, po czym razem wybuchli głośnym śmiechem. Kiedy już się uspokoiła, powiedziała:
- Kochana ___. Mam 73 lata. Jestem za stara na wykonywanie misji, więc żadne techniki nie są mi potrzebne. Oczywiście znam ich dość dużo, ale do tego potrzebne są mi marionetki, więc jestem bezużyteczna.
Czy ja dobrze słyszę?
- Czy ty byłaś lalkarzem? I co, walczyłaś lalkami? Boże, wybacz Emily, ale to brzmi żałośnie.
- Słucham? Gdybyś tylko zobaczyła je w akcji.
Uchiha spojrzał się na mnie i dodał:
- Trup jak nic.
I znowu się zaśmiali. Dom wariatów. Kiedy nastała cisza wpadłam na pomysł.
- Więc skoro wszyscy wszystko wiedzą to może Sasuke w końcu będzie miał własny pokój?
Po chwili namysłu dodałam.
- Póki nie znajdziemy mu noclegu w jakimś hotelu?
No bo, halo! Nie mam zamiaru spędzać z nim całego życia w jednym domu, a co dopiero pokoju.
- Ah tak, może oddasz mu na chwilę swój gabinet Emily?
- Tak, dobry pomysł. Będziesz mógł spać na kanapie, która się w nim znajduje, co ty na to?
- Jasne. Dzięki.
Spojrzałam na zegarek i trochę się przeraziłam. Dochodziła 8:30, a ja dalej nie byłam gotowa do szkoły. Babcia powędrowała moim wzrokiem.
- Pamiętacie, że dziś szkoła?
- Tak, tak właśnie się zbieramy.
Szybko wzięłam jakieś ciuchy i wbiegłam do łazienki przed chłopakiem.
Włosy mi wyschły przez całą tą rozmowę, więc nie musiałam się bać o swoje zdrowie wychodząc na dwór. Ubrałam się w ___ i umyłam zęby. Zgarnęłam Sasuke po drodze i poszliśmy do szkoły.
#
- Sam! Sam!
Zobaczyłam przyjaciółkę po drugiej stronie korytarza. Ludzie patrzyli na mnie jak na idiotkę, ale musiałam to zignorować. Nie mogła mi uciec.
- Boże Sam!
- Co jest?
Podbiegłam do niej cała zdyszana. Złapałam ją za ramiona i uspokoiłam oddech.
- Musimy pogadać.
- Blake?
- Między innymi.
Jak na złość zadzwonił dzwonek, który oznaczał tylko jedno. Biologia.
- ___, pogadamy na następnej. W grocie?
- Dobra.
Grota. Mała sala na ostatnim piętrze, służąca kiedyś do przetrzymywania starych komputerów z sali informatycznej. Razem z dziewczynami weszłyśmy tam uciekając przed dyrektorem, który oskarżył nas o jakieś narkotyki. Naprawdę, ale nigdy bym nie powiedziała, że głowa szkoły uwierzy w takie plotki. Śmiechu warte. Najlepsze było to, że spędziłyśmy tam całą noc. Przez tą krótką historię zrobiłyśmy z tego sekretne miejsce spotkań.
- Hej, ___. Idziesz na lekcje?
- Katy?
- Mamy razem biologię, widzisz?
Pomachała mi planem lekcji przed oczami. Co ona ode mnie chciała? Gada ze mną jak z normalną przyjaciółką, a żeby było jasne, nie jestem jej przyjaciółką.
- Czego chcesz?
- A muszę coś chcieć? Chciałam pogadać.
- Chyba żartujesz.
Jeszcze tego brakowało. Szybko wstałam i udałam się w kierunku sali. Bóg chciał, że blondynka starała się dotrzymywać mi kroku.
Stanęłam w miejscu i spojrzałam na nią.
- Co tym razem?
- Blake.
Wiedziałam, że ta suka coś ode mnie chce. Mogłam jej podziękować tylko za to, że nie owijała w bawełnę. Nie musiałam z nią mieć długo do czynienia.
- Co z nim nie tak? Nie wsadził w tą dziurkę, w którą chciałaś?
Dziewczyna w ogóle nie była wzruszona moją odpowiedzią. Najwidoczniej miano dziwki jest jej obojętne.
- Wsadził wszystko w swoje miejsce. Natomiast ty, nie wsadzaj nosa nie w swoje sprawy, okej?
- Przepraszam, co?
- Nie udawaj niewiniątka, wiem że już węszyłaś koło swojego kuzyna, jakby jeszcze nim był.
Sasuke, ty skurwielu.
- Skąd wiesz, że nie jest?
- Właśnie się przyznałaś, koleżanko. Nie wiem co wy ukrywacie, ale wkrótce się dowiem.
Cholera, co ja zrobiłam. To była najgorsza odpowiedź z serii najgorszych odpowiedzi.
- Chciałam ci tylko uświadomić, że on jest mój i nawet nie próbuj go podrywać, bo zapłacisz mi za to, jasne?
- Czy ty mi grozisz?
- Może, odpowiedz sobie sama na to pytanie.
Tak.
Kiedy zobaczyłam, że Katy otwiera usta żeby wydusić z siebie jakiś dźwięk szybko jej przerwałam.
- Słuchaj, właśnie mi mija lekcja biologii, więc zamknij dziób i zostaw mnie w spokoju.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę klasy.
#Sasuke
Spałem sobie spokojnie w ostatniej ławce kiedy do sali weszła ___. Nawet na mnie nie spojrzała tylko usiadła kilka ławek przede mną. Zaraz po niej zawitała nas Katy. Obdarzała mnie seksownym uśmiechem, który w ogóle na mnie nie działał i usiadła na krześle obok.
- Hej skarbie.
Odburknąłem coś pod nosem i poszedłem spać. Znaczy, taki miałem zamiar.
- Czemu mnie tak olewasz?
- A po co mam z tobą rozmawiać?
Jej twarz stała się czerwona jak burak. Powstrzymywałem się od śmiechu, ale mi nie wyszło.
- Myślałam, że pary tak robią.
Teraz to wybuchłem głośnym śmiechem. Nie mogłem się powstrzymać. Pary? Ta laska ma coś z głową?
- Jakie pary? My nie jesteśmy razem. Nie wiem co ty sobie ubzdurałaś, ale jest to bardzo śmieszne.
- Myślałam, że skoro się kochaliśmy..
- Ej zaraz, zaraz. Nie kochaliśmy się tylko pieprzyliśmy.
- Słucham?!
- No tak, co ty myślałaś? Podobno wszyscy już to wiedzą.
- Czyli ___ nie kłamała..
- Co?
- Nic. Dobra skoro taki jesteś to możesz pożegnać się ze mną i moim towarzystwem.
- W końcu.
Dziewczyna już gotowała się od środka, a ja się śmiałem. Ta rozmowa była komiczna. Katy chyba nie wytrzymała i dostałem z liścia.
Szybkim ruchem złapałem ją za koncówki włosów i mocno pociągnąłem. Siedzielismy w ostatniej ławce, więc nauczyciel nic nie widział.
- Powiesz mi kurwa co to było?
- Za twój głupi rechot. Myślałam, że choć trochę ci na mnie zależy.
- Nie zależy! Boże, jesteś tak głupia? Chciałem cię tylko zaliczyć. Nic więcej.
- Zaliczać to możesz matme, a nie mnie! Pożałujesz tego słyszysz! Mnie się tak szybko nie pozbędziesz.
- Masz zamiar mnie śledzić?
- Nie wiem. Mam?
- Jesteś spierdolona.
- I vice versa.
Nie wiedziałem co ta suka powiedziała, ale pewnie było to obraźliwe. Szarpnąłem ją mocniej za włosy i poszedłem spać.
Status: wyjebane.
#Reader
- Dobra to o czym chciałaś pogadać?
Sam wskoczyła na parapet i zapaliła papierosa.
- O Blake'u.
- No tak, o czym innym.
Zaśmiała się pod nosem.
- Ta głupia szmata miała odwagę się z nim pieprzyć na moich oczach. Nie zrobiłabyś zdjęcia? Jasne, że byś zrobiła. Myśle, że to było specjalnie. Gołąbeczki. Dlaczego chłopak, który jest tak przystojny musiał wybrać Katy?
- Słuchaj Sam nawet jakby wybrał ciebie to zabiłabym go rękami.
- Słucham? Zazdrosna jesteś czy co?
- Prędzej narzygałabym ci na buty. Nie możesz się na niego patrzeć, zbliżać, a co dopiero rozmawiać jasne? Nie wpadaj w jego sidła, bo inaczej pozbawi cię błony dziewiczej. On ma plan, który polega na tym, żeby przelecieć wszystkie laski w szkole. Kumasz?
- O Boże! Żartujesz co? Przecież jak ktoś się dowie to po nim, a przy okazji po tobie.
- No właśnie! Już nie obchodzi mnie jego tyłek. Chodzę do tej szkoły dłużej niż Blake i chciałabym w niej zostać do końca. Więc jeśli ktoś, jakimś magicznym sposobem dowie się o tym co ci powiedziałam, to już nigdy nie obejrzysz Pretty Little Liars.
- No dobra dobra. Możesz mi ufać.
- Dzięki Sam. Idę teraz z nim pogadać. Mam nadzieję, że uda mi się go przekonać do zmiany swojego spisku.
- Powodzenia. Ja tu jeszcze trochę zostanę.
Powiedziała już totalnie mnie olewając. Wyciągnęła telefon i zaczęła coś pisać.
Wyszłam dyskretnie z pomieszczenia i udałam się na stołówkę.
_______
Heej! 4 rozdział za nami! Co myślicie? Mam nadzieje ze się spodoba :)
Chciałam tez powiedzieć, że zaraz będzie szkoła, wiec bedą tez obowiązki. Co liczy się z mniejsza ilością wolnego czasu, wiec rozdziały bedą się pojawiać rzadziej. Ale spokojnie! Nie mam zamiaru rezygnować z reader x sasuke :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro