Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19. Kim WooHyun

Do jej świadomości dotarły głosy, dużo głosów. Uchyliła powieki i dostrzegła promienie słońca padające prosto na jej twarz. Czuła, jak bardzo jej włosy są poplątane, czuła także, że jest jej bardzo gorąco. Z trudem podniosła rękę i dotknęła swojego czoła prawie od razu stwierdzając, że ma wysoką gorączkę. Westchnęła przeciągle.

"- NaJin~? 

- Co znowu? 

Dziewczynka szła drogą z plecakiem na plecach, w odległości pięciu  metrów szedł za nią niski chłopczyk z jej klasy. 

- Tak się zastanawiam, - powiedział głośno, aby mogła go usłyszeć - dlaczego ludzie tworzą parki  rozrywki? 

Brunetka zatrzymała się i odwróciła. 

- Dlaczego by nie? - odparła. 

Podbiegł do niej z niezadowoloną miną. 

- No, ale... ehh, nieważne - zrównał się z koleżanką. - Idziemy? 

Ruszyli w tę samą stronę. Na nieszczęście NaJin, denerwujący ją kolega mieszkał tuż obok kwiaciarni jej mamy. 

- Myślę, że... - powiedziała nagle, spoglądając w niebo - tworzą je, po to, aby poczuć satysfakcję z tego, że spowodowali u kogoś uśmiech...

- Ale dla pieniędzy też, prawda?

- Tak, dla pieniędzy też - zaśmiała się."

Zza drzwi dochodziły różne trzaski i uniesione głosy. Nagle otworzyły się, a w przejściu stanęli Haechan trzymający Jaehyuna za dłonie, Taeil obejmujący Marka i WinWin stojący z tyłu.

- Mówiłem, że jesteście za głośno i ją obudzicie... - powiedział najstarszy. 

- Ale on - Haechan wskazał na Jaehyuna - chce wszystko zrobić sam! 

Wspomniany chłopak uśmiechnął się nerwowo i dotknął karku. 

- Nie... miałem na myśli-

- Oh, nie ważne co kto miał na myśli...  NaJin się obudziła  - powiedział WinWin.

Wszyscy spojrzeli na leżącą dziewczynę. 

- Mówiłem przecież...  - Taeil dotknął swojego czoła, zażenowany zachowaniem młodszych kolegów.

- Dzień dobry - odezwał się Mark. 

Brunetka uśmiechnęła się, ale nadal widać było zagubienie w jej oczach.

- Jeśli zastanawiasz się, co robisz w tym miejscu, to od razu ci wytłumaczę - odezwał się Jaehyun. - Po prostu... znalazłem cię i... no... 

- Spałaś pod drzewem w parku i byłaś przemoknięta do suchej nitki... - wtrącił się Taeil, patrząc na blondyna. 

Blondyn podszedł do niej i położył zimny okład na czoło.

- Jak się czujesz? - spytał, siadając obok niej na łóżku. 

- Chyba... nie najlepiej - uśmiechnęła się blado. - Boli mnie głowa... 

- Nie dziwię się - westchnął. - W ogóle to co ty robiłaś pod tym drzewem?

- Oh... - dziewczyna przypomniała sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Spojrzała na grupkę chłopaków stojących  pod drzwiami. Jaehyun podążył za jej wzrokiem i dał kolegom znak, aby wyszli. 

- Możesz mi zaufać. 

Uniosła się do siadu i oparła plecami o ścianę, chłopak zrobił to samo. 

- Hmm, od czego zacząć... 

- Od początku - uśmiechnął się zachęcająco. - Mam dużo czasu.

- No więc, zaczęło się kiedy miałam siedem lat. Obok mojego domu wprowadziła się rodzina. Mama, tata, syn... 

Chłopak spojrzał na nią. Czuł, że zanosi się na długą historię. Taką, którą można opisywać w książkach, przepełnioną ranami, płaczem, miłością... 

- Ten syn - kontynuowała - miał na imię Kim WooHyun i był w moim wieku.  Trafił do mojej klasy i takie tam. Na początku mnie denerwował, - zaśmiała się - jednak z czasem przywiązałam się do niego. Do jego bezbronności, niewinności,  ciekawości... do tego jak okazywał mi zainteresowanie... W gimnazjum byliśmy już nierozłączni, pomagałam mu w sprawach sercowych, a on mi. Ja... on... w liceum wyznał mi co do mnie czuje, a ja przyjęłam te uczucia. Zdałam sobie sprawę, że go kocham. Pod koniec szkoły - jej głos zaczął drżeć - wyjechaliśmy na wycieczkę. Siedzieliśmy razem w autokarze, słuchaliśmy muzyki z jednej pary słuchawek... było cudownie... - jej oczy zaszkliły się, teraz mówiła, starając się pokonać gulę w gardle. - Mieliśmy wypadek. Autokar zderzył się z ciężarówką. Widziałam jak wszyscy lecą do przodu i... i jak uderzają głowami w siedzenia, jak... jak tracą przytomność z powodu krwotoków. 

Oczy Jaehyuna rozszerzyły się. Bardzo dobrze pamiętał jak rok temu każda gazeta pisała właśnie o tym. Nigdy nie podejrzewał, że osoba, którą poznał mogła w nim uczestniczyć. 

- WooHyun... on  mocno  uderzył się w głowę, ja też, ale on stracił przytomność, to on upadł na moje kolana i to... - przerwała  - ja musiałam patrzeć jak umiera...  

Brunetka zaniosła się szlochem, schowała twarz w dłoniach i oparła o podkulone kolana. 

- Dzisiaj jest rocznica jego śmierci... 

Blondyn nie wiedząc co zrobić, objął dziewczynę i przytulił. Trwali tak przez jakiś czas, gdy do pokoju zajrzał Taeyong. Blondyn położył palec wskazujący na usta w geście ciszy. Widząc, że dziewczyna zasnęła, położył ją delikatnie i wyszedł z pokoju wraz z liderem. 

***

Nie wiem czy dobrze to napisałam.
;_;
 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro