Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.0.

- Otwieraj te drzwi, geju!

Zayn naprawdę nie wiedział co się dzieje dookoła niego. Spał sobie spokojnie, opatulony grubą kołdrą, spod której wystawał tylko czubek jego nosa. Aż tu nagle ktoś zaczął walić w drzwi i krzyczeć tak głośno, że prawdopodobnie usłyszała go cała dzielnica. Zaskoczony Zayn spadł z łóżka i od razu podniósł się z podłogi.

W samych bokserkach i lekko dużej koszulce zbiegł, prawie sturlał się, po schodach i dopadł drzwi. Momentalnie przekręcił zamek i otworzył drzwi. Czarnowłosy nie zdarzył nic zrobić, a poczuł jak drobne dłonie popychają go do tyłu. Chłodne powietrze uderzyło w jego nogi i odkryte ręce i czarnowłosy miał wrażenie, że dostał szoku termicznego.

- Jak mogłeś być taki głupi, Malik? Nie ma mnie przez jedno popołudnie, a ty robisz coś takiego!

Zayn od razu rozpoznał głos Louisa. Wściekłego Louisa. I czarnowłosy już wiedział, że łatwo się nie wykręci. Mulat przetarł dłonią zmęczone oczy i zamknął za szatynem drzwi. Spojrzał na swojego przyjaciela i zmarszczył brwi.

- O co ci chodzi? I dlaczego nachodzisz mnie w środku nocy, Tomlinson? - zaptał zasypany i skierował się do kuchni. Jak już został obudzony, to nie zaszkodzi przekąsić czegoś małego.

- Środku nocy? - Powtórzył szatyn i jęknął sfrustrowany. - No trzymajcie mnie ludzie, bo zaraz mnie coś rozniesie! Jest wpół do ósmej, debilu!

Zayn spojrzał zaskoczony na zegar i z przerażeniem przyznał, że Lou ma rację. Z trzaskiem zamknął lodówkę i rzucił się do swojego pokoju, w międzyczasie krzycząc do Tomlinsona aby poczekał na niego. Czarnowłosy z niebywałą szybkością ubrał się w świeże ubrania i zaczesał włosy. Na szybko wrzucił książki potrzebne na dzisiejszy dzień i wybiegł z pokoju. Musiał jednak wrócić do pomieszczenia i złapać telefon, i dopiero wtedy mógł wrócić do Louisa, który wyjadał kukurydziane chrupki z szafki. Wcisnął się w zimową kurtkę i wszedł ponownie do kuchni.

- Idziemy? - zapytał i skierował się do wyjścia z domu. Malik czuł, że BooBear poruszy temat wczorajszego zdarzenia. Tak samo czuł, że Niall zdążył mu opowiedzieć wszystko z swojej perspektywy. Co do Nialla, okazało się, że blondyn szedł godzinę później do szkoły, więc aktualnie leżał w łóżku i prawdopodobnie zajadał się śniadaniem.

Śnieg skrzypiał pod nogami przyjaciół, kiedy szybkim krokiem zmierzali do szkoły.

- Czekam na wyjaśnienia, Malik. - Warknął Louis, kiedy między dwójką zapanowała cisza. - Co ci odwaliło, żeby rozwalić ciasto na twarzy biednego Liama?

- W porządku, Boo. Powiem ci wszytko, ale może najpierw dam ci przeczytać wiadomości z wczoraj, co? - zapytał Zayn i wyciągnął z kieszeni telefon. Chciał aby Louis sam zobaczył o co chodzi, a nie krzyczał na niego.

- Nareszcie. - Louis wyrwał telefon przyjaciela i natychmiast wszedł w wiadomości. Szatyna zżerała ogromna ciekawość dotycząca całego zajścia i żałował, że nie mógł zobaczyć całego zajścia na własne oczy. No i może Louis chciał pochwalić się Zaynowi o jego wczorajszej randce z Harrym. Jednak na początek chciał pomóc swojemu przyjacielowi.

Malik obserwował jak uśmiech Louisa porzerza się wraz z następnymi wiadomościami z wczorajszego wieczora. Wiedział już, że jest na wygranej pozycji.

- Umówiłeś się z nim? - zapytał zszokowany szatyn i oddał komórkę mulatowi.

Zayn poczuł jak jego twarzy pojawiają się zaróżowione plamy. Dopiero jak ktoś wypowiedział to głos, dotarło do niego, że faktycznie to zrobił.

- Tak jakoś wyszło - wymamrotał pod nosem i spuścił głowę. - A jak poszło na spotkaniu z Harrym? - zapytał szybko Malik, aby odgonić niewygodny dla niego temat.

- Oj, nie wymigasz się, Zaynie. - Bąknął Tommo. - Zabrał mnie na spacer, a potem poszliśmy na obiad. - Powiedział entuzjastycznie Lou i spojrzał na przyjaciela.

Czarnowłosy chłopak widział jak w niebieskich oczach szatyna pojawiły się szczęśliwe błyski. I to nie z zimna, a z podekscytowania.

- I tak długo byliście na obiedzie? - zapytał podejrzliwie Malik, czując, że Louis nie mówi mu wszystkiego.

- Może potem poszliśmy do niego i oglądaliśmy "Przyjaciół". - Zayn zauważył jak na policzkach szatyna pojawiają się rumieńce.

Czarnowłosy postanowił nie drążyć tematu. Widocznie dla Louisa było jeszcze za wcześnie na opowiadanie albo nie był jeszcze pewny więzi, która pojawiła się miedzy nim a Stylesm.

***

Zayn był cholernie zestresowany. Czekał właśnie na panią Waters, która miała zjawić się na spotkanie, ale jak narazie nie było jej widać. Dodatkowo od rana nie napotkał Liama i czarnowłosy miał obawy, że Payne go wystawił. Jednak teraz liczył się fakt, że mulat umierał z nudów i nerwów. Zayn mógłby pogadać z Louisem, gdyby szatyn nie miał w tym czasie treningu. Z lekkiego letargu wyrwało go wibrowanie telefonu.

Od: Liam
Czekam na ciebie przed szkołą xx

Zayn zmaszczył brwi, kiedy odczytał wiadomość. Czy Liam zapomniał, że dzisiaj mają spotkanie z panią Waters? Czarnowłosy podszedł do drzwi i lekko w nie zapukał. Przez moment czekał na jakąkolwiek odpowiedź, jednak kiedy ta nie nastąpiła, postanowił kogoś zapytać. Malik odszedł od drzwi i skierował się do pokoju nauczycielskiego. Jednak ponownie przerwał mu dźwięk przechodzącej wiadomości.

Od: Liam
No gdzie ty jesteś, Zee?

Do: Liam
Zapomniałeś, że mamy spotkanie z Waters?

Od: Liam
Nie, ale nie słyszałeś, że nie ma jej dziś w pracy?
Więc czekam na ciebie na zewnątrz x

Zayn zatrzymał się w miejscu i pokręcił głową. Jak mógł nie usłyszeć takiej wiadomości? Może faktycznie był dziś trochę rozkojarzony, ale bez przesady. Malik schował telefon i szybko pobiegł do szatni. Ubrał kurtkę i zarzucił plecak na plecy. Na dworze było trochę cieplej niż w poprzednich dniach, ale śnieg dalej padał.

Przed drzwiami stał Liam z telefonem w ręce, jednak kiedy usłyszał jak ktoś wychodzi z budynku, podniósł spojrzenie. Na twarzy bruneta pojawił się uśmiech i przybliżył się o krok w stronę Zayna.

- Cześć. Jesteś gotowy? - zapytał i puścił Malikowi oczko.

- Tak, chyba tak - mruknął Zayn i uśmiechnął się do Liama. Czuł się głupio w towarzystwie bruneta, bo przed oczami nadal pojawiał mu się obraz smutnego bruneta z lukrem na buzi.

- Bardzo się cieszę, że zgodziłeś się na to wyjście - westchnął Li i powoli ruszył przed siebie. Raz po raz spoglądał na Zayna, który szedł obok niego i żałował, że w pośpiechu zapomniał czapki. - Dlaczego nie masz nic na głowie? - zapytał nagle Payne i spojrzał zmieszany na mulata.

Zayn zaśmiał się pod nosem i machnął ręką.

- Prawie zaspałem do szkoły i w pośpiechu zapomniałem czapki. - Odpowiedział czarnowłosy i spojrzał na bruneta z uśmiechem. Nagle Liam zatrzymał się przy wyjściu z terenu szkoły i ściągnął swoja czapkę.

- Załóż moją w takim razie - rzekł Liam i podsunął materiał pod nos Zayna. Malik zmarszczył brwi, nie bardzo rozumiejąc dlaczego Payne chce mu oddać swoją czapkę, po czym pokręcił głową.

- Nie, bo tobie będzie zimno. Zresztą myślę, że nic takiego się nie stanie jak będę bez czapki. - Zapewnił Zayn bruneta i posłał mu czuły uśmiech. Był naprawdę mile zaskoczony propozycją Liama.

- Mowy nie ma. To ja cię wyciągnąłem na zewnątrz i muszę dopilnować aby było ciepło. - Payne zaprotestował szybko i chwycił czapkę w dwie dłonie. - Założysz sam czy mam ci pomóc, skarbie?

I Zayn był zbyt zaskoczony słowami Liama, żeby jakkolwiek zareagować. Pozwolił brunetowi na delikatnie założenie czapki na jego czarne włosy, za co otrzymał od Payne'a szeroki uśmiech. Gest chłopaka był niezwykle miły i kochany, przez co Zayn poczuł, że spotkanie z Liamem będzie całkiem urocze i na długo pozostanie mu w pamięci.

- O wiele lepiej, prawda? - zapytał Li, kiedy odsunął się odrobinę od czarnowłosego. - Teraz możemy isć.



_______________________________________

Dzień dobry!

Rozpoczyna się randka Ziama 🌈 ktoś się cieszy?

Jak Wam minął początek tygodnia? 🙈

Miłego popołudnia/wieczora 💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro