Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. Wiosna

Czy tak to wszystko miało się potoczyć? Czy to naprawdę koniec?

- Nie chcę takiego końca... - wyszeptała, po raz kolejny czytając wiadomość.

___

*pięć miesięcy później*

Na drzewach pojawiały się liście, na ziemi trawa, a co za tym wszystkim idzie- wiosna.

Wiadomości już dawno nie przychodziły, widocznie się poddał. Zastanawiała się, jak długo będzie musiała jeszcze dźwigać ciężar porażki.

Całe jej dotychczasowe życie to porażka. Czegokolwiek by nie zrobiła- wszystko się kończy.

Opierała się o barierkę i wdychała wiosenne powietrze.

___

Idąc z Taeilem przez miasto, Jaehyun rozmawiał o ich nowym albumie. Twarz miał zasłoniętą maską, podobnie kolega.

- Nie denerwuje cię czasami, że nie możesz normalnie wyjść sobie z domu? - zapytał Jaehyun.

- I to jak - odpowiedział mu tamten. - Czasami mam ochotę cofnąć się w czasie i pójść na studia...

- Wow...

Lekki wiatr smagał ich lekko po odsłoniętych przedramionach. Żałowali, że nie zabrali ze sobą kurtek.

Pewnie zastanawia was sprawa z telefonem. Otóż Yoonoh już dawno odpuścił. Oczywiście nie zapomniał o dziewczynie. Ją akurat przypominało mu wiele rzeczy np. ta lodziarnia w centrum.

- Chodź, kupimy sobie jakieś lody - powiedział Taeil.

- Spoko...

Wchodząc, powitała ich sprzedawczyni. W środku było tak samo jak siedem miesięcy temu- zielone stoliki, białe ściany, mało ludzi oraz ten niesamowity zapach unoszący się w powietrzu.

Rozmawiali, teraz jedząc lody, o niczym istotnym. Szli spacerkiem, nie przejmując się już chłodem.

- Hyung - chłopak przystanął i złapał kolegę za skrawek koszulki.

- Co jest?

Wskazał palcem w jedno miejsce.

- To ona.

Biały płaszczyk powiewający na wietrze, rozpuszczone włosy i jedyna w swoim rodzaju twarz wpatrująca się w niebo.

- Jaehyun...

Lecz jego już dawno nie było obok. Chłopak pobiegł ile sił w nogach i zatrzymał się pięć metrów za nią.

Jej włosy były dłuższe i lepiej zadbane, plecak wciąż ten sam. Odepchnęła się od barierki i odwróciła. Ich wzrok skrzyżował się.

- Cześć - przywitał się. - Kopę lat.

Otworzyła usta ze zdumienia.

- Zmieniłeś kolor włosów - spojrzała na jego, teraz już, brązowe włosy.

Uniósł dłoń i dotknął kosmyku grzywki.

- Zauważyłaś.

- Tak - splotła palce za plecami. - Jestem dość spostrzegawcza.

- Podobają ci się?

- ... tak.

Atmosfera była naprawdę dziwna. Chciał jej tyle powiedzieć, ona zresztą też, ale nie potrafili. Zaczął podchodzić do niej, bardzo wolno. Dziewczyna robiła to samo.

- Tęskniłem.

Wystarczyło wyciągnąć rękę i mogliby się dotknąć. Z jakiegoś powodu nie robili tego. Bali się, że jednym dotykiem mogliby zaprzepaścić każdą godzinę, którą przeznaczyli na zapomnienie.

- Jesteś... w końcu jesteś - powiedziała, patrząc mu w oczy.

- Wiesz jak wariowałem, kiedy odczytałaś moją ostatnią wiadomość?

- Przypuszczałam, że tak będzie...

Odwróciła głowę w bok. Nie chciała spojrzeć mu w oczy. Wstydziła się samej siebie, tego co zrobiła.

- NaJin, spójrz na mnie.

- Nie chcę - z jej oka wydostała się łza.

- Proszę, - podszedł bliżej i zdjął maskę - zrób to dla mnie.

Zamknęła oczy, ponieważ nie wiedziała czego chce. Ból w klatce piersiowej nasilał się z każdym jego krokiem. Był tak blisko, wystarczyło tylko wyciągnąć rękę.

Poczuła jak chłopak łapie ją za podbródek i nachyla się. Po chwili jego usta zetknęły się z jej. Ból zamienił się w przyjemne ciepło, zniknął na zawsze wraz ze wszystkimi dręczącymi ją obawami. Wszytko dookoła straciło swój sens, w tym momencie byli tylko on i ona. Dwoje ludzi, którzy nie do końca wiedzą czego chcą.

Po chwili odsunął się, a ona otworzyła oczy. Widząc zarumienionego, szczęśliwego chłopaka uśmiechnęła się delikatnie.

- Kocham cię, NaJin - usłyszała.

- Yoonoh...

Podeszła do niego, zmniejszając maksymalnie dzielącą ich odległość i objęła go.

- ...ja ciebie też.

- Teraz nie jesteś już stylistką...

- Nie jestem - potwierdziła.

- W takim razie, czy... no wiesz - zaciął się. - Głupio by to zabrzmiało gdybym-
- Wiem - przerwała mu. - Skoro jestem już "legalna" nic nie stoi nam na drodze...

- Pamiętasz nasz układ?

- Tak... myślałam o tobie codziennie.

- Ja o tobie też...









KONIEC

A co dzieje się po tym zdarzeniu jest tylko i wyłącznie domysłem.

wow to już koniec... jestem z siebie dumna, dlatego że to ff ma tyle wyświetleń i jest mi miło, że ktoś to czytał ;_;
ogólnie to uważam, że mogłam lepiej to napisać... ale cóż, to mój pierwszy ficzek, wiecie... trochę upośledzenie i ten tego...

było mi miło pisać dla was! ♪

Idę płakać do kąta.


©ChimchimsJam | 2017

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro