Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Och, powiedz mi coś, czego nie wiem "




Louis nie umiał skupić się na obowiązkach. Ledwie zdążył do pracy z lotniska przez londyńskie korki i jeszcze chciał chwilę porozmawiać z Timem. Nastolatek właśnie wychodził do szkoły, a on pytał, czy nauczył się na test. Nastolatek zapewniał, że był grzeczny, i pytał, co dostanie w nagrodę. Lou nie miał ochoty na żarty, więc uciął dyskusję. Żałował, że nie porozmawiał z Harrym o tym, co się stało poprzedniej nocy. Czuł się winny i bał się, że teraz wszystko się zmieni. Z drugiej strony nie żałował niczego, a seks był naprawdę cudowny, a wspomnienia wywoływały uśmiech. 

Nad ranem wymienił z Harrym tylko kilka zdań, kilka buziaków i krótkie pożegnanie. Miał ochotę wypytać, jak się czuje i czy wszystko jest w porządku, ale jakoś tchórzył, a sam Styles nie kwapił się do zwierzeń.

Harry niczego nie żałował i długo wspominał wspólne chwile. Jedynym minusem był ból w tylnych częściach ciała i pluł sobie w twarz, że pozwolił na bycie pasywnym. Nie wiedział jednak, czy nie jest to wynikiem zbyt długiej wstrzemięźliwości i słabego przygotowania. Czuł wstyd za szybki finał i miał wrażenie, że Louis ma go za frajera. Wstydził się o cokolwiek zapytać, a potem nawet nie było czasu. Lou sprawiał wrażenie zdystansowanego, a on miał nadzieję, że to nie jest oznaka odsuwania się i wcale nie zostawi go, zmieniając numer i blokując, gdzie się da.

Wymieniali krótkie SMS-y, a potem musiał pędzić na krótki wywiad do radia i próbę. Po południu wahał się i walczył ze strachem przed zadzwonieniem. Miał chwilę dla siebie przed koncertem i chciał usłyszeć głos, który uspokajał go i dawał ukojenie. 

Louis właśnie przygotowywał kolację, rozmawiając z Timem. Nastolatek opowiadał o weekendzie z dziadkami i urodzinach przyjaciela. Potem zmienił temat na szkołę, a Tomlinson był zdziwiony, że nie musi ciągnąć go za język i dopytywać o wszystko.

– A jak było u was? – zapytał w końcu, uśmiechając się.

– Dobrze. Ale my chyba mamy do pogadania, nie?

– Co znowu zrobiłem źle? – jęknął.

– O co cię prosiłem? – Chłopak wzruszył ramionami. – Prosiłem cię, abyś nie mówił babci o Harrym, a ty co zrobiłeś?

– Ale sam jej powiedziałeś, że do niego jedziesz! – obruszył się. Okej, może i Louisowi wymknęło się imię mężczyzny, ale nie miał zamiaru mówić o romansie czy uczuciach.

– Ale prosiłem cię, żebyś się nie mieszał, tak? I nie miałeś prawa mówić, że jesteśmy razem.

– Przecież jesteście.

– Nie jesteśmy, Tim.

– Tak? To, dlaczego piszą, że Harry był widziany z kimś na randce, co? I dlaczego na tym niewyraźnym zdjęciu jesteś ty, co? – Odszukał artykuł na stronie plotkarskiej i pokazał go ojcu.

– Słodki Jezu... – Louis nie wierzył w to, co widzi. Harry obiecał mu, że nic się nie wyda.

– No więc chcesz mi coś powiedzieć?

– Nie, Tim. Nic nas nie łączy.

– Ale no spotykacie się, tak?

– Nie, Tim.

– No tato! – jęknął. Naprawdę chciał, by jego ojciec spotykał się z Harrym i już zaczynał się cieszyć, że Styles będzie częścią jego rodziny, a ludzie będą go za to uwielbiać.

– Przestań, Tim.

Harry jakby wyczuł sytuację i wreszcie zadzwonił. Louis uśmiechnął się, co nie uszło wzrokowi nastolatka. 

– Idź do siebie, zawołam cię – poprosił Lou i poczekał, aż jego syn zostawi go w spokoju. – Cześć, Harry. Co nowego?

– Hej, Lou. Ja... ja dzwonię, bo zaraz mam koncert i pomyślałem, że zapytam, co u was słychać.

– Wszystko w porządku, a u ciebie?

– Trochę za tobą tęsknię i chciałem podziękować za ten weekend.

– To ja powinienem podziękować.

– Chciałem cię również przeprosić za to, co się stało i... umm... wiesz.

– Ja...

– Przepraszam, Lou, manager mnie woła. Odezwę się później, dobrze?

– Jasne, udanego występu!

Mężczyzna podziękował i pożegnał się. Podczas kolacji Tim opowiadał o dziadkach, którzy już wspominali o świętach. Od zawsze spędzali je razem, łącząc z urodzinami Louisa. 

– Tato? – odezwał się nastolatek, który chwilę wcześniej zamilkł. Lou spojrzał na niego znad swojego talerza, w którym jedynie mieszał widelcem, bo nie miał apetytu i żałował, że w ogóle sobie nałożył. – Naprawdę niczego nie czujesz do Harry'ego?

– Lubię go, Tim. Tylko tyle.

– I nie jesteście razem?

– Nie. Chciałbym jednak, żebyś nigdzie o tym nie pisał i mówił. Właśnie z tym wiąże się związek z Harrym – z tajemnicami. Rozumiesz? – Chłopak pokiwał głową. – Obiecaj na Netflixa i laptopa.

– Czyli oddasz mi go na zawsze? – Ucieszył się.

– Nie. Nadal masz szlaban, po prostu masz obiecać i wtedy się zastanowię.

Jęknął, ale złożył obietnicę, a Louis pozwolił mu zabrać komputer na jeszcze kilka godzin, a potem odnieść go do salonu, gdzie sam oglądał film, pijąc piwo. Chciał zagłuszyć czymś myśli, które bez przerwy wracały do poprzednich dni. Czuł się cudownie, zasypiając i budząc się obok chłopaka, który ciągle go tulił i całował. Czasami był skrępowany, ale umierał, gdy Styles wsuwał w swoją dłoń w jego rękę albo całował go w czoło.

Harry miał ochotę się popłakać, stojąc na scenie i wspominając na backstage obecność Louisa. Chciał znowu śpiewać z myślą, że on tam jest, słucha go i w każdej chwili może pobiec po krótkiego całusa. Jego gardło ściskało się przy „Two hearts in one home" i pozwalał ten fragment śpiewać fanom. Pasja do muzyki opuściła go, a on miał ochotę wziąć kilka dni wolnego i spędzić je w domu Louisa, rano budząc się i obserwując śpiącego mężczyznę. Okej, miał kilku kochanków, uprawiał z nimi seks, śmiał się i pił wino, ale z Tomlinsonem było inaczej. Z nim nie było tylko stosunku, a prawdziwe uniesienie. To nie było spędzanie czasu, ale prawdziwe zatapianie się w raju. Czuł, że zaczyna topić się w uczuciu, którego nie rozumiał i z którym nie umiał sobie poradzić. Wiedział również, że nie powinno mieć ono miejsca, a jednak z każdym dniem stawało się silniejsze. Czasami miał ochotę wyznać mu, co czuje, ale tchórzył za każdym razem, gdy się do tego zabierał. 

Po koncercie padał, ale nie mógł przegapić ich rozmowy. Louis jakby czekał na połączenie, leżąc w łóżku i czytając książkę. Wzdrygnął się, poprawiając na poduszce i naciskając zieloną słuchawkę. Styles opowiadał o show, które zrobił, a szatyn był z niego dumny. 

– Ja... umm... myślę, że powinniśmy porozmawiać, Lou. – Louis poczuł dreszcz przechodzący przez jego ciało. Wsunął zakładkę w książkę, która dotychczas leżała obok, i odłożył ją na szafkę. – Znaczy... umm... powinniśmy zrobić to rano, ale jakoś zabrakło czasu.

– Coś się stało?

– Ja... – Harry jąkał się i żałował rozpoczętego tematu. – Możesz mi coś obiecać, Louis?

– Zależy co.

– Możesz... możesz mi obiecać, że nie znikniesz po tym, co się stało? Znaczy, ja...

– Czy ty tego żałujesz, Harry?

– Nie, ja po prostu... rozumiesz.

– Nie, właśnie nie rozumiem. – Louis czasami nie rozumiał Harry'ego, który zupełnie nie zachowywał się jak dwudziestoośmiolatek. Nie było w nim tej pewności siebie, którą tryskał na scenie i która tak pociągała Tomlinsona. – Coś się stało?

– Ja nie chcę, żebyś traktował to, jak przygodę, Lou.

– Nie traktuję tego jako przygodę ani ciebie jak zabawkę, Harry. Nie wiem skąd w ogóle taki pomysł. Jeśli żałujesz, to po prostu to powiedz, a już nigdy więcej ciebie nie tknę.

– Nie chciałem, żebyś tak pomyślał, Lou. Po prostu myślałem, że ty żałujesz. Zwłaszcza że zachowałem się jak frajer.

– Słucham?

– No, wiesz... Potrzebowałem kilku minut na dojście, a to jest frajerstwo.

– Byłeś przemęczony, napalony czy cokolwiek. Ile ty masz lat, żeby przejmować się takimi rzeczami? – Louis przewrócił oczami, a Harry odetchnął z ulgą. Jednak cholernie go lubił.

– Dziękuję, Lou. Dziękuję, że tak mówisz.

– A jak się czujesz?

– Trochę mnie boli – zaśmiał się, a Tomlinson zaczął przepraszać. – Po prostu dawno tego nie robiłem, może było trochę za szybko, nie wiem. Ale było super i na pewno zrobiłbym to jeszcze raz.

– Czy to jest propozycja?

Harry roześmiał się i przytaknął, przekomarzając się. Rozmawiali krótko, ostatecznie życząc sobie dobrej nocy i rozłączając się. Louis długo nie mógł zasnąć, wspominając wspólny weekend. Krótki sen skutkował ogromnym zmęczeniem w pracy i ratował się dużymi kubkami kawy. Tak było przez kolejne dni, a myśli zaprzątały mu głowę, uniemożliwiając zaśnięcie. Styles również nie czuł się najlepiej i tęsknił, a tęsknotę zwalczał wtulaniem twarzy w koszulkę, którą Lou u niego zostawił. Mężczyzna pytał go o zagubioną garderobę, a on udawał, że nie wie, co się dzieje. Nie chciał tracić ciemnozielonego materiału, który pachniał Tomlinsonem. Założył ją na piątkowy wywiad i uśmiechał się, gdy wokół unosiły się tak dobrze znane mu perfumy. Lou przyznał, że ich używa i podbiły jego serce. Nawet Tim czasami mu je podbierał, chociaż zapierał się, że to nieprawda. 

Weekend mieli spędzić na kolacji ze starszymi Tomlinsonami, a Louis już wiedział, z czym to się wiąże. Rzeczywiście po deserze matka zaprosiła go na krótką rozmowę i zasypała deszczem pytań. Wiedziała już, kim jest Harry i jak się poznali. Tim chwalił się, że jego ojciec ciągle chodzi szczęśliwy i wiecznie o czymś zapomina, a dla niego to było oznaką zakochania. Podobno nastolatek cieszył się na myśl, że jego idol będzie częścią ich rodziny i każdy będzie go znał. 

– Dlaczego ty nam nie ufasz, Louis? – zapytała kobieta, dotykając jego ręki, gdy siedzieli w kuchni.

– Ufam, mamo, po prostu tu nie ma czym się chwalić. Zresztą to nic pewnego. – Wzruszył ramionami.

– Widziałam wasze zdjęcia, Lou, cieszę się, że jesteś zakochany, ale chcemy was chronić i nie chcielibyśmy, żeby Tim wychowywany był w takim świecie. Rozumiesz?

– Będę go chronił, mamo. Już go chronię, a on wszystko rozumie. Już nie jest dzieckiem. – Sam zdziwił się, że z jego ust wypłynęły takie słowa, bo przecież dotychczas to był jego mały synek.

– Bardzo cię kocham, Lou. – Przytuliła go, a on wtulił się, bo dawno nie dostał od niej takiej pieszczoty. Zupełnie jak od Tima, który właśnie wszedł do pomieszczenia.

– Przytulasek, Timmy? – Uśmiechnął się, bo jako dziecko Tim pierwszy lgnął do ludzi, by go tulili.

– No raczej nie. – Spojrzał na niego, jakby powiedział jakąś głupotę.

– No chodź do taty! – Pociągnął go za rękę i roześmiał się, gdy udało mu się go przytulić. – Używałeś moich perfum.

– Nie?

– Tak, Tim. Czuję.

– O, Jezu, Harry nosi twoje ubrania, a ja nie mogę się psiknąć? – Przewrócił oczami, odrywając się. – I tak dostałeś je od niego.

– Ale to mój prezent, ja nie używam twoich!

– O, Jezu, przestań. – Wziął kolejny kawałek ciasta i wyszedł z kuchni.

Matka Louisa poprosiła o krótką opowieść o Harrym, a Lou uśmiechnął się. Potok słów wypływał z jego ust, gdy opowiadał o chłopaku w samych superlatywach. Kobieta rozczulała się, bo dawno nie widziała syna w takim stanie i naprawdę trzymała za niego kciuki.

Louis czuł swego rodzaju ulgę, że wszystko się wydało. Miał wrażenie, że jego relacja ze Stylem wchodzi na wyższy poziom, gdy ich rodziny zaczynają wiedzieć o ich spotkaniach, ale jednocześnie bał się, że tylko jemu zaczyna zależeć. Czasami chciał wyznać Harry'emu, że chyba lubi go trochę za bardzo, ale tchórzył, widząc kolejny artykuł, w którym Hazz wypierał się jakichkolwiek związku i żartował, że teraz chce skupić się na karierze. Tomlinson nie miał odwagi o to zapytać, bo właściwie to nie była jego sprawa i nie miał prawa się mieszać.

Szatyn siedział w salonie w sobotnie popołudnie i jednym okiem zerkał na Tima, który wreszcie miał konsolę na godzinę, a drugim przeglądał internet. Strony plotkarskie rzeczywiście rozpisywały się na temat rzekomego romansu, a Harry z uśmiechem zaprzeczał. Louis czuł ukłucie w sercu, ale jego uwagę przykuła zielona koszulka, której nie mógł znaleźć od kilku dni. Była jego ulubioną i już okrzyczał Tima, że pewnie pożyczył i zgubił. Nastolatek wypierał się, ale już kiedyś przyłapał go na pożyczaniu jego t-shirtów.





Ładna zielona koszulka, ale chyba trochę znajoma





Wysłał SMS-a do Harry'ego, a chłopak odesłał selfie, na którym wtula twarz w materiał z uśmiechem. Był zaspany i prawdopodobnie obudził się dopiero z drzemki. „Pachnie Tobą" – odpisał, a Louis nie umiał się gniewać. Jako dziecko również spał z koszulką mamy, gdy ta musiała gdzieś wyjechać i nie mógł iść do niej w nocy. Ale miał wtedy trzy lata, a nie dwadzieścia osiem. Harry pytał czy się gniewa, a on zaprzeczył, prosząc jedynie o dbanie o nią, bo bardzo ją lubi.

Jak ja Ciebie c:

Uśmiechnął się, czytając kolejną wiadomość, ale odesłał jedynie uśmiech. Wieczorem rozmawiali, a Harry przepraszał za kłamstwo, obiecując, że będzie dbał o ubranie Louisa i nie obślini go w nocy za bardzo. Lou roześmiał się, a po chwili zgryźliwie dodał:

– Kłamstwo to chyba u ciebie już norma, prawda?

– W jakim sensie?

– No tak po prostu, chyba przychodzi ci naturalnie, nie?

– Nienawidzę kłamstwa, ale często jestem do niego zmuszany. – Harry zaczynał rozumieć, o co Louisowi chodzi. – Wiesz, zarząd każe mi mówić, że nikogo nie mam albo daje mi jakieś obce osoby do związku, bo na przykład wydają płytę i to dla nich reklama.

– Och, rozumiem.

– Gdybym mógł, to już dawno powiedziałbym o tobie. Bo... umm... jesteśmy razem, prawda?

– Nie wiem, nigdy nie wchodziłem w związek przez telefon.

– Rozumiem.

Zapanowała cisza, którą przerwał Harry, proponując kolejne spotkanie. Nie mógł wyrwać się z trasy, a jedyne, o czym marzył, to zobaczenie Louisa i przytulenie go. Lou wahał się, ale pragnął powtórzyć tamten weekend. Styles zaczął prosić, zapewniając, że nic złego się nie stanie, a szatyn wreszcie się przełamał.

Tydzień później żegnał się z Timem, który znowu po szkole miał jechać do dziadków, i prosił go, by zachowywał się porządnie. Nastolatek jadł śniadanie z uśmiechem i prosił o gotówkę. Louis nie miał sił i chęci na kłótnie, więc otworzył portfel. Lecąc do Hiszpanii, czuł podekscytowanie i wymieniał z Harrym SMS-y. Podobno chłopak zaraz miał zaczynać koncert, ale obiecał, że na lotnisku czekać będzie ochroniarz. Mężczyzna uśmiechnął się do Lou, gdy ten się przywitał. Znali się z Francji i nawet wymienili kilka zdań. Tomlinson trafił właśnie na moment, gdy Harry przechodzi na drugą scenę. Rozmawiał z fanami i przytulał ich, ocierając łzy. Louis szybkim krokiem skierował się do odpowiedniego wyjścia i stanął naprzeciw chłopaka, który zauważył postać i ucieszył się.

– Dzisiaj jest z nami ważna dla mnie osoba – powiedział. – Chciałbym przeprosić ją za wszystkie słowa przepełnione kłamstwem, które powiedziałem. Dziękuję, że tu jesteś. – Louis miał wrażenie, że widzi łzy w jego oczach. Znowu był pełen pasji i oddania dla muzyki. Po koncercie zbiegał ze sceny, by już przy drzwiach rzucić się na Louisa. Pocałował go bez ogródek na oczach innych i pozwolił wtulić się niższemu szatynowi. – Tęskniłem.

– Ja też, Harry. – Uśmiechnął się.

Całowali się, czekając na zamówioną kolację i ciągle powtarzając, jak bardzo za sobą tęsknili. Ich ręce wędrowały po stęsknionych ciałach, ale obaj nie chcieli dopuścić do czegoś więcej. Siedzieli na kanapie w wynajętym apartamencie i wtuleni w siebie opowiadali o minionym dniu. Lou narzekał na nawał pracy i pragnieniu wypoczynku. Tim cieszył się z tygodnia wolnego już za tydzień, a Harry wspomniał, że wtedy też ma wolne.

– Ale wam dobrze – mruknął Louis, udając obrażonego.

– Nie możesz sobie wziąć wolnego?

– To tak nie działa, Harry. Jeśli wezmę wolne teraz, to nie będę miał urlopu w wakacje. A jednak chcę mieć wolne dla Tima. Może znowu gdzieś pojedziemy?

– Cieszę się, że jesteś tutaj. – Objął go mocniej i pocałował.

Pukanie do drzwi przerwało ich pieszczoty. Podczas posiłku Harry opowiadał o planowej przerwie pomiędzy koncertami. Już nie mógł doczekać się zobaczenia rodziny i długiego odpoczynku. 

– Będziemy się spotykać? – zapytał.

– Jasne. Jeśli tylko chcesz.

– Gdybym nie chciał, to nie nalegałbym na ten weekend. Jestem szczęśliwy, że tu jesteś.

Dwadzieścia stopni jedynie zachęcało do spacerów. Menadżer Harry'ego nie był zachwycony tym pomysłem, ale Styles o to nie dbał. Problemem była jednak niechęć Louisa, który nie chciał wychodzić z nim tak oficjalnie i zganiał wszystko na późną godzinę. W końcu jęknął po kilku minutach przekonywania i kiwnął głową. Spacerowali barcelońskim wybrzeżem, rozmawiając i pijąc mrożoną kawę. Ich ramiona muskały się, ale nie mieli odwagi złapać się za ręce. Za nimi szli ochroniarze, ale zupełnie nie zwracali na nich uwagi. Jedynie fani zaczynali Harry'emu działać na nerwy, gdy co chwilę prosili o zdjęcia. Lou cierpliwie czekał, by potem ruszyć dalej. W końcu zajęli murek niedaleko deptaka, by rozkoszować się widokiem wody ginącej w ciemności. Mijała jedenasta, a oni nie mieli zamiaru wracać. 

– Pamiętasz, jak pytałem, czy ze sobą chodzimy, a ty odpowiedziałeś, że nie wchodzisz w związki przez telefon? – Louis kiwnął głową. – Więc... zostaniesz moim chłopakiem? – Lou uśmiechnął się, bo takie teksty słyszał, mając piętnaście lat, a nie trzydzieści i będąc już mężczyzną. – Nie śmiej się.

– Nie śmieję się. To po prostu urocze.

– Więc chcesz ze mną chodzić?

– A nie umiesz chodzić sam?

– Umiem, ale po co? – Harry zrozumiał grę i zaczął się przekomarzać.

Louis postanowił odpowiedzieć pocałunkiem, więc nachylił się, łącząc ich usta w długiej pieszczocie. Wrócili do hotelu, całując się i pozbywając kolejnych części garderoby. Lou starał się, przeciągając grę wstępną, by tylko Harry nie czuł bólu. Rozkoszowali się wspólnymi chwilami, by potem leżeć pod cienkim prześcieradłem i obdarowywać się krótkimi całusami. 

Rano znowu przywitało go śniadanie do łóżka i brunet, który przywitał go długim pocałunkiem. Spędzili leniwy poranek w łóżku, bo Harry nie miał żadnych planów aż do popołudnia. Postanowili zrelaksować się nad basenem i nie przejmować się pozostałymi gośćmi. Leżeli na leżakach, rozmawiając o głupotach, jakby wcale nie byli parą stworzoną z wielkiej gwiazdy i zwykłej osoby. 

Razem pojechali do hali, gdzie miał odbyć się koncert. Louis znowu nieufnie patrzył na butelkę wina, która już czekała na stoliku. Harry nalał trunek w kieliszki i podał jedne szatynowi, który pokręcił głową. 

– A może ty też nie pij i napijemy się w hotelu? – zaproponował z uśmiechem, podchodząc do niego.

– Mam mocną głowę, spokojnie – zapewnił go, przytulając.

Podczas występu popijał alkohol z papierowego kubeczka, chodząc po scenie. Rozmawiał z publicznością i wydawał się naprawdę rozluźniony. Ciągle odwracał się w stronę korytarza, by upewnić się, że Louis tam stoi. Szatyn patrzył na niego z uśmiechem i wspominał wczorajszy wieczór. Nie mógł uwierzyć, że właśnie zostali parą. Nie był pewien czy to słuszna decyzja, ale stało się i pragnął tego najbardziej na świecie. 

Wracając do hotelu, rozmawiali o restauracji, ale postanowili odpuścić sobie kolację na mieście, by pobyć razem. Mieli ochotę na sushi, więc poprosili o zamówienie go i dostarczenie do hotelu. Oglądali film po odświeżeniu i czekali na jedzenie. Nie skupiali się na produkcji, zajmując się sobą. W końcu Harry zsunął się z kanapy i z uśmiechem klęknął przez szatynem. Ten nie opierał się, czując wybrzuszenie w spodniach i podniecenie, krążące po całym ciele. Rozkoszował się, gdy Styles zajmował się jego penisem, wplątując palce w jego kręcone włosy. Czuł, że już długo nie wytrzyma, ale pukanie przerwało ich zabawę. 

– Nie – jęknął, ale żaden z nich nie przerwał. Harry przyspieszył ruchy głowy, gdy pukanie się powtórzyło. W końcu Louis doszedł z przekleństwem na ustach i mruknął z zadowoleniem.

Jedli sushi, wygłupiając się i całując. Pili wino, rozmawiając o kończącym się filmie i żaden z nich nie rozumiał fabuły, na której nie umieli się skupić. Po posiłku wróciły pocałunku i pieszczoty, a Louis chciał się odwdzięczyć za wszystko. Zajmował się, leżącym na łóżku Harrym, i uśmiechał się, słysząc jego jęki. W końcu oderwał się i rzucił na poduszkę. Całowali się, a Styles nabrał lubrykant na palec, wchodząc w Tomlinsona. Mężczyzna ze zdziwieniem spojrzał na niego, ale jęknął, czując rosnącą przyjemność. Kiedyś rzeczywiście uwielbiał bycie pasywem, ale dawno tego nie robił i jakoś się bał. Czuł podniecenie, czując penisa przy swoim wejściu i jęknął, gdy Harry delikatnym ruchem w niego wszedł. Ssał szyję szatyna, który prężył się, rozkoszując posunięciami. Zmienili pozycję i Lou oparł się o zagłówek. Jęki stały się głośniejsze, gdy brunet przygryzał jego ucho. To było właśnie to miejsce, dzięki któremu potrafił odpłynąć. Hazz czuł się jak w raju, czując ciasnotę kochanka i starając się dać mu maksymalną przyjemność. Doszli niemal jednocześnie, co nie zdarzało się zbyt często i pokazywało jedynie, że są dla siebie stworzeni.

Całowali się, dziękując za wszystko. Louis czuł zmęczenie i w końcu położył się, wtulając twarz w poduszkę. Harry przeglądał jeszcze internet, opowiadając o śmiesznych sytuacjach z koncertu. 

– Jestem taki szczęśliwy, że jesteś tu ze mną – powiedział, odkładając w końcu telefon i tuląc nagie ciało szatyna.

– Och, powiedz mi coś, czego nie wiem – zaśmiał się, cytując piosenkę Stylesa.

– Kocham cię.

------

Hej, hej, hellou! Witam znowu i dziękuję bardzo, bardzo serdecznie za wszelkie gwiazdki i komentarze, które dosłownie doprowadzają mnie do łez. Nie spodziewałam się, że po czterech rozdziałach będę mieć ponad 3,3k wyświetleń i blisko 600 gwiazdek. Kurczę, przecież to tylko jakieś trzy tygodnie, więc naprawdę opada mi szczęka.

Dziękuję i proszę o kolejne słowa, bo to właśnie one dają mi motywację.

Ems x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro