21. Nowy etap
Na kamienny nagrobek padał cień drzewa. Wiatr porywał do ruchu szaliki i włosy. Pogoda stawała się coraz paskudniejsza. W odległości paru kroków od niej stał Jaehyun. Wzrok miał wbity w ziemię, a ręce włożone do kieszeni płaszcza. W plecaku miał całą apteczkę w razie wypadku, Taeyong dał mu ją z myślą o dziewczynie.
O wydarzeniach z poprzedniego dnia nikt nie śmiał poruszyć tematu. Chłopak wytłumaczył reszcie całą sytuację, a NaJin dodała jeszcze historię ze swoją mamą. Chłopcy przyjęli te informacje dobrze, choć lider nie był do końca zadowolony wizją mieszkania z dziewczyną przez najbliższe dni.
Blondyn podniósł wzrok na brunetkę. Ukucnęła przed nagrobkiem i położyła dłoń w miejsce wygrawerowanego imienia przyjaciela. Położyła kwiaty i list, który wcześniej napisała i wstała. Spojrzała w niebo i wyciągnęła dłoń.
- Śnieg padał przy naszym pierwszym spotkaniu, a teraz przy rozstaniu... - szepnęła. - WooHyun, czy teraz pozwolisz mi odejść?
Po jej policzku spłynęła ostatnia łza. Na jej pytanie odpowiedział mocny podmuch wiatru. Uśmiechnęła się i przyłożyła dłoń do swojego serca.
- Cieszę się... Żegnaj, przyjacielu...
Odwróciła się i podeszła wolnym krokiem do chłopaka.
- Dziękuję, że tu ze mną przyszedłeś.
Objął ją ramieniem i pogładził kciukiem jej łokieć. To był pierwszy dzień w roku, w którym spadł śnieg.
- Powinniśmy pójść spakować trochę twoich ubrań? - spytał po długiej chwili milczenia.
- Chyba tak.
Po wczorajszej kłótni nie wiedziała jak powinna się zachować widząc matkę. Kiedy byli na miejscu, wydawało się ono smutne, opuszczone. Choć było tam dużo kolorowych kwiatów, nic nie zdoła ukryć ciemnej aury roztaczanej wokół rodzicielki. To miejsce straciło swój urok.
- NaJin! - kobieta wstała zza lady na widok córki i podbiegła do niej. - Martwiłam się, nie odpowiadałaś na moje wiadomości...
Patrzyła na nią wzrokiem przepełnionym matczyną troską.
- Przepraszam - powiedziała w końcu brunetka. - Nie powinnam była tego robić, nie powinnam dostarczać ci kolejnych zmartwień - odwróciła głowę, żeby nie widzieć wyrazu twarzy kobiety.
- W porządku, dopóki nic ci nie jest, dziecko...
- Mamo, ja... przyszłam po parę rzeczy. Muszę odpocząć...
Kobieta spojrzała za ramię córki i widząc blondyna czekającego na nią obok barierki uśmiechnęła się.
- Rozumiem. Życzę ci szczęścia.
NaJin podążyła za wzrokiem matki.
- Nie, nie, nie! To nie tak - powiedziała szybko.
- Ja wiem swoje, no dobrze idź się spakuj i zaglądaj do mnie czasami.
- Dobrze...
___
- Ehh...
- Hm?
Byli w drodze do domu, na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy, a śnieg nie przestawał padać. Szli obok siebie w stosownej odległości. Oboje mieli ręce włożone do kieszeni płaszcza.
- Moja mama jakoś za lekko to przyjęła. Nie wydaje ci się to trochę dziwne?
- Jesteś przewrażliwiona - stwierdził. - Wydaje mi się, że nie chce mieć gorszych relacji z tobą niż dotychczas, więc po prostu się zgodziła...
- Nawet jeśli, to wiesz... wychodzi na to, że jestem najbardziej samolubną córką na tej planecie - zaśmiała się.
- ...no.
- Chcesz bójki? - spojrzała na niego spod byka.
- Oho, widzę, że komuś wraca humor. Chodzi mi raczej o to, że nie wyjaśniłaś jej wszystkiego do końca, tego co czujesz... ani ona tobie.
Dziwnie mówiło mu się o uczuciach, skoro sam był w nich nieźle pogubiony.
- Będę musiała z nią jeszcze porozmawiać...
- Tak, będziesz musiała - zgodził się.
NaJin wyciągnęła dłonie z kieszeni i chuchnęła na nie, pragnąc, aby tylko sprawiło to, że będzie jej cieplej.
- Daj - odezwał się Jaehyun.
Brunetka spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- Daj mi swoją dłoń - wyciągnął prawą rękę w stronę dziewczyny.
Ta niepewnie podała mu dłoń, a chłopak złapał ją i włożył do kieszeni swojego płaszcza.
- Ja tylko przekazuje ci swoje ciepło... - odwrócił głowę w przeciwną stronę od dziewczyny, aby ukryć emocje.
Zaśmiała się pod nosem.
- I kto tu jest tsundere?
Song NaJin cieszyła się, że ma go u swojego boku, że towarzyszył jej w ciągu tego dnia. Bała się tylko, że kiedyś może go stracić tak samo jak WooHyuna.
- Zróbmy taki układ - odezwał się nagle.
- Jaki układ?
- W czasie, gdy ja będę w trasie koncertowej, będę cię wspominał w każdej wolnej chwili. A ty w zamian zastanowisz się co do mnie czujesz.
Ostatnie zdanie powiedział cicho i niepewnie, bojąc się, że brunetka może to źle odebrać.
- Ale to przecież nie fer... Ty też się trochę zastanów, a ja w zamian będę wspominać ciebie.
Spojrzała na niego i posłała mu uśmiech.
- Zamieńmy ręce - powiedziała, widząc dezorientację na twarzy blondyna.
Zamienili się miejscami, tym samym zmieniając trzymane dłonie.
- Jesteś bardzo ciepła, nie masz przypadkiem gorączki? - dotknął wolną dłonią jej czoła. - Poczekaj.
Zaczął szperać w swoim plecaku, by po chwili wyciągnąć z niego tabletki i wodę.
- Nie masz zamiaru mnie nigdzie uprowadzić, prawda? - zapytała żartobliwie.
- Nieee, skąd ten nikczemny pomysł?
- No ja nie wiem.
- A powinnaś.
- A ty... zresztą - odpuściła.
- Wygrałem - wystawił język.
- Ten jeden jedyny raz, na więcej nie licz.
- Ale ty jesteś okrutna, wiesz...
- Wiem, ty też...
- Eh? Z której strony?
Ta niewinna rozmowa toczyła się do momentu dotarcia do domu chłopaków. Jaehyun otworzył drzwi i przepuścił ją przed sobą.
- Jesteśmy! - krzyknął.
Weszli razem do salonu i oboje znieruchomieli.
- Dobry wieczór - przywitał się Lee Soo-man.
***
Pooolsat 🐢
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro