"Po prostu potrzebuję pomocy."
Harry z przerażeniem ściskał koc, który przykrywał jego ciało i patrzył na pielęgniarkę, która uśmiechnęła się do niego. Dusił się, nie mogąc złapać oddechu i bał się, bo tak samo czuł się przy podtopieniu w dzieciństwie. Walczył o oddech, patrząc na pikające maszyny i nie wiedząc, co się dzieje. Kobieta prosiła go o spokój, obiecując, że zaraz wszystko będzie w porządku i poszła po lekarza. Styles naciągnął na siebie miękki materiał, wypuszczając kilka łez i patrząc na rurkę z kroplówką, która igłą kończyła się w jego ręce.
– Już w porządku, panie Styles. Proszę się uspokoić i wyjmę rurkę, dobrze? – usłyszał i spojrzał przerażonym wzrokiem na lekarza.
Harry łapczywie oddychał, uspokajając się i patrząc na zebranych ludzi. W końcu wyciągnął rękę w stronę Louisa i rozpłakał się, gdy ten go przytulił. Zupełnie jak Tomlinson, który nie był w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Mógł jedynie tulić ukochanego, który nic nie rozumiał.
– Czy ja umarłem? – usłyszał cichy głos i pokręcił głową ze śmiechem.
– Nie, skarbie, nie umarłeś.
– Nie płacz, Lou – poprosił, a szatyn wypuścił kolejną dawkę łez na dźwięk swojego imienia. – Tim! – ucieszył się na widok nastolatka, który od razu się wtulił i z płaczem przyznał do tęsknoty.
– Tak bardzo się bałem, Harry – zaszlochał.
Lekarze wyprosili gości, wspominając o dodatkowych badaniach. Louis ze zdenerwowaniem dzwonił do Anny, gdy Tim kupował mu kolejną kawę. Widział łzy ojca, gdy wrócił z gorącym napojem i powiedział głośne:
– On się obudził, babciu!
Louis spojrzał na niego, cicho mówiąc, że to matka Stylesa, a on się zmieszał przez swoją pomyłkę. Ojciec przeprosił w jego imieniu, a zawstydzony nastolatek usiadł obok. Anna uśmiechnęła się, słysząc „babcia" od małego szatyna i zupełnie jej to nie przeszkadzało. Była pewna, że jeszcze kilka miesięcy i zostaną rodziną, bo ślub tej dwójki to tylko kwestia czasu.
– Nie możesz nazywać jej babcią, Tim – powiedział Louis.
– Wiem, myślałem, że rozmawiasz z babcią.
Anna z uśmiechem wchodziła na oddział i dopadała syna, który był już po badaniach. Jej łzy udzieliły się i jemu, a on przeprosił za wszystko. Kobieta całowała jego głowę, mówiąc, jak bardzo się martwiła.
– Udusisz mnie, mamo – zauważył brunet, odpychając rękę matki.
– Uduszę cię, jak stąd wyjdziesz za to wszystko, co zrobiłeś.
– Ja nic nie pamiętam, mamo – przyznał.
Harry czuł przerażenie, gdy lekarz opowiadał o wypadku i powikłaniach. Styles skarżył się, że boli go klatka piersiowa i nie może wziąć głębokiego oddechu, a Wilson pokiwał głową, mówiąc, że to wina złamanego żebra. Tim tulił się do bruneta, siedząc na jego łóżku i przekazując pozdrowienia od Zoey, która odetchnęła z ulgą, odbierając od przyjaciela połączenie na Facetime. Menadżer przywitał się z podopiecznym długim przytuleniem i uśmiechem, dodając, że dobrze go widzieć. Harry od razu przeprosił za całą sytuację i zapytał co z koncertami.
– Twoje zdrowie jest teraz, najważniejsze, Harry – zapewnił.
– Ale fani będą zawiedzeni.
– Nie będą, będą szczęśliwy, że jesteś zdrowy. Odpoczywaj, porozmawiamy później, bo mamy o czym.
– O czym?
– O tym, dlaczego tu jesteś. Rozmawiałem z twoimi rodzicami, może oni opowiedzą ci o wszystkim.
Harry spojrzał na Annę, która posyłała mu uśmiech. Louis wiedział o wszystkich planach, bo kobieta przekazała mu wszystkie informacje. Stylesa czekała terapia, która ostatecznie mogła skończyć się zamkniętym ośrodkiem, a tego woleliby uniknąć. Podobno mężczyzna już przeszedł przez coś takiego, a mimo to po latach wrócił do alkoholu. Louis nie spodziewał się, że tak cudowna osoba, jaką jest jego ukochany, mogła przejść przez takie piekło. Nawet Tim wiedział niewiele, bo trzymali wszystko w tajemnicy przed mediami.
Nastolatek cieszył się, że jego idol wreszcie wrócił do świata żywych. Jednak to znaczyło, że musiał wrócić do szkoły, a to wiązało się z nadrobieniem zaległości. Emily pomagała mu w notatkach i zaległych zadaniach, ciągle wypytując o bruneta, co doprowadzało małego Tomlinsona do szału, bo nie mógł mówić za wiele. Uśmiechnął się, gdy wieczorem zauważył na Twitterze krótkie „Tęskniłem za Wami, H x". Jego ojciec nadal siedział w szpitalu, tuląc się do ukochanego i ocierając łzy, gdy ten przypomniał sobie o wypitym alkoholu. Harry przepraszał, obiecując poprawę i zgadzając się na terapię. Spojrzał smutno na szatyna, gdy ten wspomniał o kokainie i na nowo wybuchnął płaczem. Bał się jednak, że matka znalazła zapas i będzie zawiedziona.
Anna siedziała na środku sypialni syna i czuła, że jest najgorszą matką na świecie. Przed nią leżały torebki z białym proszkiem, które znalazła, gdy chciała jedynie posprzątać przed jego powrotem. Robin zdenerwował się, wracając z zakupów i widząc narkotyki. Bez zawahania się spuścił je w toalecie, obiecując sobie, że tę lekcję Harry zapamięta na długo.
Tim odebrał telefon od Harry'ego, gdy wieczorem siedział nad hiszpańskim. Chwilę wcześniej wrzucił na Instagrama zdjęcie ze szpitala, które ukazywało dłonie Tomlinsonów i podrapaną rękę Stylesa, a opis mówił, że bardzo za tym tęsknił i cieszy się, że jest lepiej. Nastolatek od razu przepraszał, mówiąc, że pewnie nie powinien tego umieszczać, a menadżer będzie zły.
– Nie, Timmy, jest okej. Ja też bardzo za wami tęskniłem. Co robisz?
– Siedzę nad hiszpańskim.
– Pomóc ci?
– Mam trochę zaległości i muszę napisać kolejny esej. – Oparł się głową o biurko, bo najchętniej popełniłby samobójstwo, niż pisał wypracowanie.
– Chciałem ci podziękować za wszystko, Tim.
– Za co?
– Za to, że jesteś, skarbie. Za to, że tu przychodziłeś.
– Pamiętasz to?
– Nie, twój tato mi opowiadał. Kocham was najbardziej na świecie.
– Co ci się śniło?
– Nie mam pojęcia. Pamiętam tylko, że czułem się, jakbym tonął i nie mogłem znaleźć powierzchni.
Tim w pewnym sensie odetchnął z ulgą, bo nadal było mu wstyd za nazwanie Harry'ego tatą. Czuł jednak, że Styles nie jest już tylko chłopakiem jego ojca, ale chciałby, by byli prawdziwą rodziną. Ludzie sami często nazywali bruneta tatą, a nastolatka synem, gdy wypłynęły wspólne zdjęcia. Mały Tomlinson czuł ciepło w środku, czytając pozytywne słowa, bo rzeczywiście traktował go jak drugiego rodzica. Wiedział jednak, że nie ma żadnych praw, by tak mówić, a Louis z pewnością byłby zły. Tak samo, jak wtedy, gdy omyłkowo nazwał Annę babcią.
– Harry? – przerwał ciszę, która zapanowała.
– Tak?
– Czy ty się rozstałeś z moim tatą przed wypadkiem?
Brunet westchnął, próbując zebrać myśli. Miał kilka luk w umyśle, ale nie przypominał sobie zerwania. Potrzebowali po prostu przerwy, ale nadal ze sobą byli.
– Nie, skarbie, po prostu trochę ostatnio się kłóciliśmy, ale przecież obiecałem, że zawsze będziemy razem, a obietnic się nie łamie.
– Bardzo się bałem, Harry – przyznał.
– Wiem, Timmy, ja też bałem się, że was stracę. Ale teraz będzie dobrze, obiecuję.
– I już się nie rozwalisz?
– Nie mam czym, kochanie. Moje auto już istnieje. – Serce Harry'ego pękło, gdy dowiedział się, że jego ukochany pojazd poszedł do kasacji. Z drugiej strony to był dobry powód do kupna czegoś nowego. I być może czegoś w stylu Kalifornii Louisa, bo zakochał się w sportowych autach. – Okej, ucz się i zobaczymy się jutro, co?
– Jasne, o ile tato mi pozwoli.
– Pozwoli, zobaczysz. Kocham cię, Timmy.
– Ja Ciebie też... Harry.
Louis leżał w łóżku i rozmawiał z ukochanym, który zabraniał mu przyjazdu. Poprosił lekarza, by nie pozwalał najbliższym siedzieć u niego całe noce. Widział jak wiele przeszli w związku z jego wypadkiem i nie mógł pozwolić, by zarywali kolejne noce. Zdziwił się jednak, widząc swojego ojca. Przeprosił Lou i zakończył połączenie. Mężczyzna zajął krzesło i spojrzał na syna. Harry był wychodzony, z cieniami pod oczami i podrapaną twarzą. Jego podbródek zaklejony był plastrem, bo tam była największa rana.
– Powinienem tak sprać ci dupsko, że nie usiądziesz przez tydzień, Harry – powiedział w końcu, przerywając ciszę.
– Wiem, tato.
– Jednak jesteś już dorosły, a ja nie wyobrażam sobie ciebie stracić. – Przeczesał jego włosy. – Myślałem, że pęknie mi serce, gdy tu leżałeś, a ja nie mogłem nic zrobić. Jestem twoim ojcem, a nie zrobiłem nic, żeby ci pomóc.
– Przestań, tato. Proszę.
– Chcę, żebyś wiedział, że teraz nie będę patrzył na twój wiek i słuchał twojego „Jest okej". Bo nie jest, rozumiesz? Wychodzisz stąd i idziesz na terapię. Jeśli nie, to postaram się, żeby znowu cię zamknęli. Rozumiesz? – Harry pokiwał głową. – Nie mogę cię stracić i rozumiem, jeśli mnie znienawidzisz.
– Kocham cię, tato.
– Ja ciebie też, Harry. Po prostu bardzo się martwię. – Przytulił go. – Twoja kokaina spłynęła w kiblu i jeszcze raz znajdę coś takiego, a masz wpierdol – szepnął wprost do jego ucha.
– Przepraszam. Już nigdy nic nie wezmę. Po prostu potrzebuję pomocy.
– Wiem, Harry. Dlatego teraz trasa zostaje przerwana i...
– Nie, tato, nie mogę.
– Rozmawialiśmy z twoim menadżerem i to będzie najlepsza decyzja.
– Nie, tato, dam radę do lipca. Dam radę, obiecuję.
– Już obiecałeś, przestań. Teraz ja tu rządzę, a nie ty.
Robin miał ton głosu, który nie zniósłby sprzeciwu. Harry słyszał go, gdy przynosił ze szkoły uwagi albo nie chciał sprzątać pokoju. Wiedział jednak, że ojciec kocha go najbardziej na świecie i zawsze miał rację. Teraz brunet poddawał się, w ciszy wysłuchując kolejnych warunków. Łzy spływały po jego twarzy, gdy mężczyzna opowiadał o alkoholu i konsekwencjach. Miał prawie trzydzieści lat, a czuł się jak karcony sześciolatek. Wszystko zakończyło się przytuleniem i przeprosinami.
– Mam coś dla ciebie. – Robin wyjął z kieszeni najnowszą kulę śnieżną, która w środku miała małą scenę i uroczego bałwanka na niej. Anna zamówiła ją na stronie, która zajmowała się produkcją kul z własnym wnętrzem. To było zaprojektowane specjalnie dla jej syna, który zakochany był w muzyce i miało oznaczać dwie największe miłości – jedną z dzieciństwa i drugą z dorosłości.
– Wiem, że was zawiodłem, tato – szepnął.
– Nie, synku, jesteśmy z ciebie dumni, ale powinniśmy bardziej na ciebie uważać. Bo zawsze będziesz naszym małym chłopcem i mama ciągle to powtarza. – Uśmiechnął się, a Harry pokiwał głową.
Pożegnali się, obiecując, że jutro znowu się zobaczą. Harry leżał w łóżku, zalewając się łzami i patrząc na sztuczny śnieg. Louis przeglądał oferty pracy, nie mogąc spać i popadał w panikę, bo nic nie zgadzało się z jego wykształceniem. Zaczęło do niego docierać jaką głupotę zrobił, ale nie miał dumy, by przeprosić szefa i poprosić o powrót na stanowisko. Liczył, że prędko coś znajdzie, a jego kłamstwo nie wyjdzie na jaw. Teraz najważniejsze było zdrowie Stylesa.
Harry każdego dnia czuł się coraz lepiej. Poprosił menadżera o rozmowę i przeprosił za swoje zachowanie. Mężczyzna wspomniał o terapii, a on potulnie pokiwał głową. Zapytał, kiedy będzie mógł wrócić w trasę i co z zaległymi koncertami.
– Trasa zostaje zawieszona, Harry. Masz swoje problemy i teraz ty się liczysz – powiedział Jeffrey.
– Ale ja naprawdę dam radę. Możemy wziąć jakiegoś psychologa i będę miał terapię w trasie. Dam radę, to tylko trzy miesiące.
– Nie, Harry, prawie zginąłeś i nie możemy pozwolić na coś takiego jeszcze raz.
Mężczyzna był nieugięty, ale Harry nie poddawał się. Po tygodniu został wypisany do domu, gdzie miał odpoczywać i nabierać sił. Zaczął terapię z psychologiem, gdzie z własnej woli opowiadał o zapijaniu smutków i nerwów czy łączeniu leków i narkotyków z alkoholem. Kobieta milczała, zapisując wszystko, co powiedział jej pacjent. Brunet ufał jej i przepraszał za poprzednie kłamstwa. Złapała go za rękę, obiecując, że sobie poradzą i przejdą przez to razem, ale muszą współpracować.
Louis ukrywał swoje bezrobocie przed najbliższymi, mówiąc, że może pracować zdalnie. I tak zamykał się w sypialni, gdzie oglądał serial, udając, że robi coś ważnego. Harry dopytywał, czy przełożony nie był zły za kolejny urlop, a on z uśmiechem stwierdzał, że chyba go lubi.
– Zwolniłem się z pracy, Harry – powiedział cicho tego samego dnia, którego dostał ostatnią niepełną wypłatę oraz zapłacił rachunki. Leżeli właśnie przytuleni, a on miał ochotę rozpłakać się ze strachu, bo nadal nie znalazł innej posady.
– Ale jak to?
– Kłamałem, mówiąc, że mam urlop. Zwolniłem się, gdy ty leżałeś w szpitalu.
– Dlaczego?
– Bo musiałem być przy tobie.
Harry przytulił mocniej szatyna, który tworzył małą łyżeczkę i poczuł łzy na jego policzki, spływające wprost na jego rękę, na której leżał Louis.
– Nie mogłem sobie znaleźć lepszego mężczyzny – szepnął. – Obiecuję ci, że sobie poradzimy, tak? Nie przez takie rzeczy przechodziliśmy.
– Nie mogę niczego znaleźć, Harry. To już ponad dwa tygodnie, a ja nadal nie mam cholernej pracy.
– Hej, hej, damy radę. Odwróć się – poprosił. Otarł jego łzy i pocałował z uśmiechem. – Powinienem przeprosić cię za każdy problem, który stworzyłem.
– Przestań, Harry.
– To ty przestań płakać. Akurat w naszym przypadku twoja praca to najmniejszy problem i...
– Wiem, do czego zmierzasz, więc lepiej milcz.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też. I wiesz co? W sumie jebać, i tak nie lubiłem tej pracy.
Harry uśmiechnął się, przytulając do siebie szatyna i sycząc, bo nadal czasami bolały go żebra. Następnego dnia z radością przelewał odpowiednią kwotę na konto ukochanego i modlił się, by kłótnia o to szybko się skończyła.
*
Harry znowu siedział w biurze zarządu z Louisem, Anną i panią psycholog, słuchając o warunkach współpracy. Potulnie kiwał głową, gdy jego menadżer mówił o jego uzależnieniu i jego skutkach. Trzymał matkę za rękę, bo ostatniej nocy znowu długo płakał w jej ramię, gdy potem usnąć z nią w jednym łóżku. Kobieta płakała, patrząc na śpiącego syna i czuła złość na siebie, że niczego wcześniej nie zauważyła. Tuż po wyjściu ze szpitala Harry poprosił ją o długą rozmowę, w której opowiedział i przeprosił za wszystko. Teraz miała jechać z nim w trasę, by pilnować jego terapii. Spojrzał na Louisa, gdy mężczyzna o tym wspomniał, a szatyn posłał mu uśmiech. Głaskał go po plecach, dodając otuchy i zapewniał, że będzie dobrze.
– Jest jednak jeszcze jedna sprawa, Harry. I Louis, bo ciebie też to dotyczy. Potrzebujemy szczerego wywiadu i wasza dwójka weźmie w nim udział.
Tomlinson zmarszczył brwi, patrząc na zarząd wytwórni i nie wierzył w to, co słyszy. Z pewnością nie był gotowy na żadne wywiady i nie było mowy, by się zgodził.
-----
O mój Boże! Wiem, że pewnie piszę tak pod każdą notką, ale teraz jestem dosłownie wzruszona każdym komentarzem i każdą wiadomością jaką ostatnio dostałam. Dziękuję za tak wielki odzew i przepraszam, że trzymałam Was w takiej niepewności! Jednak musiałam coś zrobić, bo nie chciałam tworzyć kolejnej przesłodzonej historyjki. Dlatego teraz jestem tutaj i dziękuję za wszystko, jednocześnie mając nadzieję, że teraz nie będziecie się nudzić.
Przypominam o hasztagu na Twitterze #BMMLarry gdzie ostatnio pięknie dzieliliście się odczuciami po lekturze, a ja rzucałam małe spojlery.
Dosłownie Was kocham! x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro