Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Siedem dni do walentynek

Było już po północy, a Pauline wciąż błąkała się po Londynie. Usiadła na jednym z przystanków, nie wiedząc, co powinna dalej zrobić. Na jej szczęście kilka minut później podjechał autobus. Kobieta wsiadła do niego i zajęła miejsce na jego przedzie. Oparła głowę o zimną szybę.

Pomimo tego, że nie wiedziała, co ją dalej czekało, czuła się spokojna oraz w jakimś stopniu szczęśliwa, ponieważ w końcu udało jej się wyrwać z sideł pewnego rodzaju niewoli, była wolna, a to było dla niej najważniejsza.

Po dłuższej chwili dostrzegła przystanek, znajdujący się koło kampusu Harry'ego. Bez zastanowienia wysiadła na nim i udała się do miejsca, w którym ostatni raz widziała się z mężczyzną. Na placu stało parę osób. Pauline przypuszczała, że wracają z jakieś imprezy, a może nawet dopiero się na nią wybierają. Pomimo tego, że był środek tygodnia kobiety nie zdziwił zastany widok, ponieważ Asher opowiadał jej o tym wiele razy.

Davies zebrała się w sobie i podeszła do jakiegoś mężczyzny, który na oko wyglądał na nieco młodszego od niej. Zapytała się, czy znał się z Harrym, a szczęście po raz kolejny dopisało kobiecie. Nieznajomy wskazał jej, w którym budynku znajdował się jego akademik oraz podał numer pokoju mężczyzny. Przez te małe zbiegi okoliczności zaczynała powoli wierzyć w to, że nie spotkanie Stylesa nie było przypadkiem.

Kiedy znalazła się na miejscu serce Pauline biło niewyobrażalnie szybko. Obawiała się reakcji Harry'ego na jej widok po sytuacji z Sharon. Nie myślała o tym wcześniej i wtedy tego pożałowała. Zapukała niepewnie w drzwi, a gdy nic to nie dało, zrobiła to, ale trochę mocniej. Już miała odejść zrezygnowana, kiedy do jej uszu dotarło ciche skrzypnięcie, a oczom kobiety ukazał się Harry w samych bokserkach, dzięki czemu odkryła, że tatuaże pokrywają także jego tors i udo. Miał ich naprawdę pokaźną kolekcję. Wyglądał uroczo zaspany z potarganymi włosami.

– Pauline? – w głosie Stylesa można było usłyszeć zdziwienie. – Co tutaj robisz? Jest po pierwszej w nocy – mówiąc to, sprawdził dla pewności godzinę na telefonie.

– Mógłbyś mnie przenocować? Mam za sobą ciężki wieczór. Uciekłam z domu i nie za bardzo mam gdzie się teraz podziać. – Pauline spuściła wzrok na swoje buty. Odwaga, która towarzyszyła jej jeszcze chwilę wcześniej, gdzieś się ulotniła.

– Wejdź. – Mężczyzna odsunął się, aby kobieta mogła znaleźć się w pokoju. Pierwszą rzeczą, która rzuciła się Davies w oczy, była ściana oklejona zdjęciami Kim Kardashian. Często półnagimi. – Mój współlokator ma dziwną obsesję na jej punkcie. Prosiłem wielokrotnie, aby zdjął chociaż część z nich, ale, jak widać, niewiele to dało. Zdjął może ze dwa.

– Lepsze to niż nic. – Zaśmiała się, ale Harry wyczuł, że to nie była ta sama wesołość co zawsze.

– Powiedz mi, co się stało, Pauline?

– Tak jak wspomniałam, uciekłam z domu, miałam ciężki wieczór i jedyne, o czym teraz marzę, to sen. Mogę położyć się nawet na podłodze. – Davies zaczęła nerwowo się bawić palcami.

– Widzę, że jesteś naprawdę zdesperowana, ale nie pozwolę ci na niej spać. Nie po tym, jak mi uratowałaś skórę podczas spotkania z Sharon. Możesz spać na moim łóżku, a ja dopóki nie wróci Mark, prześpię się na jego. Potem przeniosę się najwyżej na fotel. Jeśli nie chcesz spać pod moją pościelą, to na pewno znajdę jakąś poduszkę i koc.

– Nie chcę ci robić większego problemu. Wystarczy mi nawet do nakrycia jakaś twoja bluza. Poza tym chyba będzie lepiej, jeśli to ja prześpię się na fotelu. Masz jutro pracę i zajęcia na uczelni, więc powinieneś być dobrze wypoczęty, Harry. – Na te słowa mężczyzna westchnął. Najwidoczniej Pauline była o wiele bardziej uparta niż przypuszczał.

– O mnie się nie martw. Dam sobie radę. Jesteśmy w moim pokoju, więc nie dyskutuj już dłużej ze mną. Śpisz na łóżku i na tym zakończymy ten temat. Jeśli chcesz wziąć prysznic, to łazienka znajduje się na korytarzu. Istnieje jednak jedno małe "ale". Dostępna jest dla wszystkich, w sensie... Uciekło mi słowo. Chodzi mi o to, że korzysta z niej zarówno płeć piękna, jak i ta mniej urodziwa. – Oczy Pauline znacznie się powiększyły ze zdziwienia. – O tę porę jednak prawdopodobnie nikogo w niej nie będzie, ale nie zmienia to faktu, że ludzie powoli zaczynają się schodzić z imprez w różnym stanie. Mogę więc pójść z tobą, jeśli dzięki temu będziesz czuła się bezpieczniej. – Harry podrapał się po karku. Trochę się denerwował i nie potrafił tego ukryć. – Rzecz jasna nie zamierzam patrzeć ani nic z tych rzeczy. Wiem po prostu, że na tym kampusie miały miejsce mało przyjemne rzeczy.

– Wiem, jak może to zabrzmieć, ale mimo tego, że znamy się tak lepiej od jednego dnia, to czuję, iż mogę ci zaufać, Harry. Będę się czuła o wiele bezpieczniej, jeśli będziesz gdzieś w pobliżu. Może dla innych osób to naturalne, że korzystają wspólnie z łazienki, ale ja od zawsze żyłam pod kloszem i to trochę dla mnie krępująca sytuacja. – Policzki Davies pokryły się rumieńcem.

– Spokojnie, nie jesteś w tym sama. Wiele osób, nie tylko kobietom uważa to za dość krępujące. Potrzebujesz jeszcze czegoś? – Styles oparł się o ścianę, przyglądając się jak Pauline szperała w swojej torbie.

– Z tego, co widzę, to nie mam żadnej piżamy, ale na spokojnie powinnam znaleźć jakieś luźne rzeczy do spania. Obawiam się jednak, że nie spakowałam żadnego płynu i ręcznika – westchnęła.

– Nie wiem, jak to odbierzesz, ale mogę dać ci jedną ze swoich koszulek, jeśli chcesz. – Podszedł do szafy, z której wyjął czarną bluzkę z białym logiem Metallici oraz czysty ręcznik. – Szampon i żel też mogę ci dać, ale mam jedynie taki dla mężczyzn. Ewentualnie mogę zobaczyć, czy dziewczyna Marka czegoś nie zostawiła, gdy ostatnio u nas była.

– Już i tak robię ci spory problem, więc mogą być twoje. Najwyżej będę pachnieć tobą, a muszę przyznać, że lubię ten zapach – mówiąc to, spuściła wzrok.

Harry nie wiedział, jak powinien na to zareagować, ponieważ od bardzo dawna nie znajdował się w takiej sytuacji. W milczeniu, więc podał Pauline rzeczy i ruchem głowy wskazał, aby szła za nim. Łazienki znajdowały się stosunkowo blisko jego pokoju, ale Styles mimo to był zdenerwowany. Społeczność akademicka była czasem naprawdę nieprzewidywalna o tę porę. Mężczyzna wypuścił powietrze wstrzymywane w płucach dopiero, gdy znaleźli się w pomieszczeniu. Zdawał się sobie jednak sprawę z tego, że to zaledwie połowa sukcesu.

Pauline weszła do jednej z kabin, a chwilę po tym do uszu Stylesa doszedł szum wody. Mężczyzna stał pod nią, co jakiś czas rozglądając się dookoła.

– Jestem gotowa. – Na dźwięk kobiecego głosu Harry odwrócił głowę.

Mężczyzna uśmiechnął się na widok Pauline. Dopiero, gdy zobaczył ją w swojej koszulce zrozumiał, jak bardzo drobna była. Sięgała jej ona do połowy ud i spokojnie mogła robić za koszulę nocną. Mokre włosy opadły na ramiona Davies. Były ciemne do tego stopnia, że niemalże zlewały się z kolorem bluzki. Twarz kobiety była pozbawiona lekkiego makijażu, który zwykle nosiła przez co wydawała mu się być jeszcze piękniejsza niż zwykle.

– W takim razie możemy iść. Trzymaj się blisko mnie, a najlepiej to idź za mną. Pamiętaj, że nie musisz się o nic martwić, bo jestem przy tobie?

Pauline przytaknęła, po czym, ku zdziwieniu Harry'ego, złapała go za ramię. Czuł, że był w stanie zrobić dla niej wszystko, aby tylko poczuła się bezpiecznie. Ten odruch prawdopodobnie był spowodowany tym, że mu ufała, a to wiele dla niego znaczyło.

Szli szybkim krokiem, a gdy byli już prawie pod drzwiami do pokoju Stylesa pojawił się przed nimi mocno wstawiony mężczyzna. Po jego urodzie było widać, że miał latynoskie korzenie. Kiedy na nich spojrzał Davies zaczęła się denerwować, ponieważ zauważyła, iż miał wyraźnie powiększone źrenice.

– Styles, kopę lat! Nie widziałem cię chyba ani razu w tym tygodniu. Już myślałem, że zaczynasz mnie unikać. – Nieznajomy objął Harry'ego. W tamtej też chwili spostrzegł Pauline, a nie jego twarzy pojawił się uśmiech, który nie zwiastował niczego dobrego. – A co to za piękna niewiasta? Czyżbyś miał nową dziewczynę i się nie pochwalił? Wpadłem właśnie na świetny pomysł. Może wrócimy do naszego starego nawyku dzielenia się naszymi kobietami?

Mężczyzna zbliżył się niebezpiecznie blisko do Pauline, której serce biło tak szybko, że miała wrażenie, iż zaraz wyskoczy jej z piersi. To trwało ułamek sekundy, gdy Harry odciągnął go od niej, chwytając za czarną koszulkę, a następnie przyparł do ściany. Kobieta zauważyła, że podniósł go do góry, na tyle wysoko, iż stopy nieznajomego nie dotykały ziemi.

– Nie waż się jej nawet tknąć tymi swoimi brudnymi łapskami, Andre – w głosie mężczyzny pobrzmiewał wyraźny gniew. Styles na chwilę przeniósł wzrok na na Pauline, a jego wzrok złagodniał. Puścił Andre jedną ręką i podał jej kluczyki. – Wejdź do pokoju. Zaraz do ciebie przyjdę. O nic się nie musisz martwić.

Davies pomachała powoli głową. Otworzyła drzwi trzęsącymi się dłońmi i weszła do pomieszczenia. Zamknęła je bardzo szybko, obawiając się tego, co mogło się stać, gdyby tego nie zrobiła. Odłożyła wszystkie rzeczy na fotel, po czym usiadła na łóżku z podkulonymi nogami, pomiędzy które schowała głowę. Nie płakała, ale czuła jak jej ciało trzęsie się ze strachu. Może ojciec jednak miał rację, że ten świat jest dla mnie zbyt brutalny, pomyślała. Nie chciała w to wierzyć ani przyznać mu racji, ale czy miała jakiś wybór?

– Pauline? – Usłyszała głos Harry'ego. Nie zauważyła nawet, kiedy wszedł i kucnął przed nią. Spojrzała na niego. Jej oczy były wypełnione łzami. – Spokojnie, maleńka, jestem przy tobie, słyszysz? Nic ci się nie stanie. Nikt nie zrobi ci krzywdy, a tym bardziej Andre.

– Ten świat chyba nie jest dla mnie, Harry – jej głos był cichy do tego stopnia, że ledwie go usłyszał.

– On może początkowo przerażać, ale w rzeczywistości wcale nie jest. Poza tym masz mnie, a ja ci zawsze pomogę. – Założył kosmyk jej ciemnych włosów za ucho.

– Położysz się ze mną? Asher często tak robi, gdy mam gorszy wieczór. To naprawdę mi pomaga i uspokaja. – Harry przytaknął.

Pauline ułożyła się przy ścianie, twarzą do niej. Mężczyzna położył się tuż za nią. Delikatnie objął ją w talii, ponieważ nie wiedział, czy kobieta sobie tego życzyła. Ona zaś chwyciła jego wielką dłoń w swoje drobne i przejechała opuszkiem palca po wytatuowanym na niej krzyżyku.

– Dlaczego zrobiłeś te wszystkie tatuaże?

– Sam nie wiem do końca. Wszystko zaczęło się od małej gwiazdki, którą zrobiłem po uśpieniu mojej suczki. Nazywała się Star, ponieważ dostałem ją na Boże Narodzenie. Co do reszty... Tak po prostu wyszło. Nawet nie wiem, kiedy udało mi się zgromadzić aż tak pokaźną kolekcję. Widzisz, gdy zrobisz już pierwszy, to nie jesteś w stanie się powstrzymać przed zrobieniem następnych. Zaśmiał się.

– Powiedziałbyś mi, co oznaczają poszczególne z nich czy wolałbyś zostawić tę tajemną wiedzę dla siebie? – Po ruchu jej głowy domyślił się, że chciała na niego spojrzeć.

– Hmm... To bardzo dobre pytanie. Możemy się umówić tak, że każdego dnia powiem ci znaczenie jednego z nich. Co ty na to?

– Pasuje mi, o ile znacznie gwiazdki nie będzie się liczyć jako ten dzisiejszy. – Uniosła jeden palec do góry.

– Niech ci będzie, Pauline. Możesz sobie wybrać jakiś inny, ale też mam jeden warunek. Musi to być twój ulubiony. – Styles spojrzał na nią. Davies wydawała się być już całkiem spokojna.

– Nie widziałam jeszcze wszystkich twoich tatuaży, ale na chwilę obecną jest nim róża. – Odwróciła się do niego twarzą. – To był chyba pierwszy malunek na twoim ciele, na jaki zwróciłam uwagę, gdy zacząłeś śpiewać wtedy w kawiarni.

– Moja siostrzenica nazywa się Rose. Ten tatuaż jest dla niej. Pewnego dnia zobaczyła rysunki na moim ciele i sama też postanowiła jeden namalować. Padło na różę właśnie w tym miejscu. Na drugi dzień pod wpływem impulsu poszedłem do studia mojego znajomego. Miałem szczęście, bo akurat jeden z klientów zrezygnował.

– Mała jest twoim oczkiem w głowie. Mam rację? – Uśmiechnęła się do niego. Miała nadzieję, że pomimo panującej dookoła ciemności to zauważył.

– To moja chrześniaczka. Zakochałem się w niej, gdy tylko zobaczyłem ją po raz pierwszy. To chyba jedyna kobieta, a właściwie jeszcze kobietka, dla której od razu straciłem głowę. – Pauline widziała malującą się w jego oczach miłość. – Idź już lepiej spać, bo widzę, że już ledwo dajesz radę. Pewnie jak wstaniesz, to w pokoju będzie Mark, ale nim się nie przejmuj. Rano będziesz mogła się na spokojnie umyć, ponieważ akademik wtedy jest prawie pusty. Nikt nie powinien cię zaczepiać, ale mimo wszystko uważaj na siebie. Zawsze też możesz poczekać, aż wrócę.

– Okej, będę pamiętać – westchnęła. – Mogę się do ciebie przytulić?

Harry nic nie odpowiedział tylko przyciągnął Pauline do siebie, a ona od razu wtuliła się w jego ciepłe ciało. To była jedna z tych chwil, w których potrzebowała bliskości drugiej osoby. Czuła, jak ogarniała ją samotność, a ona nie potrafiła sobie z nią poradzić. Co prawda była wtedy z Harrym, ale jednocześnie wiedziała, że prawdopodobnie bezpowrotnie utraciła ojca, macochę oraz Ashera. Davies zaczęła cicho płakać, ponieważ dopiero wtedy dotarło do niej jakie konsekwencje mogły ponieść za sobą jej czyny. Styles postanowił się już nie odzywać. Wiedział, że nie tego w tamtej chwili potrzebowała, więc jedynie gładził delikatnie plecy kobiety. Robił to aż do momentu, gdy poczuł, jak jej ciało się uspokoiło, co znaczyło, że zasnęła.

* * *

Pauline obudził jakiś huk. Rozchyliła lekko powieki, aby stopniowo przyzwyczaić je do światła, po czym uniosła się na jednym ręku. Zobaczyła przed sobą wysokiego mężczyznę z włosami w kolorze platynowego blondu. Stał do niej plecami i zbierał książki z podłogi. Kobieta domyśliła się, że to one wywołały taki hałas.

Mark odwrócił się, a jego wzrok spoczął na Davies. Wydawał się być starszy od Harry'ego. Na jego ubiór składał się czarny zestaw firmy Adidas, bluza kangurka oraz wąskie dresy.

– Obudziłem cię? – Pauline w odpowiedzi pokiwała głową z lekkim uśmiechem. – Przepraszam. Naprawdę nie chciałem, ale zerwał mi się pasek w torbie, a cała jej zawartość wywaliła się na podłogę. Podejrzewałem, że stanie się tak prędzej czy później. Chwila... Gdzie moje dobre maniery. Powinien się najpierw przedstawić, a więc jestem Mark.

– Pauline. Poza tym naprawdę nic się nie stało. Pewnie i tak sama bym za niedługo wstała. Jestem przyzwyczajona do wczesnego wstawania – ziewnęła.

– Okej. Harry prosił, aby ci przekazać, że na stoliku leży jego laptop i śmiało możesz z niego korzystać. Ponadto zostawił ci śniadanie, a jakbyś mimo to była jeszcze głodna, to w szafce nad łóżkiem ma schowane zapasy jedzenia. – Mężczyzna usiadł na swoim łóżku i zaczął wpatrywać się w Pauline. Na co ona zmarszczyła brwi, ponieważ nie wiedziała, dlaczego to robił. – Musisz być dla niego naprawdę ważna. Wyprzedzając twoje pytanie. Styles ma jakąś manię, czy coś w tym stylu, i nikomu nie pozwala nosić, a nawet dotknąć swoich ubrań, więc możesz być pewna, że nosisz ją jako pierwsza. To samo tyczy się jego laptopa. Kiedyś mój się popsuł i mogłem jedynie pomarzyć, aby pożyczył mi swojego, a jestem jego najlepszym kumplem. Poza tym o żadną nie dbał tak jak o ciebie. Jesteś też pierwszą dziewczyną, o której opowiedział mi tak wiele. Chociaż nie. Wróć. W tym wypadku też jesteś jedyna. – Pauline zauważyła, że Mark, tak samo jak ona, miał nawyk nadmiernej gestykulacji rękoma podczas mówienia.

– Mówił o mnie? – w głosie kobiety dało się usłyszeć zdziwienie. Nie spodziewała się tego, że Harry mógłby o niej wspomnieć choćby słowem, a co dopiero opowiadać.

– Tak, calutki wczorajszy wieczór, zanim poszedłem na imprezę, a po tym jak on wrócił z pracy. Miło było zobaczyć go w takim stanie po tym wszystkim, co działo się w jego życiu przez ostatnie miesiące. – Mark wstał i zarzucił sobie plecak, w który się przepakował, na ramię. – A teraz musisz mi wybaczyć, ale muszę już iść na wykłady.

Pauline posłała jeszcze mężczyźnie niewielki uśmiech, po czym ten opuścił pokój. Kobieta zaś wstała z łóżka. Powinna pójść do łazienki, ale po sytuacji z poprzedniej nocy nie chciała ryzykować spotkania z kimkolwiek. Wyjęła ze swojej torby szare dresy. Spojrzała na szafę Harry'ego. Miała nadzieję, że nie obrazi się, jeśli pożyczy od niego jakąś bluzę. Wzięła taką samą, jaką miał na sobie Mark z tym wyjątkiem, że ta była szara. Davies przebrała się z piżamy, po czym zebrała część włosów w koka na czubku głowy. Pauline podeszła do szafki nocnej, na której Styles zostawił dla niej kanapkę, sałatkę oraz kubek termiczny z herbatą.

Davies skusiła się na kanapkę, z którą usiadła na łóżku. Wyciągnęła z niewielkiego plecaka szkicownik oraz zestaw ołówków. Rysowała amatorsko, ale Asher zawsze twierdził, że miała wielki talent, a jej rysunki to arcydzieła. Zobaczył je czystym przypadkiem, ponieważ zdarzało się, że czasem z zeszytu wypadła jakaś kartka albo zostawiła go otwartego. Pewnego dnia mężczyzna stwierdził, że powinna zacząć malować na zamówienie. Ona jednak nie chciała nawet o tym słyszeć. To, co pojawiało się na białych stronicach zawsze było czymś bliskim jej sercu. Nie sądziła, aby kiedykolwiek była w stanie namalować kogoś lub coś, z czym nie była związana emocjonalnie. Zdawała sobie jednak sprawę, że w zaistniałej sytuacji powinna rozważyć jeszcze raz tę kwestię.

Pauline zaczęła powoli kreślić kolejne rzeczy oraz postacie. Na kartce pojawiała się powoli scena z nocy spędzonej z mężczyzną. To jak leżała wtulona w Harry'ego. Nie było to jedna rzeczą prostą. Po raz pierwszy miała do czynienia z osobą, której rysy twarzy były męskie, a jednocześnie delikatne, jakby wciąż w jakimś stopniu chłopięce. Taki jednak był właśnie Harry Styles. Dla świata silny oraz poważny mężczyzna, a dla bliskich osób wrażliwy i kochany chłopak. Był on pełen sprzeczności, ale właśnie to czyniło go wyjątkowym.

Kobieta pracowała nad rysunkiem parę godzin, a efekt końcowy zadowolił ją jak jeszcze nigdy wcześniej. Odłożyła szkicownik na bok, po czym wzięła laptopa ze stolika. Gdy go otworzyła, jej oczom ukazała się żółta karteczka samoprzylepna z hasłem. Harry pisał trochę niewyraźnie, ale na jej szczęście dało się go rozczytać. Pauline zaczęła szukać w internecie ofert pracy oraz mieszkań, na które byłoby ją stać. Jeszcze tydzień wcześniej nie myślała, że taka chwila kiedyś nastąpi, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Jej życie z ułożonego zamieniło się w pewnego rodzaju chaos w ciągu zaledwie paru godzin. Nie wiedziała do końca, jak powinna się z tym czuć oraz czy była nareszcie wolna, ponieważ wciąż w jakimś stopniu była uzależniona od Harry'ego. Wiedziała, że dopóki nie zacznie żyć na swój własny rachunek, nie będzie mogła poczuć się w pełni wolna.

– Czego tak zawzięcie szukasz? – Davies podskoczyła na dźwięk męskiego głosu, a po pokoju rozniósł się śmiech Stylesa. – Przepraszam. Nie miałem zamiaru cię wystraszyć. Byłem pewny, że słyszałaś, jak wszedłem.

– Nic się stało, ale mógłbyś zacząć mnie ostrzegać, bo to już drugi taki raz. Jak tak dalej pójdzie, to w końcu dostanę zawału. – Mężczyzna usiadł koło niej na łóżku. – Szukam jakiejś pracy oraz niewielkiego mieszkania. Och... I przepraszam, że wzięłam twoją bluzę bez pytania. Mark wspomniał, że nie lubisz, gdy ktoś dotyka twoich rzeczy.

– Powiedział ci prawdę, ale ty stanowisz wyjątek. W szukaniu zaś mogę ci pomóc, jeśli tylko chcesz. Mógłbym chociażby popytać w pracy. – W tamtej chwili wzrok Harry'ego zatrzymał się na czymś. Pauline zorientowała się, że przygląda się otwartemu szkicownikowi, więc szybko go zamknęła. – Dlaczego tak bardzo się z tym kryjesz? Czemu nie mogę zobaczyć twoich prac? Na tej byłem ja, więc tym bardziej powinienem mieć do tego prawo. – Mężczyzna posłał jej jeden ze swoich uśmiechów. – Wyglądasz słodko, gdy się rumienisz.

– Nie praw mi komplementów, ponieważ to niczego nie zmieni. Nie dam ci ich zobaczyć, bo... W sumie to sama nie wiem. Mam po prostu jakąś blokadę i nawet jak przedstawiają one kogoś mi bliskiego, to nie jestem w stanie się przemóc. To dla mnie bardzo trudne do wytłumaczenia. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu osób będzie to stanowić jedynie zbiór portretów, rysunków, ale dla mnie to... Myślę, że nigdy nie będę w stanie wyrazić tego słowami. To jest jedna z tych rzeczy, które trzeba poczuć, Harry, aby wiedzieć, o co chodzi.

– Rozumiem. W sumie myślę, że sam znalazłbym coś podobnego w swoim życiu, więc dam ci z tym spokój. Mam jednak jeden warunek. – Pauline spojrzała na niego pytająco. – Zaprojektujesz dla mnie tatuaż. Ma on do mnie w jakiś sposób pasować, ale nie powiem ci, co ma przedstawiać. Ty masz o tym zdecydować.

– Okej. – Davies pomachała głową, zaciskając wargi. – Do kiedy mam czas?

– Do Walentynek, czyli calutki tydzień. W przyszły czwartek idziemy razem do studia i go robimy. Nawet jeśli mi się nie spodoba, to ozdobi moje prawe ramię, które jest wciąż nietknięte.

– Styles, czyś ty do reszty oszalał? Może jeszcze zrobisz sobie pod nim moje imię, co ty na to? – Pauline spojrzała na niego wielkimi z szoku oczami.

– Wiesz, że to w sumie nie jest taki znowu zły pomysł. Mógłbym wytatuować je jako podpis autorki tego tatuażu. Pff... Jego projektu. – Harry zaśmiał się, wstając jednocześnie z łóżka. – Dobra, a teraz zbieraj się, ponieważ wychodzimy. Idziemy w piękne miejsce opowiadać sobie o tym, jak bardzo beznadziejne są nasze żywoty.

– Chcesz mi opowiedzieć coś więcej o sobie? – Pauline zdziwiła się, ponieważ nie sądziła, że mężczyzna postanowi się przed nią tak szybko otworzyć.

– Czuję, że jeśli w końcu tego nie zrobię, to mnie to zabije i jestem w tej chwili całkiem poważny. To, co widziałaś wczoraj w kawiarni, to był jeden z moich napadów, podczas którego wszystkie moje wspomnienia wracają, te dobre jak i te złe. Miewam je coraz rzadziej, ale za to wydaje mi się, że każdy kolejny jest coraz to silniejszy.

– Nie powinieneś się w takim razie udać na terapię? To, o czym mówisz brzmi naprawdę poważnie, a ja się o ciebie zaczynam martwić. – Podeszła do niego i wtuliła się w jego ciepłe ciało.

– Nie stać mnie na nikogo porządnego, a wszystkie na jakie chodziłem to było gówno. Wiem, że to nieodpowiednie zachowanie, ale jestem niezwykle skomplikowanym człowiekiem i ciężko mi się otworzyć. Dlatego wolałbym, żebyś to ty została moją terapeutką. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie masz żadnego doświadczenia, a tym bardziej kwalifikacji, więc jest to niezwykle nierozważne i może mi jedynie zaszkodzić, ale jednocześnie jesteś jedyną osobą, przed którą chcę się naprawdę otworzyć. Mam nadzieję tylko, że to, co usłyszysz, nie przytłoczy cię za bardzo. Chociaż pewnie skończy się to tak, że postanowisz zakończyć tę znajomość. Mimo to jednak naprawdę muszę ci o tym powiedzieć.

– Na razie mogę stwierdzić, że masz skłonności do słowotoku. Poza tym to chyba już ci mówiłam, że nie zamierzam patrzeć na ciebie przez pryzmat twojej przeszłości, a tym bardziej zostawić cię z jej powodu. – Starła łzę z jego policzka. – Liczy się dla mnie jedynie to, jakim jesteś obecnie człowiekiem.

– Jesteś dla mnie za dobra, Pauline. – Ucałował jej dłoń. – A teraz się zbierajmy, bo mamy ograniczony czas.

Po tych słowach ubrali się i wyszli. Spacerowali ulicami Londynu w milczeniu, które było im potrzebne, ponieważ każde z nich miało czas, aby poukładać sobie w głowie wszystko to, co planowali sobie powiedzieć oraz w jakiej kolejności chcieli to zrobić. Zastanawiali się, jak powinni ubrać w słowa swoje myśli tak by zrozumieli siebie nawzajem, swoje problemy, zmartwienia, a co najważniejsze sytuacje, które je zapoczątkowały.

Pauline z zamyślenia wyrwał dźwięk jej imienia. Rozejrzała się dookoła, a jej oczy zatrzymały się na postaci ojca. Stał jakieś dziesięć metrów od nich, ale mimo to go rozpoznała, a on ją. Kobieta przełknęła ślinę. Chwyciła Harry'ego za rękę i pociągnęła w jedną z bocznych, wąskich uliczek. Zaczęła biec, a mężczyzna próbował za nią nadążyć, bo pomimo tego, że Davies miała krótsze nogi, to była naprawdę szybka.

– Myślałaś może nad zrobieniem kariery w lekkoatletyce? – zapytał Styles, kiedy stanęli. Ledwo był w stanie wziąć oddech. Za to Pauline nie wyglądała na ani trochę zmęczoną. – Kto to był i czemu przed nim uciekaliśmy?

– Henry Davies. Mówi ci coś to nazwisko? – Mężczyzna od razu skojarzył fakty i pokiwał głową. – Masz więc odpowiedź na swoje pytanie. Na chwilę obecną wolałabym nie mieć z nim nic wspólnego prócz genów.

– Kiedyś będziesz musiała się z nim w końcu spotkać.

– Wiem, ale zaczekam z tym do dnia, w którym wszystko sobie ułożę. Dopiero jak znajdę sobie mieszkanie oraz pracę i będę mogła mu pokazać, że jestem w stanie sobie poradzić bez jego pomocy. – Daleko jeszcze do celu naszej wędrówki?

– Spróbuję ci w takim razie jakoś pomóc, żebyś nie musiała z tym długo zwlekać. Zwłaszcza, że nie wiem, czy dałbym radę przeżyć więcej takich maratonów. Zaś cel naszej podróży jest przed nami. – Wskazał na szklany wieżowiec przed nimi, po czym ruszył w jego stronę, a kobieta podążyła za nim.

– Dlaczego idziemy właśnie tam? Przecież i tak nikt nas nie wpuści do środka.

– Z dachu tego budynku jest idealny widok na gwiazdy. Stwierdziłem, że skoro mamy rozmawiać o tym, jak gówniane życie mamy, to zrobimy to chociaż w pięknej scenografii. O wejście zaś się nie martw. Ochroniarzem w tym budynku jest brat Marka i tak się składa, że pełni akurat dzisiaj nocną zmianę, co oznacza, że mamy czas do jakieś szóstej rano. Potem zaczynają przychodzić pracownicy. Znaczy w nocy też się zdarza kogoś spotkać, bo tak się składa, że wiele z tych osób to pracoholicy. Poza tym przygotowałem dla nas kolację, a właściwie kupiłem. Nie miałem czasu na gotowanie, a i tak w sumie to nie miałem gdzie tego zrobić.

– To chyba najbardziej romantyczna rzecz, jaką ktoś dla mnie zrobił. Czekaj... Czy to randka? – Pauline spojrzała na niego wielkimi oczami.

– Em... Ni-ie – zaczął się jąkać. – Ja po prostu chciałem, żeby było miło. Nie, żebym nie chciał pójść z tobą na randkę albo że coś z tobą nie tak. Chodzi o to, że znamy się trochę zbyt krótko. Poza tym nie zabrałbym cię na nią bez twojej wcześniejszej zgody. Zapytałbym cię najpierw o to i... Na pewno nie wziąłbym cię z zaskoczenia. Nie jestem taki. Nic na siłę, a jeśli chcesz, to w ogóle możemy pójść w jakieś inne miejsce.

– Harry, spokojnie. Zapytałam cię, ponieważ chciałam wiedzieć, na czym stoję. Nie chciałabym cię po prostu zranić, gdybym coś źle zinterpretowała. Nie mówię też, że nie poszłabym z tobą na randkę, ponieważ jesteś niesamowitą osobą, a to ile się znamy nie ma znaczenia. Czasem chodziłam na randki z osobami, których kompletnie nie znałam. – Zaśmiała się, a Styles odetchnął z nieskrywaną ulgą.

– Byłaś aż tak bardzo zdesperowana, że chodziłaś na randki w ciemno? Myślałem, że na takie rzeczy chodzą głównie stare panny, które potrzebują seksu.

– To nie do końca było tak. Chodziłam na podwójne randki z Asherem. Mówił, że to dlatego, żebym wyrwała się w końcu z domu, ale ja wiem swoje. To były kobiety, na których naprawdę mu zależało, a on bał się, że odstawi coś głupiego. Zawsze, gdy był blisko tego, kopałam go w kostkę pod stołem. Ja zaś przychodziłam na nie z kolegami Ashera, którym się podobałam, a skąd wiedzieli, jak wyglądam, to nie mam pojęcia. – Wzruszyła ramionami.

– Powiedz mi w takim razie, dlaczego taka zniewalająca kobieta jak ty, Pauline, nie ma jeszcze męża?

– Odpowiedź jest prosta. Henry Davies – westchnęła. – Mój ojciec skutecznie odstraszał moich potencjalnych kandydatów na męża.

– Pauline Davies, przysięgam, że jeśli kiedykolwiek będzie mi dane dołączyć do tej grupy, to nie dam się tak łatwo odstraszyć. Dla takiej kobiety mogę cierpieć nawet najgorsze katusze. – Otworzył przed nią drzwi budynku, a ich oczom ukazał się wielki przeszklony hol urządzony w nowoczesnym stylu. Na Pauline nie zrobiło to jednak wrażenia, ponieważ od razu rozpoznała, gdzie się znajdowała.

– Nie rozpędzaj się za bardzo, bo jeszcze zacznę myśleć, jak to wykorzystać. – Posłała mu uśmiech, po czym spojrzała na miejsce, gdzie mieściło się stanowisko ochrony. – A więc Michael jest bratem Marka? Wyprzedzając twoje pytanie. Część tego budynku należy do mojego ojca. – A właściwie cały ten wieżowiec, dodała w myślach, ale nie chciała wypowiadać tego na głos. – Tutaj mieści się jego kancelaria. Resztę pięter i pomieszczeń zajmują niewielkie firmy, którym Henry wynajmuje pomieszczenia, ponieważ nie jest w stanie ich wszystkich zagospodarować. Do tego uważa, że młodzi przedsiębiorcy potrzebują wsparcia. Jednak cieszę się, że jesteśmy właśnie w tym miejscu. Od czego chcesz zacząć ten wieczór, Harry? – Przeniosła na niego wzrok.

– Jedzenie powinno być za jakąś godzinę, więc możemy po prostu o czymś porozmawiać albo zacząć opowiadać o sobie. Ten wybór pozostawiam tobie. Zwłaszcza, że poniekąd znajdujemy się na twoim terenie. – Po tym jak Harry mówił i się zachowywał Pauline wyczuwała, że zaczynał się powoli denerwować tym, co miało się wydarzyć.

– W takim razie ja opowiem pierwsza o swoim życiu. Myślę, że tak będzie lepiej. Tylko proszę cię, staraj się nie przerywać mojej historii, bo bardzo łatwo można mnie wybić z wątku. – Pauline zbliżyła się do stanowiska ochrony, a Michael od razu podniósł się z krzesła.

– Panienko Davies – powiedział na przywitanie, na co ona przewróciła oczami.

– Nie ma tu mojego ojca, więc możesz zwracać się do mnie po imieniu. W sumie to jeśli już o nim mowa. Pracuje dzisiaj w nocy?

– Twój ojciec opuścił kancelarię niecałą godzinę temu i z tego, co mi wiadomo, nie miał zamiaru wrócić.

– Idealnie. W takim razie poproszę klucz do jego gabinetu, a jak przyjdzie jedzenie to zawieź je na dach i daj mi znać. Wynagrodzę ci to. – Po chwili na dłoni Pauline spoczął niewielki srebrny kluczyk.

Davies wraz z Harrym weszli do windy, a kobieta nacisnęła przycisk z odpowiednim piętrem. Czuła, jak jej serce znacznie przyspieszyło. Nie odwiedziła tego miejsca od paru lat, od tamtego pamiętnego dnia. Nie chciała wracać do niego, ale wiedziała, że to nie przypadek, iż znalazła się właśnie w tym budynku. Jeśli miała opowiedzieć swoją historię, to mogła to zrobić jedynie w gabinecie ojca, w którym zaczął się jej koszmar. Obrazy tamtego dnia pojawiły się przed oczami Pauline, a ciałem wstrząsnął dreszcz. Cień cierpienia przemknął przez serce. To nie bolało już tak bardzo, ale wciąż nie potrafiła o tym w pełni zapomnieć, wybaczyć.

Kiedy winda się zatrzymała, wyszła z niej, po czym skierowała się do drzwi z nazwiskiem ojca. Przejechała opuszkami palców po złotej tabliczce z wygrawerowanymi literami. Przekręciła powoli kluczyk w zamku, po czym pchnęła lekko drewnianą powierzchnię. Pierwszą rzeczą, która rzucała się człowiekowi w oczy była przeszklona ściana, z której rozciągał się nieziemski widok na Londyn. Pomieszczenie tętniło przepychem. Wielkie mahoniowe meble oraz skórzany fotel. Uwagę Harry'ego jednak najbardziej przyciągnął olbrzymi obraz w złotej ramie, przedstawiający kobietę, która w tamtej chwili usiadła na biurku. W dłoniach Pauline spoczęło zdjęcie. Przyglądała mu się przez chwilę, po czym wyrzuciła do kosza.

– Piękny, czyż nie? – Davies spojrzała na obraz z lekkim uśmiechem. – Podobno od urodzenia byłam jego oczkiem w głowie, jego dumą. Ten obraz miał o tym świadczyć, ale ja jestem zdania, że robił to jedynie na pokaz, ponieważ gdyby faktycznie tak było to może chociaż w małym stopniu liczyłby się z moim zdaniem, z tym, co myślę. Tymczasem mój ojciec pozbył się jakiekolwiek obecności mojej matki w tym miejscu, w domu także. Rozmawiałam z nim kiedyś o tym, bo naprawdę sądziłam, że zrobił to dlatego, że po prostu cierpiał i nie mógł znieść widoku tych wszystkich rzeczy. Przyszło mi to do głowy, ponieważ sama czułam się podobnie. Okazało się jednak, że zrobił to dlatego, że przeszkadzały one jego nowej miłości, która obecnie jest już moją macochą. Śmiem podejrzewać, że jeszcze za życia mojej matki mieli romans. To wszystko poszło za szybko, żeby było inaczej. Ona była najlepszą przyjaciółką mojej matki i tak perfidnie pozbyła się tego wszystkiego, rozumiesz? Nawet jej piękny, biały fortepian kazała sprzedać. Błagałam ojca na kolanach, aby tego nie robił. To była dla mnie najważniejsza pamiątka, którą po sobie pozostawiła. To właśnie jedna z dwóch rzeczy, których nie jestem w stanie mu wybaczyć. Odebrał mi jedyną cząstkę matki, która mi została. – Pauline nalała sobie whiskey do kryształowej szklanki. Upiła z niej łyk, a mocny alkohol przyjemnie podrażnił jej gardło. Tego właśnie potrzebowała w tamtej chwili. – Moja matka była nauczycielką śpiewu. Trzeba dodać, że jedną z najlepszych w Londynie. Tak właściwie to należała do czołówki całej Anglii. Nie odziedziczyłam po niej talentu do śpiewu, ale za to słuch muzyczny już tak. Uczyła mnie, jak prawidłowo go używać, jak odróżnić fałsz od interpretacji artysty, co nie należy do rzeczy prostych. To właśnie dzięki niej mogę stwierdzić, że masz niebywały talent, Harry. Często wieczorami siadałyśmy przy tym fortepianie i przy akompaniamencie muzyki klasycznej. Czasami pozwalała mi coś zagrać, ale jeśli mam być szczera, nie nadawałam się do tego. Podziwiałam moją mamę za cierpliwość do mojej osoby. Kiedy miałam jakieś szesnaście lat padły słowa, których nikt nie chce usłyszeć. Moja matka usłyszała, że ma nieoperowalnego guza mózgu. Nie wiedzieliśmy, ile tak naprawdę jej zostało. Nawet lekarzom trudno było to stwierdzić, bo wtedy był on jeszcze niewielki, nie mogli przewidzieć, w jak szybkim tempie będzie się rozwijał. Można powiedzieć, że moja mama stała się taką tykającą bombą. Wydaje mi się, że wolałabym od samego początku znać datę jej śmierci. Wtedy łatwiej byłoby się przygotować na śmierć takiej osoby. Znaczy człowiek nigdy nie byłby w pełni gotowy, ale mam wrażenie, iż byłoby prościej w jakimś nawet niewielkim stopniu. Spędzała, od tamtego dnia, dużo czasu w szpitalu, a ja razem z nią. Kończyłam zajęcia w szkole i udawałam się do niej. Ojciec przychodził sporadycznie ze względu na to, że to był okres największego rozwoju jego kancelarii, dostawał coraz to większe oraz poważniejsze sprawy. To właśnie wtedy zdobywała krajową, a może i nawet światową renomę. Mojej mamie to nie przeszkadzało, ponieważ nie chciała, abyśmy zrezygnowali ze swojego życia dla niej. Ona była w nim szaleńczo zakochana do końca jej dni i to jest chyba w tym najsmutniejsze, bo on już prawdopodobnie od dawna obracał... Szkoda tracić mi na to słów. – Po tych słowach usiadła na fotelu przeznaczonym dla klientów. – Tamtego dnia, gdy moje życie zamieniło się w piekło, a dom w więzienie, siedziałam tak jak teraz, w tym samym miejscu. Miałam już prawie osiemnaście lat. Ojciec nie pozwolił mi pójść akurat do niej. Stwierdził. że spędzam z nią zbyt wiele czasu, rozumiesz? Szkodował mi ostatnich chwil, jakie mogłam z nią spędzić. Siedziałam więc z nim, gdy nagle w pomieszczeniu rozniósł się dźwięk jego komórki. Wiedziałam, że to musi być coś ważnego, ponieważ w pracy prawie nigdy jej nie używał. Parę minut później dowiedziałam się, że moja matka zmarła, a ja nawet nie miałam możliwości się z nią pożegnać. Nie byłam przy niej w najtrudniejszej chwili jej życia. To druga rzecz, której chyba nigdy nie wybaczę mojemu ojcu. Ja po prostu nie potrafię tego zrobić.

Nie zorientowała się nawet, kiedy Harry przykucnął przed nią i zaczął ocierać łzy z policzków. Nawet nie wiedziała, że płacze.

– Chcesz mówić dalej czy może wolisz poczekać? Pamiętaj, że nie musisz mi mówić wszystkiego, jeśli nie masz na to ochoty albo jest to dla ciebie zbyt trudne, Pauline.

Kobieta przytuliła się do niego. Potrzebowała bliskości drugiej osoby. Mówienie o śmierci swojej matki nie było dla niej proste, ale jeszcze gorsze było mówienie o ojcu, ponieważ jego ignorancja bolała ją najbardziej ze wszystkiego, co miało miejsce. Chciał ją chronić, ale jednocześnie nie zamierzał liczyć się z jej zdaniem. Henry zdawał się nawet nie słuchać tego, co mówiła jego córka. Wyglądało to, jakby uważał ją za swoja własność. Czasami Pauline czuła się jak lalka Barbie, którą można się bawić i robić z jej życiem, co się tylko chciało. Musiała przestrzegać wytycznych co do ubioru, fryzury, makijażu, a nawet jedzenia. Pomimo że była dorosła, czuła się, jakby wciąż była małym dzieckiem.

– Jeśli zaczęłam, to skończę opowiadać. – Wzięła głęboki wdech. – Wraz z tamtym dniem skończyła się moja wolna wola. Ojciec zaczął kontrolować moje życie, każdą jego sferę. Przez lata żywiłam się jedynie zdrową, ekologiczną żywnością, miałam ściśle określoną dietę. Komplet badań robiłam co parę miesięcy. Ubrania tylko schludne, bez zbędnych dodatków, wyprane i wyprasowane. O bluzkach czy w ogóle słuchaniu muzyki takich zespołów jak Metallica czy AC/DC mogłam jedynie pomarzyć. Te wszystkie zasady były przekazywane moim partnerom i po części dotyczyła także ich. Część z nich wytrzymywała przez jakiś czas, ale prędzej czy później odchodzili. Jeśli godzisz się na związek ze mną możesz zapomnieć o seksie, imprezach, alkoholu. W sumie to też dlatego po części nie mogłam pójść na studia. – Pauline zauważyła, jak z każdym słowem słowem oczy Harry'ego robiły się coraz większe ze zdziwienia. Mężczyzna nie mógł do końca uwierzyć, że Henry mógł aż w takim stopniu kontrolować życie córki. – Przyzwyczaiłam się już do tego, ale wczoraj czara goryczy się przelała. Wracałam od ciebie do domu z Asherem, gdy powiedział mi o tym, co zaplanował mój ojciec. W Walentynki ma się odbyć przyjęcie. W teorii jest to niewielki bankiet dla jego współpracowników oraz ludzi z branży, bardzo wpływowych ludzi. Jak się jednak okazało, w praktyce ma to być moje przyjęcie zaręczynowe z jednym z synów jego przyjaciela. Byłabym ustawiona do końca życia. Nic tylko leżeć i pachnieć. Problem w tym, że nie chcę, aby tak ono wyglądało. Nie pozwolę się znowu zamknąć, decydować kolejnemu mężczyźnie o moim życiu. Pragnę pracować, mieć swoje problemy, a nie luksusu, w którym będę się tylko dusić. Poza tym nie uśmiecha mi się chodzenie na denne bankiety, na których musiałabym przebywać w otoczeniu bogatych lasem. Za czym osobiście nie przepadałam.

– Nie dziwię ci się w takim razie, że postanowiłaś uciec z tego piekła. Podziwiam cię za to, że i tak wytrzymałaś w nim tak długo. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby ci pomóc, Pauline. Mogę wziąć nawet z tobą jutro ślub, żebyś miała wymówkę i nie mogła przyjąć tych zaręczyn. – Tymi słowami wywołał jej cichy śmiech. Harry poczuł wibracje, więc wyjął telefon z kieszeni. – Michael pisze, że jedzenie już dotarło i zawiózł je na dach. Nie ma nic na poprawę humoru niż pizza. Przepraszam, że to nie żadne kawiory czy owoce morza, ale biedny ze mnie człowiek.

– Jesteś bogatszy niż ci się wydaje, Harry. – Zanim wstała musnęła jeszcze opuszkami palców policzek mężczyzny.

Wrócili do windy, w której Pauline chwyciła Stylesa za rękę. Nie mówiła mu o tym, ale panicznie się bała przebywać w pomieszczeniach zamkniętych na świat. Gdyby była ona przeszkolona, czułaby się całkiem spokojna. Tymczasem jej serce biło jak oszalałe. Harry musiał to wyczuć, poniewaz objął ją od tyłu.

– Jestem przy tobie, więc możesz być spokojna – wyszeptał do jej ucha, a ona przymknęła oczy.

Coś w obecności Harry'ego, w jego dotyku, ciepłym oddechu, który muskał skórę kobiety, działało na nią kojąco. Nie wiedziała, co to dokładnie było, ale wiedziała, że żaden mężczyzna tak na nią nie działał. Znała go parę dni. Mimo to czuła się przy nim bezpieczna. Zaufała mu do tego stopnia, aby opowiedzieć o swoich najintymniejszych wspomnieniach, czego nie odważyła się zrobić nigdy wcześniej.

Kiedy usłyszała dźwięk oznajmujący, że byli na miejscu, odetchnęła z ulgą i otworzyła oczy. Wyszli z windy, po czym skierowali się na dach. Gdy się na nim znaleźli na twarzy Pauline zawitał niewielki uśmiech. Jej oczom ukazał się widok idealny. Na grubym kocu leżało kilka poduszek, a między nimi stały dwa pudełka pizzy oraz butelka wina.

– Wiem, że piknik w lutym to nie najlepszy pomysł, ale dzisiaj mamy dosyć ciepły i ładny wieczór, więc pomyślałem sobie czemu nie. Gdybyś jednak zmarzła, to daj mi znać. – Harry posłał jej lekki uśmiech, po czym usiadł na jednej z poduszek, a kobieta poszła w jego ślady. Niestety nie pomyślałem o kieliszkach do wina, więc będziemy musieli pić z butelki. Jeśli rzecz jasna nie jest to dla ciebie problem i będziesz miała na nie ochotę. Wziąłem jakieś takie o smaku owoców leśnych. Moja siostra je uwielbiała. Nie wiem też, jaką pizzę lubisz, więc mam nadzieję, że dobrze wybrałem. – Styles na chwilę przerwał i spojrzał na nią. – Wszystko w porządku? Stałaś się nagle jakaś milcząca, a to raczej nie jest do ciebie podobne. Zwykle w moim towarzystwie mówisz dość sporo, a teraz się wcale nie odzywasz od chwili, w której...

– Jest w porządku, Harry. – Przerwałam mu. – Po prostu muszę to sobie powoli ułożyć. Przez tę parę dni wydarzyło się tak wiele, a do tego wróciłam do moich najcięższych i najbardziej osobistych wspomnień. Myślę, że alkohol przyda mi się teraz, ale niewiele. Rzadko piję i zwykle robię to potajemnie. Nie jadłam pizzy od lat, więc myślę, że każda będzie dla mnie pyszna.

– Tylko nie zostań alkoholiczką, bo nie chciałbym wyciągać cię z nałogu. – Na te słowa oboje się zaśmiali.

Jedli w ciszy, co jakiś czas biorąc łyk wina. Mężczyzna zbierał się w sobie jakiś czas, aż w końcu rozległ się jego głos:

– Gemma była ode mnie pięć lat starsza. Kiedy nasz ojciec zmarł była moim jedynym wsparciem, ponieważ matka całkowcie się załamała, a dziadkowie byli zajęci nią oraz przygotowaniami do pogrzebu, Zresztą nigdy nie miałem z nimi najlepszego kontaktu. Sam nie wiem dlaczego. Tak po prostu było. Rzadko nas odwiedzali, a my ich. Może właśnie to było tego przyczyną.

– Ile miałeś wtedy lat? – zapytała, gdy Harry nie odzywał się przez jakiś czas. Widziała w jego oczach jak bardzo bolesne było to dla niego wspomnienie.

– Dziesięć. Czasami brakuje mi ojca. Myślę, że spędzałem z nim zbyt mało czasu. Od zawsze byłem synkiem mamusi. Nigdy nie powiedział tego głośno, ale wiem, że go to bolało w jakimś stopniu. Nie zdawałem sobie jednak z tego sprawy aż do dnia, w którym usłyszałem, że zmarł na udar. Wtedy nie byłem jeszcze świadom tego, co to znaczy. Byłem w wieku, w którym dopiero zaczynałem... Nie potrafię się wysłowić. Przepraszam.

– Nie masz za co. Sama też czasem nie wiem, jak dobrać słowa. Myślę, że nie jest ważne, ile spędzasz z kimś czasu, a to że masz z nim jakąś relację. Ja ze swoim nie mam prawie żadnej. Przed śmiercią mamy był zbyt zafrapowany tym jak rozwinąć swoją kancelarię, zdobyć sławę. To był jego jedyny kłopot, a teraz wiesz, jak się sytuacja prezentuje – westchnęła.

Pauline czasami miała wrażenie, że ona także była dla niego kłopotem. Wiedziała, że ojciec nie chciał jej stracić, ponieważ widziała strach w jego oczach, gdy opuszczała dom. Henry Davies od zawsze jednak kochał swoją córkę, ale nie wiedział, jak miał to okazać, jak być dobrym ojcem.

– Coś w tym jest, ale to na mojej siostrze chciałbym się skupić. Nasza matka dochodziła do siebie przez trzy lata. Przez ten czas bardzo się z nimi zżyłem. Podobało mi się życie z samymi kobietami, ale z biegiem lat pojawił się pewien problem. Kiedy zacząłem dojrzewać, wstydziłem się z nimi rozmawiać o moich problemach, a czasem nie miałem nawet najmniejszego pojęcia, co się ze mną dzieje i to mnie przerażało.

– Do kogo więc z nimi chodziłeś? A może sam znalazłeś jakieś rozwiązanie? – Pauline nie mogła powstrzymać napadu śmiechu, za co o mało nie przypłaciła zakrztuszeniem się pizzą.

– To nie jest miłe, Ja się z ciebie nie śmiałem. – Kobieta uniosła ręce w geście kapitulacji. – Chodziłem z nimi do starszego brata przyjaciółki Gemmy. Byłem młodszy od niego o siedem lat, ale mimo to bardzo dobrze się ze sobą dogadywaliśmy. Moja siostra nie była tym faktem zadowolona. Nie ufała mu, bo miał tatuaże i kolczyki. Bała się, że sprowadzi mnie na złą drogę.

– Chyba będę musiała zastanowić się, czy właśnie nie robisz tego względem mnie. w końcu od kiedy cię poznałam, zdążyłam już uciec z domu i zacząć pić. – Pociągnęła łyk wina z butelki.

– Ja jedynie zasugerowałem ci, że możesz trochę wypić. Z domu zaś nie kazałem ci uciekać. No, ale wracając... Ja mojej siostrze też nie pozostawałem dłużny, bo nie ufałem żadnemu z jej chłopaków, ale to głównie dlatego, że byłem o nich zazdrosny. W końcu zabierali mi moją ukochaną siostrę.

– Znam to. Też nie zawsze jestem zadowolona, gdy Asher spędza ze swoimi dziewczynami zbyt wiele czasu. Boli mnie czasem fakt, że nie ma go przy mnie, gdy najbardziej go potrzebuję. Traktuję go jak starszego brata. Wiem jednak, że ma też swoje życie i nie zawsze muszę w nim zajmować pierwsze miejsce.

– Podziwiam cię za taki tok myślenia. Próbowałem się na niego przestawić, ale nie było to takie proste. Za bardzo ją kochałem. Pewnego dnia przyprowadziła do naszego domu Jareda. – Na twarzy Harry'ego pojawił się taki wyraz cierpienia, że Pauline ścisnęło serce. – Od samego początku coś mi w nim nie pasowało. Miałem przeczucie, że nie przyniesie on niczego dobrego. Nie myliłem się. Rzecz jasna początkowo wszystko było w porządku. Gemma była z nim szczęśliwa. Ta piękna historia miłosna zaczęła się zmieniać w horror dopiero po zaręczynach, kiedy się do niego wyprowadziła. Gdy przyjeżdżała nie dawała niczego po sobie poznać, ale jej oczy...

– Mówiła za nią, tak samo jak u mnie. – Pauline zbliżyła się do niego. Wytarła delikatnie łzy z jego policzków. – Jesteś pewny, że dasz radę kontynuować?

– Tak. Ty dałaś radę, więc ja też się postaram. Już niewiele mi w sumie zostało. Kiedyś zobaczyłem siniaki na jej ciele. Od tamtego czasu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Zaufała mi, a ja obiecałem siostrze, że nie powiem o tym nic matce. Do końca nie miała o niczym pojęcia. Jared miał problemy z agresją, zaczął z nimi walczyć, gdy dowiedział się, że Gemma jest w ciąży. Nikt nie miał jednak pojęcia, że przestał uczęszczać w pewnym momencie na terapię, aż do dnia, w którym skatował ją na śmierć. – Davies zakryła usta dłonią. Była w wielkim szoku po tym, co usłyszała. – To wydarzyło się parę miesięcy temu. Moja matka nie załamała się tak naprawdę tylko dlatego, że musiała przejąć opiekę nad Rose. Ze mną było gorzej. Na początku za dużo piłem, ale musiałem pracować, więc pewnego dnia po prostu przestawiłem się na seks. Sharon nie była pierwsza, ale jej jedynej postanowiłem okazać chociaż odrobinę emocji. To nie tak, że chciałem się nią zabawić. Potrzebowałem bliskości drugiej osoby, nie tylko tej fizycznej, ale i psychicznej. Wiem, że możesz mnie widzieć teraz w negatywnym świetle. Nie zdziwiłoby mnie to. Po prostu jeśli zamierzasz mnie zostawić, zrób to w tej chwili, Pauline.

– Harry – kobieta westchnęła. – Mówiłam ci już wczoraj i dzisiaj zresztą też, że nie zamierzam patrzeć na ciebie przez pryzmat tego, co było. Miałeś swoje powody, co rzecz jasna cię w żaden sposób nie usprawiedliwia, ale wiem z doświadczenia, że kiedy życie daje nam zbyt mocno w kość potrafimy podejmować niekorzystne dla nas decyzje. Sama w końcu przeżywałam żałobę po stracie bliskiej osoby. – Zbliżyła się do niego i oparła głowę na ramieniu Stylesa. – Zbyt często rozmawiamy o naszych problemach, przeszłości. Zaczyna mi się wydawać, że nie ma w naszym świecie miejsca na pozytywne rzeczy.

– Podziwiam cię za to, że nie zamierzasz mnie oceniać. Usłyszałaś tyle negatywnych rzeczy na mój temat, ale wciąż wierzysz w to, że jestem dobrym człowiekiem. – Pomachał lekko głową. – Masz rację. Powinniśmy zacząć rozmawiać o bardziej pozytywnych rzeczach.

Siedzieli na dachu jeszcze parę godzin. Rozmawiali o wszystkich rzeczach, które znaczyły nic dla normalnego człowieka. Ta dwójka marzycieli próbowała odczytywać przyszłość z gwiazd, tworzyła nieprawdopodobne kontynuacje swoich ulubionych historii, próbowała zapomnieć o przykrych wydarzeniach oraz cieszyć się tą chwilą, ponieważ w końcu znaleźli kogoś, przy kim mogli być prawdziwie sobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro