"Więc jak Harry mógł go kochać?"
Louis czuł się o niebo lepiej przez kolejne dni. Harry opiekował się nim, pilnując, by niczego mu nie zabrakło. Gazety rozpisywały się na temat jego zakupów z Timem, a nagłówki głosiły, że mężczyzna chce nawiązać dobry kontakt z synem swojego partnera. Nastolatek pławił się w sławie, przeglądając strony plotkarskie. Jego znajomi pytali o Stylesa, a Emily chętniej do niego przychodziła i zostawała na noc. Lou naprawdę lubił dziewczynę, ale nie miał ochoty, by poznawała bruneta, bo chciał ich związek utrzymać w jak największej prywatności. Wszystko wymykało mu się z rąk i czuł, że traci grunt pod nogami, gdy media coraz głośniej mówiły o nowym związku gwiazdy muzycznej. Harry uspokajał go, zapewniając, że zaraz wszyscy się przyzwyczają i temat ucichnie.
Siedzieli właśnie w piątkowy poranek w jadalni, a Tim opowiadał o planowanych kręglach z przyjaciółmi. Louis czuł się już całkiem zdrowy, ale nadal musiał brać antybiotyk, który przepisany był jeszcze na trzy dni. Nastolatek po dziesiątej pożegnał się z mężczyznami i obiecał, że będzie na siebie uważać. Lou tylko czekał, aż poprosi o gotówkę na przekąski, a potem przypomniał sobie, że nie musi już odkładać na telefon i teraz ma kilka stów na wydanie.
– Jak się czujesz? – zapytał Harry, zbierając talerze.
– Pomyję, zostaw. Już jest okej.
– Jeszcze umiem myć naczynia. Tak okej, żeby wyjść gdzieś wieczorem?
– Co znowu wykombinowałeś?
– Zarezerwowałem nam stolik na randkę. Niedługo wyjeżdżam i powinniśmy gdzieś wyjść.
– Jezu, Harry – jęknął.
– Nie Jezu, tylko siódma. – Nachylił się, by go pocałować i podał pudełko z tabletkami. Nie dbał o możliwość zarażenia się, bo nie mógł powstrzymać się przed pieszczotami.
Louis wziął się za sprzątanie, bo Tim znowu wymigał się przed odkurzaniem. Harry pomagał mu, ścierając kurz z szafki, i czuł się totalnie normalnie. Właśnie za tym tęsknił i nie marudził już jak jeszcze dziesięć lat temu, gdy mama kazała sprzątać mu swój pokój. Tworzyli zgraną parę, która czasem się sprzeczała, by potem godzić się w sypialni. Harry nie czuł się w domu Tomlinsonów jak gwiazda i chętnie pomagał w codziennych obowiązkach. Miał ochotę wybuchnąć płaczem na myśl, że już w niedzielę wieczorem będzie w samolocie do Niemiec.
– Nie mów, że będziesz pracować – powiedział Styles, gdy skończyli sprzątać, a Louis włączył laptopa i zalogował się na firmową pocztę.
– Nie mówię, że będę pracować.
– Louis – jęknął, przymykając komputer.
– Tylko dwie rzeczy, coś na stronie się nie zgadza i muszę to poprawić.
Styles skrzyżował ramiona, stojąc nad chłopakiem i patrzył, jak zmienia coś na stronie internetowej firmy w panelu administratora. Louis zajmował się designem i przeklinał pod nosem, widząc, że zdjęcia są rozjechane i nie wyglądają tak, jak powinny.
– Musisz nade mną stać? – zapytał w końcu.
– Tak, bo czekam, aż skończysz.
– To trochę potrwa.
Harry zajął kanapę obok niego i przyglądał się jego pracy. Starannie wyselekcjonowane zdjęcia lądowały na stronie w odpowiedniej zakładce. Potem ten sam plik musiał zostać spakowany i podczepiony pod zakładkę do pobrania.
– Już? – zapytał brunet, widząc, że ten zapisuje ostateczne zmiany.
– Ale ty jesteś dzisiaj męczący, Boże.
– Zostały nam ostatnie dwa dni razem, a ty zajmujesz się pracą. Jesteśmy sami w domu, a ty tylko myślisz o pracy.
– Bo ja nie zarabiam, siedząc w domu, Harry. Mnie tysiące nie wpływają za kolejny artykuł w gazecie.
Harry posmutniał, bo nie lubił takiego dogryzania. Nie jego winą było, że odniósł sukces i teraz kasa sama mu wpływała. Ludzie nie mieli pojęcia, jak trudną drogę przeszedł i jak ciężko pracuje nadal.
– Przepraszam, kochanie. – Louis przytulił go, odkładając komputer. Zauważył smutek Stylesa i dotarło do niego, co powiedział. – Nie mam tego na myśli. Wiesz, że dla mnie kasa się nie liczy i jesteś dla mnie tylko moim kochaniem, a nie gwiazdą. – Złapał go za twarz. – Normalność, pamiętasz?
– Ale jednak jesteś zły o kasę.
– Tylko gdy wydajesz ją na mojego rozpuszczonego syna. Wiem, że nie masz dzieci, ale chciałbym, żebyś wiedział, że Tim nie może dostawać tego, co tylko chce, bo już to robi. Dzwoni do mojej matki za każdym razem, gdy czegoś mu zabraniam. Chcę nauczyć go szacunku do pieniędzy i dlatego kazałem mu oszczędzać. Rozumiesz?
– Tak, ale zrozum, że dla mnie te pieniądze nic nie znaczą.
– Dla mnie też, Harry, ale już takie drogie prezenty tak. Jak wymarzy mu się auto za pół miliona, to też mu kupisz? – Styles zastanawiał się nad odpowiedzią, bo pewnie by tak zrobił. – Nawet o tym nie myśl.
– Jezu, wiem, ale chciałbym dać mu wszystko, co najlepsze.
– Wiesz, co jest dla dziecka najlepsze? Czas.
Harry kiwnął głową, bo Louis miał rację. Pocałował go, pociągając na swoje kolana.
Louisowi łatwo było mówić o czasie jako prezencie, ale sam nie miał go zbyt wiele. Kiedyś praca była najważniejsza, bo dopiero wspinał się po drabinie kariery i zarabiał naprawdę mało. Chciał, by Timowi niczego nie brakowało. Rodzice pomagali mu w wychowaniu i Louis nawet nie wiedział, kiedy jego syn wyrósł na nastolatka. Tęsknił za małym Timmym, który ciągle chciał się tulić i czasami pragnął kolejnego dziecka. Jednak później Tim pokazywał swoje prawdziwe oblicze i chęć kolejnego potomka od razu znikała.
Tuż po piątej Harry wracał ze swojego mieszkania ubrany w granatową koszulę z białymi serduszkami i czarne spodnie. Louis właśnie wychodził spod prysznica, kłócąc się z samym sobą czy aby na pewno publiczne wyjścia to dobry pomysł. Nie lubił się ukrywać, ale jednocześnie nie był fanem swojej twarzy w gazetach i na portalach plotkarskich. Gdyby nie uczucie do Stylesa, już dawno wycofałby się z tego związku i wrócił do swojego spokojnego życia. Ludzie zaczynali mówić, patrzyli na niego na ulicy, a on czuł się niezręcznie nawet w supermarkecie. Teraz znowu mieli pokazać się we dwójkę, a w poniedziałek znowu słyszałby chichot współpracowników.
– Dobrze się czujesz, Boo? – zapytał Harry, ponownie witając się z mężczyzną, który właśnie wybierał ubrania.
– Nie możemy zostać w domu? Ugotuję coś, napijemy się wina.
– Ta restauracja jest super, Lou! Dojdziesz, gdy zamówię ich specjał. – Pocałował go.
– Mogę dojść w tobie i nie musimy nigdzie iść. – Wzruszył ramionami.
– To później.
Przed siódmą kierowali się pod odpowiedni adres, a Louis wybierał numer Tima. Chłopak siedział u przyjaciela i obiecał, że nie wróci późno. Zajęli stolik, próbując się rozluźnić i szatyn obiecał sobie, że zrobi wszystko, by ten wieczór wypadł jak najlepiej. Trzymali się za ręce, pijąc wino i czekając na przystawkę. Harry zmarszczył brwi, widząc, że kobieta siedząca niedaleko robi sobie selfie z ich dwójką w tle. Lou skierował swój wzrok w odpowiednią stronę i westchnął, zabierając rękę.
– Wiedziałem – mruknął, odsuwając krzesło i wstając.
– Nie idź.
– Idę do toalety.
Przemył twarz wodą i spojrzał w lustro. Zależało mu na Harrym, ale tęsknił za anonimowością i spokojem. Od ich poznania minęło dopiero kilka tygodni, a on coraz częściej był zmęczony tą całą gwiazdorską otoczką.
Styles podszedł do dziewczyny i przeprosił za przerwanie kolacji. Wymuszając uśmiech, prosił o brak zdjęć, zostawiając na serwetce autograf. Wrócił na miejsce i pogłaskał Louisa po policzku, gdy ten zdążył zająć swoje miejsce. Delektowali się swoją obecnością i daniami, które popijane były wiekowym winem. Rozmawiali, skacząc z tematu na temat, a wszystko przerwał Tim SMS-em.
Pizza, tatusiu? Jestem w domu! <3
Szatyn uśmiechnął się, już dawno nie słysząc od syna „tatusiu". Był dumny z nastolatka, że ten wrócił wcześniej i bez kłótni zamawiał mu danie. Chłopak prosił o większą wersję, bo Emily miała zostać na noc, a Louis zdenerwował się, bo nie chciał dziewczyny pod swoim dachem, gdy był u nich Harry.
– Wszystko w porządku? – zapytał Styles, widząc minę ukochanego.
– Em znowu u nas siedzi.
– No i co?
– Nie chcę widzieć jej radości, gdy wrócę do domu z tobą.
– Powinieneś się cieszyć, że twój syn ma dziewczynę, a nie narzekać.
– Nie narzekam. Chociaż patrząc na moje błędy, to wolałbym by Tim był gejem.
– Rozmowa i edukacja, Louis. On nie jest głupi i jesteś dla niego przykładem, dlaczego warto się zabezpieczać.
– Aha, dzięki.
– Jezu – jęknął, przewracając oczami. – Po prostu Tim widzi, że nie mogłeś szaleć w czasie, gdy powinieneś i z pewnością użyje gumek, gdy nadejdzie ten czas.
Louis wzdrygnął się na myśl o dojrzewaniu swojego syna. Był jego małym dzieckiem i nie mógł sobie wyobrazić jego pocałunków czy seksu. Wolał, by Netlix już na zawsze został dla niego stroną z serialami, a nie wymówką do seksu pod postacią „Netflix & Chill".
– Jedziemy do mnie? – zaproponował Harry, gdy kolacja dobiegła końca, a oni wychodzili z uśmiechem.
– Po co?
– Dzieciaki są w domu, a jeszcze musisz dojść. – Uśmiechnął się, nawiązując do rozmowy w domu.
Louis zgodził się, bo to właśnie seksu ostatnio mu brakowało. Choroba sprawiła, że ograniczał swój kontakt z Harrym i musiał się nacieszyć nim zanim wyjedzie. Zaczęli już w drodze, gdy Louis delikatnie drapał udo bruneta, zjeżdżając coraz głębiej pomiędzy jego nogi. Podniecony Styles całował go w windzie, korzystając z pustego pomieszczenia. Szyja szatyna zdobiona była przez delikatne przygryzanie, a on sam nie umiał zachować ciszy.
Drżące ręce przeszkadzały mu w otworzeniu drzwi, więc roześmiany Tomlinson przejął klucze. Został przyparty do ściany i pozbawiony kurtki. Kolejne części garderoby zdobiły podłogę w drodze do sypialni, a oni z jękiem rzucili się na łóżku. Louis całował szyję ukochanego, pracując biodrami na jego kroczu. Harry miał takie jedno miejsce, które zassane sprawiało, że jęk stawał się głośniejszy. To właśnie tam usta Lou przygryzały skórę i zostawiały malinkę pomimo zakazu.
Pokój wypełnił się głośnym jękiem, gdy Harry wszedł w ukochanego. Louis potrzebował teraz bycia na dole i z każdym kolejnym stosunkiem na nowo rozkochiwał się w byciu pasywnym.
Opóźniali swoje końce, chcąc zabawiać się jak najdłużej. Doszli niemal jednocześnie, a mokre od potu kosmyki kleiły się do ich twarzy. Leżeli w objęciach, całując się i mówiąc, że są dla siebie ważni.
– Nie żałujesz? – zapytał w końcu Harry, przerywając ciszę, która zapanowała.
– Czego?
– Związku ze mną. Spotykamy się ponad miesiąc, a ja nawet nie zapytałem, czy żałujesz.
– Gdybym żałował, to z pewnością by mnie tu nie było, Harry. Ty żałujesz?
– Kocham cię najbardziej na świecie. – Pocałował go. Louis wymusił uśmiech, wtulając się w chłopaka, ale w jego głowie pojawił się temat ich związku. Rzeczywiście to było tylko jakieś czterdzieści kilka dni, a Styles zdążył wyznać mu miłość. Kiedyś ganił takie osoby, bo te słowa były dla niego ważne i nie rozumiał, jak można mówić je tak szybko. Przecież oni się prawie nie znali, więc jak Harry mógł go kochać?
Mimo wielu wątpliwości Louis nie był w stanie wypowiedzieć na głos ani słowa. Bał się, że urazi bruneta i nie chciał się z nim kłócić. Postanowił sobie, że sam wyzna uczucia w momencie, gdy będzie na to gotowy, a teraz wymusi z siebie odrobinę dystansu, bo nie chciał się sparzyć.
Tuż przed północą wracali do domu Tomlinsonów, bo nie chcieli, by para nastolatków była sama. W mieszkaniu panowała ciemność, a z pokoju Tima dochodził dźwięk filmu. Akcja została zatrzymana, a chłopak wyszedł z pokoju, by sprawdzić, czy to na pewno jego ojciec. Miał na sobie strój niebieskiego jednorożca, który pasował do tego różowego, który często nosiła u nich Emily.
– Rodzice Em wiedzą, że u nas zostanie? – zapytał Lou, kierując się do kuchni.
– Mhm. Jesteś zły?
– Nie.
Louis nie był typem rodzica, który złościł się po fakcie i przy obcych osobach. Tim mógł być pewien, że kłótnia nastąpiłaby kolejnego dnia, gdy zostaliby sami, a nie przy Emily. Tomlinson uczony był kultury i tego samego wymagał od syna, który niejednokrotnie w dzieciństwie dał ojcu powód do wstydu, głośno wyrażając opinie o innych podczas spaceru.
Nastolatek z butelką soku wrócił do pokoju, a Harry uśmiechnął się, wspominając jego strój.
– Uroczy jest.
– Idzie się przyzwyczaić. – Louis wzruszył ramionami.
Marzył o długiej kąpieli, a potem położeniu się do miękkiego łóżka. Odkręcił wodę w łazience i wrócił do sypialni, gdzie został pociągnięty na kolana Stylesa, który od razu wpił się w jego usta. Całowali się zachłannie, mrucząc pod nosem i pozwalając dłoniom na błądzenie.
– Chcesz dołączyć? – zaproponował, przypominając sobie o odkręconej wodzie.
– Zawsze chętnie.
Leżeli w wannie, znowu się całując, a potem delikatnie pieszcząc z cichymi jękami. Nie mogli pozwolić sobie na zbyt dużo, bo niedaleko był pokój nastolatka, a oni z pewnością jeszcze nie spali. Na dodatek Styles co chwilę narzekał na brak miejsca i długimi nogami zrzucał butelki z szamponami.
Harry obudził się pierwszy, słysząc rozmowy z drugiej części domu. Z włączonego telewizora słyszał głos prowadzącej program muzyczny, która zapowiadała jego piosenkę, a on westchnął, nakrywając się poduszką.
– Nie śpiewaj – mruknął Lou cicho i uderzył go w ramię, by po chwili się skulić i znowu zasnąć. Harry prychnął, próbując powstrzymać śmiech, i delikatnie pocałował mężczyznę. Poprawił na nim kołdrę i wyszedł z sypialni, wcześniej zakładając dresy. Oba jednorożce były w kuchni, przygotowując gofry i głośno rozmawiając.
– O matko – usłyszał głos nastolatki, gdy próbował przedostać się do łazienki.
– Chcesz gofra, Harry? – zapytał Tim.
– Zrób mi kawę, proszę.
Mył zęby, patrząc w lustro i ogarniając włosy. Po chwili dołączył do dzieciaków, oficjalnie przedstawiając się podekscytowanej Emily. Dziewczyna nie mogła opanować radości, a Tim kazał jej się ogarnąć. Już dawno przeszedł mu szał na Harry'ego, gdy zaczął widywać go w domu, a zwłaszcza w sypialni własnego ojca. Już nawet jego płyta zdążyła pokryć się warstwą kurzu, chociaż jeszcze do niedawna rzadko kiedy wyjmował ją z odtwarzacza. Po prostu dziwnie było mu słuchać kawałków Stylesa, gdy miał go na co dzień.
– Chcesz pączka? – zapytał Tim, wskazując na pudełko z wypiekami, gdy Harry wrócił do kuchni po kubek.
– Byłeś w sklepie?
– Mhm.
– Chodzicie w tym po dworze? – Spojrzał na ich dobrane stroje z uśmiechem.
– Dlaczego nie?
Przyznał, że wyglądają uroczo i nie umiał powstrzymać się przed zrobieniem zdjęcia. W końcu zabrał dwa kubki z pudełkiem pączków do sypialni, gdzie Louis właśnie się przeciągał.
– Dzień dobry, kochanie – mruknął, całując go. – Jak się spało?
– Cudownie, Tim w domu?
– Robi gofry z Emily. Fajne mają te stroje. Chcesz kawy?
– Za to cię uwielbiam – szepnął, biorąc kubek i siadając na łóżku. Harry położył głowę na jego kolanach, biorąc się za pączka. W końcu zrobił sobie zdjęcie, a Louis wybuchnął śmiechem, widząc jego minę. Bawił się właśnie kręconymi włosami, a Styles odpływał z przyjemności.
– Więc mówisz... – Przełknął pączka i spojrzał na szatyna. – Mówisz, że dziś poznasz moją rodzinę?
– Nie poznam.
– Poznasz.
– Nie i daj mi spokój.
Jak na zawołanie mama Harry'ego zadzwoniła, by zapytać o plany mężczyzn na popołudnie. Styles narzekał, że Lou się wstydzi i nie chce przyjechać, a Tomlinson denerwował się jego słowami. Okej, może nie był gotowy na ten krok, ale nie chciał, by każdy o tym wiedział. Czekał tylko na zakończenie połączenia, by wybuchnąć. Harry zamknął jego usta pocałunkiem, odstawiając kubki i wsuwając dłonie pod jego ubranie. Louis jęknął, czując kolejną powstającą malinkę i postanowił odsunąć rozmowę w czasie.
– Zabiję cię – powiedział, zapinając pasy w aucie Stylesa. Harry'emu udało się namówić go na wycieczkę do Manchesteru, chociaż nie obyło się bez kłótni. Teraz obrażony krzyżował ręce i kątem oka patrzył na uśmiech bruneta. Jego serce waliło wraz z każdym pokonanym kilometrem, a on miał ochotę płaczem wymusić powrót. Nie był gotowy i mógł zrobić wszystko, by tylko nie jechać tam na kolację.
– Jeśli naprawdę nie chcesz jechać, to nie musimy – powiedział w końcu Harry, widząc ukochanego w złym humorze. Zostało już niewiele dystansu do pokonania, a w ich aucie panowała cisza, przerywana jedynie przez radio i Tima, który co chwilę rzucał jakiś komentarz.
– Okej, więc odwieź mnie do domu.
– Mówię serio, Louis.
– Ja też.
Harry zjechał na pobocze, odnajdując wolne miejsce na krótki postój. Spojrzał na szatyna i w końcu wysiadł, o to samo prosząc ukochanego. Oparł go o auto i złapał za twarz, zmuszając do spojrzenia w oczy.
– Jeśli nie jesteś gotowy, to zrozumiem. Chcę jednak, żebyś wiedział, że moja rodzina nie jest wcale taka zła i Tim szybko ich polubił.
– On lubi wszystkich.
– Jesteś dla mnie ważny i dlatego chciałbym, byś poznał moją rodzinę. Chciałbym, byś zobaczył, że myślę o was na poważnie. Jeśli nie będziesz czuć się dobrze, to powiedz, że źle się czujesz, a od razu wrócimy. Stoi?
Louis pokiwał głową, a Harry zapewnił go o miłości. Na usta Tomlinsona cisnęło się „Ja ciebie też", ale wiedział, że to jeszcze nie ten moment. Pocałowali się, obejmując.
– Porzygam się – usłyszeli i oboje spojrzeli na Tima.
– Przywykłem do sprzątania twoich wymiocin – powiedział Lou, a nastolatek wrócił do auta, zamykając okno.
Szatyn wziął głęboki oddech, gdy zaparkowali na podjeździe. Miał drogi alkohol i czekoladki, ale czuł się cholernie żałośnie z prezentami. Zwłaszcza dla rodziców Stylesa. Tego Stylesa. Kobieta od razu przytuliła go, gdy zostali sobie przedstawieni i to samo zrobiła z Timem, przyznając, że zdążyła się za nim stęsknić. Lou zmarszczył brwi, patrząc na Harry'ego i nic nie rozumiejąc. Z głębi domu dobiegały głosy, a on został przedstawiony reszcie rodziny. Mia od razu rzuciła się na ukochanego wujka, a potem pomachała do szatyna. Podczas posiłku nie odstępowała go na krok, a Louis z uśmiechem patrzył na mężczyznę, którego instynkt ojcowski był naprawdę silny. Przed deserem bawił się z dziewczynką w księżniczki, a Lou patrzył na niego z uśmiechem na ustach, pijąc wino.
– Chciałabym ci podziękować, Louis – usłyszał za sobą. Spojrzał na Annę, której dłoń leżała na jego ramieniu. – Już dawno nie widziałam go takiego szczęśliwego i tak dawno nie miałam go tak często w tym domu.
– To nie moja zasługa.
– Twoja, Louis. Nie masz pojęcia jak on cholernie za tobą szaleje, jak ciągle o tobie mówi i jakie plany z tobą snuje. Wiem, że to szalone, bo znacie się jakieś dwa miesiące, ale, Boże, tak cudownie widzieć go w takim stanie.
– Ja... on spotykał się tylko z gwiazdami, prawda?
– Tak, a ja strasznie tego nie lubiłam. Nawet on teraz potrafi przyznać, że ten związek jest inny i ja sama to widzę. Wszystko wcześniejsze było szczeniackie, a teraz jest taki dojrzały. – Louis kiwnął głową, zgadzając się. – Cieszę się, że dałeś mu szansę, bo teraz odzyskałam mojego szczęśliwego syna i...
– Co mi faceta czarujesz? – zapytał Harry, podchodząc do nich znikąd z Mią na rękach. – Bardzo cię przestraszyła? – Objął szatyna i pocałował go delikatnie.
– Nie. – Uśmiechnął się i wziął od niego dziewczynkę, która domagała się przytulenia od drugiego wujka.
– Totalnie powinniście mieć dziecko – powiedziała Gemma.
– No nie? – Harry był podekscytowany.
– No raczej nie! – krzyknął Tim, bawiąc się z Lolą. Spojrzeli na niego, a on skrzywił się.
Louis pokręcił głową z uśmiechem. Siedzieli długo, delektując się winem i deserem, a Harry obejmował go. Mia zajmowała kolana Tomlinsona, a do mężczyzny docierało, jak szybko pędzi czas i Tim jedenaście lat temu był takim samym dzieckiem. Z jednej strony chciał wrócić do tych czasów, ale z drugiej musiał łączyć ojcostwo z edukacją, a to wyprało go ze wszystkich sił.
– Chyba było okej, co? – zapytał Harry, gdy wracali do domu. Mijała dziesiąta, a Louis nie chciał zgodzić się, by zostać w Manchesterze na noc.
– Masz super rodzinę.
– Weźmiemy pieska, tato? – Tim znowu zaczął temat. Już trzeci raz w ciągu jednego dnia. Był bliski płaczu, gdy matka Stylesa powiedziała, że termin Loli się zbliża i zapytała, czy nie chce pomóc w szukaniu domu.
– Nie.
– Za późno, już dogadałem się z Anną.
– To dla ciebie pani i mam gdzieś z kim się dogadujesz, bo mieszkasz pod moim dachem i to ja płacę rachunki za dom.
– Wal się – mruknął nastolatek, wkładając słuchawki w uszy.
– Ale tylko ze mną – szepnął Harry, a Lou nie mógł opanować uśmiechu. Czuł zmęczenie i chciał już znaleźć się w łóżku. Pomimo ogromnego strachu mógł zaliczyć ten dzień do udanych, a słowa Anny ciągle brzmiały mu w uszach.
– Ilu twoich byłych poznało twoją rodzinę? – zapytał w końcu, patrząc na bruneta.
– Oficjalnie? Tylko ty.
– Jak to?
– Jako szczeniak ukrywałem orientację, więc chyba się nie liczy. Potem spotykałem się z gwiazdami, a to nie jest dobry materiał na przedstawienie rodzinie.
– Och, zapamiętam.
– Ale ja chyba jestem, prawda?
Louis uśmiechnął się, milcząc, a Harry w głowie analizował swoje słowa. Miał wrażenie, że strzelił sobie w kolano i dobry humor jakoś uleciał z jego ciała. Lou to zauważył i położył rękę na jego udzie, delikatnie je drapiąc.
– Jesteś cudownym materiałem do przedstawienia rodzinie – zapewnił.
– Kocham cię. – Pocałował wierzch jego dłoni.
Ja Ciebie też, Harry.
– Wiem, skarbie. – Podrapał go po szyi.
-----
Mommy is back! Wróciłam po dłuższej przerwie ze względu na Woodstock i oto jestem ze spieprzonym rozdziałem, który mi się nie podoba, ale nie mogę tak pędzić z akcją. Opinię zostawiam Wam, ja smęcić nie będę. Chcę tylko podziękować za blisko 9k wyświetleń i ponad 1,3k gwiazdek, pędzicie jak Harry w swym uczuciu! Massive thank you! x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro