epilog.
Westchnęłam z ulgą, kiedy przekręciłam się na leżaku na piaszczystej plaży. Po tym wszystkim w końcu wyjechaliśmy na zasłużone wakacje razem z Harrym. Ja mogłam odpocząć od szkoły i wszystkiego, co z nią związane, a on od bycia aktorem, czy piosenkarzem. Przylecieliśmy na Malediwy kilka dni temu i mieliśmy zamiar jeszcze trochę zostać. Osobiście chciałam nacieszyć się słońcem na tyle, na ile to będzie możliwe, bo jednak Los Angeles nie miało w sobie takiego uroku, jak to miejsce.
Nasunęłam na swój nos okulary i wróciłam do czytania książki. Zbliżała się dwunasta i było naprawdę gorąco, ale nie zniechęciło mnie to i nie nakłoniło do schowania się w cieniu. Czułam na skórze swoich pleców, jak pochłania ona ciepło i promienie, po czym westchnęłam z ulgą. Harry miał grać z kimś w siatkówkę i kiedy zerknęłam w stronę boiska rzeczywiście tak było. Świętował właśni ze swoim kompanem wygraną seta, po czym zamienili się stronami. Trochę jeszcze im to zajęło, ale nie przeszkadzało mi to. Miałam przynajmniej czas dla siebie i mi to odpowiadało. Nawet bardzo.
Brunet w końcu jednak się pojawił obok mnie, cały spocony i zdyszany. Posłał mi uśmiech i usiadł na swoim leżaku.
- Jak ci się czyta? - zapytał, sięgając po krem, aby nasmarować sobie ramiona.
- Całkiem dobrze - zsunęłam nieco okulary z nosa. - Kto wygrał?
- Ja - uśmiechnął się dumnie, po czym się zaśmiał. - Cieszę się, że ze mną tu jesteś, wiesz?
- Ja też się cieszę - zerknęłam na niego. Cieszyłam się, że to wszystko się tak potoczyło. I że jednak stałam się czyjąś fanką, a ktoś stał się moim idolem. I że się we mnie zakochał. Wiedziałam, że Harry odwzajemnia moje uczucia i nic więcej nie było mi do szczęścia potrzebne.
KONIEC.
~*~
za niedługo postaram się wstawić jakieś podsumowania i podziękowanie :x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro