"Błękit twych oczu tak zgubnie tęskliwy"
– Gdzie jest książeczka Puffy'ego? – zapytał Louis, sprawdzając ostatni raz bagaże.
Tim wzdychał, opierając się o drzwi wejściowe i nogą denerwował psa, który domagał się już wyjścia.
– Wrzuciłem ci do torby, tato. Sam mnie o to prosiłeś.
Lou czuł zdenerwowanie, bo czekał ich ponad tydzień w trasie po USA, a on w kościach czuł, że coś się wydarzy albo czegoś zapomną. Harry nie mógł przyjechać i mieli jedynie do pomocy ochroniarza, którego brunet już znał. Mężczyzna miał czekać na nich na lotnisku i zapewnić spokojną odprawę. Puffy szczekał na psy, wąchające walizki pasażerów, a Tim uspokajał go. Sam panikował, bo nie wiedział, czy jego pupil dzielnie zniesie podróż. Ciągle pytał o to Louisa, przyznając, że się martwi, gdy siedzieli na pokładzie samolotu. Lou ostatni raz żegnał się z ukochanym, który z niecierpliwością czekał na ich przyjazd. Nastolatek z podekscytowaniem mówił o jutrzejszych urodzinach i próbował wypytać o upragniony prezent. Od dziadków dostał wymarzony tablet, na którym teraz wyszukiwał odpowiedni film, a w domu została góra gier od Liama, który nie mógł zapomnieć o swoim ukochanym chrześniaku.
Harry ze zniecierpliwieniem śledził trasę samolotu po niebie. W końcu psycholog poprosiła go o rozmowę, bo chciała zamienić jeszcze kilka słów przed przylotem Tomlinsonów. Siedzieli w jej pokoju, a ona zapisywała w notesie obawy mężczyzny. Przyznał się do kryzysu, a ona jedynie westchnęła, mówiąc, że uzależnienie takie jest i jeszcze niejednokrotnie zostanie wystawiony na próbę. Jednak obecność bliskich pomagała mu w przezwyciężeniu chęci na alkohol. Czasami brał tabletki, które były słabszą wersją Xanaxu, ale idealnie oszukiwały jego mózg, gdy miał atak paniki. Zapisał się nawet na internetowy kurs jogi, ale szybko stracił zapał. Musiał jednak przyznać, że ćwiczenia go wyciszały i czuł się zupełnie inaczej niż na siłowni, gdzie podnosił ciężary i biegał, pocąc się niesamowicie. Tutaj opanowywał go spokój i mógł oczyścić myśli.
Tim wtulił się w niego, gdy przyjechali do hotelu. Tęsknił za Stylesem i miał mnóstwo rzeczy do opowiedzenia. Mężczyzna pocałował go w głowę i objął Louisa. Pragnął długiego pocałunku, którym został obdarowany w akompaniamencie nastoletniego jęku. Puffy chodził po pokoju i obwąchiwał każdy kąt nowego miejsca. Tim z podekscytowaniem opowiadał o planowanym spotkaniu z Zoey i zapytał, czy już dzisiaj będzie mógł tam pojechać. Mieli być w Nowym Jorku tylko do niedzieli i chciał wykorzystać ten czas do maksimum.
– Nie jesteś głodny? – zapytał Harry, obejmując go.
– Zjem w maku czy coś.
Mimo wszystko jakiś czas później siedzieli w hotelowej restauracji i cieszyli się swoją obecnością, jedząc późne śniadanie. Anna opowiadała o ponurym humorze syna z ostatnich dni, który zachowywał się jak rozkapryszona księżniczka, by w pewnej chwili usiąść na fotelu i z płaczem mówić, że tęskni za Lou. Mężczyzna pocałował go, zapewniając, że przez najbliższe dni nie odstąpi go na krok. Tim wtulał się w przyjaciółkę, która znowu przywitała go ze łzami w oczach. Wiedziała, że tego dnia się spotkają i odliczała dni, ale mimo wszystko nie umiała powstrzymać wzruszenia.
Lou siedział z matką chłopaka w hotelu, gdy ten udzielał wywiadu w radio. Kobieta była zmęczona ciągłą podróżą i tęskniła za mężem, który ostatnio ją odwiedził. Szatyn uśmiechnął się przepraszająco i pokiwał głową, dodając, że ją rozumie. Sam tęsknił za Harrym, gdy byli daleko.
– Harry wspominał, że zostaniesz z nim w trasie – powiedziała.
– To był tylko pomysł Tima i mojej mamy, która stwierdziła, że może się nim zająć, bo ja jestem potrzebny tutaj.
– Uważam, że to naprawdę dobry pomysł.
– Nie jestem przekonany, powinienem szukać pracy. Przeglądam oferty i nic nie ma.
– Nie martw się, Louis, przecież sobie poradzicie.
– Nie chcę nawet o tym myśleć, ludzie i tak piszą, że jestem z nim dla kasy i sławy, bo już wciskam się w wywiady.
– Nie czytaj tego, skarbie. – Dotknęła jego policzka. – Nie ma niczego gorszego niż czytanie o sobie w internecie. Ludzie są okropni. Kupiliśmy sobie nowe auto i od razu ludzie pluli jadem, mówiąc, że żerujemy na pieniądzach syna.
– Chcę sprzedać Ferrari, bo ludzie ciągle gadają. Lubię je, ale nie lubię tych docinek. A teraz jeszcze jestem bezrobotny. Totalna porażka – mruknął, przecierając twarz ręką i wzdychając.
– Nie mów tak, Lou – poprosiła, tuląc go. – Jesteś najcudowniejszym człowiekiem na świecie i pieniądze to ostatnia rzecz, o której powinieneś myśleć.
– Wie, pani, jak było mi głupio, gdy Harry zrobił mi przelew? Boże, to było upokarzające!
– Przestań tak myśleć, to wasz wspólny majątek. On u was mieszka, więc wszystko jest wasze. To dla niego zwolniłeś się z pracy. I przestań mówić na mnie „pani".
Louis był wdzięczny za jej wypowiedzi, ale wyrzuty sumienia nadal go zżerały. Czuł się naprawdę idiotycznie, bo jego oszczędności się zmniejszały i wakacje stawały się raczej odległym marzeniem. Nie wiedział jak powiedzieć o tym Timowi, bo nadal liczył, że znajdzie coś do lata. Jednak czas mijał, a on pozostawał bez pracy. Jednak to nie zwalniało go z obowiązku robienia zakupów i starał się oszczędzać, na czym tylko mógł.
– Przemyśl tę propozycję, Lou. Chętnie zajmę się Timem.
– Zostałby u moich rodziców. – Przygryzł wargę. Wcześniej wszystko wydawało mu się niepoważne, ale teraz coraz częściej pragnął zostać przy Harrym przez ostatni miesiąc jego trasy.
– Jest już duży i umie sobie poradzić. A ja będę go zabierać do nas na weekend.
– To bardzo miłe, dziękuję, jednak to moje dziecko i powinienem się nim zająć.
– Twój stres wpływa na niego i wszyscy jesteście zdenerwowani. Musicie się wyluzować. Ba, wszyscy musimy odpocząć po tym wszystkim.
– Dziękuję. Bardzo dziękuję.
– To ja dziękuję, Lou. – Przytuliła go. – Dziękuję, że jesteś.
Louis odwzajemnił gest i zaproponował kawę. Wchodząc do kawiarni niedaleko, wybierał numer syna i pytał, czy już mogą go odebrać.
– Tato, mama Zoey zgodziła się, żebym został na noc. Mogę?
– Nie.
– No proszę, tato, będę grzeczny.
– To są obcy ludzie, Timmy, nie możesz siedzieć im na głowie.
– Oni mnie lubię, tato. No proszę. Mama Zoey może ci to powiedzieć.
Mężczyzna westchnął, gdy syn zaczął go błagać. W końcu jego telefon został przejęty, a dobrze znany mu głos zapewniał, że chłopak w niczym nie przeszkadza i jutro osobiście odwiezie go do hotelu. Tomlinson zaproponował kompromis i to Zoey miała nocować z nimi w hotelu. Jej matka niechętnie się zgodziła i obiecała, że zaraz ich odwiezie. Tuliła córkę, prosząc, by na siebie uważała i ciągle miała telefon przy sobie. Nastolatka kręciła oczami, wspominając, że mama przynosi jej wstyd. Pożegnała ją całusem w czoło i rzuciła ciche „Do widzenia". Tim opowiadał o nagrywaniu filmiku, bo Zoey ma swój kanał. Pił mrożoną kawę i zajmował całe towarzystwo swoimi opowieściami.
– Tak, skarbie? – powiedział Louis, odbierając połączenie od ukochanego.
– Gdzie jesteście? Właśnie wróciłem, a was nie ma i mi smutno.
– Jesteśmy na kawie, zaraz będziemy.
– Wyślij mi lokalizację, to wpadnę.
Harry przemierzał ulice Nowego Jorku szybkim krokiem, by już po chwili wciskać się na miejsce obok Louisa. Napił się jego napoju, przyznając, że trochę go przemaglowali.
– Życzyli ci wszystkiego najlepszego, Timmy, gdy wspomniałem o urodzinach.
– O, super, dzięki.
Ludzie podchodzili, prosząc Stylesa o zdjęcia i ekscytując się. Tim denerwował się, bo jego opowieść co chwilę była przerywana i ucieszył się, gdy mieli wrócić do hotelu. Puffy był z Mitchem na spacerze i teraz przynosił piłkę rzucaną mu po pokoju. Ucieszył się, widząc Tima i od razu do niego podbiegł.
Harry obudził się pierwszy, okrywając nagie ciało ukochanego kołdrą. Louis spał jak zabity, nadrabiając zarwaną noc, którą spędził na długich pocałunkach, wchodząc w bruneta. Kochali się długo, opóźniając swoje końce, by potem obdarzać się pocałunkami pełnymi tęsknoty i miłości. Styles nie mógł doczekać się niespodzianki dla Tima, a prezent już na niego czekał. Chłopak miał już spakowany dla niego prezent i nadmuchane balony z helem. Mały tort też na niego czekał w restauracji i miał zostać dostarczony na dziewiątą.
– Wracaj do mnie, Harry – usłyszał, gdy odświeżony wrócił do sypialni. Poranna chrypka Louisa dała mu uśmiech i wpił się w jego usta.
– Dzień dobry, kochanie.
– Już się wyspałeś?
Harry pokiwał głową, przytulając go i patrząc, jak wraca do świata żywych. Potrzebował jeszcze kilku minut z zamkniętymi oczami, mnóstwa całusów i kubka kawy.
– Zjemy razem śniadanie, ale teraz idę to Tima. Idziesz też?
– Jestem bardziej niż pewny, że on jeszcze śpi.
– To go obudzę. – Wzruszył ramionami.
Nie mógł doczekać się złożenia życzeń i reakcji nastolatka. Uwielbiał obdarowywać wszystkich prezentami i chciał, by ten dzień był specjalny. Anna w SMSie wspominała, że dzieciaki jeszcze śpią, ale on nie umiał się powstrzymać. Na korytarzu wpadł na Sarę, która sama chciała życzyć chłopakowi miłego dnia.
Tim przebudził się, słysząc „Sto lat" i nakrył głowę poduszką, mrucząc, że jeszcze chwilę. Louis uśmiechnął się, kładąc na nim i całując w czoło.
– Wszystkiego najlepszego, skarbie.
– Dusisz mnie, tato.
– Mogę cię udusić z miłości. – Przytulił go jeszcze bardziej, wybudzając do końca. Chłopak jęknął, siadając i patrząc na zebranych. Balony unosiły się pod sufitem, a paczki czekały na rozpakowanie. Wszystko wyglądało jak z amerykańskiego filmu, a on zdmuchnął świeczki, wymyślając życzenie. Został obdarowany przytulasami i pocałunkami, za które musiał dziękować. Louis tulił go, czując wzruszenie, bo pamiętał pierwsze urodziny syna, a teraz kończył czternaście lat i nie był już małym chłopcem.
– Kocham was wszystkich – powiedział, wtulając się w Puffy'ego, który domagał się uwagi. Zoey oparła się o niego, robiąc zdjęcie i dodając na Snapchat z podpisem „Mój solenizant!".
– Mam dla ciebie specjalny prezent,Timmy. – Harry usiadł obok niego. Podał mu pudełko, a nastolatek zdziwił się, widząc zwykły aparat. – Masz tylko trzydzieści zdjęć do zrobienia, Tim. Trzydzieści zdjęć i rozwalamy, by wyjąć kliszę. Chciałbym, żebyś używał go w chwilach, które są dla ciebie wyjątkowe, a potem zobaczymy, co takiego zostawiłeś na papierze, okej? – tłumaczył.
– I nie mogę zobaczyć czy wyszło, tak?
– Dokładnie tak.
– Okej, dałeś mi wyzwanie. Ale i tak cię kocham. – Przytulił go.
Louis westchnął, podając synowi kopertę i pisk dotarł do jego uszu, gdy wysunął bilety na kocnert Sivana. Nie mógł ich nie kupić i panikował, gdy były niedostępne na stronie. Na szczęście Styles uruchomił znajomości i pomógł mu w zdobyciu wejściówek. Tim tulił ojca, wyznając mu miłość i całując w policzek. W końcu rzucił się na Zoey, mówiąc, że pójdą razem, a pozostali goście uśmiechali się pod nosem.
Po wspólnym śniadaniu dziewczyna rozmawiała z mamą, a potem telefon przejął Harry. Opowiadał o pobycie w Nowym Jorku i pytał, o możliwość zabrania córki na dwa dni do hotelu. Obiecał, że odwiezie ją w niedzielę po koncercie, ale chcieliby spędzić trochę czasu razem. Kobieta nie była pewna, ale w końcu zgodziła się. Obiecała przywieźć Zoey kilka rzeczy i prezent dla przyjaciela. Harry zapewnił, że zajmą się nią i zdziwił się, gdy usłyszał o cukrzycy, bo Tim nigdy nic nie wspominał. Zawołała nastolatkę, a ta ze wstydem unosiła koszulkę i pokazywała pompę insulinową. Przewracała oczami, mówiąc, że wie, co ma robić i w razie potrzeby będzie dzwonić.
Chodzili po mieście, pijąc słodkie napoje i patrząc na podekscytowanie nastolatków, którzy ciągle na siebie zerkali. Lou tylko czekał, aż Tim zacznie nazywać Zoey swoją dziewczyną, bo miał wrażenie, że pomiędzy dwójką coś zaczęło się tworzyć i właśnie dlatego rozstał się z Emily. Ogromna odległość dawała mu poczucie ulgi, bo kilometry zapewniały mu długie lata bez bycia dziadkiem, a tego bał się najbardziej. Nie wyobrażał sobie mieć wnuka w wieku czterdziestu lat. Nie chciał, by Tim przechodził przez to samo co on w wieku nastoletnim.
– Wiesz co, kochanie? – Głos Stylesa wyrwał go z zamyślenia. Szli właśnie przez miasto w stronę jednej z galerii sztuk, a Harry trzymał go za rękę, chcąc chwalić się ich relacją.
– Hm? – Spojrzał na niego.
– Jesteś najważniejszym mężczyzną w moim życiu i kocham cię najbardziej na świecie. – Uśmiechnął się, zamieniając trzymanie się za ręce na objęcie i pocałował Tomlinsona delikatnie.
– Wiesz, co sobie ostatnio uświadomiłem? Że jesteśmy ze sobą już osiem miesięcy i to jest szalone. – Okej, może walnął się, dodając przy Liamie jeden miesiąc, ale nigdy nie lubił matmy.
– Cztery dni temu stuknęło osiem miesięcy!
– Kocham Cię, Hazz.
– Ja ciebie też, Boo Bee.
Tim uśmiechał się, kątem oka zerkając na zakochaną dwójkę z tyłu. Ochroniarze odganiali nachalne fanki, gdy ci całowali się na chodniku. W końcu przerwało im nastoletnie westchnięcie, a oni z uśmiechem spojrzeli na małego szatyna.
– Mi tu serce krwawi po rozstaniu, a wy liżecie się na moich oczach. Mam delikatną psychikę, okej?
– Nie kochałeś jej, Tim. Nie udawaj – powiedział Louis, dołączając do nich.
– Ale straciłem przyjaciółkę.
– Teraz masz lepszą i przynajmniej nie jest tak męcząca, jak Emily.
Twarz Zoey zaróżowiła się na słowa Tomlinsona. Podziękowała i uśmiechnęła się, wyrzucając kubek po herbacie do śmietnika. Harry objął ją i Tima, ruszając dalej i mówiąc, że nie zostaje im mało czasu, bo musi pędzić na próbę.
– Kiedy ty właściwie masz ferie, Zoe?
– Miałam w kwietniu – westchnęła.
– I spędziła je w łóżku, bo była chora – dodał Tim, uśmiechając się przepraszająco.
– Dokładnie tak, panie Styles.
– Harry. Błagam cię, bez tego „panowania".
– Przepraszam... Harry.
Louis obserwował ukochanego, który zajmował się młodszą dwójką i cieszył się, że ma z nimi taki dobry kontakt. Okej, w ich rozmowach czasami pojawiał się temat dziecka, ale to były jedynie żarty, a oni mieli Tima. Momentami sam marzył o jakimś wspólnym maluchu, ale potem przypominał sobie, że nawet nie ma pracy i nie umie poradzić sobie z własnym życiem, a co dopiero powoływać do życia drugie.
Siedzieli na backstage, gdy Harry przymierzał ubranie na dzisiejszy wieczór. Lou znowu nie rozumiał zamysłu twórców, ale musiał przyznać, że wygląda cholernie gorąco. Styles nachylił się do pocałunku i usłyszał:
– Ale założysz bieliznę, tak?
– Nie wiem, a co?
– Bo ostatnio nie miałeś i każdy to zauważył. A pragnę przypomnieć, że jestem jedyną osobą, która może oglądać te miejsca. – Dotknął jego krocza, upewniając się wcześniej, że dzieciaki nie patrzą.
– Nie chcesz zwiedzić toalety przed koncertem?
– Teraz?
– Póki mojej mamy nie ma.
Louis wstał z kanapy, mrucząc, że niedługo wróci i skierował się na korytarz. Harry szybko wrócił do swoich rurek, biegnąc za nim i razem ruszyli do łazienki. Louis zaśmiał się, gdy został zamknięty w kabinie i przyciśnięty do ściany. Dyszał głośno, gdy jego skóra była zasysana, a penis ściskany przez ukochanego.
– Tato! – usłyszał głos w głębi korytarza.
– Kurwa – pisnął, gdy Tim zawołał kolejny raz, idąc w stronę toalet. Z przerażeniem spojrzał na ukochanego, a ten tłumił śmiech.
– Harry? – zapytał Tim, wchodząc do łazienki. – Jeff cię szuka.
– Powiedz mu, że zaraz przyjdę.
– Okej, a nie widziałeś mojego taty?
Louis nerwowo pokazywał gest palenia papierosów, a Harry starał się nie roześmiać.
– Poszedł zapalić. Zaraz przyjdę do garderoby.
– Okej.
Odetchnęli z ulgą, ale nie mieli ochoty na więcej pieszczot. Obiecali sobie, że zostawią to tylko na hotel i nie będą robili niczego głupiego.
– Kurwa, Harry – jęknął Lou, spoglądając w lustro i widząc siny ślad. – Mówiłem coś. Jak ja mam to teraz zakryć?
– Lepiej powiedz jak mam ułożyć włosy, skoro szarpałeś je, jęcząc.
– Wal się.
– Ale tylko z tobą. – Pocałował go.
Tim jeździł po hali na nowej deskorolce, a Lou zapytał, skąd ją ma. Wzruszył ramionami, mówiąc, że dostał od zespołu na urodziny. Mitch uśmiechnął się, potwierdzając jego wersję, a Louis westchnął. Sarah rozmawiała z Zoey, która przyznała, że perkusja to jej marzenie. Dostała kilka lekcji i przytuliła kobietę, która chętna była oddać jej pałeczki, jeśli ta obieca, że zacznie brać lekcję. Nieśmiała nastolatka dopiero uczyła się pokonywać swoje kompleksy i nagrywanie filmików miało jej w tym pomóc. Okej, marzyła o stanięciu kiedyś na takiej scenie i zakrywała twarz, gdy Harry pozwolił jej na nią wejść. Sam zrobił jej zdjęcie, gdy wyobrażała sobie, że przed nią jest tłum ludzi, a nie pusta hala.
– Zobaczysz, że za kilka lat będziesz tu grać, a ja będę stał w pierwszym rzędzie jako największy fan – zaśmiał się Styles, obejmując ją.
– Na pewno nie, ale dzięki.
– Na pewno tak, Zoey.
Louis nie mógł powstrzymać się przed przebiegnięciem palcami po keybordzie. Kiedyś dużo grał, ale potem jakoś instrument poszedł w kąt. Próbował zarazić Tima miłością do klawiszy, ale ten buntował się, gdy miał iść na lekcję i wolał gitarę. Poczuł przytulenie od tyłu, gdy dźwięk układał się w „You are the reason" do Caluma Scotta.
– Pokonałbym każdą górę i przepłynął każdy ocean, tylko po to, by być z tobą i naprawić to, co zniszczyłem – śpiewał Harry, wprost do ucha ukochanego, a Louis uśmiechnął się. – Jesteś moim powodem, Lou. Moim powodem do życia.
– Kocham cię – szepnął, odwracając się.
Harry szalał na scenie podczas próby i co chwilę narzekał na problemy z odsłuchem. W końcu wszystko było idealnie ustawione, a oni mogli zjeść pizzę. Chwilę wcześniej Tim zapychał się popcornem, nadal jeżdżąc po hali i denerwując Puffy'ego. Lou obserwował Zoey, która cicho siedziała na krześle niedaleko i obserwowała przygotowania do hotelu. W końcu zajął miejsce obok niej i zapytał, jak się czuje. Uśmiechnęła się, mówiąc, że jest w porządku.
– Chciałabym podziękować za pozwolenie mi być tutaj, panie Tomlinson.
– Nie masz za co, Zoey. – Objął ją. – Cieszymy się, że jesteś z nami. I mów mi po imieniu, czuję się wystarczająco stary.
– Jasne, przepraszam.
– Masz jakieś plany na wakacje?
– Konkretnych nie.
– A nie chciałabyś przyjechać do nas? Porozmawiam z twoją mamą.
– Ja nie powinnam, panie... Louis.
– Jesteś u nas bardzo mile widziana. Masz na niego dobry wpływ. – Ruchem głowy wskazał na chłopaka, który sprzątał rozsypany popcorn z podłogi. – Jesteś cudowna i cieszę się z waszej przyjaźni.
– Dziękuję. – Odważyła się uścisnąć mężczyznę i ruszyła z nim do garderoby, gdzie czekała już pizza.
Podczas występu Louis stał na backstage wraz z Anną i komentowali występ Stylesa. Harry biegał po całej scenie, rozmawiając z fanami i wyznając im miłość. W końcu stanął na środku i spojrzał na tłum z uśmiechem.
– Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, bo równo czternaście lat temu na świat przyszła ważna dla mnie osoba. I może nie byliśmy ze sobą od początku, ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego. Panie i panowie, „Sto lat" dla najlepszego syna na świecie! Tim, możesz na chwilę?
Nastolatek spojrzał z przerażeniem na Zoey, stojąc niedaleko sceny. Ochroniarz delikatnie pchnął go w stronę schodków, a tłum piszczał, by po chwili zacząć piosenkę dla niego. Wtulał się w Stylesa, dziękując za wszystko i z czerwoną twarzą kierował się do przyjaciółki, gdzie był już ojciec. Lou był tak samo przerażony zachowaniem Stylesa, ale ten nic nie robił sobie z zawału, który dawał Tomlinsonom.
– Wygrałeś życie! – ekscytowała się rudowłosa dziewczyna, przytulając przyjaciela. – Zasługujesz na wszystko, co najlepsze w twoim dniu!
– Ty jesteś moim najlepszym. – Przytulił ją mocniej.
– Ale, ale! To jeszcze nie wszystko! – Styles uśmiechnął się. – Niejednokrotnie mówiłem, że materiał na nową płytę się tworzy. Leżałem jakiś czas temu na kanapie z takim jednym facetem, dodam w tajemnicy, że był gorący jak cholera. – Tłum zrobił hałas, a Louis spalił się ze wstydu. – A jego mniejsza wersja rozkochała mnie w sobie pewnym tekście. I był tak choler... bardzo dobry! Przepraszam rodziców tu obecnych, wymknęło mi się. Panie i panowie, Tim Tomlinson! – Wskazał na chłopaka, który znowu został pchnięty w stronę sceny. Nie rozumiał niczego i bał się. Harry od razu objął go, patrząc na zespół. Jego manager zgodził się na akcję i uważał to za dobrą reklamę. Zwłaszcza po nieprzychylnych artykułach dotyczących uzależnienia jego podopiecznego.
Mitch podał chłopakowi gitarę i ustawił przed nim mikrofon. Tim był coraz bardziej przerażony i miał ochotę umrzeć. Zwłaszcza widząc tysiące ludzi przed nim.
– Ja nie będę śpiewać, Harry.
– Będziesz. Znasz tekst.
– Nie znam. Nie znam twoich nowych piosenek.
– To jest twoja piosenka, skarbie. – Pocałował go w głowę, a tłum zrobił głośne „Aww".
Usta Tima rozchyliły się, gdy poznał swój kawałek. Spojrzał na Stylesa ze łzami w oczach i nie wierzył, że to naprawdę się dzieje. Zaszlochał, gdy piosenka się zaczęła i nie był w stanie trzymać kostki od gitary, nie mówiąc już o wydaniu żadnego dźwięku.
– Wiele mam pytań, lecz brak odpowiedzi – zaczął Styles. – Męczą mnie słowa pozbawione nadziei. Błękit twych oczu tak zgubnie tęskliwy, dotyk twych dłoni, twych ust niepewnych, dziewiczych.*
– Bezsenne noce w pułapce udręki, księżyc rozświetla niedopowiedzenia, lęki. A teraz wygasa już płomień jak żar palących się wspomnień o tobie. Czy nie widzisz, że tonę?*
Louis płakał, widząc swojego syna na scenie. Okej, może Tim już biegał po niej z gitarą, ale teraz słyszał jego piosenkę, a ludzie szaleli. Anna przytulił go, mówiąc, że powinien być dumny. Zoey trzęsła się z nadmiaru emocji, a Tomlinson przytulił ją. To samo zrobił Timmy z Harrym, gdy skończyli swoją piosenkę. Nastolatek był zapłakany i nie miał pojęcia jak zachować.
– Jesteś najlepszy, Tim – usłyszał, gdy wtulał się w tors Stylesa.
– Jesteś drugim najlepszym tatą, jakiego mogłem mieć, Harry.
– A ty najlepszym synem.
To była chwila, gdy brunet przechodził na drugą scenę, by zaśpiewać swoje ulubione kawałk w bardziej intymnym miejscu. Pożegnał się z małym szatynem, który krzyknął jeszcze:
– Kocham cię... tato!
– Ja ciebie też, synku! – odpowiedział Harry ściśniętym gardłem, bo czekał na to słowo od kilku dobrych tygodni.
* piosenka autorstwa przyjaciółki, więc nie wyrażam zgody na kopiowanie/przerabianie/publikowanie u siebie.
------
#BMMLarry <---- pod tym hasztagiem na Twitterze dzieje się inny świat, na Waszym miejscu bym sprawdziła i pisała co sądzicie o opku.
Knock knoooock! Kocham Was tak bardzo, że po dwóch dniach wpadam z kolejną częścią! To chyba przez te wszystkie komentarze, gwiazdki (5,5k!) czy wyświetlenia (35k!). Albo po prostu jesteście super.
Ale super nie jestem chyba ja, bo ta część wydaje mi się chaotyczna bądź za mało... umm... za mało się dzieje, o!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro