Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

65.

Impreza, która zaczęła się po premierze była czymś, z czym jeszcze nie miałam okazji się spotkać. Było głośno i tłoczno, a alkohol stał się czymś, bez czego nie dało się obejść. Ludzie pili najróżniejsze trunki, które pochodziły z najróżniejszych zakątków tego świata. Naprawdę. Francuskie wina, kubańskie rumy i wiele, wiele innych, o których nie miałam nawet najmniejszego pojęcia. Na początku Harry trzymał się obok mnie, a raczej ja stałam się dla niego kulą u nogi. Przedstawiał mnie najróżniejszym osobom, a ci z kolei proponowali mi drinki i inne, aby jakoś się rozluźnić. Grzecznie odmawiałam, wiedząc, że muszę pilnować Stylesa i stanu jego trzeźwości. Albo raczej braku. 

W końcu jednak odpuściłam i rozdzieliliśmy się. Znalazło się parę osób, z którymi złapałam dobry kontakt i odnaleźliśmy wspólne tematy do rozmowy. Claire z marketingu okazała się naprawdę bardzo w porządku i dałam jej się namówić na jedno Martini. Ale tylko jedno. Wiedziałam, że Harry będzie mi to wypominał tak czy siak, więc nie chciałam mu dawać większej satysfakcji niż ta, którą już dostanie. Rozmawiałam z blondynką naprawdę długo. Dużo się śmiałyśmy i żartowałyśmy, a także wymieniałyśmy się plotkami. Choć i tak nie czułam się swobodnie i brakowało mi Red, która na ogół była duszą towarzystwa, to wydawało mi się, że dawałam sobie radę.

Claire ulotniła się jednak dosyć wcześnie bo w okolicach północy. Ja wiedziałam, że byłam zdana na łaskę Stylesa i jego woli, ale postanowiłam nie dyskutować na ten temat. Obserwowałam tylko, jak śmiał się z jakiś tekstów, które padały z ust Christophera Nolana, czy Fionna, który chyba grał główną rolę w Dunkierce. Nie byłam jednak pewna i chociaż ich wszystkich poznałam, a przynajmniej większość, to ciężko było spamiętać każde imię i nazwisko, a w dodatku postać, w którą się wcielił, bądź wcieliła. Raczej wcielił. Podobała mi się rola Toma Hardy'ego i żałuje, że nie miałam okazji powiedzieć mu tego osobiście. 

:::

Wróciliśmy z Harrym w okolicach drugiej trzydzieści. Brunet i tak był w miarę dobrym stanie i nie marudził, kiedy oznajmiłam, że powinniśmy się już zbierać. Pożegnał się ze swoimi towarzyszami, a później oni ze mną i opuściliśmy lokal. Szofer przywiózł nas do jego willi. Podziękowałam mu za fatygę, a potem ze Stylesem na ramieniu dotargałam się do drzwi wejściowych. Z lekkim trudem je otworzyłam, a później już poszło w miarę dobrze. Wprowadziłam go po schodach na górę, a potem do sypialni. Jeszcze wcześniej postanowiłam, że prześpię się na kanapie, nie przeszkadzając przy tym nikomu. 

Odłożyłam jeszcze przed wszystkim swoją torebkę na bok i rozwiązałam brunetowi krawat, aby nic mu się nie stało w nocy. Rozpięłam także górne guziki w koszuli i zdjęłam marynarkę, choć z tym był problem, bo przytulił się do mojego brzucha i za nic w świecie nie chciał puścić. 

- Harry, idź już spać - poprosiłam go, próbując zabrać jego dłonie z dołu moich pleców. Westchnęłam ciężko i przewróciłam przy tym oczami. 

- Nie chce - zaprotestował i w dodatku tupnął do tego dłonią, jak pięciolatek. 

- Ale ja chce - przyznałam. - Do spania, ale już.

- Kocham cię, Pauline.

- Ja ciebie też, a teraz idź spać. 

~*~

ostatni rozdział!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro