Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9.

{harry}

Nie byłem wtedy do końca pewny, czy to będzie dobry pomysł, ale postanowiłem jakoś przeprosić Pauline. W końcu to przeze mnie, a raczej przez moją sławę musiała użerać się pewnie z tymi wszystkimi niewygodnymi pytani, a może nawet z hienami, jak to nazywałem paparazzich, bo taki właśnie był ich zawód. Żerowali na wszystkich, którzy coś znaczyli w showbiznesie i nie tylko. Nie macie pojęcia, ile już oczytałem się artykułów na swój temat i nawet połowa z tego nie była prawdziwa. I to było w tym wszystkim najbardziej denerwujące. Nam, osobom znanym przyklejano mnóstwo metek i zakładano, że jesteśmy tacy, a nie inni, a było i przecież jest zupełnie inaczej. 

Chciałem do tego przekonać nastolatkę i też udowodnić jej, że nie jestem takim gburem na jakiego wyglądam. Dlatego też poprosiłem panią Jones, aby przygotowała dla całej naszej trójki jakiś obiad, a sam pofatygowałem się do ogrodu. Postanowiłem dać jej kwiaty, aby nie przepraszać o pustych rękach, ale nie wiedziałem, które mogłem zerwać. Ogród był piękny, ale niestety nie miałem zbyt wielkiego pojęcia, jak nazywają się tu poszczególne kwiaty i odróżniałem z nich wszystkich róże, do których podszedłem. Krzak był spory, więc sięgnąłem, aby zerwać pierwszy kwiat i jak na złość cierń wbił mi się w palec, a krew zaczęła płynąć po dłoni.

- Cholera... - syknąłem, ale nie przerwałem swojego zajęcia. Przecież to nie było nic takiego i nie miałem tego lęku przed krwią, więc dawałem sobie radę. A przynajmniej do momentu, w którym usłyszałem za sobą głos nastolatki. Miał oburzoną, może nawet wściekłą barwę.

- Co ty robisz?!

- Ja... - odwróciłem się na pięcie, aby na nią spojrzeć, ale ona już znalazła się przy mnie i prychnęła cicho. - Zniszczyłeś te kwiatki, idioto! Wiesz ile, ja o nie dbałam?! - spojrzała na zniszczoną różę, a później pokręciła głową.

- Przepraszam, ja tylko chciałem zrobić dla ciebie bukiet, żeby cię przeprosić...

- Teraz naprawdę będziesz miał za co przepraszać. - mruknęła wściekła. - I jeszcze się skaleczyłeś, no co za sierota. - przewróciła oczami i kucnęła, aby pozbierać liście, które opadły, a później podniosła się i zmierzyła mnie wzrokiem. - Mogłeś najpierw zapytać, albo pójść do kwiaciarni, jeśli już chciałeś mieć jakiś wiecheć w rękach. - dodała, jakby to było oczywiste.

- Nie chciałem iść na łatwiznę.

- Przepraszając mnie z kwiatkami wcale nie zrobiłbyś tego w łatwy sposób. - powiedziała, a później zaciągnęła mnie z powrotem do domu. - Pani Jones, potrzebuje trochę wody utlenionej i plastra!

- A co się stało?

- Harry to sierota i się pokaleczył!

- Nie jestem sierotą - oburzyłem się, a później zmierzyłem nastolatkę wzrokiem. 

- Jesteś. - powiedziała oczywistym głosem. - Każdy wie, że róż nie zrywa się gołymi rękami, bo mogą pokaleczyć, tak jak to się stało w twoim przypadku.

- Chciałem cię tylko przeprosić.

- Nie trzeba mnie przepraszać. - wzruszyła ramionami, jakby wiedziała, za co chciałem to zrobić. - Jesteś sławny i tak musi być. To raczej ja powinnam przepraszać, bo mogłam narobić ci problemów. - dodała, a później odebrała od pani Jones przedmioty, o które poprosiła.

- Jesteś ostatnią osobą, która powinna mnie za cokolwiek przepraszać.

~*~

dawno tu update'a nie było idk

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro